Pierwszy koncert piątego tournee grupy "The Rolling Stones" po Ameryce odbywa się dwudziestego czwartego czerwca 1966 w Manning Bowl w Lynn, stan Massachusetts. Już na nim dochodzi do zamieszek. Nastolatki przedzierają się przez kordon policji i atakują estradę, wymachując wyrwanymi z ławek deskami jak włóczniami. "Stonesi" uciekają w ostatnim momencie, gdy tłum zaczyna się dobijać do ich samochodu, a w tłumie wybucha granat z gazem łzawiącym. Jak zanotował Philip Norman - Pierwszy koncert, w Lynn w stanie Massachusetts, zostaje przerwany przez policję już po kliku minutach, a publiczność rozgoniono z determinacją, która zwykłe podniecenie tłumu zmienia we wściekłość. Kiedy Stonesi odjeżdżają, ich samochód zaatakowano przy użyciu desek wyrwanych z drewnianych chodników…
Niby spokojniej
jest w następnych dniach - dwudziestego piątego w Cleveland i Pittsburgu,
dwudziestego szóstego w Waszyngtonie i Baltimore, dwudziestego siódmego w
Hartford, dzień póżniej w Buffalo, dwudziestego dziewiątego w Toronto i pierwszego
lipca w Atlantic City. ...Gdy tylko
skończyliśmy - wspominał Bill Wyman - zgarniano
nas ze sceny, tak, że ledwie mieliśmy czas się ukłonić i pakowano nas do
samochodu, by nas błyskawicznie przetransportować, z reguły prosto na
lotnisko... Dbano o ich bezpieczeństwo, co oczywiste, ale tez o szybkość
przemierzania sporych odległości, bo inaczej niż samolotem nie można by się
przemieszczać z jednego do drugiego miasta w Stanach. Nieco później w Montrealu
dramatyczna sytuacja "Stonesów" jednak znowu się powtarza. Opowiadał
Pete Bennett - Lecąca z widowni butelka
uderzyła w głowę Kietha Richardsa. Jagger też oberwał. W jego oczach widziałem
szaleństwo. Charlie schował się za hi-hatem i się kołysał.. Nie wiem, ilu ludzi
uderzył, ilu jeszcze oberwało, zanim nie zdecydowaliśmy się opuścić scenę. Jak
wpadliśmy do garderoby, opuściliśmy ją dopiero rano. Słyszeliśmy jedynie
syreny. Za każdym razem kiedy usiłowałem otworzyć drzwi, słychać było krzyk:
'Niech drzwi będą zamknięte'. Na szczęście była z nami pielęgniarka, która
zajęła się Keithem i ranami Micka, które nie były poważne. Brian spędził cały
czas w kącie cicho brzdąkając na gitarze... Koncerty Brytyjczyków otwiera na tym tournee amerykański zespół
"McCoys", ich gitarzysta Rick Derringer, wspominał - "Stonesi" byli w dużej mierze
hermetyczną jednostką - żadnego wspólnego jamowania, żadnych prywatnych
układów. Parę razy jedynie udało nam się załapać na ich imprezy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz