Po oszałamiającym debiucie w Wielkiej Brytanii jesienią 1966 roku,
Jimiego Hendrixa nazwano z emfazą, może nieco żartobliwie, na pewno też z rasistowskim
odcieniem „Człowiekiem z Borneo”, „Dzikusem Popu” bądź „Szamanem Rocka”.
Wówczas też, niektóre brytyjskie gazety pisały jego imię jako „Jim”, zaś
nazwisko jako „Hendrick”. Co do imienia, to był ewidentny błąd, co zaś do
nazwiska, pewnie był to przypadek, gdyż trudno podejrzewać, żeby dziennikarze
znali wtedy prawdziwą historię Jimiego. Tak na marginesie, pracując nad tą jego
biografią, starając się zweryfikować wiele faktów, wyprostować sporo mitów i
legend, korzystając z tysięcy stron zapisanych w książkach i magazynach,
wypowiedzianych w materiałach wizyjnych i materiałach audio, nie raz miałem
wątpliwości, czy tę prawdziwą historię Jimiego Hendrixa ktoś kiedykolwiek
naprawdę pozna? Sam Jimi często bowiem zmieniał opowieści dotyczące rodziny i swego
dzieciństwa, a różni autorzy jego bardzo różnych zresztą biografii, starali się
fakty powszechnie znane i dostępne zmieszać z historyjkami mniej lub bardziej
prawdopodobnymi, czy jednak prawdziwymi. Wątpliwości istnieją, choć starałem
się jak najbardziej je rozwikłać.
Powracając zaś do nazwiska
Hendrick (lub Hendricks). Podobno takiej pisowni używała w dalekiej przeszłości
jego rodzina, dopóki dziadek ze strony ojca, Bertran Philander Ross Hendrick, w
1912 roku nie skrócił nazwiska na Hendrix. …Niewiele
wiem o rodzinie ojca – zanotował Al Hendrix, ojciec Jimiego – Wiem tylko, że urodził się w Urbana City,
małej miejscowości w stanie Ohio, gdzie
mieszkało sporo Hendrixów, cały klan. Miałem w wojsku kolegę, który
stamtąd pochodził. Trudno było znaleźć na mapie to miejsce. Ojciec był tam
żonaty, ale nie wiem, czy się rozwiedli. Pamiętam, jak opowiadał, że był
policjantem w Chicago...
Jak wynika z przechowywanych długo w rodzinnym domu dokumentów
rodzinnych, z których korzystał Tony Brown pisząc swoją "Jimi Hendrix. A Visual
Documentary – His Life, Loves And Music”, w której sięgnął do jego
przodków, aż do wieku XVIII, dziadek
Jimiego, czyli wspomniany Bertran Philander Ross Hendrick, przyszedł na świat
we wtorek 11 kwietnia 1866, czyli rok po zakończeniu wojny secesyjnej. Jego
matka, Fanny (ur. 1852), Indianka czystej krwi z plemienia Czirokezów, zamężna
z Jeffersonem Hendricksem, była służącą u Bertrana Philandera Rossa, bogatego
właściciela ziemskiego (jego majątek w 1870 roku wyceniano na 135 tysięcy dolarów).
Jak przypuszczają niektórzy biografowie Jimiego, Fanny Moore została
prawdopodobnie uwiedziona lub zgwałcona przez swego pana. W Urbana City wszyscy
wiedzieli kto jest ojcem dziecka. Fanny, albo chciała się zemścić, albo to
jeszcze podkreślić - w nadziei, że ten
będzie łożył na dziecko, co jednak nigdy nie nastąpiło... dała
więc synowi imiona po białym swoim byłym właścicielu. Fanny miała wtedy prawie
40 lat i syna wychowywała samotnie, klepiąc biedę, gdyż mimo, że po dziewiątym
kwietnia 1865 r., po zakończeniu wojny secesyjnej, rząd federalny zniósł
niewolnictwo i wyzwolonym Murzynom obiecał przydział 10 akrów ziemi na
własność, sytuacja "czarnych", wcale się nie poprawiła. Byli
niewolnicy, albo pozostali na tamtych terenach i pracowali za grosze, albo też
uciekali na północ.
Tyle na dziś - z pierwszej
części, pierwszego rozdziału, pierwszego tomu biografii gitarzysty wszech
czasów "Jimi Hendrix Szaman Rocka". Nakład pierwszego tomu
jest już wyczerpany - tom drugi opisujący dzieje Hendrixa w Anglii, od września
1966 do końca stycznia 1968 roku, można jeszcze nabyć, mailowo:
pajak.book@gmail.com lub gzpajak@op.pl Przypominam nakłady obu tomów to tylko 150 sztuk. Warto się pośpieszyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz