wtorek, 31 grudnia 2019

Jimi Hendrix Experience vs The Who


W niedzielę 29 stycznia 1967 roku odbywa się najbardziej prestiżowy koncert "JHE", w miejscu, które uchodzi za pałac dla muzyki. Londyński Saville Theatre na West Endzie został zbudowany w 1930 roku na wschodnim krańcu Shaftesbury Avenue (135-149), na skraju dzielnicy teatralnej po drugiej stronie Charing Cross Road, a naprzeciwko Piccadilly Circus, w sercu nocnego Londynu. Howard "H" Parker - Właścicielem był Brian Epstein, który traktował to jako swoje hobby. To miejsce najlepiej reprezentowało świat rock'n'rolla w Londynie. zapraszał do występów grupy, które mu się podobały...
Saville Theatre było częścią imperium promotora Bernarda Delfonta. Od kwietnia 1965 roku wynajmował je Brian Epstein, który zapowiadał - Chcę zaprezentować piękne rzeczy w niedzielne wieczory. Chcę zrobić to cudownie ... Potem Brian kupił teatr ignorując zastrzeżenia, że znajduje się on po niewłaściwej stronie West Endu. Spodobała mu się architektura budynku utrzymana w stylu art deco i loże z osobnymi przedsionkami, w których stały kanapy obite lamparcią skórą. Chciał tam wystawiać zwykłe sztuki teatralne, a w niedzielne wieczory organizować koncerty muzyki pop. Tony Bramwell – Ściągnęliśmy z Ameryki "The Four Tops" w niedzielę tuż przed tym, jak ich wielki przebój „Reach Out, I’ll Be There” dotarł na pierwsze miejsce w Wielkiej Brytanii. Brian zapłacił im 32 tysiące dolarów, a wpływy w Saville wyniosły dwa tysiące funtów. Po czymś takim chętnie się oczywiście zgodzili na siedmiotygodniową trasę po kraju. Brian wydał majątek, w dużej mierze niepotrzebnie, jak choćby wtedy, gdy kazał wymienić wszystkie fotele na wygodniejsze. W Saville miał własną lożę i własny bar. Mógł tam odgrywać rolę teatralnego impresaria aż po granice swojego prawdziwego marzenia – wciąż równie silnego jak za czasów studiów w RADA – że pewnego wieczoru, na oświetlonej scenie, odtwórcą głównej roli wychodzącym przez przeszklone drzwi po lewej będzie on sam... Eric Burdon - Mieliśmy z Eppym (Brian Epstein - przyp. autora) fascynujące rozmowy, szczególnie o doświadczeniach "The Beatles" w Ameryce. Kochał Apollo Theatre, ale ze względu na sławę "Beatlesów" nigdy nie odwiedził cytadeli czarnej muzyki. Brian miał gorące pragnienie otwarcia londyńskiego odpowiednika. Myślałem, że to ekscytujący, wspaniały pomysł. The Saville Theatre miał być jego Apollo w Londynie... Brian zapewne dowiedział się o Hendrixie od swoich przyjaciół "Beatlesów", ale sam przyznał - W Anglii publiczności wydaje się, że sukces można osiągnąć w kilka dni, ale żadna gwiazda nie narodzi się w ciągu nocy, on zaś jest świetnym wykonawcą... Gra na gitarze zębami, gra wzmacniaczem. Ale to nie sztuczki ... to tylko fakt, że potrafi grać zębami, jest asem gitary...
Trio Hendrixa, z którym Kit Lambert podpisał niedawno umowę, dołącza do innej, wtedy sławniejszej grupy i głównej gwiazdy firmy Track Records - "The Who". ...Zanosiło się na bitwę o Londyn - zauważył Gary Jucha. Chris Stamp – Kit i ja znaliśmy Vicky Wickham z "Ready, Steady, Go!", ona pracowała dla Briana Epsteine'a, rezerwując Saville. Zabukowaliśmy zatem "The Who" i "The Experience", jako suport. To był do tej pory najbardziej prestiżowy koncert Hendrixa w Londynie... Lider "The Who" Pete Townshend - Początkowo nie mogłem w to uwierzyć. Pomyślałem: 'Jezu Chryste, co się stanie?'... Wieść o nowym talencie rozeszła się już błyskawicznie w środowisku muzyków i nie tylko muzyków. ...Wszyscy fani muzyki w Londynie już po anonsie dotyczącym tego koncertu wiedzą, że warto stanąć na głowie, aby się do teatru dostać, bo ten dzień przejdzie do historii, zarówno tego miejsca, jak i historii - napisze nie bez racji David Henderson - W rolach głównych wystąpią bowiem dwie najbardziej kontrowersyjne grupy w Londynie i stoczą pojedynek w sprzężeniach zwrotnych, a podkręcone na maksa wzmacniacze przebiją się decybelami przez ściany Saville... Zanim dojdzie do występu zespół odbywa próbę, w czasie której muzyków fotografuje Alec Byrne. Zarówno popołudniowa próba dźwięku, jak i występ są częściowo sfilmowane, a fragmenty zostaną później połączone razem z dodatkowym materiałem nakręconym dwa dni później przez australijskiego reżysera Petera Cliftona, dla filmu promującego płytę "Hey Joe". Tony Brawmell opowiadał, że Epstein zapragnął zobaczyć Hendrixa po tym, jak opowiedziano o jego występie w Bag O'Nails.
Ciąg dalszy w drugim tomie polskiej opowieści o Jimi Hendrixie "Szaman Rocka". Jeszcze można nabyć, niestety tylko w internecie: pajak.book@gmail.com lub gzpajak@op.pl






poniedziałek, 30 grudnia 2019

Upper Berkeley Street


Dzisiaj o trzecim (lub czwartym) londyńskim adresie Jimiego Hendrixa, w domu przy Upper Berkeley Street 43, dokąd przeprowadził się w marcu 1967 roku.
Mieszkanie na Upper Berkeley Street będzie większe, będą w nim dwie osobne łazienki. Znowu Chas weźmie dla siebie i swojej przyjaciółki lepszą część i poprosi Jimiego, aby przestał grać płyty ze swojej kolekcji bardzo głośno oraz żeby głos Kathy był spokojniejszy. Jimi przeprosi - Ona po prostu lubi krzyczeć i nie potrzebuje do tego powodu. Więc powiem jej, żeby krzyczała w parku... Relacja Jimiego z Kathy, po pierwszej fali fizycznego podniecenia, pogłębia się. Kathy już nie jest didżejką, porzuca też pracę w firmie produkującej mrożonki i już cały czas spędza z Jimim. Razem robią zakupy, chodzą do klubów i na koncerty. Kathy - Mieliśmy ze sobą wiele wspólnego. Miałam trudne doświadczenia, podobnie jak on. Wziął mnie pod swoje skrzydła, ja także prowadziłam go przez życie w Londynie. Przedstawiłam go ludziom, otworzyłam przed nim drzwi i zrobił to samo dla mnie... Kathy Etchingham jest pierwszą prawdziwą dziewczyną Jimiego w Londynie. ...Była kochającą zabawę Angielką ze zmysłowymi ustami, piękną figurą i rudymi włosami, które zachodziły jej na oczy i zwisały prosto na ramiona. Była nad wyraz szczera i według angielskich standardów "dzika", ale dla Jimiego nie różniła się zbyt od niektórych postępowych białych dziewczyn z Village w Nowym Jorku, z którymi był blisko - zapisała Sharon Lawrence. Chris Stamp - Mieszkanie Jimiego było na rogu Edgware Road. Telewizor jest włączony. Odtwarzacz jest włączony. Jimi i ja siedzimy przy Monopoly. Wszyscy rozmawiają. Muzyka gra. Z ulicy dobiega hałas. Wszędzie hałas. Głośny! Kiedy tak siedzę, nagle Jimi podnosi wzrok i mówi coś o dźwięku. Dźwięk z płyty, z telewizora, klakson taksówki na zewnątrz. Po dziesięciu minutach zaczynam zdawać sobie sprawę, że ten facet słyszy dźwięki, których nikt nie słyszy. Wyciągał je z otoczenia, z wielkiego dzbana dźwięków. Zanotuje to, a potem wróci do gry w Monopoly lub Risk... Kathy - W Risk był bardzo dobry i zwykle grał, aby wygrać...
Ciąg dalszy w drugim tomie książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka", do nabycia tylko w internecie: pajak.book@gmail.com lub gzpajak@op.pl
Poniżej zdjęcie budynku Upper Berkeley Street 43 w Londynie w 2018 roku (autorka - Renata Smolaga).




niedziela, 29 grudnia 2019

Pierwsze koncerty w Monachium


Dzisiaj wspomnienie pierwszych koncertów tria "Jimi Hendrix Experience" w Niemczech Zachodnich, dokładnie w Monachium, od wtorku ósmego do piątku jedenastego listopada 1966 roku, zaczerpnięte z drugiego tomu książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka".
Po debiucie tria "Jimi Hendrix Experience" i fantastycznie przyjętym przez francuską publiczność występie w teatrze Olympia w Paryżu, muzycy wrócili do Londynu. Robią próby, nagrywają "Hey Joe". Jimi z Chasem, Kathy i Lotte chodzą na koncerty, wieczory zaś spędzają w londyńskich klubach. Czasem Hendrix bierze gitarę i dołącza do grających na scenie (np. w Knuckles Club 24 października). W znanym Scotch Of St. James 19 października Jimi uczestniczy w dżemie, a sześć dni później (dwudziestego piątego) odbywa się pierwszy w Anglii koncert jego zespołu "JHE". ...Gdy nasz półgodzinny koncert zakończył się sukcesem - zapamiętał Noel Redding - znana agencja koncertowa Harold Davidson zaklepała nam występ w klubie Apple w Monachium... Gerry Stickells - Planowaliśmy występ w Saville Row (Londyn),  ale wylądowaliśmy w Monachium... Kiedy więc pojawia się okazja wyjazdu na kilka dni do Niemiec Zachodnich, chociaż wynagrodzenie za dwa dni występów nie jest duże (300 funtów), Chas podejmuje decyzję od razu.
Co się potem wydarzyło, zwłaszcza dziesiątego listopada w monachijskim klubie Apple, o tym już w drugim tomie opowieści o Jimim Hendrixie - "Szaman Rocka". Jest możliwość zamówienia malejącego już nakładu, tylko w internecie: pajak.book@gmail.com lub gzpajak@op.pl



sobota, 28 grudnia 2019

Jimi Hendrix i Marc Bolan


Dzisiaj o pierwszym występie Jimiego Hendrixa w studiu telewizyjnym w Anglii w grudniu 1966 roku, w programie "Ready, Steady, Go!", w którym obok niego wystąpił także Marc Bolan.
Po raz pierwszy w studiu telewizyjnym nr 9 Rediffusion w Kingsway, gdzie odbywała się rejestracja całego programu, Hendrix z Reddingiem i Mitchellem, pojawili się na próbie 12 grudnia 1966 roku. Dzień później odbyło się nagranie. Jimi miał już za sobą występ w amerykańskiej telewizji, w programie "Night Train" w WLAC Studios w Nashville, kiedy był muzykiem zespołu Little Richarda, teraz jednak był to jego pierwszy występ telewizyjny w roli lidera. Kathy – Był pewny siebie. Zawsze był dość pewny siebie ... Dla Mitchella ten występ także nie był czymś szczególnym, gdyż jako dziecięcy aktor często występował w telewizji. Jedynie dla Noela Reddinga był to telewizyjny debiut – Byliśmy strasznie zdenerwowani, bo w tych czasach programy szły na żywo. O godzinie dziesiątej rano i trzeciej po południu przychodziło się na próbę, a potem o siódmej 'relacja bezpośrednia'... (Redding niezbyt dobrze zapamiętał, ponieważ "Ready, Steady, Go!" był przecież nagrywany!) W tym przedostatnim programie obok "JHE" brały udział zespoły: „The Escorts” i „The Merseys” (dwa zespoły, które cieszyły się popularnością na rynku angielskim, ale nigdy nie przełożyły tego w pełni na rynki zagraniczne), „The Troggs” (z nową piosenką „Any Way That You Want Me” i kończącym program standardem R&B „I Can Only Give You Everything”), a także Keith Relf (do niedawna frontman „The Yardbirds” z piosenką „Shapes In My Mind”) oraz ówczesny podopieczny Track Records Marc Bolan, który zaprezentował swój nowy singiel „Hippy Gumbo”. Ponadto przedstawiony został wywiad z członkami popularnej soulowej grupy „The Four Tops”. Marc Bolan - Simon Napier-Bell wyprodukował płytę "Hippy Gumbo". Było to bardzo interesujące nagranie, ponieważ wykorzystaliśmy w nim kwartet smyczkowy. Zagrałem to w "Ready, Steady, Go!" z Jimim Hendrixem, był to jego pierwszy raz, gdy zrobił "Hey Joe", był niezwykle dynamiczny. To było niesamowite oglądać go po raz pierwszy. Wszyscy inni używali podkładów, on grał na żywo. Byłem w reżyserce z producentką, siedziałem tam, gdy oni zaczęli "Hey Joe". Ona naprawdę się przeraziła i powiedziała: 'Ściszcie ten podkład!' Było naprawdę bardzo głośno. Trzęsły się wszystkie maszyny. A oni powiedzieli: 'Nie ma podkładu!'... Po nagraniu Jimi wymienił kilka słów z Bolanem - Powiedział, że podoba mu się mój styl śpiewania. Dodał: 'Pewnego dnia będziesz wielki'. Pomyślałem, co za bzdury... Bolan jak na prawdziwego fana przystało na ścianie zawiesił potem plakat Hendrixa. Przyznał też - Ściągnąłem wiele od Hendrixa, Townshenda i Elvisa, przekręciliśmy to wszystko razem i stworzyłem coś zupełnie innego, interesującego. Dzięki temu "Tyrannosaurus Rex" stanie się bardzo istotny dla Dzieci-Kwiatów w 1967, gdyż większość naśladowała "Cream" albo Hendrixa...
Marc Bolan (naprawdę Feld ur. 30 września 1947 r.) przejdzie do historii jako jeden z najważniejszych twórców rocka początku lat 70. ub. stulecia. Pochodził z gminy Hackney we wschodnim Londynie. Został odkryty w bardzo młodym wieku przez londyńskiego agenta modeli i zaczął zarabiać, pozując do zdjęć w katalogach. Miał dar i intuicję zarówno do pisania piosenek, jak i do gry na gitarze (oba te aspekty nigdy nie zostały wystarczająco docenione). Na zdjęciach z tamtego okresu trzyma gitarę, a na głowie ma czapkę jak Bob Dylan, z czasów, kiedy znajdował się pod wpływem Woody'ego Guthrie. Wczesny zespół Bolana - "John's Children", łączył proto-punk w stylu "The Who" z zaskakującym, drżącym barytonem pożyczonym od soulowego artysty Billy'ego Eckstine'a (ten efekt Bolan udoskonalał przez całą swoją karierę, tworząc styl, który później wielokrotnie imitowano). Dołączając do grupy "John's Children" napisał dla niej piosenkę "Desdemona", zakazaną w BBC za fragment - 'Podnieś swoją kiecę i leć'. ...No cóż, niektóre sprawy nigdy się tam nie zmieniają - zauważył Keith Shadwick. Charles Shaar Murray dodał - W historii rock'n'rolla niewiele jest osób, które wspięły się tak wysoko, a potem upadły tak nisko jak Bolan. Podobnie jak w wypadku Johna F. Kennedy'ego, okres chwały Bolana trwał około tysiąca dni... W 1975 roku pojawi się w telewizyjnym programie "Pop Quest", nadęty, co chwilę wiercąc się na fotelu. Wyglądać będzie jak Liz Taylor po pięćdziesiątce, a będzie miał zaledwie 28 lat. Dwa lata później już go nie będzie. Seria nieudanych nagrań mocno osłabi jego pozycję. Brytyjska prasa muzyczna zaczęła wtedy nazywać go "tłustą wróżką". Charles Shaar Murray - Jego chwila przeminęła. Trwała od "Ride A White Swan" (w 1970 roku), aż do "Children Of The Revolution" (w 1974 roku). Po pewnym czasie jasne stało się, że nie robi już nic nowego i tylko powraca do hipisowskich rymowanek z efektem echa... Marc Bolan, pionier "glam-rocka", zginie w wypadku samochodowym w Londynie, 16 września 1977 roku, dwa tygodnie przed trzydziestymi urodzinami.
Ciąg dalszy w tomie drugim ksiązki "Jimi Hendrix Szaman Rocka", do nabycia tylko w internecie: pajak.book@gmail.com lub gzpajak@op.pl





piątek, 27 grudnia 2019

Sylwester 1966


Dzisiaj następny fragment z drugiego tomu książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka", obejmującego okres od września 1966 do stycznia 1968. Wprawdzie do Sylwestra są jeszcze cztery dni, ale być może warto przeczytać o tym, jak ten dzień w roku 1966 spędził Jimi Hendrix i jego trio "The Experience".
W ostatni dzień 1966 roku, w sobotę 31 grudnia, koncert w Folkestone (Kent), w swoim rodzinnym mieście załatwia Noel Redding. Dla niego to było miejsce, gdzie grał jako chłopiec Grałem tu często. Dostaliśmy 50 funtów... Mitch - Trochę czasu zajęło nam zdobycie regularnych koncertów - nie mieliśmy ich nawet w Sylwestra '66, więc Noel powiedział: 'Pojedźmy do Folkestone, znam tam jeden mały klub'... Noel - Doszedłem do wniosku, że chcę zarabiać na jedzenie grając z "Experience" i dlatego zorganizowałem dla zespołu koncert noworoczny w klubie Stana Hillside Social Club w Folkestone (Dover Road 14-16 - przyp. autora), za całe 50 funtów!. Byłem jedyną osobą o której Stan kiedykolwiek słyszał, dlatego też obawiał się wynająć klub nieznanemu zespołowi na tak ważny wieczór. Musiałem dużo się namęczyć, aby przekonać go, że zespół jest tego wart. Wtedy kierownictwo i agent skontaktowali się ze Stanem, a wypłata poszła na nasze kieszonkowe... Mitch - Pojechaliśmy pociągiem. Było zimno. Klub nazywał się Tofts, znany również jako U Stana i był jak klub młodzieżowy - przy nim Ricky Tick wyglądał jak pałac. Było OK, nikt nie wiedział, jak nas odebrać, ale przyjęli nas, ponieważ znali Noela, to był lokalny klub... Noel - To był typowy angielski pub, którego klientelę stanowili robotnicy ze statków, właściciele sklepów i tym podobni... Kathy Etchingham - To było straszne. Typowy klub dla robociarzy. Wszyscy spluwali na trociny na podłodze. Takie to były te małe kluby ... Noel - Wydawało się, że to szczęście dla Jimiego, Mitcha i mnie, a ja naprawdę szpanowałem, aby pokazać mieszkańcom co się ze mną dzieje...
Norman Swan był miejscowym muzykiem, grał w kilku zespołach m.in.: "The Fyrebirds" i "The End". W grudniu był członkiem dość cenionej w okręgu grupy "Renaissance Fayre" - Grając w zespołach, znaliśmy wielu ludzi w klubie, mieliśmy też klucz do jego drzwi, bo to spotkanie było prywatne. Wewnątrz znajdowała się niewielka scena, zaledwie stopę nad ziemią. Było wystarczająco dużo miejsca na bas i zestaw perkusyjny, ale statywy z mikrofonem trzeba było zestawić z przodu na podłogę. Kiedy weszliśmy, zespół "JHE" już tam był i grał. Po chwili oni przestali i Noel przedstawił nas Jimiemu Hendrixowi i Mitchowi Mitchellowi. W tym czasie nie wiedziałem, kim jest Hendrix. Wystarczyło to, że znaliśmy Noela, więc pogadaliśmy i wypiliśmy kilka piw. Jako perkusista rozmawiałem z Mitchem o jego perkusji. Mitch był sympatycznym, równym facetem. 'Siądź', powiedział. Więc usiadłem za jego zestawem, a oni  nagle zaczęli grać. Hendrix nic nam nie powiedział, po prostu zaczął grać, a Noel i ja dołączyliśmy do niego i razem graliśmy. Hendrix z przodu, a my w tle. Wyszedł na salę widowni z długim kablem, odwrócił się w stronę głośników i słuchał. Długi, wąski klub miał solidne kabiny z wysokimi zasłonami po obu stronach pokryte zapinanym na guziki plastikiem. Podczas przerwy Hendrix siedział w jednej - był tam z kilkoma dziewczynami. Był ubrany inaczej - krótki kaftan, spodnie, hipisowskie ubrania. Nikt nie zdawał sobie sprawy, jak wielki będzie Hendrix. W tym czasie zorganizowaliśmy trochę narkotyków, ale nie widziałem, żeby Hendrix palił... W klubie odbyły się dwie próby "JHE" - późnym popołudniem i wczesnym wieczorem, a potem już koncert. Norman Swan - Niestety na występ nie mogłem iść, ponieważ zespół "Renaissance Fayre" grał wtedy w innym miejscu - wszyscy to przeklinaliśmy, było nam żal... Noel - To była wspaniała noc, a publiczność z Folkestone, wśród której byli "Doug And Joan the Bone", Charlie Brown i Maggie, zaakceptowała nas i przyjęła bardzo ciepło. Niestety angielskie prawo nawet w noc sylwestrową nakazywało opuszczenie klubu przed północą, dlatego też o 23:30 zakończyliśmy występ. Nie mogliśmy się doczekać chwili gdy usiądziemy w tym naszym Nowym Roku, a może raczej naszym nowym życiu, razem z moją Mamą i Babcią, pijąc i śpiewając "Auld Lang Syne"... ("Stare Dobre Czasy" - przyp. autora)
Tej nocy, po koncercie w Folkestone, w głowie Hendrixa narodził się pomysł na piosenkę "Fire", ale o tym już w książce "Jimi Hendrix Szaman Rocka" - pozostało jeszcze kilka egzemplarzy tomu drugiego. Można zamówić tylko w internecie: pajak.book@gmail.com lub gzpajak@op.pl





czwartek, 26 grudnia 2019

26 grudnia 1966


Po kilku dniach przerwy powracam do książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka" - dziś o 26 dniu grudnia 1966 roku, gdy trio "Jimi Hendrix Experience" wystąpiło w londyńskim klubie The Upper Cut, gdzie powstał jeden z najsłynniejszych utworów Hendrixa "Purple Haze" (pisałem już o nim jakiś czas temu).
The Upper Cut Club (Woodgrange Road 15b) znajdował się w północno-wschodnim Londynie, między East Endem i Epping Forest, w mieszkaniowej dzielnicy Forest Gate. Była ona zatłoczona, hałaśliwa, a poza tym zupełnie nie wyróżniała się od innych. Od końca XIX wieku uratowano tam dwanaście mil kwadratowych dzikich krajobrazów, które służyły mieszkańcom z niższych klas społecznych, czyli Cockney'om, jako teren rekreacyjny. W latach sześćdziesiątych tę ponurą dzielnicę oświetlał klub, na który biznesman George Walker i jego brat, sławny bokser Billy, przebudowali pomieszczenie dawnego lodowiska. Fotografia boksera została skradziona z foyer wkrótce po otwarciu klubu, jednak nigdy nie wyjaśniono kto i w jaki sposób to zrobił. Opisany w Stratford Express, jako "pluszowy big beatowy pałac",  w stosunku do innych klubów Upper Cut był olbrzymi i jednorazowo mógł pomieścić do półtora tysiąca osób. Otwarto go 21 grudnia 1966 roku. W tygodniu czynny był jednak tylko przez pięć dni, od 19:30 do 23:30. W piątki dla osób powyżej 18 roku życia, grały w nim big bandy, w niedziele przy muzyce z płyt z dysk-dżokejami (DJ) odbywały się wieczorki taneczne, zaś w pozostałe trzy noce organizowano różne konkursy, występowały też zespoły pop. Oprócz nocnych tańców, w klubie można było grać w football stołowy lub spędzić kilka godzin grając na automatach zwanych "jednorękim bandytą". Czwartki i niedziele to były najlepsze dni dla młodzieży, bo wtedy występowali najpopularniejsi: "The Who", "The Move", "Small Faces", "Dave Dee, Dozy, Beaky, Mick & Tich" i Geno Washington. Bilet wstępu do klubu był w cenie około sześciu szylingów. Oczywiście były wyjątki, związane z popularnością wykonawców, a tym samym z ceną na ich występ. Kiedy zespół "The Who" otwierał klub 21 grudnia, wykonując oczywiście "My Generation", bilet kosztował 17 szylingów i 6 pensów dla panów oraz 15 szylingów dla pań. Za to w Boże Narodzenie, na występ Erica Burdona i "New Animals" bilety, niezależnie od płci, kosztowały jednego funta, zaś za koncert (o 14:30 jak podał Brian Southall lub o 16:00, zdaniem Chandlera), nieznanego jeszcze wtedy Hendrixa, trzeba było zapłacić pięć szylingów (panowie) lub trzy (panie), ale bilety na wieczorny show grupy "The Pretty Things" były już droższe (12 i 10 szylingów). Kiedy "JHE" wróci tu za miesiąc, wstęp na koncert będzie już droższy - 37 pensów dla panów i 33 dla pań. (poniżej tył budynku, w którym mieścił się klub - zdjęcie wykonane przez Renatę Smolagę w 2018 roku).
Tekst piosenki "Purple Haze", do której riff Jimi zaprezentował w garderobie przed występem właśnie w klubie The Upper Cut, wziął się, jak to sam tłumaczył z dziwnego snu, który przytrafił mu się poprzedniej nocy (tzn. 25 grudnia 1966 roku, w Boże Narodzenie). W nim leżał na łóżku spoglądając na sufit i zobaczył swoje ciało pomalowane na niebiesko i czerwono. Było fioletowe czy purpurowe? Tłumacze spierają się - "Purple Haze" oznacza "fioletową" (tak być powinno), czy "purpurową" mgłę! A przecież obie barwy są mieszaniną dwóch podstawowych kolorów: niebieskiego i czerwonego, zaś między jedną a drugą barwą, fioletem i purpurą, jest tylko różnica co do ich proporcji. Przyjąłem zatem, że "Purple Haze" to "Purpurowa Mgła". David Stubbs - Purpurowy rzeczywiście był w kolorze Hendrixa - blues przefiltrowany przez rozgrzany do czerwoności futuryzm jego elektrycznej gitary...
... W głowie miałem purpurową mgłę, ostatnio świat wydaje się inny, robi dziwne rzeczy, ale nie wiem, dlaczego, przepraszam na chwilę, będę całował niebo. W oczach miałem purpurową mgłę, nie wiedziałem, czy jest noc czy dzień. Przez ciebie pomieszało mi się we łbie. Czy jest już jutro, czy tylko skończył się czas?... (tłum. Jerzy Uszyński)  Jimi tłumaczył Keithowi Althamowi – Miałem pomysł oparty na śnie, w którym chodzę po dnie morza. Ma związek z purpurowym promieniem śmierci. Czytałem o nim w piśmie fantastyczno-naukowym... Zwrot „purple haze” Hendrix znalazł w książce Philipa Jose Farmera “Night of Light”, wydanej w czerwcu 1966, a po raz pierwszy, w krótkiej wersji w magazynie Fantasy & Science Fiction w czerwcu 1957 roku.
Opowieść Philipa Jose Farmera dotyczy mitycznej planety Radość Dantego, gdzie purpurowe niebo wywołuje szaleństwo wśród tubylców. W jego tekście znalazło się zdanie: "Niebo było czyste lecz gwiazdy wydawały się odległe, trzeba było wytężyć oczy, by przebić purpurową mgiełkę"... Tłumaczył to autor powieści Philip Jose Farmer - Ten fragment mówi o tym, co przytrafiło się ojcu Johnowi Carmody'emu, kapłanowi międzygwiezdnego kościoła rzymskokatolickiego. Zanim został księdzem zamordował żonę, a potem uciekł przed międzygwiezdną sprawiedliwością. Dotarł na planetę, zwaną Radością Dantego, na której działy się bardzo ciekawe rzeczy. Gwiazda wywierała wpływ na planetę, a jej mieszkańcy w zależności od indywidualnych cech, zmienili się wówczas w mniejszym lub większym stopniu. Mieszkańcy Radości Dantego, którzy nie chcieli przeczekać wstrząsów gwiazdy w hibernacji, wpadali w szaleństwo. Ponad wszystkim unosił się księżyc - złoto-purpurowy w środku i okolony srebrno-fioletową obwódką. Był tak wielki, że wydawało się, ze zaraz runie, a wrażenie to potęgowała jeszcze mieniąca się różnymi odcieniami purpurowa mgiełka...
            Philip Jose Farmer w 1967 roku nie poznał piosenki Hendrixa "Purple Haze", wszak nie był fanem rocka i aż do końca lat dziewięćdziesiątych, był nieświadomy, że jego twórczość zainspirowała klasyczny rockowy "kawałek". ...Byłem chyba ostatnią osobą, która o tym się dowiedziała - wspominał - Moja wnuczka znalazła to w internecie i zawiadomiła mnie. No cóż, jestem zawsze szczęśliwy, jeśli zainspiruję kogoś do stworzenia czegoś...
Więcej o życiu i twórczości Jimiego Hendrixa między wrześniem 1966 a styczniem 1968 w drugim tomie książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka", który można jeszcze zamówić: pajak.book@gmail.com lub gzpajak@op.pl











sobota, 21 grudnia 2019

Przerwa


W domach trwają gorączkowe prace przed Świętami, zatem pewien czas ogłaszam przerwę w dostarczaniu postów (dzisiejszy jest sto dwunasty). Jeśli ktokolwiek ma ochotę nabyć tę książkę (tom drugi, bowiem nakład tomu pierwszego jest już wyczerpany), zapraszam pod adresy: pajak.book@gmail.com lub gzpajak@op.pl

piątek, 20 grudnia 2019

Rok 1945


Dziś następny odcinek tomu pierwszego biografii gitarzysty wszech czasów "Jimi Hendrix Szaman Rocka".
Na początku 1945 roku, gdy "Buster" (tak mówiono na małego Jimiego Hendrixa) ma nieco ponad dwa lata, w Seattle umiera jego ostatnia opiekunka pani Walls. Jej córka, pani Champ wraz z Clarice Jeter i Lucille wyjeżdża na konwencję religijną do Kalifornii. Oczywiście panie zabierają ze sobą także małego Jimiego. Po spotkaniu kościoła zielonoświątkowego w Berkeley, Clarice wyjeżdża w odwiedziny do krewnych w Missouri, zaś Lucille wraca sama do Seattle. Jimi pozostaje w Kalifornii pod opieką pani Champ i jej trzydziestoletniej córki Celestine, które podejmują się opieki nad nim. Oczarowana malcem, jego okrągłą buźką aniołka i wpatrzonymi w nią ufnymi oczkami, pani Champ poważnie rozważa adopcję. ...Chciało się go przytulić, powiedzieć, że będzie dobrze. Taki był Jimi - wspominała Freddie Mae Gautier. Pani Champ najpierw regularnie koresponduje z Delores, wreszcie namówiona przez nią, wysyła do Ala Hendrixa list, w którym pisze, że dla wszystkich będzie lepiej, jeśli syn pozostanie z nią, a nie ze swoją, biologiczną matką, więc Al długo się zastanawia, czy nie zgodzić się na oddanie syna. Kiedy jednak drugiego września 1945 roku o dziewiątej rano w zatoce Tokijskiej, na pokładzie pancernika USS Missouri minister spraw zagranicznych Japonii Mamoru Shigemitsu podpisuje akt bezwarunkowej kapitulacji i definitywnie kończy się II wojna światowa, Al Hendrix ojciec Jimiego już wie, że niebawem wróci do domu i z pewnością odzyska syna.
Nakład tomu pierwszego jest już wyczerpany, można jeszcze nabyć tom drugi polskiej biografii Jimiego Hendrixa "Szaman Rocka", którego zapas powoli także się wyczerpuje, tylko w internecie: pajak.book@gmail.com lub gzpajak@op.pl



czwartek, 19 grudnia 2019

Biedny Jimi


Dzisiaj zapraszam na 110 już post na blogu. Powracam do wyczerpanego już nakładu tomu pierwszego książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka" i do początkowego okresu życia gitarzysty wszech czasów.
20 lutego 1943 Delores Hall idzie z siostrzeńcem na Jackson Street do chińskiego fotografa. I tam powstaje pierwsze zdjęcie Jimiego Hendrixa, które jego ciocia wysyła ojcu, pisząc na odwrocie – Mały ma dwa miesiące i trzy tygodnie. Czyż jednak nie wygląda na starszego?... Zdjęcie podpisuje 'Mojemu ukochanemu tatusiowi – Mały Hendrix'...
Kilka miesięcy później, w czerwcu 1943 roku Lucille ponownie trafia do szpitala, tym razem w Seattle. Opiekę nad jej synem przejmuje babcia Clarice, na krótko niestety, gdyż sama po śmierci męża, od dawna mając problemy psychiczne, załamana rodzinnymi kłopotami, trafia także do tego samego szpitala. W czasie jej nieobecności płonie dom Jeterów. ...Nie mieli ubezpieczenia i rodzina straciła cały swój dobytek, łącznie ze wszystkimi zdjęciami...
Przez cały następny rok Jimi podrzucany jest od jednej do drugiej babki, od Vancouver do Seattle i z powrotem. Na zmianę opiekują się nim siostry Delores i Nancy,  wspominana kilka razy przyjaciółka Dorothy Harding oraz panie White i Walls z kościoła zielonoświątkowego. Czasem po syna wraca Lucille, ale zbyt często jest pijana, aby się nim zająć, no i spędza sporo czasu z innymi mężczyznami. ...W mrocznych czasach roku 1943 wciąż nie było wiadomo, jak potoczą się losy wojenne i czy którykolwiek z mężczyzn posłanych na front kiedykolwiek wróci - usprawiedliwiając Lucille, zauważył Charles Cross. ..Myślę, że robiła, co mogła, by na niego zaczekać - wspominała jej siostra, Delores Hall.
To był fragment pierwszego tomu polskiej biografii Jimiego Hendrixa "Szaman Rocka", której nakład został już wyczerpany. Ciąg dalszy opowieści o życiu i działalności gitarzysty wszech czasów, obejmujący okres od września 1966 do końca stycznia 1968, czyli tzw. okres londyński, kiedy Hendrix zdobył sławę w Wielkiej Brytanii i w czerwcu 1967 błysnął na festiwalu w Monterey, w drugim tomie książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka" (poniżej okładka). Do nabycia pod adresami: pajak.book@gmail.com oraz gzpajak@op.pl






środa, 18 grudnia 2019

Coraz bliżej Święta


Coraz bliżej Święta. Nie masz prezentu? Nie zdążysz go kupić? W Bydgoszczy możesz nabyć drugi tom biografii Jimiego Hendrixa - "Szaman Rocka". Nie kupisz jej w żadnej księgarni. W Kielcach tylko w Antykwariacie Księgarsko-Muzycznym Pegaz w Kielcach w budynku Filharmonii Świętokrzyskiej (wejście od ul. Głowackiego). Tam też jeszcze ostatnie egzemplarze książki "Eric Burdon Feniks Rocka". W Bydgoszczy można nabyć zamawiając w wydawnictwie Pejzaż  - https://projektpejzaz.pl lub u autora: pajak.book@gmail.com albo: gzpajak@op.pl bądź też przez messengera na facebook-u Zdzisław Pająk. Jeszcze jest trochę czasu. A tej ksiązki nie znajdziesz w żadnej księgarni.