piątek, 17 kwietnia 2020

Rozdział szósty - początek


Rozdział szósty "Tułaczka" z pierwszego tomu biografii Jimiego Hendrixa pt. "Szaman Rocka" obejmuje lata 1951-1955. Poniżej pierwszy fragment.

13 stycznia 1953 Leon obchodzi piąte urodziny. Ojciec i matka znowu są razem. … Mama czasem przychodziła i wtedy mówiła, że kupi nam to, czy tamto – wspominał Leon - Któregoś dnia Jimi spytał tatę, dlaczego mama nigdy obietnic nie dotrzymuje, wtedy on odpowiedział: 'Ona myśli, że da radę, ale jest inaczej'… ...Obiecywała - pamiętał Al Hendrix - że przyjdzie i da im prezenty, ale nigdy nie dotrzymała słowa. Nieraz Jimi, pytał mnie: 'Dlaczego mama mówi, że zrobi to czy tamto i nigdy nie dotrzymuje słowa?' A ja na to: 'No, to znaczy - ona chce to zrobić?'. Nigdy jemu nie mówiłem źle o niej...
            14 lutego 1953 roku Lucille rodzi szóste dziecko, Alfreda. Leon zapamiętał - Podobnie jak poprzednia trójka, dziecko przyszło na świat z wadami wrodzonymi, zostało więc oddane pod opiekę zastępczą... Znów, po adopcji Alfreda, Lucille opuszcza Ala i chłopców i wprowadza się do swojej matki, Clarice Jeter, która mieszka niedaleko, nad browarem Rainera. Jimi i Leon odwiedzają ją po cichu, tak aby nie wiedział o tym ich ojciec.  Wspominał Leon - Wtedy w końcu zaczęliśmy spędzać z nią więcej czasu. Tata nie miał samochodu, dlatego prowadzał Bustera i mnie przez trzynaście przecznic od naszego mieszkania na osiedlu Rainier Vista, żebyśmy zobaczyli się z mamą, podczas gdy sam zmierzał do Edison Tech na rogu ulic Besler i 23, gdzie co tydzień chodził na zajęcia przyuczające do zawodu elektryka. Mieszkanie mamy znajdowało się dokładnie naprzeciwko browaru Rainiera, stąd też cały budynek wypełniał silny, słodkawy zapach chmielu oraz jęczmienia. Nie było sposobu na uwolnienie się od tego smrodu. Do dziś zapach chmielu przypomina mi mamę...
                Kiedy jego synowie są niegrzeczni i Al Hendrix nie daje sobie z nimi rady, bierze do ręki pasek. ...Kiedy się upił, zapominał, za co ma nam dać lanie – opowiadał Leon, dodając, że gdy Jimi próbował się opierać – Tato przytrzymywał go jedną ręką, a drugą bił… Kiedy to jednak nie pomaga, Al wprowadza inne rozwiązanie. ...Karał nas - opowiadał Leon - wysyłając do domu naszej mamy, więc celowo rozrabialiśmy. Pakował nam do małych plecaków szczoteczki do zębów i różne rzeczy. Czasem karał nas, mówiąc, ze musimy spędzić weekend u mamy, ale myśmy przecież tego właśnie chcieli. Wiedzieliśmy, że może zniknąć znów na kilka miesięcy. Tata zabronił nam samotnych wypraw do mieszkania mamy, ale zakaz ten nie powstrzymał nas od wymykania się z domu. Doprowadziliśmy do perfekcji plan ucieczki, tak że po wyjściu taty do pracy nikt z sąsiedztwa nie miał szans przyłapać nas na ucieczce. Zanim ktokolwiek zwrócił uwagę, przechodziliśmy przez piwnicę i wymykaliśmy się tylnymi drzwiami. Tata wracał do domu o wpół do pierwszej lub o pierwszej w nocy, mieliśmy więc mnóstwo czasu do powrotu do domu, tak żeby niczego nie zaczął podejrzewać. Zabawne, bo kiedy źle się zachowywaliśmy, tata groził, że odeśle nas do mieszkania mamy, jakby to była kara. Mocno staraliśmy się wkurzyć tatę, żeby nie miał wyjścia i podrzucił nas do jej mieszkania. Brat raz nawet zbił lampę, żeby wpieniony rodzic spakował nieduże torby z naszymi szczoteczkami do zębów, ewentualnie także z czystymi koszulkami, jeśli jakieś były, po czym wysyłał nas do mamy...            
            Wkrótce okazuje się, że opieka społeczna odmawia jednak współfinansowania rehabilitacji Joego. Na chwilę łączy to znowu Ala i Lucille, ale tylko, po to, aby razem oddać go do adopcji. Mimo, że Delores i Dorothy Harding chcą się podjąć opieki nad trzyletnim już chłopcem, jego ojciec nie zgadza się, zapewne obawiając się finansowych zobowiązań. …Oświadczył, że nawet gdyby miał pieniądze, to i tak nie ładowałby ich w dzieciaka – zapamiętała Delores. Oddając syna Al Hendrix pożycza samochód, pakuje rzeczy, wsadza go do środka i wraz z Lucille odjeżdża do szpitala. ...Żeby zapewnić Joemu odpowiedni nadzór medyczny, wraz z mamą doszedł do wniosku, że chłopca również należy oddać pod opiekę zastępczą. Latem 1952 roku Joe nagle zniknął z naszego otoczenia. Jednego dnia siedział w swoim kojcu, następnego już go  nie było. Minęło wiele lat, nim nasze drogi ponownie się zeszły - wspominał Leon. Joe także zapamiętał ten ostatni dzień z rodzicami, zwłaszcza to, że matka całą drogę trzymała go w ramionach - Pachniała jak egzotyczny kwiat...15 Kiedy oddała go pielęgniarce, zaczął płakać - Tato nawet nie wysiadł z samochodu, którego silnik cały czas pracował - wspominał wiele lat później Leon.
            Josepha Allena Hendrixa adoptuje rodzina Brannonów. Później czasem będzie spotykał Jimiego i Leona, a także swego Ala Hendrixa. Matki jednak nigdy już nie zobaczy. Al wspominał - Ostatni raz widziałem Joey'a prawdopodobnie w 1996 roku. Wchodził do sklepu z dwoma osobami i spojrzał na mnie. Było coś w nim, że pomyślałem, że tak właśnie powinien teraz wyglądać Joe. Nie mam pojęcia, czy on wiedział, że jest przyrodnim bratem Jimiego, istniały pewne fizyczne podobieństwa do Lucille, jak choćby wyraziste kości policzkowe...
                Krótko po narodzinach Alfreda Lucille znowu się wyprowadza, zaś Al Hendrix zaczyna pracę w przepompowni gazu w firmie Seattle City Light. Wspominał Leon - Tata ponownie znalazł się w trudnej sytuacji, nie mając nikogo, kto by się nami zajął. W połowie 1953 roku pracował na dziennej zmianie w pompowni gazu, wieczorami chodził szkolić się na elektryka... Sam jednak nie jest w stanie zająć się dziećmi. …Pilnowali nas sąsiedzi – wspominał Leon – wiedzieli, że może nas zabrać opieka społeczna... Mimo to, obaj chłopcy czasem z głodu kradną w sklepach. Specjalizuje się w tym Jimi. Wchodzi do sklepu, otwiera opakowanie krojonego chleba, wyciąga dwie kromki, opakowanie ponownie zawija, a potem w dziale z wędlinami kradnie paczkę krojonej mielonki i robi sobie kanapkę. To było w tamtym czasie ulubione jedzenie Jimiego, można taki wniosek wyciągnąć, słuchając opowieści Stelli Douglas, żony sławnego muzycznego producenta, z którym Hendrix zaprzyjaźni się w 1969 roku. Któregoś dnia Jimi odwiedził Douglasów w domu, był głodny i poprosił Stellę, aby przyniosła mu kanapkę z pobliskiego punktu - Spytałam: 'Żartujesz sobie? Coś ci przygotuję' nieźle gotowałam. 'Nie' odparł 'Chce tylko kanapkę bolońską, z białego chleba z majonezem'...
            Leon Hendrix wspominał tamten trudny dla ich trojga czas - Przenieśliśmy się wtedy na ulicę Terrace do jednego pokoju. Nie wolno było gotować w pokoju, ale tata jakoś to załatwił. Łazienka była na korytarzu... …Nie byli źli, nie chodzili na wagary, byli tylko trochę dzicy i zagubieni – przyznał Frank Hatcher, mąż Gracie, siostrzenicy Ala, na prośbę którego oboje wprowadzają się do Hendrixów, aby zająć się dziećmi. Al znów zmienia pracę, ma etat w miejskim dziale technicznym. …Dużo pracował, a poza tym pił i hazardowo grał – dodawał jego Frank. Leon wspominał - Niestety sprawy się skomplikowały. Tata, pomimo, że pracował ciężko, aby zapewnić nam lepsze życie, wciąż nadużywał alkoholu. Wszystkie zarobione za dnia w pocie czoła pieniądze trwonił w grach hazardowych lub topił we flaszce. Był nieszczęśliwy, że nie wyszło mu z mamą oraz, że musi zajmować się nami samotnie. Gdy był już nieźle wstawiony, nie musiał szukać okazji – sama go znajdowała. W tamtych dniach hazard był wszędzie. Zakłady w klubach bilardowych, gra w kości w zaułkach, karty. Jeśli tata stopniowo schodził pod kreskę, spędzał resztę nocy na odegraniu się i odzyskaniu pieniędzy, co, jak każdy wie, udaje się bardzo rzadko, o ile w ogóle… Pernell Alexander, przyjaciel Jimiego uzupełniał tę opowieść - Było pięć lokali do których chodził Al. Trzeba było się tylko zorientować, w którym jest... Były to: Shady Spot Tavern na 23rd Street oraz Mr Baker Tavern na rogu 25th i Jackson. Raz na jakiś czas Al bierze ze sobą Jimiego i Leona do kasyna na Second Avenue, który zapamiętał też, że - Obok jest restauracja, prowadzi ją Filipińczyk, który mnie dobrze zna i dzieci mogą coś tam zjeść...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz