czwartek, 12 grudnia 2019

Rodzinne "korzenie"


Po oszałamiającym debiucie w Wielkiej Brytanii jesienią 1966 roku, Jimiego Hendrixa nazwano z emfazą, może nieco żartobliwie, na pewno też z rasistowskim odcieniem „Człowiekiem z Borneo”, „Dzikusem Popu” bądź „Szamanem Rocka”. Wówczas też, niektóre brytyjskie gazety pisały jego imię jako „Jim”, zaś nazwisko jako „Hendrick”. Co do imienia, to był ewidentny błąd, co zaś do nazwiska, pewnie był to przypadek, gdyż trudno podejrzewać, żeby dziennikarze znali wtedy prawdziwą historię Jimiego. Tak na marginesie, pracując nad tą jego biografią, starając się zweryfikować wiele faktów, wyprostować sporo mitów i legend, korzystając z tysięcy stron zapisanych w książkach i magazynach, wypowiedzianych w materiałach wizyjnych i materiałach audio, nie raz miałem wątpliwości, czy tę prawdziwą historię Jimiego Hendrixa ktoś kiedykolwiek naprawdę pozna? Sam Jimi często bowiem zmieniał opowieści dotyczące rodziny i swego dzieciństwa, a różni autorzy jego bardzo różnych zresztą biografii, starali się fakty powszechnie znane i dostępne zmieszać z historyjkami mniej lub bardziej prawdopodobnymi, czy jednak prawdziwymi. Wątpliwości istnieją, choć starałem się jak najbardziej je rozwikłać. 
Powracając zaś do nazwiska Hendrick (lub Hendricks). Podobno takiej pisowni używała w dalekiej przeszłości jego rodzina, dopóki dziadek ze strony ojca, Bertran Philander Ross Hendrick, w 1912 roku nie skrócił nazwiska na Hendrix. …Niewiele wiem o rodzinie ojca – zanotował Al Hendrix, ojciec Jimiego – Wiem tylko, że urodził się w Urbana City, małej miejscowości w stanie Ohio, gdzie  mieszkało sporo Hendrixów, cały klan. Miałem w wojsku kolegę, który stamtąd pochodził. Trudno było znaleźć na mapie to miejsce. Ojciec był tam żonaty, ale nie wiem, czy się rozwiedli. Pamiętam, jak opowiadał, że był policjantem w Chicago...
Jak wynika z przechowywanych długo w rodzinnym domu dokumentów rodzinnych, z których korzystał Tony Brown pisząc swoją "Jimi Hendrix. A Visual Documentary – His Life, Loves And Music”, w której sięgnął do jego przodków, aż do wieku XVIII,  dziadek Jimiego, czyli wspomniany Bertran Philander Ross Hendrick, przyszedł na świat we wtorek 11 kwietnia 1866, czyli rok po zakończeniu wojny secesyjnej. Jego matka, Fanny (ur. 1852), Indianka czystej krwi z plemienia Czirokezów, zamężna z Jeffersonem Hendricksem, była służącą u Bertrana Philandera Rossa, bogatego właściciela ziemskiego (jego majątek w 1870 roku wyceniano na 135 tysięcy dolarów). Jak przypuszczają niektórzy biografowie Jimiego, Fanny Moore została prawdopodobnie uwiedziona lub zgwałcona przez swego pana. W Urbana City wszyscy wiedzieli kto jest ojcem dziecka. Fanny, albo chciała się zemścić, albo to jeszcze podkreślić - w nadziei, że ten będzie łożył na dziecko, co jednak nigdy nie nastąpiło... dała więc synowi imiona po białym swoim byłym właścicielu. Fanny miała wtedy prawie 40 lat i syna wychowywała samotnie, klepiąc biedę, gdyż mimo, że po dziewiątym kwietnia 1865 r., po zakończeniu wojny secesyjnej, rząd federalny zniósł niewolnictwo i wyzwolonym Murzynom obiecał przydział 10 akrów ziemi na własność, sytuacja "czarnych", wcale się nie poprawiła. Byli niewolnicy, albo pozostali na tamtych terenach i pracowali za grosze, albo też uciekali na północ.
Tyle na dziś - z pierwszej części, pierwszego rozdziału, pierwszego tomu biografii gitarzysty wszech czasów "Jimi Hendrix Szaman Rocka". Nakład pierwszego tomu jest już wyczerpany - tom drugi opisujący dzieje Hendrixa w Anglii, od września 1966 do końca stycznia 1968 roku, można jeszcze nabyć, mailowo: pajak.book@gmail.com lub gzpajak@op.pl Przypominam nakłady obu tomów to tylko 150 sztuk. Warto się pośpieszyć.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz