Bill
Wyman, wówczas basista
grupy "The Rolling Stones" nie zapamiętał nazwy klubu, podając -
Wieczorem z Forest Hills poszliśmy do
jakiegoś klubu, gdzie grał Jimmy James. John
Hammond powiedział mi, że jest niesamowity i miał rację. Kilka lat później
Wyman dodawał - Pierwszy raz zobaczyłem
go w klubie w Queens w Nowym Jorku w roku 1966, nazywał się Jimmy James. Robił
to, czego przeciętny człowiek nie robił, grał na gitarze za głową, szarpał
struny zębami. Jimi był miłym facetem i wszyscy "Stonesi" go zaakceptowali.
Kiedy wróciłem z Ameryki, wpadłem w Scotch
of St. James na "Animalsów". Chas, basista powiedział: 'W
przyszłym tygodniu lecimy do Stanów'. Ja mu na to: 'Jeśli będziesz w Nowym
Jorku, idź i zobacz faceta nazwiskiem Hendrix. Jest fantastyczny.' I tak
zrobili. Chas podpisał z nim kontrakt i go tu przywiózł... Wszystko byłoby
dobrze, gdyby nie kłopot z datami i okolicznościami, które zapewne się
pomieszały Billowi, który uchodzi także za bardzo rzetelnego kronikarza zespołu
"The Rolling Stones". A może chciał on pokazać, jaki miał wpływ na
karierę Hendrixa? Przypomnę, że trzydziestodniowe tournee "Stonesów"
zakończy się dwudziestego ósmego lipca w Hawaii International Center w
Honolulu, kiedy Jagger zapowie ze sceny - To
jest nasz ostatni występ... jaki damy... kiedykolwiek... "Animalsi"
zaś byli już w USA od trzeciego lipca, oczywiście tego samego roku.
Przed
powrotem do Anglii Bill Wyman w Nowym Jorku weźmie jeszcze udział w sesji
nagraniowej Johna Hammonda Jr., na której powstaną dwa utwory do albumu „I Can Tell” (1967): tytułowy oraz „I Wish You Would”. Potem obaj Bill i
John udają się do Boba Dylana. I tu, pojawia się jeszcze jedna wersja opowieści
- jak i kiedy basista "Stonesów" dowiedział się o Hendrixie. ...Wyman po raz pierwszy słyszy wtedy o
fantastycznym gitarzyście, który gra w Nowym Jorku. Jimi, bo to o niego chodzi,
mieszka przez ten tydzień wraz z Lindą Keith w hotelu Hilton w Rockefeller Center
przy 6th Avenue...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz