niedziela, 31 grudnia 2023

                Nazwa zespołu "The Blue Flames" powstała na pamiątkę grupy towarzyszącej wielkiemu śpiewakowi gospel i legendzie R&B z Memphis - Juniora Parkera (czyli Hermana Parkera Jnr.), który w 1952 roku nagrywał z Ikem Turnerem dla firmy Joego Bihari Modern Records, pracował także w Sun Records z Samem Phillipsem (dla niego utrwalił "Feeling Good" oraz przede wszystkim "Mystery Train", piosenkę którą rozsławił młody Elvis Presley). W Memphis Junior Parker wraz z Bobbym "Blue" Blandem i B.B. Kingiem należał do grupy "Beale Streeters". Namówiony przez nich, w 1951 roku zdecydował się na karierę solową i stworzył występujący i nagrywający z nim zespół "Blue Flames", którego gitarzystą został Auburn "Pat" Hare. A potem z "Blue Flames" i z Blandem został gwiazdą Blues Consolidated Revue, wyruszając z nią na "flaczkową trasę" w południowych stanach. Wprawdzie wówczas z Hendrixem się nie spotkał (nie ma na to dowodów), to jednak Jimi znał kilka piosenek Parkera, a niektóre z nich, jak: „Driving Wheel” (1961), „In The Dark”, „Annie, Get Your Yo-Yo” (1962), włączył nawet do repertuaru swojego zespołu. Junior Parker, jeden z "mistrzów" młodego Jimiego Hendrixa opuści świat, rok po nim w 1971 roku, mając czterdzieści cztery lat. Przyczyną zgonu będzie nowotwór mózgu.

            W 1966 roku, kiedy na rynku pojawiła się nowa płyta Juniora Parkera "Man Or Mouse", Hendrix postanawia, że zespół, który mu w Café Wha? towarzyszy, nazwie właśnie "Blue Flames", poza tym miejscem będzie nazywał się "The Rainflowers". Jimi potem tłumaczył - Długo rozmyślałem nad nazwą dla mojego zespołu. najpierw wymyśliłem "Rainflowers", a dopiero potem "Jimmy James & The Blue Flames". Wszystko zaczęło się wtedy układać...

sobota, 30 grudnia 2023

                Kiedy dociera tu Jimi, od razu zauważa, że ten lokal, jest gorszy od Cheetah, miejsca, w którym dotąd występował. Po krótkiej rozmowie, Manny Roth proponuje mu, aby zagrał solo w czasie, gdy zaangażowany już zespół klubowy będzie miał przerwę. Jimi zgadza się, bierze bowiem pod uwagę radę Havensa - Możesz to zrobić sam, po swojemu, nie musisz być tłem dla innych... Manny Roth stawia mu jednak warunek - U mnie występują najczęściej zespoły, więc jeśli będziesz go miał, sprawa jest prosta – czyli granie pięć razy w tygodniu, od pięciu do dwudziestu pięciu dolarów dla muzyka za wieczór - w zależności od liczby widzów i humoru faceta, który prowadzi lokal - dodawał Jerry Hopkins. Jimi Hendrix swój pierwszy występ w Cafe Wha? rozpoczyna od wolnego bluesa, przechodząc po chwili w swoją oszałamiająca solówkę. Tommy "Regi" Butler basista zaangażowanego wówczas zespołu klubowego stoi przy barze, gdy nagle do jego uszu docierają dziwne, niesamowite dźwięki. Idzie w stronę sceny i widzi czarnego faceta szarpiącego zębami struny gitary, muzyka, którą przy okazji wydobywa, jest wręcz powalająca. Żona Butlera opowiadała później, że pod koniec swego krótkiego i szalonego solowego występu Jimi zwrócił się do niego z pytaniem, czy chce dołączyć. Jak dodawała, ten nowy i jej mąż grali razem około godziny. Nie pamiętała, czy grali z perkusistą, czy bez, ale najprawdopodobniej perkusista też dołączył. Wtedy więc na scenie Cafe Wha? zagrał pierwszy skład zespołu Jimmy'ego Jamesa, czyli Hendrixa, z Butlerem na basie i Dannym Casey'em na perkusji. Wtedy też Jimi wymyśla dla swego zespołu nazwę - "Jimmy James & The Blue Flames", jak niezbyt dokładnie sam wspominał - Było to chyba na początku 1966. Zmieniłem nazwisko na Jimmy James, a kapelę nazwałem "The Blue Flames". Niezbyt oryginalne, co?... A zespół, jak przypuszczał Keith Shadwick - Debiutował w drugi tydzień czerwca 1966 roku...

            Czy ta data jest właściwa?  Trudno to ustalić, historycy i biografowie Hendrixa często się między sobą różnią, co do dat, miejsc, a także faktów - w tym przypadku, od końcowych dni maja, przez pierwszego, aż po końcówkę czerwca, Tony Brown w "Concert Files" podaje, że mogło to być dopiero od 26 czerwca 1966. Przyjmuję, zapewne jak większość historyków, że do Cafe Wha? Jimi przybył na początku czerwca 1966.

piątek, 29 grudnia 2023

              Do Wha? w ciemnej i wilgotnej piwnicy wypełnionej używanymi krzesłami i maleńką sceną schodziło się w dół po stromych schodach. Kiedyś była tam stajnia dla koni, z rampą prowadzącą w stronę MacDougal Street, na środku pomieszczenia pozostała więc przechodząca przez jego środek rynna, którą w dawnych czasach odprowadzano końskie odchody. Pomieszczenie nie było zbyt wielkie, w Cafe Wha? mogło się tu maksymalnie zmieścić tylko 325 osób. Skąd ta dziwna i zagadkowa dość nazwa? Tłumaczył sam Manny Roth, który kilka lat przed opisanymi tu wydarzeniami został właścicielem pomieszczenia, przerobionego na mały garaż z wyjazdem na West 3rd Street. Piwniczne pomieszczenie oddalone było zaledwie o jeden dom na południe od Washington Square, było więc w ścisłym centrum "Wioski". Zatem w 1960 roku Roth postanowił wykorzystać to miejsce inaczej. Wstawił wełnianą kanapę, wniósł trochę starych, znalezionych na śmietnikach mebli, na ścianie umieścił znak "folk music" i otworzył swój interes. ...Nazwałem tę kawiarnię Cafe Wha? - wspominał Manny Roth - bo nic innego nie wymyśliłem. Każdy proponował jakąś nazwę, a ja mówiłem 'Why? Dlaczego?' Ludzie będą tu wchodzić i pytać 'Dlaczego?'. Pokryty jutą sufit, dziwnie wyglądające ścienne lampy i tania kawa, złożyły się na popularność Cafe Wha? - zanotował Steven Roby - To tutaj komicy Richard Pryor i Bill Cosby pierwsi zdobywali publiczność... I tak, mimo dość nikłej reklamy oraz nieczęstych anonsów w prasie, otwarty w piwnicy po dawnej stajni i garażu klub, stopniowo wśród fanów folku i sceny post-beatowej, zdobywał coraz większą popularność.

czwartek, 28 grudnia 2023

 

            Właśnie do niego, namówiony i zaanonsowany przez Richiego Havensa, w któryś poniedziałek (prawdopodobnie pod koniec maja 1966 r.) zgłasza się Jimi Hendrix, który opowiadał późniejCafe Wha? była jednym z pierwszych miejsc, gdzie stanęła moja noga. Oczywiście miałem nadzieję, że pozwolą mi też tam grać. To było trochę moim marzeniem... Zapewnie również dlatego, że występował tu jego idol Bob Dylan, śpiewając pieśni Woody Guthriego. ...Café Wha? to był klub przy MacDougal Street w sercu Greenwich Village -zapamiętał sam Bob Dylan - Przypominał kazamaty, nie prowadził wyszynku, był słabo oświetlony, miał niski strop, wyglądał jak wielki refektarz i był otwierany w południe, a zamykany o czwartej nad ranem… Potwierdzał to Jerry Hopkins - Był to straszliwie mroczny klub w suterenie uczęszczanego gmachu przy MacDougal Street, do którego popołudniami zapraszano nieznanych wykonawców na przesłuchania... ...Cafe Wha? to świątynia. To bardzo specjalne miejsce. Występ tutaj powoduje większy stres, niż występ w Madison Square Garden. Tu nie przejdzie żaden błąd. Tu występowali najlepsi - tłumaczył wiele lat później w gazecie New York Times bratanek właściciela David Lee Roth, wokalista rockowej formacji "Van Halen". I wiedział o tym nie tylko on, bowiem rok po występach Hendrixa, w Café Wha? zagra grupa "The Castiles" z Brucem Springsteenem - Prawie zawsze grali podczas popołudniowych imprez dla lokalnej nastoletniej publiczności. Ale granie na tej samej scenie, która była świadkiem początków kariery Boba Dylana, czy Jimiego Hendrixa, to już nie były przelewki...

środa, 27 grudnia 2023

         W 1966 roku, jest to już miejsce, w którym zobaczyć można bardzo różne artystyczne prezentacje. Jak zapamiętał Dylan - Dzienny program artystyczny Cafe Wha? to było istne mydło i powidło: komik, brzuchomówca, zespół grający na stalowych bębnach, poeta, facet udający kobietę, duet śpiewający szlagiery z Broadway’u, magik z królikiem w kapeluszu, hipnotyzer w turbanie, człowiek strojący miny – występował tu każdy, kto chciał się przebić… Ciemność wnętrza kawiarni rozjaśniają wtedy tylko zapalone świece ustawione na stołach w niebieskich szklanych pojemnikach, a widzowie są raczej tolerancyjni i wyrozumiali dla artystów, jak zauważył David Henderson - łatwo wybaczając im ewentualne potknięcia... Bo też może tu bowiem wystąpić każdy, kto ma odwagę wstać od stolika i wejść na scenę. Jednym słowem, mogą to być absolutni debiutanci. ...Każdy mógł wyjść na scenę i spróbować swoich sił - dodawała Janice Hargrove, wówczas kelnerka w klubie - większość grała, powiedzmy, tak sobie... Wszyscy jednak zdawali sobie sprawę z tego, że jeśli zostaną przez widzów i menedżera dobrze przyjęci, mogą otrzymać angaż na najbliższy wieczór i wystąpić już za pieniądze, raczej wtedy niewielkie, bo ceny w klubie nie są wygórowane, a poza tym, przy jednym posiłku, jednym drinku, czy samej kawie można było spędzić tu cały wieczór. Zwykle, jak napisał Charles Cross - Kupowano "zielonego tygrysa" za 70 centów, czyli wodę sodową z limonką... Jedynie w weekendy za wstęp do klubu trzeba było zapłacić dolara. Portier Tex, stając wtedy w drzwiach Café Wha? zaprasza do wejścia przechodzących ulicą turystów. Klientów zaś stanowią ci, co przychodzą w tygodniu, aby posłuchać, a może też odkryć młode talenty oraz przede wszystkim turyści, tacy, co nie mają zbyt wiele pieniędzy na wejście do bardziej ekskluzywnych i co oczywiste droższych miejsc, typu Figaro, czy Fat Black Pussycat, gdzie można przysłuchać się intelektualnym dyskusjom znanych artystów i poetów, a po pobycie w Village, chcieliby się tym przed znajomymi pochwalić. Richie Havens opowiadał, że - Cafe Wha? to było jedno z niewielu miejsc nastawionych na zarobek, wyciąganie pieniędzy z kieszeni ludzi, zwłaszcza turystów. Już w godzinach popołudniowych napływały tłumy, a po północy było pełno. To miejsce omijało naprawdę niewielu turystów... I właśnie o różnorodne atrakcje dla turystów i łowców talentów dba właściciel Wha? Manny Roth, regularnie udostępniając małą scenę klubową młodym wykonawcom.

wtorek, 26 grudnia 2023

 

Rozdział 14 (lato 1966) - Jimmy James & Blue Flames, Cafe Wha?, "Hey Joe"

            ...Poszedłem własną drogą do Village. Założyłem swój własny mały zespół, który używał dwóch nazw: "The Rainflowers" oraz "Blue Flames". Każda z nich była właściwa... (Jimi Hendrix) 

            Dla turystów oraz dla tych, którzy w 1966 roku z bliska chcieliby usłyszeć jakąś autentyczną muzykę lub poezję, MacDougal jest główną ulicą w Greenwich Village. Poniżej Washington Square Park, gdzie przecinają się MacDougal i West 3rd Street, zaczynał się dla nich szlak prowadzący przez Bleecker Street do La Guarda Place i południowej części kampusu mieszkalnego Uniwersytetu Nowojorskiego. Szlak, przy którym w kawiarniach, klubach i restauracjach, można było się napić, coś zjeść, posłuchać muzyki i zobaczyć znane osobistości kultury. Wśród wielu kawiarni, klubów i sklepów odwiedzanych wówczas przez wielkie tłumy, na rogu McDougal i Minetta Lane, w suterenie najbardziej uczęszczanego gmachu przy MacDougal Street 115, znajdowała się (i do dziś znajduje) - Cafe Wha?, jak zanotował Robert Shelton, kronikarz Dylana - W tym czasie jedno z najgorętszych miejsc...

            Właścicielem kawiarni jest Manny Roth. Zapisał się w historii jako ten, który urządził pierwszy w Nowym Jorku występ jeszcze wtedy nieznanego nikomu Boba Dylana. Tego pierwszego dnia Dylan akompaniował na harmonijce białemu bluesmanowi i folkowcowi Fredowi Neilowi. ...Taka jest legenda, ale to też może być prawda - zanotował Paul Williams - że w swój pierwszy wieczór w Nowym Jorku tu wystąpił... Było to, dodam, pod koniec stycznia 1961 r. Kiedy bardzo mocno przybrała fala folkowa, w Cafe Wha? na dobre ze swoim zespołem, grającym na stalowych bębnach rozgościł się Victor “Superman” Brady. ...Ale szybko zniknął - wspominał Richie Havens - bo pojawili się młodzi z Bobem Dylanem, Joan Baez, Odettą, triem "Peter, Paul & Mary", ogromna grupa tradycyjnych i współczesnych śpiewaków i kompozytorów... Klub ten zasłynął jeszcze dlatego, że - jak dopisał Charles Cross - Pracowała w nim jako kelnerka Mary Travers... Mary wraz z Peterem Yarrowem i Noelem Paulem Stookey'em tworzyła wspominane już w tej książce trio "Peter, Paul & Mary".

            W hierarchii klubów Greenwich Village Café Wha? nie jest tak wysoko, jak choćby znajdujący się naprzeciw Gaslight, gdzie obejrzeć można występy takich wykonawców, jak folkowcy Tim Hardin, Bob Dylan, David Van Ronk, czy tradycyjni bluesmani w rodzaju Mississippi Johna Hurta, Sonny'ego Terry i Browniego McGhee.

poniedziałek, 25 grudnia 2023

 

             Linda Keith i Jimi Hendrix spotkają się jeszcze raz w Londynie, jak zauważy Gary Jucha - Nieprzypadkowo, kilka dni przed śmiercią Jimiego w Londynie w klubie Speakeasy  albo Tramp przy Jermyn Street. Tak to spotkanie ona wspominała - Byłam w klubie ze swoim aktualnym chłopakiem. Jimi przyszedł z dziewczyną. Chłopak, z którym byłam był bardzo ważny dla mnie. Właśnie wybieraliśmy się na wspólny rejs po Morzu Śródziemnym. Miało to umocnić nasz związek. Jimi zachował się bardzo dziecinnie. Byłam mocno tym skrępowana i zmieszana. Opowiadał o naszych nowojorskich relacjach, o braterstwie krwi które zawarliśmy wtedy. Jimi poprosił mnie, bym poszła z nim na piętro do szatni klubu, gdyż coś dla mnie ma. Dał mi tam futerał, w którym kiedyś był Stratocaster i koperta z listu, który napisałam do niego, cztery lata wcześniej, w Nowym Jorku. Listu w niej nie było. W środku futerału był podpis "JINX". Jimi pokazał mi to i powiedział - 'Popatrz, to ja'... Wspomniana wyżej koperta pochodziła z jedynego listu, jaki Linda napisała w hotelu do Jimiego, noc przed tym kiedy ojciec na siłę zabrał ją do Londynu. Linda Keith wyjdzie za mąż za gitarzystę i producenta Johna Portera i zamieszka w Nowym Orleanie.

            Kris Needs pracując nad biografią Keitha Richardsa, zapytał również Lindę, dlaczego przez długi czas nie starała się opowiedzieć nikomu o Hendrixie, a ona odparła - W prasie ukazują się wywiady, które nie są dość dokładne, niezbyt wiernie przekazują to, co mówią osoby zapytane. Poza tym, reporterzy najczęściej zainteresowani są stereotypowymi sprawami relacji między płciami, narkotykami, rock'n'rollem, aniżeli samym człowiekiem. Hendrixa rzadko można było zobaczyć bez gitary. Muzyka znaczyła dla niego więcej niż, wszystkie sztuczności. Wystarczy jej posłuchać...  ...Wystarczy posłuchać tej piosenki dla Lindy  - dodał Needs.  

            W piątek dwudziestego trzeciego września 1966 roku, kiedy Jimi Hendrix z Chasem Chandlerem wsiadać będzie do samolotu lecącego z Nowego Jorku do Londynu, właśnie w Londynie, w Royal Albert Hall rozpocznie swoją trasę po Wielkiej Brytanii grupa "The Rolling Stones". W jej ramach da 24 koncerty. Z Jimim Hendrixem "Stonesi" spotkają się i to jeszcze nie raz, o czym więcej w dalszej części książki, dokładniej w jej drugim tomie. W tym zaś, w następnym rozdziale powracam do wiosenno-letnich tygodni tamtego roku w Nowym Jorku, dokładniej w Greenwich Village, gdzie Jimmy James próbuje zdobyć to, co mu się już od dawna należy - uznanie i sławę.

niedziela, 24 grudnia 2023

 

            Co do Hendrixa, Linda Keith przyzna - Pisał, że ma nowy utwór: "See Me Linda, Hear Me", dodał też: 'Gram bluesa'. Zawsze lubiłam gdy grał bluesa, chociaż większość z jego piosenek brzmi jak blues... Jimi napisze dla niej cudowną piosenkę “Send My Love To Linda”, która trafi na album „Hear My Freedom”. Na festiwalu  na wyspie Wight w roku 1970, jeden ze swoich sztandarowych utworów "Foxy Lady", Jimi zadedykuje właśnie Lindzie Keith, a do "Red House", utworu napisanego po ich kwasowej przygodzie w 1966 doda jedną linijkę tekstu, w której zaśpiewa: 'Musiałem opuścić to miejsce, bo moja Linda już tam nie mieszka'.

                W 1968 roku Linda wprowadzi się do apartamentu na Chesham Place w Londynie, który czasem używa także Brian Jones, bo blisko ma stąd od studia nagraniowego. Pewnego dnia Linda dzwoni do lekarza mówiąc, że przedawkowała narkotyki. Kiedy na miejsce przybywa policja, Linda jest już nieprzytomna. Brian dociera nieco później i o wypadku dowiaduje się od gospodarza domu. Gitarzysta "Stonesów" miał już wtedy spore problemy z policją, chcąc więc uniknąć podejrzenia, że narkotyki należały do niego, oświadcza, iż apartament podnajmował swojemu kierowcy i zapłacił z góry za sześć miesięcy. Na szczęście Linda szybko odzyskuje świadomość i następnego ranka zostaje zwolniona ze szpitala.

Wszystkim czytelnikom pierwszego tomu "Szamana Rocka" polecam dwa następne tomy już wydrukowane i ozdobione zdjęciami a z okazji Bożego Narodzenia życzę radości, pogody ducha i szczęścia. 

Zdzisław Pająk


sobota, 23 grudnia 2023

                Któregoś dnia, gdy Linda ponownie ogląda występ Jimiego, na sali zjawia się kilku mężczyzn. Tak to potem wspominała - Kiedy weszli do Cafe Au Go Go pomyślałam: 'Boże jeden z nich wygląda, jak mój ojciec'...Tak faktycznie było, jej ojciec wszedł do klubu w towarzystwie dwóch dobrze umięśnionych ochroniarzy, wziął Lindę pod rękę, od razu zabierają na lotnisko i pierwszym samolotem lecą do Anglii, gdzie czekać na nią będzie psychiatra. Jimi nawet nie przerywa swej solówki, widząc jak ją wyprowadzają z klubu. Linda spotka Jimiego dopiero pod koniec września, parę godzin po jego przylocie do Londynu, w klubie Scotch of St. James w Mayfair w centrum. Hendrix będzie tam pił drinka z Chandlerem i rozmawiał z Kathy Etchingham, która na najbliższe kilkanaście miesięcy zostanie jego przyjaciółką. Linda będzie w Londynie od 24 sierpnia 1966, zamieszka z rodzicami w Hampstead, gdzie będzie przebywać przez kilka następnych miesięcy. W Londynie spotka się z Keithem Richardsem, który będzie starał się przed nią wytłumaczyć.

            Linda dalej opowiadała - Pokłóciliśmy się i to był koniec. Nie potrafiliśmy już ze sobą rozmawiać i wszystko się skończyło. Zdawało się, że nastąpiło to bardzo szybko. Było po wszystkim, ale wtedy mnie to cieszyło. Nie widziałam się z nim od tamtego dnia...

              Keith Richards napisze piosenkę, którą poświęci Lindzie Keith. Jak twierdzi Bill Wyman słowa napisał sam Richards, zas muzykę wspólnie z Brianem Jonesem. ...Motyw melodyczny - dodawał Keith Richards - przyszedł mi do głowy w pokoju hotelowym w Los Angeles...

Zaś tekst "Ruby Tuesday" dotyczył oczywiście Lindy - Nigdy nie mówiła, skąd się wzięła. Wczoraj nic nie znaczy, było minęło... W blasku słońca, lub w najczarniejszą noc, Nikt nie wie, ona przychodzi i odchodzi. Żegnaj Ruby Tuesday, Kto mógł dać ci imię, Skoro zmieniasz się z każdym nowym dniem. Mimo wszystko będę za tobą tęsknić...

            Piosenka "Ruby Tuesday" zarejestrowana została w studiu Olympic 26 listopada 1966 roku (na tej sesji był podobno Jimi Hendrx) i trafiła na drugą stronę singla "Let's Spend The Night Together" (trzecie miejsce na listach w Anglii) oraz na wydany także w styczniu 1967 roku album "Between The Buttons". Na opublikowanym w 2011 roku przez amerykański magazyn Rolling Stone zestawieniu "500 Greatest Songs of All Time" zajęła miejsce 310.

piątek, 22 grudnia 2023

            Wracając zaś do Lindy Keith i Keitha Richardsa. Otóż po powrocie do Londynu Keith zatelefonuje do rodziców Lindy i odmaluje przerażający obraz sytuacji ich córki. Opowiadała Linda Keith - Powiedział im, że w Nowym Jorku próbował ze mną porozmawiać, a ja zachowałam się wobec niego nieuczciwie. Przekazał im też, że mieszkałam z pewnym podejrzanym typem nazwiskiem Jimi Hendrix... Swoją drogą Linda nie była zachwycona, kiedy odkryła, że była tylko jedną z wielu kobiet, z którymi spotykał się wówczas muzyczny geniusz z Seattle. Keith za to mocno martwił się zamiłowaniem Lindy do heroiny.  Jak potem wspominał gitarzysta - Próbowała mu załatwić kontrakt nagraniowy z Andrew Oldhamem. W swoim entuzjazmie, podczas długiego wieczoru z Jimim, jak sama mówi, dała mu moją gitarę Fender Stratocaster, którą zostawiłem w pokoju hotelowym. A potem, jak opowiada Linda, znalazła kasetę demo Tima Rose’a, na której śpiewa piosenkę „Hey Joe”. Wzięła ją do Roberty Goldstein, gdzie był Jimi i mu ją puściła. Podobno u mnie znalazła tę piosenkę...

            Keith Richards w Londynie rzeczywiście zadzwoni do rodziców Lindy – Wasza córka ma kłopoty. Nie przyzna się do tego, ale musicie coś zrobić. Ja nie mogę. Już jestem persona non grata. Wiem, to będzie gwóźdź do trumny moich stosunków z Lindą, ale musicie coś zrobić, bo ja jutro ruszam w trasę… Historię uzupełniła Sheila Oldham - Rodzice Lindy byli tym wszystkim kompletnie załamani. Ona pochodzi z porządnego żydowskiego domu, a coś takiego zupełnie nie licuje z tym środowiskiem. Jej matka często wtedy do mnie dzwoniła. Desperacko chcieli ściągnąć ją do domu i matka najwyraźniej uświadomiła sobie, że jej córka straciła nad sobą kontrolę. I rzeczywiście tak było. Wystarczyło tylko na nią spojrzeć, żeby stwierdzić, że znajduje się na krawędzi. I prawdę mówiąc, myślę, że Keith wykazał się wtedy troską. Właściwie to może ocalił jej życie...

czwartek, 21 grudnia 2023

 

            Bill Wyman, wówczas basista grupy "The Rolling Stones" nie zapamiętał nazwy klubu, podając - Wieczorem z Forest Hills poszliśmy do jakiegoś klubu, gdzie grał Jimmy James. John Hammond powiedział mi, że jest niesamowity i miał rację. Kilka lat później Wyman dodawał - Pierwszy raz zobaczyłem go w klubie w Queens w Nowym Jorku w roku 1966, nazywał się Jimmy James. Robił to, czego przeciętny człowiek nie robił, grał na gitarze za głową, szarpał struny zębami. Jimi był miłym facetem i wszyscy "Stonesi" go zaakceptowali. Kiedy wróciłem z Ameryki, wpadłem w Scotch of St. James na "Animalsów". Chas, basista powiedział: 'W przyszłym tygodniu lecimy do Stanów'. Ja mu na to: 'Jeśli będziesz w Nowym Jorku, idź i zobacz faceta nazwiskiem Hendrix. Jest fantastyczny.' I tak zrobili. Chas podpisał z nim kontrakt i go tu przywiózł... Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie kłopot z datami i okolicznościami, które zapewne się pomieszały Billowi, który uchodzi także za bardzo rzetelnego kronikarza zespołu "The Rolling Stones". A może chciał on pokazać, jaki miał wpływ na karierę Hendrixa? Przypomnę, że trzydziestodniowe tournee "Stonesów" zakończy się dwudziestego ósmego lipca w Hawaii International Center w Honolulu, kiedy Jagger zapowie ze sceny - To jest nasz ostatni występ... jaki damy... kiedykolwiek... "Animalsi" zaś byli już w USA od trzeciego lipca, oczywiście tego samego roku.

            Przed powrotem do Anglii Bill Wyman w Nowym Jorku weźmie jeszcze udział w sesji nagraniowej Johna Hammonda Jr., na której powstaną dwa utwory do albumu „I Can Tell” (1967): tytułowy oraz „I Wish You Would”. Potem obaj Bill i John udają się do Boba Dylana. I tu, pojawia się jeszcze jedna wersja opowieści - jak i kiedy basista "Stonesów" dowiedział się o Hendrixie. ...Wyman po raz pierwszy słyszy wtedy o fantastycznym gitarzyście, który gra w Nowym Jorku. Jimi, bo to o niego chodzi, mieszka przez ten tydzień wraz z Lindą Keith w hotelu Hilton w Rockefeller Center przy 6th Avenue...

środa, 20 grudnia 2023

 

            Jonesowi, Wymanowi i Wattsowi gra Hendrixa bardzo się podoba. Richardsowi i Jaggerowi, choć temu pierwszemu raczej z oporami, też. Wiele lat później Keith Richards wspominał - On (Hendrix) był fantastyczny. Zagrał w klubie, z zespołem towarzyszącym, pieśni Dylana i "Wild Thing". Fantastycznie. To był jeden z tych facetów, o których wiedziałeś, że będziesz chciał ich znów zobaczyć. Był tak jak Brian... (Chodziło mu oczywiście o Briana Jonesa - pry. aut.). Mick Jagger parę miesięcy później opowie o tym reporterowi Melody Maker  Widziałem go jakiś rok temu w Nowym Jorku. Teraz mogę mieć do siebie pretensje, że nic nie zrobiłem. Choć wtedy nie był aż tak dobry, jak teraz... Mówił o tym także Jimi Hendrix w wywiadzie dla pisma Music Maker w Paryżu dziewiątego października 1967, kiedy wystąpił w Olympii. Gdyby jednak przyjmować dosłownie to co powiedzieli Jagger i Richards, to pierwsze ich spotkanie musiałoby nastąpić jeszcze w 1965 roku - i tu Bill Wyman podał nawet datę - pierwszego listopada.

            W lipcu 1966 roku przed "Stonesami" była dalsza trasa po Stanach. Uzgadniają więc, że wrócą do tematu, czyli Hendrixa, kiedy zakończą się ich ówczesne występy, a następny mają już jutro w stanie New Jersey w Asbury Park w Convention Hall.

wtorek, 19 grudnia 2023

             Wśród utworów, które składają się wtedy na występ "Stonesów", jest tylko jeden, którego nie napisali sami - "Not Fade Away". Pozostałe numery są singlami ich autorstwa oraz kawałkami z nowej płyty "Aftermath". Wydano ją w USA w dniu ich przylotu do Ameryki, czyli dwudziestego trzeciego czerwca. Kilka tygodni później, 19 sierpnia Bryan Gray z Desert News złośliwie napisze - Ten album robi świetną robotę dla zespołu w pozbywaniu się publiczności powyżej dwudziestu lat. Powód - oni próbują śpiewać...

            ...Nasz koncert w Forest Hills w Nowym Jorku - wspominał Bill Wyman - miał być jednym z najważniejszych podczas tej trasy, ale na stadion mieszczący 14 500 osób sprzedano tylko 9 500 biletów... Na ten koncert "Stonesi" lecą helikopterem z Manhattanu do Queens. Na miejscu widzą, że widownia wypełniona jest zaledwie w trzech czwartych, bo bilety po pięć i dziesięć dolarów, dla wielu fanów okazały się za drogie.  Zespół ochrania zespół trzystu siedemdziesięciu pięciu policjantów. Panuje nieznośny nowojorski upał, ale temperatura na widowni jest jeszcze wyższa - Tradycyjnie – gaz łzawiący, pałki... "Stonesi" wykonują dziesięć utworów, w tym, na koniec "19th Nervous Breakdown", "Paint It Black" oraz "(I Can't Get No) Satisfaction". ...W czasie ostatniego numeru zespołu „Satisfaction”, kilka dziewcząt wybuchło nieopanowanym płaczem, kilkunastu młodych ludzi rozmyślnie przedarło się przez kordon policji - napisał jeden z reporterów następnego ranka w dzienniku New York Times - Zespół natychmiast się wycofał i w parę sekund zapalono światła na stadionie, a helikopter Rolling Stonesów odleciał w noc…       

                Ten swój koncert muzycy "The Rolling Stones" postanawiają uświetnić imprezą drugiego lipca 1966 w dyskotece Ondine lub Cafe Wha? ...Oboje Keithowie (Linda i Richards - przyp. aut.) - jak napisał Christopher Sandford - wstrzymali oddech, kiedy psychodelicznie ubrany muzyk skakał po scenie, grając na cały regulator składankę Dylana z dodatkiem świdrującego sprzężenia zwrotnego... Bill Wyman dodawał - To było dziwne, bo robił to, czego nie robi przeciętny muzyk, choć Charlie Patton grywał na gitarze trzymanej między nogami, już w latach dwudziestych. T-Bone Walker robił to samo w latach czterdziestych i pięćdziesiątych. Więc nie było to niczym nowym w ogóle, ale nowym dla tej publiczności...

poniedziałek, 18 grudnia 2023

           Seymour Stein wyciągnie wniosek z tamtych dwóch spotkań z Hendrixem w przyszłości, w imieniu swojej wytwórni Sire Records, dekadę później podpisze kontrakty z "The Ramones", "Talking Heads" oraz "The Undertones". Sytuację Hendrixa rozwiąże dopiero przypadkowe jej spotkanie za kilka tygodni, w sierpniu z Chasem Chandlerem. Jak zanotuje Peter Doggett - On nie będzie miał żadnych wątpliwości...

            Póki co, Linda Keith próbuje dalej. Rozumuje - jeśli nie udało się z Oldhamem i Steinem, to może "Stonesi" zajmą się Hendrixem. Jagger i Richards powinni pamiętać, że na początku ich kariery bardzo im pomógł Alexis Korner, teraz więc - myśli Linda - sami mogą pomóc komuś innemu. Grupa "The Rolling Stones" właśnie wraca do Nowego Jorku, gdzie w sobotę drugiego lipca ma dać koncert na słynnych ziemnych kortach tenisowych w Forest Hills. John Lennon opowiadał Janowi Wennerowi - Tournee "Beatlesów" było czymś co pokazał Fellini w "Satyryconie"... Podobnie miało być wtedy ze "Stonesami". Dziewcząt ze sobą nie zabierali, spodziewając się, że na trasie na nich będą czekać tłumy fanek. Można więc sobie wyobrazić minę Keitha Richardsa, który po dziewięciu dniach spędzonych na trasie zjawia się w nocy w hotelu na Manhattanie i w towarzystwie swojej dziewczyny widzi znowu tego samego czarnego faceta. Obraz może jest mniej podejrzany, bo wraz z nią są jeszcze Roberta Goldstein i Mark Kauffman, ale i tak Keith Richards przyzna potem Johnny'emu Blackowi - Miałem dziewczynę, która uciekła z Jimim Hendrixem... Mocno to skomplikuje relacje między tymi dwoma gitarzystami, chociaż Richards jeszcze nie wie, że Linda ukradkiem zabrała z jego pokoju nową białą gitarę Fendera Stratocastera i zostawiła u Jimiego. Teraz jednak, mocno podekscytowana, opowiada Richardsowi o tym gitarzyście i namawia go na jego koncert, wieczorem w Ondine na East 59th Street, blisko Queensboro Bridge. Najpierw jednak "Stonesi" muszą otworzyć Festiwal Muzyczny na Forest Hills Tennis Stadium w Queens, właśnie niedaleko Ondine.

niedziela, 17 grudnia 2023

           Hendrixowi jednak pomoc potrzebna była właśnie wtedy. Linda więc nie rezygnuje i na jego występ do Cafe Au Go Go, zabiera drugiego swego znajomego z branży muzycznej Seymoura Steina, współzałożyciela innej firmy płytowej Sire Records, który wiele lat po tych wydarzeniach "odkryje" Madonnę. Razem z nim idzie też jego współpracownik, producent Richard Gottehrer. Seymour Stein zapamiętał to wydarzenie z lata 1966 roku - Linda miała dobre muzyczne rozeznanie i później zwróciła moją uwagę na Arthura Browna, który ostatecznie jednak podpisał umowę z kimś innym. Powiedziała mi o tym facecie Jimmym Jamesie: 'On jest wspaniały, bla, bla, bla'. Było to kilka miesięcy po tym, jak otworzyłem Sire Records, więc poszedłem z nią...

            Niestety, okazało się, że po raz kolejny Jimi zastawił gitarę w lombardzie, a chcąc pewnie być przez tych specjalnych gości zauważonym tę, na której zagrał, rozbił na scenie. ...Byłam przerażona - opowiadała Linda - Pożyczyłam mu gitarę mojego chłopaka, a on ją rozbił! Byłam wściekła na Jimiego, myślę, że zrobił to specjalnie... Jak później twierdzili obaj, Stein i Gottehrer, Jimi im zaimponował ...Najważniejsze jednak dla nas było to, czy ma własne, oryginalne utwory - dodawał Stein - Wiele z tych, które zagrał, dotąd nigdzie nie słyszałem. Pod koniec koncertu on zachował się, jak "The Who", zaczął niszczyć gitarę. Ona wpadła wtedy w histerię, więc więcej się już z nim nie widziałem. Można było pomyśleć, że była świadkiem, jak jej najlepszy przyjaciel został na jej oczach zamordowany...

            Kilka dni później Stein idzie na inny występ Jimiego, do klubu na 8th Street - Widzieliśmy go po raz drugi i wydarzyło się dokładnie to samo. Chcieliśmy go zobaczyć, a ona znów zaczęła z nim walczyć. Pomyślałem, że jest on niesamowitym gitarzystą. Zastosował te same swoje sztuczki, jak granie zębami. Poza tym, był naprawdę wielkim muzykiem. Podobało mi się to, co widziałem i słyszałem. Gwoli uczciwości, miałem opory. Gdyby się udało, to może byłoby inaczej. Myślę jednak, że ona wiedziała, iż widziałem go w najgorszych możliwych warunkach. Później przez lata to sobie wyrzucałem, że spieprzyłem sprawę. Ale i tak wiedziałem, że on był genialny... No i tym razem skutek jest nie taki, jakiego Linda się spodziewała - Nie mogłam uwierzyć, że ci ludzie nie widzą tego, co ja. Dla mnie talent Jimiego był oczywisty. To był coś w rodzaju wzruszenia ramion. 'No cóż, nie sądzę. To mnie nie interesuje'... Później dodała jeszcze – Nie był tak negatywnie nastawiony jak Oldham, ale on także nie chciał mieć z nim nic wspólnego...

sobota, 16 grudnia 2023

          Opowiadała Linda Keith – Andrew się całkowicie wyłączył i nie chciał mieć z nim nic wspólnego. Sądził, że Hendrix jest dzikusem. Wychodząc z koncertu musiał myśleć, że zwariowałam. W ogóle nie wiedział, o czym mówiłam. Jimi nie zrobił na nim najmniejszego wrażenia. Nie widział tego o czym ja mu mówiłam. Kiedy zobaczył Jimiego, pomyślał 'To nic szczególnego!'. To była straszna noc. Jimi był rozczochrany i niechlujny, także w sposobie grania gwałtowny, może chciał za bardzo zaimponować Oldhamowi, może sądził, że stoi za tym Keith (Richards - przyp. aut.)...  

Tamten wieczór podsumował sam Oldham - Nie chciałem mieszać się do spraw między Lindą i Keithem. Miałem już wtedy dość kłopotów ze "Stonesami". Nie mogłem z nikogo zrobić gwiazdy, bo to by im zagrażało. Szczerze mówiąc, mógł przede mną siedzieć np. Bob Dylan, ktokolwiek, ja i tak nie mógłbym się skoncentrować. A potem okazało się, że coś między nią i Hendrixem było. Dlatego nie czułem się komfortowo. Nawet jeśli ona potem twierdziła: 'Nic mnie z Jimim nie łączyło, nie byłam w nim zakochana, a jedynie pracowałam z nim.' I potem jedynie żałowałem, że nic z Jimim nie zrobiłem. Ale nie mogłem nic zrobić, zajmowałem się przecież zespołem "The Rolling Stones". A ten facet naprawdę miał niesamowity talent. Jeśli miałbym wymienić ludzi, którzy mieli niesamowity wpływ na innych, to oprócz Dylana i Jima Morrisona, byłby jeszcze tylko Jimi Hendrix. Dlatego, kiedy Lou Adler i John Phillips zapytali: 'Kogo z angielskich wykonawców byś polecił na festiwal Monterey?' odparłem: 'To łatwe; "The Who" i Jimiego Hendrixa'... Jeśli wierzyć w tę część opowieści Oldhama, to stanie się dopiero za jedenaście miesięcy.

piątek, 15 grudnia 2023

            Andrew Oldham wspominał - Poszliśmy na obiad i ona spytała: 'Pójdziesz ze mną do tego klubu?' Pomyślałem: 'Co ja tu robię? Mam iść do klubu z dziewczyną mojego gitarzysty, do tego najlepszą przyjaciółką mojej żony?. To mi się nie podobało. Coś jednak było w powietrzu, skoro przedstawiła mi Hendrixa nie osobiście, ale na odległość, coś jakby: 'Zobacz go, ale nie możesz się z nim spotkać'. Dziwne, nie? Nie widziałem, aby Hendrix z nią wtedy rozmawiał, ale coś między nimi było. To od razu wyczułem... Jednak mimo obiekcji Oldhama oboje idą do Cafe Au Go Go, kawiarni na Bleecker Street 152 na czterysta miejsc, założonej przez Howarda Solomona w ceglanej piwnicy. Oprócz koncertów latem 1966 roku, Hendrix wystąpi tu w przyszłości jeszcze wiele razy, biorąc udział w jam-sessions, jak choćby w lipcu 1967 wraz z Jamesem Cottonem i Paulem Butterfieldem. Tym razem Jimmy James, czyli Jimi Hendrix, występuje w tym miejscu zaraz po grupie "The Blues Project" i nie jest jego popis niczym szczególnym, przynajmniej dla Oldhama zaproszonego przez Lindę - Kiedy Jimi dostał tydzień lub dwa tygodnie w Cafe Au Go Go - wzięłam tam Andrew i byłam zdziwiona, że on nie był tym zainteresowany. W tych dniach, Jimi tak naprawdę nie dawał złych występów. On po prostu zrobił swoje i był absolutnie niesamowity...

            Tony Calder trzy lata starszy od Andrewa Loog Oldhama, który razem z nim współprowadził firmę Immediate Records, pracował wcześniej w firmie Decca w dziale sprzedaży i marketingu, potem pomagał Brianowi Epsteinowi w promocji pierwszych singli Beatlesów, był też menedżerem Marianne Faithfull i producentem jej dwóch hitów z Top 10 w 1965 roku. Do klubu na występ poszedł razem z Lindą i Andrew, a potem tak to wspominał - Ja i mój partner, Andrew Loog Oldham, menedżer The Rolling Stones  obijaliśmy się w NY latem 1966 roku. Dziewczyna Keitha Richards, Linda, przyjaźniła się z żoną Andrew i namówiła nas na wyjście do klubu Ondine znajdującego się pod 59 mostem. Tamtego roku klub był bardzo modny. Sytuacja była dość delikatna, bo wiedzieliśmy, że coś ją łączy z facetem, który miał tam grać, Jimim Hendrixem. Andrew był w kiepskim humorze, bo przesadził z prochami, ale ja byłem zachwycony tym, co zobaczyliśmy. Wszystko po prostu iskrzyło, Jimi rzucił mnie na kolana. Potrząsnąłem Andrew, żeby trochę oprzytomniał i powiedziałem, że powinniśmy podpisać z nim kontrakt. Spytał, z kim, więc odpowiedziałem, że z tym facetem, którego właśnie słuchaliśmy. Powiedział tylko, że gitarzyści nigdy nie odnoszą sukcesu...

czwartek, 14 grudnia 2023

                Kiedy "Stonesi" ciężką pracują na koncertowej trasie, Linda Keith uruchamia swoje prywatne kontakty, dzięki którym, jak sądzi, pomoże Jimiemu znaleźć porządnego menedżera i producenta. Pierwsze kroki kieruje do Andrew "Loog" Oldhama. Ten były dźwiękowiec i mało znany, kiepski piosenkarz pop, który występował na początku lat 60. XX wieku, pod pseudonimem Sandy Beach, a miał również ambicje zostać komikiem, ostatecznie wylądował w świecie show-biznesu. Jako agent prasowy za darmo, zdobywając doświadczenie, pracował z Brianem Epsteinem przy pomocji singla "Beatlesów" "Please Please Me". Robił także coś dla ówczesnej liderki na rynku mody w Anglii, Mary Quant. Ostatecznie, w roku 1963 ten przedsiębiorczy wówczas dziewiętnastolatek zajął się sprawami zespołu "The Rolling Stones". W "Stoned" biografii Oldhama, Lindsay-Hogg wspominał - Zastanawiam się, do jakiego stopnia gangsterska poza Andrew (to chyba było to) i jego zuchwałość (coś w stylu: zadzierasz ze mną na własną odpowiedzialność), wpłynęły na kreacje sceniczne Micka i Keitha, które później zaczęły być częścią ich prawdziwej osobowości...

            Odlham miał niezłe pomysły na promocję, we wrześniu tamtego 1963 roku, po nagraniu piosenki „I Wanna Be Your Man”, którą dla nich napisali Paul i John, "Stonesi" odwdzięczyli się Beatlesom, otwierając ich koncert w Royal Albert Hall.Rozgrzali publiczność do czerwoności, zanim jeszcze Wielka Czwórka weszła na scenę. Nie było to dzieło przypadku. Oldham wmieszał się w publiczność i wydawał z siebie dziewczęce piski, aż prawdziwe dziewczęta poszły w jego ślady. Zapłacił także chłopcom, żeby zrobili zamieszanie, przepychając się między dziewczętami pod scenę; rozkoszował się "udawaniem, robieniem szumu i kombinowaniem”, które według niego były nieodłącznymi elementami muzycznego biznesu… Taki więc człowiek był, zdaniem Lindy Keith idealny do tego, aby zająć się Jimim "nową gwiazdą". Uważała, że mający rozeznanie w show-biznesie Oldham będzie pokazem Hendrixa zachwycony, bo przecież inaczej, zważywszy na genialność Jimiego być nie mogło, w efekcie zajmie się jego sprawami w swojej niezależnej firmie płytowej Immediate Records. Do tego miała zapewnioną pomoc jego partnerki, swojej przyjaciółki Sheili Klein.

środa, 13 grudnia 2023

            Pierwszy koncert piątego tournee grupy "The Rolling Stones" po Ameryce odbywa się dwudziestego czwartego czerwca 1966 w Manning Bowl  w Lynn, stan Massachusetts. Już na nim dochodzi do zamieszek. Nastolatki przedzierają się przez kordon policji i atakują estradę, wymachując wyrwanymi z ławek deskami jak włóczniami. "Stonesi" uciekają w ostatnim momencie, gdy tłum zaczyna się dobijać do ich samochodu, a w tłumie wybucha granat z gazem łzawiącym. Jak zanotował Philip Norman - Pierwszy koncert, w Lynn w stanie Massachusetts, zostaje przerwany przez policję już po kliku minutach, a publiczność rozgoniono z determinacją, która zwykłe podniecenie tłumu zmienia we wściekłość. Kiedy Stonesi odjeżdżają, ich samochód zaatakowano przy użyciu desek wyrwanych z drewnianych chodników…

            Niby spokojniej jest w następnych dniach - dwudziestego piątego w Cleveland i Pittsburgu, dwudziestego szóstego w Waszyngtonie i Baltimore, dwudziestego siódmego w Hartford, dzień póżniej w Buffalo, dwudziestego dziewiątego w Toronto i pierwszego lipca w Atlantic City. ...Gdy tylko skończyliśmy - wspominał Bill Wyman - zgarniano nas ze sceny, tak, że ledwie mieliśmy czas się ukłonić i pakowano nas do samochodu, by nas błyskawicznie przetransportować, z reguły prosto na lotnisko... Dbano o ich bezpieczeństwo, co oczywiste, ale tez o szybkość przemierzania sporych odległości, bo inaczej niż samolotem nie można by się przemieszczać z jednego do drugiego miasta w Stanach. Nieco później w Montrealu dramatyczna sytuacja "Stonesów" jednak znowu się powtarza. Opowiadał Pete Bennett - Lecąca z widowni butelka uderzyła w głowę Kietha Richardsa. Jagger też oberwał. W jego oczach widziałem szaleństwo. Charlie schował się za hi-hatem i się kołysał.. Nie wiem, ilu ludzi uderzył, ilu jeszcze oberwało, zanim nie zdecydowaliśmy się opuścić scenę. Jak wpadliśmy do garderoby, opuściliśmy ją dopiero rano. Słyszeliśmy jedynie syreny. Za każdym razem kiedy usiłowałem otworzyć drzwi, słychać było krzyk: 'Niech drzwi będą zamknięte'. Na szczęście była z nami pielęgniarka, która zajęła się Keithem i ranami Micka, które nie były poważne. Brian spędził cały czas w kącie cicho brzdąkając na gitarze... Koncerty Brytyjczyków otwiera na tym tournee amerykański zespół "McCoys", ich gitarzysta Rick Derringer, wspominał - "Stonesi" byli w dużej mierze hermetyczną jednostką - żadnego wspólnego jamowania, żadnych prywatnych układów. Parę razy jedynie udało nam się załapać na ich imprezy...

wtorek, 12 grudnia 2023

            Linda Eastman jest córką wziętego adwokata Lee (czyli Leopolda) V. Eastmana, potomka żydowskich emigrantów z Rosji oraz Louise Say Lindner Eastman, która zginęła w wypadku lotniczym pierwszego marca 1962 r. Linda przez jakiś czas mieszkała w Arizonie i tam uczyła się fotografii, w lokalnym centrum sztuki pod kierunkiem Hazela Archera, fascynowały ją wtedy konie i one były głównym obiektem zdjęć, jak wspominała - Rozeszłam się z mężem (Melem See - przyp. aut.) i zostałam sama z dzieckiem (córką Heather - przyp. aut.). Wróciłam więc do Nowego Jorku. Tuż po zdobyciu prawa jazdy pierwszy raz pojechałam do miasta samochodem. Ogromny ruch, wielkie budowle. Byłam na śmierć przerażona...96 W Nowym Jorku dwudziestoczteroletnia wtedy Linda Eastman wykonuje zdjęcia dla różnych magazynów. Zmienia także swoje zainteresowania, z braku w Big Apple koni, zaczyna specjalizować się w zupełnie odmiennych obiektach, fotografując gwiazdy rocka. ...Dzięki nieupozowanym, frontalnym zdjęciom członków zespołu, niedbale rozpartych na siedzeniach i ziewających - jak zanotował Christopher Sandford - weszła wtedy do historii rock'n'rolla... Pokłosiem tego przyjęcia na jachcie SS Sea Panther, będzie dla Lindy Eastman oferta od Micka Jaggera spotkania na następnym przyjęciu na cześć Baby Jane Holzer, dziewczyny z otoczenia Andy'ego Warhola, należącej zresztą do grupki osóbek bliskich Jaggerowi, czego efekt pojawi się w marcu 1967 roku w magazynie Hullaballoo. Linda opublikuje swoje zdjęcia wraz z komentarzem, tytułując je "Mick and Me". Bill Wyman opowie zresztą, że tamtą noc Linda spędzi z Jaggerem. To drugie przyjęcie odbędzie się w lofcie, w dolnej części Park Avenue South w mieszkaniu Jerry'ego Schatzberga, fotografa słynnego zdjęcia zatytułowanego "Have You Seen Your Mother Baby", na którym "Stonesów" ubrano w damskie ciuszki. David Dalton, wydawca magazynu Hullaballoo, ówczesny partner Lindy, a także, jak wielu młodych Amerykanów, wielki fan Stonesów, zawozi ją na party. Dopiero wtedy Linda przyzna, że to przyjęcie to raczej randka - 'Mick Jagger chciał numer mojego telefonu. Co miałam zrobić?' Przypuszczam, że udawała - wspominał Dalton - Na moje szczęście to było pierwsze jej spotkanie z Jaggerem. No więc odparłem: 'Jasne'. Byłem wtedy bardziej, niż zazdrosny, pod wrażeniem, że on chciał się z nią spotkać. Mój szacunek dla Stonesów był wtedy bardzo duży. Jeśli Mick Jagger wybrał ją z całego tłumu flirtujących, moim zdaniem, było to swoistym uznaniem... Opowiadała Chrissie Berlin - Wyszła około ósmej. Nakarmiłam Heather, potem oglądałam telewizję. Byłam zdecydowana pozostać, aż ona wróci do domu. I umierałam z ciekawości. Około piątej rano pojawiła się rozczochrana Linda z delikatnym tajemniczym uśmiechem na twarzy. Powiedziała, że było wspaniale... Linda później przyznała, że odniosła wrażenie, iż Jagger ją polubił. Dodam - nie tylko Jagger, ale też Paul McCartney, z którym przeżyje wspólnie prawie trzydzieści lat oraz bohater tej książki - Jimi Hendrix. Linda Eastman zrobi mu sporo udanych artystycznie zdjęć. Te, które powstaną po wschodniej stronie Central Parku, przy 75th Street, pod ulubionym przez dzieci posągiem "Alice in Wonderland" (Alicji w Krainie Czarów), Hendrix zechce, aby zostały umieszczone na okładce albumu "Electric Ladyland".

poniedziałek, 11 grudnia 2023

          Pisząc swoje wspomnienia w książce "Life" (w Polsce opublikowanej jako "Życie") Richards zapewne zapomniał, o tamtym pistolecie oraz o tym, że ich biuro prasowe sprzedało londyńskiemu Daily Mirror historię, jakoby zespół miał zaskarżyć czternaście nowojorskich hoteli na sumę 1.750.000 funtów za odmówienie rezerwacji, powołując się na "dyskryminację ze względu na pochodzenie". Historia była jednak całkowicie wyssana z palca i miała podsycić towarzyszącą zespołowi atmosferę kontrowersji. Tak więc pierwszą noc po przybyciu do Nowego Jorku grupa spędza na jachcie Allena Kleina SS Sea Panther, zacumowanym przy molo, przy 79th Street na Manhattanie, który zostanie ich kwaterą główną na Wschodnim Wybrzeżu. Przylot "Stonesów" na piąte północnoamerykańskie tournee grupy rozpoczął się od wytwornego akcentu na okładce miesięcznika Town and Country, w towarzystwie młodych dziewcząt z amerykańskich wyższych sfer. Konflikt z hotelami jest właśnie w toku,  najlepsze hotele odmawiają zespołowi zakwaterowania (obawiając się dzikich hord fanów i ewentualnych zniszczeń). I coś w tym jest, gdyż tu, w Nowym Jorku po raz pierwszy Brytyjczycy widzą nastolatki, robotników i nawet młodzież wolnych zawodów, którzy mają włosy od nich dłuższe. Są też w Ameryce świadkami rozruchów na tle rasowym, demonstracji w obronie praw obywatelskich oraz z powodu niespełnionych obietnic demokratów. Atmosferę chaosu podgrzewa jeszcze wojna w Wietnamie, a narkotyki, dotychczas krążące jedynie w Soho i w dzielnicy włoskiej, są dostępne już wszędzie. Dzieciaki w pstrokatych swetrach i sportowych pantoflach, zauważył Klein – Tym razem mogą inaczej reagować…

            Przyszły - magnat i genialny księgowy - jak określił go Christopher Sandford, zaś prasa z Fleet Street w Londynie jeszcze dosadniej napisała, że był - Najtwardszym kombinatorem w popowej dżungli - no więc trzydziestotrzyletni wówczas Allen Klein, zorganizował tę trasę grupy "The Rolling Stones", przygotowując się do objęcia schedy po Oldhamie, wówczas jeszcze ich menedżera. Chcąc olśnić swoich przyszłych podopiecznych, w pierwszy piątek lata 1966, na powitanie urządza im przyjęcie na zacumowanym w basenie na rzece Hudson, tuż przy West 79th Street, trzydziestometrowym jachcie SS Sea Panther, który zostaje główną kwaterą zespołu. Oprócz członków ekipy "Stonesów" zaproszono na nie wyłącznie dziennikarską arystokrację, z dwiema pracownicami magazynu Town and Country Lindą Eastman, późniejszą żoną Paula McCartney'a oraz Christiną Berlin.

niedziela, 10 grudnia 2023

          W kalendarzu nieubłaganie pojawia się data 23 czerwca 1966 roku. Tego dnia do Nowego Jorku przylatuje grupa "The Rolling Stones", a z nią oczywiście jej gitarzysta Keith Richards. Wprowadza się do Holiday Inn, gdzie wynajmuje apartament na czas trwania wschodniego etapu trasy. I właśnie wtedy odkrywa, że Linda nawiązała kontakt z nieznanym jeszcze wówczas młodym czarnoskórym gitarzystą Jimmym Jamesem, który miał wkrótce zmienić nazwisko na Jimi Hendrix. ...Przyjechała ze mną do Nowego Jorku, kiedy odbywaliśmy trasę po Stanach Zjednoczonych latem 1966 – naszą piątą trasę po Ameryce - wspominał Keith Richards – Zameldowałem ją w hotelu Americana, chociaż większość czasu spędzała ze swoją przyjaciółką Robertą Goldstein. Kiedy się pojawiłem obie schowały wszystkie prochy, leki uspokajające, tuinal, których bym nie tknął – dacie wiarę? – i porozstawiały wokół butelki po winie, żeby mieć wymówkę, gdyby się zataczały…

            Keith Richards zaczyna się wtedy włóczyć samotnie po Harlemie i Greenwich Village - Jak przestępca nadziany forsą... Dociera bowiem do niego, że jego dziewczyna ma romans z kimś innym, jak oceniła Sheila Klein - Myślę, że Linda poważnie zraniła Keitha i przetrawienie tego zabrało mu dość sporo czasu... Sam Keith Richards to po latach przyzna - Pewnego razu dziewczyna zostawiła mnie dla Jimiego Hendrixa. Ale w zasadzie uważam go za miłego gościa. Tak, to był całkiem miły gość... No cóż, po latach pewne sprawy widzi się inaczej, wtedy jednak Richards miał jeszcze jeden powód, aby reagować znacznie gwałtowniej. Stało się to po tym, jak ktoś odszedł z klubu z białym Stratocasterem, który przed kilkoma tygodniami Jimiemu kupiła Carol Shiroky. Starając się mu pomóc, Linda pożycza mu nowy biały Stratocaster Keitha Richardsa, aby mógł zagrać przed dwoma znanymi producentami nagrań, którym o nim powiedziała. Według Shiroky, gitarzysta Stonesów nie był zadowolony, kiedy odkrył, że zniknęła jego gitara - Keith Richards zszedł do Café Wha? z pistoletem, chciał rozwalić Jimiemu głowę! Richards polował na niego, ostatecznie udało się menedżerowi odwieźć go od tego...

sobota, 9 grudnia 2023

           Nieco inaczej widziała to Sheila Klein, partnerka Andrewa "Loog" Oldhama - Linda zakochała się w Jimim do szaleństwa i pragnęła zaangażowanego związku. Była bardzo zdesperowana, chciała, żeby coś z tego wyszło, ale Hendrix miał już kogoś innego...

            Nie rozstrzygając niczego w sferze prywatnych związków, warto skupić się na tym, co mogła Linda Keith zrobić dla Jimiego Hendrixa, aby szeroko przed nim otworzyć drzwi do prawdziwej kariery. ...Inteligentna i wyrobiona kulturalnie Linda odczuwała taki głód autentycznych doświadczeń z kręgów czarnego miejskiego bluesa, jak angielscy muzycy - zauważył David Henderson - Co wieczór chodziła teraz do Cafe Wha?, przy MacDougal Street w Village. I właśnie tam, podczas długich, eklektycznych setów Hendrixa, usłyszała, jaką ma niesamowitą wszechstronność i rozpiętość stylistyczną - od bluesa, aż po młodego Dylana. Nie miała wątpliwości, że zostanie gwiazdą... Zaczyna więc się nim opiekować,  obiecuje też, że mu pomoże, w kwestii nowego instrumentu, bo z poprzednim miał problem, tak zresztą później dodawała - Możliwe, że chciał mnie wykorzystać, bym mu kupiła gitarę. Ale nie sądzę...

            Zapewnia także Jimiemu dostęp do hotelowego apartamentu Richardsa, jego limuzyny oraz nowiutkiego Stratocastera, którego dla niego 'pożycza sobie' od muzyka "Stonesów". 82 Jimi jest w siódmym niebie, kiedy są razem - Grał na gitarze i w tym samym czasie mówił - wspominała Linda - Nigdy nie ćwiczył, on po prostu grał. Za każdym razem, kiedy usiadł, podłączał gitarę i grał - czasem jakby nieświadomie i w tym samym czasie mówił. Nigdy nie miało się wrażenia, że to "ćwiczenie". Praktyka moim zdaniem, jest wtedy kiedy ktoś próbuje poprawić technikę, a nie sądzę, żeby Hendrix kiedykolwiek czuł potrzebę poprawy czegokolwiek...

            Po latach spytano Lindę Keith, czy Hendrix był już wtedy najlepszym gitarzystą, jakiego zobaczyła i usłyszała? ...Myślę, że "najlepszy" to złe słowo - odpowiedziała -  Powiedziałabym, że był najbardziej innowacyjny. Był tak całkowicie związany z gitarą. W tych dniach, nie mógł nic złego z gitarą zrobić, bo ona była częścią niego...

piątek, 8 grudnia 2023

        Jimi i Linda są coraz bliżej, choć on w tym czasie utrzymuje jeszcze kontakt z Carol Shiroky i Faye Pridgon. Carol jest już świadoma, że Jimi nie należy do wiernych kochanków, ale szybko zrozumiała, iż w konfrontacji z Lindą nie ma wielkich szans, że niezależnie od jej działania, on i tak będzie zmieniał swoje miejsce, między Harlemem, Village i centrum Manhattanu. Opowiadał Tony Calder  - Bardzo podobał mi się gust Jimiego, jeśli idzie o kobiety. Miał do nich świetne oko. Kochały go, a on kochał je... Jimi nie zrywa jeszcze kontaktu z Carol i do połowy lipca się spotykają, będzie się u niej jeszcze zatrzymywał. Zresztą nie jest do końca z Lindą szczery, wszak spotyka się jeszcze z Kim oraz z Faye Pridgon, którą nazywa swoją ciocią. Wspominała Linda - "Ciocia Faye", to był jego pretekst, aby powiedzieć: 'Idę teraz załatwić swój biznes, i nie ma to z tobą nic wspólnego'. Szybko zrozumiałam, że on spotyka się z jakąś dziewczyną, że nie mówiąc o tym, nie chce zranić moich uczuć. Był bardzo wobec Faye lojalny, myślę, że ją kochał i chciał tę stronę swego życia oddzielić od tego, co się działo. Miał pogmatwane życie prywatne. Wydawał się tak przerażony, że nie potrafił uczciwie z kimś być. Chciał być ze mną na Manhattanie, a potem szedł na przedmieście do Faye Pridgon. Kiedy o niej wspominał, nie byłam pewna, czy mówi o ciotce, czy o dziewczynie. Widać było w jego oku błysk, gdy mówił, że idzie zobaczyć się z ciotką Faye. Dla mnie jego życie w Harlemie było zupełnie niedostępne, ale myślę, że Faye i ja musiałyśmy się dzielić jego emocjonalnymi potrzebami...

            Jimi i Linda długie godziny dniami i nocami, spędzają w apartamencie Goldstein i Kauffmana. ...On mieszkał na przedmieściu w Harlemie, ale wolał być tu z nami w "Czerwonym Domu"  - wspominała Linda - Chodziłam z Keithem i byłam dziewczyną z klasy średniej postępująca zgodnie z jej modelem zachowań. Kiedy poznałam Jimiego, nasza relacja z Keithem dogasała. Było to już prawie doszczętnie skończone. Nasz związek wisiał może jeszcze na ostatnim włosku... Przez następne tygodnie Jimi i Linda spotykają się niemal codziennie, można nawet powiedzieć, że ich koleżeński związek przekształca się w romans, choć Linda wyraźnie temu zaprzeczała – Nie byliśmy parą.  Nie byłam jego dziewczyną, wtedy byłam wciąż z Keithem Richardsem. Interesowała mnie tylko muzyka Jimiego i koniecznie chciałam mu pomóc. On zaś potrzebował motywacji i poprowadzenia, gdyż sam był wypalony, niepewny i strasznie niezdecydowany. Pod tą twardą skorupą ukryty był inny, prawdziwy, delikatny Jimi. Poza tym, miotał się między swoimi muzycznymi korzeniami, odnoszącymi się do bluesa, a czymś, co wykonywać miała gwiazda pop. Ja zawsze starałam się, aby przy bluesie pozostał, zwłaszcza, że był pod wpływem Buddy'ego Guy'a, czy Otisa Rusha, choć czuł, że daleko mu do nich, jeśli idzie o śpiew...

czwartek, 7 grudnia 2023

 

            Od tego czasu Jimi zaczyna dość regularnie brać LSD.  I namawia do tego przyjaciół, zwłaszcza zaś grających z nim muzyków, aby też spróbowali "kwasu". Wspominał Keith Altham - Wiedziałem, że brał LSD. Każdy wiedział, że Jimi brał środki halucynogenne. To było częścią jego uroku, ale też tym, co go ogłupiło... Hendrix później uzasadniał - Nie interesuje mnie bycie na haju. Chodzi mi o te odmienne stany świadomości, które pomagają mi tworzyć. Otwierają całkiem nowe przestrzenie... Tak wtedy uważano, w jednym z wywiadów Marianne Faithfull powiedziała, że w tamtym okresie  - Wierzyliśmy, że branie LSD i palenie haszyszu jest czymś czysto organicznym, i że alkohol należy do świata rodziców…

            Po tym pierwszym doświadczeniu z LSD Jimi znika. Nikt nie wie, gdzie jest i co się z nim dzieje. Carol Shiroky opowiadała - Jimi pojawił się po kilkudniowej nieobecności. Bardzo się zmienił. Inaczej mówił, inaczej formułował myśli. To był już inny człowiek. Powiedział mi: 'Spotkałem tych Anglików i oni dali mi "kwas". Kiedy spojrzałem w lustro, zobaczyłem, że jestem Marylin Monroe'... To doświadczenie z LSD odbije się w tekście tytułowego utworu z debiutanckiego albumu, który ukaże się rok po opisanych tu wydarzeniach. W "Are You Experienced?" pojawi się zdanie, które jak mówił Jimi dotyczy właśnie LSD - 'Niekoniecznie urzeczony, ale jest pięknie'... Dopowiadał Curtis Knight – Oczywiście narkotyki dla Jimiego nie były czymś nowym. Myślę, że chciał eksperymentować i być częścią tego środowiska. Jimi miał dla mnie szacunek, więc nigdy przy mnie nie brał dragów, ponieważ wiedział, że ja ich nie używam...

                Po tym pierwszym, tak znacząco zakończonym spotkaniu Lindy z Jimi, ona postanawia mu pomóc, jak wspominała - Moją pierwszą myślą, oczywiście, był Keith musi go zobaczyć. Byłam zdecydowana, że powinnam doprowadzić go do kontraktu płytowego, a Keith mu w tym pomoże. Po chwili jednak zrozumiałam, że może być zazdrosny... I chyba Keith Richards miał powody, stwierdzając potem w swojej autobiografii - Jimi złamał jej serce, tak jak ona moje. Jeden z jej przyjaciół powiedział, że była w Jimim strasznie zakochana… Paul Caruso pamiętał, że - Hendrix czuł się u Lindy bardzo pewnie. Spędzałem wtedy z nimi sporo czasu, zanim on udał się do Anglii i widziałem to bardzo wyraźnie - kiedy jesteś blisko, od razu widzisz, czy dwoje ludzi jest w sobie mocno zakochanych, czy też nie...

środa, 6 grudnia 2023

           Jimi gra jej kilka swoich tematów, wtedy też, jak dodała Linda, narodził się utwór “Red House”. To takie nawiązanie do apartamentu Goldstein i Kauffmana, w jakim się znajdują. Ściany pomalowane były na czerwono, dekorację na nich stanowiła skóra geparda, a na podłodze leżał czerwony dywan. Jak wspominała - Nazywaliśmy to "Czerwonym Domem", "Czerwonym Miejscem" lub "Czerwonym Apartamentem", albo jakoś tak. "Red House" to bluesowa piosenka, którą on się wtedy bawił. Powstawała, kiedy się spotkaliśmy. I wtedy była czymś, co można było grać akustycznie, raczej w domu. Potem on to rozwinął. Praktycznie zaufałam w jego umiejętności pisania piosenek, a nie w śpiewanie. Jimi myślał, że powinien mieć dobry głos do śpiewania. Puściłam mu nagrania Dylana i w końcu stwierdził: 'Skoro Dylan może, to ja też'. Wtedy właśnie podjął decyzję. Chciał założyć własny zespół, śpiewać i pisać piosenki, które mu odpowiadają. Raczej nie myślał o komponowaniu swoich własnych utworów, chociaż wiem, że pisał teksty. Ale nie chciał się do tego przyznać, bo miał tak mało wiary w siebie. Nie wierzył we własne siły twórcze. Swoją rolę widziałam w tym, aby go przekonać, żeby potrafi śpiewać. I przekonałam go, że Dylan też nie ma głosu do śpiewania, ale robi to doskonale. I starałam się, aby Jimi zrozumiał, że też tak może. Nigdy nie zdawał sobie sprawy, że wiele gwiazd, np. Dylan, nie miało wielkiego głosu...

            Tamtego wieczoru ktoś w apartamencie ma ze sobą parę pastylek LSD. Lysergic acid diethylamide-25 jest wtedy w USA jeszcze legalne i dostępne na receptę. Mogą je zapisywać  licencjonowani psychoterapeuci i często też jest stosowane w psychoterapii. Niestety kilka terapii zakończy się tragicznie i za dwa lata LSD zostanie zdelegalizowane. Jimi do tamtej pory zna tylko marihuanę. ...Zapytałam czy, chce czegoś spróbować - opowiadała Linda Keith - Jimi odparł: 'Nie jestem pewien, czy mam ochotę. A co proponujesz?' Powiedziałam: 'Może chciałbyś trochę kwasu?' Jimi na to - 'Nie mam ochoty na żaden kwas, ale chciałbym spróbować LSD'. I tak się stało... LSD wtedy uważany był w Harlemie - za towar Białasów, a nie czarnoskórych muzyków... To pierwsze doświadczenie Jimiego z tym narkotykiem - stanie się bardzo brzemienne w skutkach i mieć będzie duży wpływ na Hendrixa W tej podróży znalazł się w pomieszczeniu o czerwonych welwetowych ścianach wyłożonym skórami leoparda...

wtorek, 5 grudnia 2023

            Linda ze swojego zbioru bluesowych płyt wyciąga "Little Bluebird" Johnny'ego Taylora, "Your Truly" Snooksa Eaglina, ale najważniejszy okazuje się moment, kiedy gra mu piosenkę „Rainy Day Women # 12 & 35”, z nowego albumu jego ukochanego Dylana “Blonde On Blonde”, który wydany został ledwie przed dwoma tygodniami. Jimi twierdził potem wielokrotnie, że to jego ulubiona płyta, być może z uwagi na okoliczności, w których piosenki z niej usłyszał po raz pierwszy. Opowiadała dalej Linda Keith – Graliśmy płytę Dylana, którego Jimi wręcz przeceniał - uważał, że Dylan jest największy. Ubierał się jak on. Zresztą wtedy wszyscy chcieliśmy wyglądać jak Dylan i wyglądaliśmy komicznie chodząc tak ubrani... Paul Caruso dodawał - Na punkcie Dylana był maniakiem. Dużo razem rozmawialiśmy o Dylanie, o jego poezji, symbolice w tekstach i o tym, jaki jest genialny. Jimi był bardzo świadomy swojego braku wykształcenia i swojej wymowy. Był pod wrażeniem ludzi, którzy mówili dobrze. To jeden z powodów, dlaczego był zapatrzony w Dylana, bo to był bardzo literacki rock'n'roll ... I raz jeszcze Linda Keith - Myślę, że był to rodzaj frustracji i smutku, bo wiedział, jak wyjątkowy on był z gitarą. Ale po prostu przyjął, że była to osobista sprawa i nie może być wśród mas uznana. Myślał, że Bob Dylan był geniuszem. Podobnie jak wielu jego rówieśników, chciał wyrwać się ze wszystkiego, co ograniczało czarnych wykonawców...

            Na tym spotkaniu, przy okazji, Linda przedstawia Jimiemu nagrania brytyjskich wykonawców, którzy przecież często korzystają z bluesa i jak potem przyzna - Grałam mu trochę moich ulubionych kawałków. Byłam zaskoczona, kiedy dowiedziałam się, że Jimi nic nie wie o angielskich zespołach, które ja uwielbiałam...  Jimi słucha tych płyt trochę z grzeczności, trochę też dlatego, że sam muzykę kocha. Nagrania niektórych muzyków brytyjskich, jak Erica Claptona, czy Jeffa Becka zna, choć wtedy jeszcze raczej słabo. Za to Linda zna ich osobiście. Zna też Chipa Taylora, tego co napisał piosenkę "Wild Thing", no i "Beatlesów", o "Stonesach" już nie wspominając. No i ma ogromne kontakty z ludźmi show-biznesu: menedżerami, producentami, A&R-manami (ludźmi od spraw artystyczno-repertuarowych), szefami wytwórni płytowych.

poniedziałek, 4 grudnia 2023

 

Pierwsze spotkanie Jimiego z Lindą Keith okaże się dla obu bardzo ważne. Linda imponuje Jimiemu. ...Jest piękna, ubrana bardzo modnie, ma wspaniałe nogi i błyszczące, ułożone brązowe włosy... Dziewczyna, która wtedy pracowała w klubie jako kelnerka od razu zwróciła na nią uwagę - Patrząc na nią od razu wiedziało się, że jest kimś ważnym, że jest modelką. Słyszeliśmy wszyscy, że była dziewczyną Keitha Richardsa, ale było widać, że wręcz zwariowała na punkcie Jimmy'ego Jamesa. Na pewno była najbardziej klasową dziewczyną, jaka kiedykolwiek pojawiła się w jego otoczeniu... On zaś informuje Lindę rzeczowo, że granie z Knightem to dla niego tylko praca, myśli o czymś innym, chce założyć własny zespół. Musi jednak za chwilę wrócić na scenę, aby dokończyć koncert. Linda postanawia więc poczekać do końca występu i później go zaprosić do apartamentu przyjaciół, być może, jak sądzi, będzie mogła mu w jakiś sposób pomóc - Musiałam go poznać. Chciałam wiedzieć, kim jest i jaki jest, i o co mu chodzi. Moi znajomi zaprosili go do naszego mieszkania. To był bardzo specjalny koncert, pod każdym względem, możesz to sobie wyobrazić - opowiadała Linda Keith Charlesowi Crossowi, który uzupełniał – Linda (Keith) mówiła później, że była to magiczna noc, ale też, że doniesienia od lat pojawiające się na temat tego spotkania, sugerujące, iż miało znamiona zmysłowej schadzki są nieprawdziwe. Wieczór ten miał jednak dla Jimiego intymny charakter, jakiego wcześniej w życiu nie doświadczył. Rozmowy takiej jak ta – na tematy najbardziej fascynujące Jimiego: muzyki i gitary – nie prowadził wcześniej z żadną kobietą… Jimi i Linda spędzają długie godziny w apartamencie Goldstein i Kauffmana. Później tak wspominała Jimiego - Był nieśmiały, chłopięco naiwny i nerwowy, kiedy mówiłeś do niego, nie patrzył na ciebie...

            Faktycznie Linda go wówczas nieco przeraża. Ma pieniądze, a nawet ich sporo, ma koneksje, status, autorytet. Jest bardzo atrakcyjna, dobrze wychowana i nienagannie ubrana. A co najbardziej dla Jimiego zaskakujące, zna doskonale się na bluesie i ma wyraźną chęć go ukierunkować. Linda Keith dodawała – Chyba bał się, że mam jakieś niecne zamiary. Wieczór okazał się jednak wspaniały. Siedzieliśmy i słuchaliśmy płyt. Nie miał do nikogo zaufania i był strasznie niepewny. Był zakłopotany tym, że nie mógł się zdecydować, co wybrać - jego muzyczną tradycję bluesową, czy też zostać średnią gwiazdą muzyki pop. Pozostawał w apartamencie z nami, aż do końca. Graliśmy muzykę bardzo głośno, starając się go zmotywować, bo tego wręcz desperacko potrzebował. Myślę, że wyglądało to dość głupio, biała dziewczyna z klasy średniej grała mu bluesa...

            Można sobie wyobrazić, zauważył Kris Needs, jak Jimi Hendrix, wyjątkowy gitarzysta, wielki fan bluesa - Zauroczony i zaskoczony słuchał, jak młoda, piękna Angielka, do tego dziewczyna Keitha Richardsa, ze znawstwem opowiada o Robercie Johnsonie i jak prezentuje mu swoją torbę pełną rzadkich bluesowych płyt... Linda zaś wspomniała – Rozmawialiśmy długo w noc... Wcale nie ostatnią.

niedziela, 3 grudnia 2023

               Kiedy Jimi Hendrix poznaje Lindę Keith, przedstawia się jej jako “Jimmy James”, ale dodaje, że woli, aby nazywać go „Jinx” - nikt tego przezwiska nie zna – dodaje. Jak poważna to dla niego sprawa niech świadczy fakt, iż wiele związanych z nim kobiet, jak i bardzo bliskich mu osób, nic nie wie o tym pseudonimie. Nie zna go również Carol Shiroky. ...Kiedy telefonował, używał właśnie tego imienia. Jimi często tak podpisywał swoje rzeczy i prywatne listy do przyjaciół. Zawsze używał tylko wielkich liter - wspominała Linda Keith - Mnie to kojarzyło się z chłopakiem, który wycina scyzorykiem na ławce swoją między kumplowską ksywkę: 'Jestem JINX'. Potwierdzał to Chas Chandler - Jimi bardzo serio traktował ten pseudonim ("JINX"). Mówił, że jest zbudowany z liter jego imienia i nazwiska, i ma wiele znaczeń. Że jest magiczny i że to taki jego voodoo... ...Mam stary i bardzo zniszczony już futerał na gitarę - wspominał Keith Richards - Lubię go, ale do gitary już się nie nadaje. Trzymam w nim różne swoje graty. Futerał podpisany jest wewnątrz "JINX". To prezent od Jimiego i pamiątka po nim...

                Linda zaskoczona grą Jimiego "Jinxa" przyznała później - Nie mogłam uwierzyć, że nikt wcześniej go nie zauważył. Był zdumiewający, nie tylko z racji nastrojów, które wynikały z jego muzyki, charyzmy, ale też umiejętności i obycia ze sceną. Nie mogąc się otrząsnąć z podniecenia, nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam i słyszałam...

sobota, 2 grudnia 2023

              Zespół "The Rolling Stones" ma przylecieć do Nowego Jorku dwudziestego trzeciego czerwca, aby od następnego dnia rozpocząć swoje północno-amerykańskie tournee. Jak twierdzi Charles Cross miesiąc wcześniej do USA przybywa Linda, aby - Zasmakować atmosfery nowojorskiej sceny klubowej... Rozbieżności co do daty przyjazdu Lindy i spotkania jej z Jimim Hendrixem są dość spore, według różnych źródeł sięgają nawet miesiąca (to maj według Bockrisa i Crossa, czerwiec zdaniem Boyda i Browna, Andy Neill i Gary Jucha podają też dokładną datę - dopiero 24 czerwca, co jest raczej wykluczone!)      

            W Nowym Jorku Linda ma wynajęty apartament Keitha Richardsa w Holiday Inn, ale woli zamieszkać na 57th Street, w apartamencie dwójki nowojorskich przyjaciół Roberty Goldstein i Marka Kauffmana, spędzać całe dnie w ich towarzystwie, odwiedzając sklepy i kluby z muzyką bluesową, zwłaszcza w Greenwich Village. Któregoś dnia wybierają się do niedawno otwartej dyskoteki. Cheetah to dobre miejsce. ...Nie wiem dlaczego wtedy poszliśmy do Cheetah - wspominała Linda Keith - To był wielki klub, przypominający salę balową. Było tam niewiele osób. Na scenie grał jakiś zespół, musieli być bardzo przeciętni. W ogóle mnie nie interesowali. Normalnie byśmy tam nie poszli, ale tego wieczoru jakimś dziwnym trafem się tam znalazłam. Nagle zobaczyłam gitarzystę grającego w drugiej linii zespołu Curtisa Knighta, który wręcz mnie zahipnotyzował. To było zadziwiające. Poczułam się bardzo dziwnie, miałam gęsią skórkę. Od tej chwili byłam kompletnie zauroczona i zaczęłam słuchać go z wielką uwagą. Wyraźnie był gwiazdą. Dziwnie wyglądającą gwiazdą... Trzeba tu dodać, że Linda Keith, doskonale zorientowana w trendach mody, zwróciła również uwagę na wygląd tego gitarzysty. ...Jego wyczucie mody było straszne - dodawała - Nosił okropne ubranie. Duże koszule Copacabana, zbyt krótkie spodnie dzwony oraz buty z dziurami na wylot. Widać też było wyraźnie, że przez noc miał włosy w papilotach, kiedy więc je zdjął, pozostały w ogromnym nieładzie, po prostu źle wyglądały...

            A jednak Lindę zafascynował ten wysoki i chudy Murzyn z ogromną szopą włosów, wręcz nieprawdopodobnie grający na gitarze. ...Sposób, w jaki przesuwał rękoma po gryfie, był hipnotyzujący - opowiadała - Miał niesamowite ręce oraz niesamowity sposób trzymania gryfu. Widziałam dobrych gitarzystów wcześniej, ale tym razem zupełnie oniemiałam, takie to było niesamowite. Nie mogłam zrozumieć, jak inni mogą tak po prostu tańczyć sobie, czy robić cokolwiek, bo jego gra wydawała mi się taka ważna. Wszystko to sprawiło, że poczułam się niesamowicie. Po secie wysłałam po niego Marka, żeby zobaczył, czy on chce z nami wypić drinka. Na szczęście chciał. Poprosiłam, aby przyszedł do naszego stolika, chciałam z nim porozmawiać, wiedzieć kim i skąd był, co robił...