wtorek, 28 stycznia 2020

Paryż 29 stycznia 1968


Dzisiaj powracam do jedynej polskiej biografii Jimiego Hendrixa pt. "Szaman Rocka". Poniżej fragment z ostatniego rozdziału drugiego tomu, o występie w Paryżu, w sali Olympia 29 stycznia 1968 roku.
Jimi starał się porzucić częste dotychczas szołmańskie grepsy, aby skupić się na muzyce. Próbuje zagrać melodię na gitarze i prosi Noela, aby dał mu dźwięk "A". Śpiewa go falsetem i zwraca się do publiczności: 'Dajcie mi P, dajcie mi P, no już'.  Publiczność odpowiada, śpiewając tę ​​samą nutę, którą śpiewa Jimi. 'Wspaniale, wspaniale' komentuje, dodając, aby uważnie wysłuchała "Foxy Lady", bo ta piosenka ma w sobie coś szczególnego - 'Bądźcie zatem cicho jak króliczki'... Po tej piosence Jimi mówi – Jest z nami tutaj Noel Redding, jak wiecie gra na basie. Teraz na gitarze zagra utwór „Red House”. Pamiętacie takie nagranie? Tak czy inaczej zagramy „Red House”, wcześniej jednak podstroimy gitary… Hendrix i Redding chcieli zrobić niespodziankę publiczności, zmieniając się rolami w "Red House", Noel miał zagrać na gitarze a Jimi chciał przejąć bas, prowadząc utwór tak, jak zawsze chciał to robić Redding. Niestety Noel zostawił swoją gitarę w hotelu, na szczęście był pod ręką Bill Wyman, basista "Stonesów" (lub Keith Richards, jak Noel sam stwierdził w dzienniku) i pożyczył mu swój instrument. Wówczas Redding postanowił zrobić wszystko, by pokazać, że jego prawdziwą miłością jest właśnie gitara. "Red House" "JHE" na żywo wykonuje dopiero po raz trzeci, z 'Noelem Reddingiem na gitarze': jest to jedyny raz, kiedy trio gra według wersji studyjnej, gdzie Noel Redding grał rytm na gitarze, a nie na basie. Wynik nie był satysfakcjonujący: mylący był dźwięk gitary rytmicznej Noela, o czym można było się przekonać słuchając choćby zestawu "Stages" (Reprise 9 26732-2). Następny utwór - "Drivin 'South" "JHE" wykonuje na żywo po raz ostatni. Po utworze Noel oznajmia, że właśnie się go nauczyli, na co odzywa się jakiś okrzyk z widowni. Jimi udając głos Elvisa Presley'a mówi: 'Chciałbyś, żebyśmy zagrali jakiegoś starego rock'n'rolla?' i gra jakiś bluesowy temat, który przechodzi w żywiołowy "Spanish Castle Magic" z albumu "Axis: Bold As Love". Po czym "JHE" "przebiega" przez “The Wind Cries Mary” i “Fire”. Noel sugeruje kolejny "kawałek" z albumu "Axis" - “You Got Me Floating”, ale Jimi dopowiada, że zapomniał słów. Trwa dłuższa przerwa spowodowana zmianą werbla. Na poprzednim popękała membrana, więc Mitch zakłada nowy, a gdy daje znak, że już wszystko jest w porządku, Jimi zapowiada jeszcze jedną piosenkę z nowego albumu, delikatną i piękną balladę “Little Wing”. ...Na rok przed piękną wersją nagraną w Royal Albert Hall w Londynie zespół ma już właściwe zakończenie dla "Little Wing", aby rozwiązać problem studyjnego albumu - pół kroku w dół, a następnie niski poziom sprzężenia zwrotnego i decydujący akord toniki - zanotował w książce "Jimi Hendrix Musician" Keith Shadwick. Po wykonaniu tej pięknej piosenki, która trafi do kanonu muzyki rockowej, Jimi składa podziękowania paryskiej publiczności. Po fascynujących solówkach nadszedł czas miażdżącego widzów finału. Najpierw stworzył fale sprzężeń zwrotnych i zniekształceń - chaos na końcu świata - efekty osiągnięte poprzez manipulowanie strunami z tyłu gitary prawą ręką i użycie lewej ręki tremolo, aby uzyskać buczenie Strata. Tłum był zachwycony, gdy Jimi zagrał riff do "Purple Haze". To był koniec drugiego koncertu w Olympii. Noel - Dwa koncerty, które daliśmy we Francji razem z zespołem "The Animals" stanowiły dla nas chwilowe oderwanie od wszystkiego. Zostaliśmy zresztą przyjęci bardzo ciepło i entuzjastycznie...

To był kolejny fragment z drugiego tomu książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka". Pozostały już ostatnie egzemplarze, które można nabyć tylko pod adresami: gzpajak@op.pl lub pajakbook@gmail.com




niedziela, 26 stycznia 2020

Ostatnia szansa


Dzisiaj 130 post do blogu oraz na stronę Jimi Hendrix Szaman rocka - to już ostatnia szansa aby nabyć drugi tom polskiej biografii Hendrixa "Szaman Rocka". Zostały już ostatnie egzemplarze - do nabycia tylko w internecie: gzpajak@op.pl albo pajak.book@gmail.com
Czy warto ją nabyć i przeczytać - proszę zajrzeć na blog, w którym zamieszczone są opinie o książce: o tomie pierwszym (dzisiaj już nie do zdobycia) i tomie drugim (ostatnie egzemplarze). Można też szukać w internecie (Allegro lokalnie) - wpisując tytuł książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka" tom 2.

sobota, 11 stycznia 2020

Radio Kultura 06


Dzisiaj ostatni odcinek rozmowy ze mną w Radiu Kultura z 6 grudnia 2019 roku, którą przeprowadził red. Marcin Szymczak. Rozmowę ilustrują: zdjęcia z moich innych spotkań autorskich (w Tomaszowie Mazowieckim. w 2016, w pałacu w Ostromecku w 2017, w kawiarni Szpulka w 2018 i 2019, w klubie Od Nowa w Toruniu w 2019) oraz fragment występu Jimiego Hendrixa i "The Experience" na festiwalu w Monterey. O czym więcej w drugim tomie, jeszcze dostępnym w internecie, książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka".
Drugi tom (nakład pierwszego jest już wyczerpany!) polskiej biografii Jimiego Hendrixa "Szaman Rocka" można jeszcze nabyć jedynie w internecie: pajak.book@gmail.com lub gzpajak@op.pl Całej rozmowy można posłuchać na podcaście Radia Kultura www.radiokultura.p


Jutro, 12 stycznia 2020 roku, 28 finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy - wszystkich czytelników bloga proszę o udział w WOŚP .
Na blogu spotkamy się za jakiś czas.

piątek, 10 stycznia 2020

Radio Kultura 05


Dzisiaj zapraszam na przedostatni fragment spotkania ze mną w bydgoskim Radiu Kultura (www.radiokultura.pl), które odbyło się 6 grudnia 2019 roku. Spotkanie poprowadził red. Marcin Szymczak, a dotyczyło drugiego tomu książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka". Fragment ilustruje występ "Jimi Hendrix Experience" w telewizji francuskiej z piosenką "The Wind Cries Mary", o czym można przeczytać właśnie w tej książce. Całość tej rozmowy dostępna w podcaście www.radiokultura.pl

Książka do nabycie jedynie w internecie, zostało już niewiele egzemplarzy, warto się pośpieszyć. Przyjmuję jeszcze zamówienia pod adresami: pajak.book@gmail.com lub gzpajak@op.pl
 


czwartek, 9 stycznia 2020

Radio Kultura 04


Dzisiaj czwarty odcinek rozmowy, którą ze mną, autorem książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka" w bydgoskim Radiu Kultura 6 grudnia 2019 roku, przeprowadził red. Marcin Szymczak. Ten fragment ilustrują występy "Jimi Hendrix Experience" we francuskiej telewizji oraz na festiwalu w Monterey. Całości rozmowy można posłuchać w postaci podcastu na stronie www.radiokultura.pl

Polską biografię Jimiego Hendrixa "Szaman Rocka" drugi tom (nakład pierwszego jest już wyczerpany!) można jeszcze nabyć jedynie w internecie: pajak.book@gmail.com lub gzpajak@op.pl
 


środa, 8 stycznia 2020

Radio Kultura 03


Zapraszam do obejrzenia i wysłuchania trzeciego odcinka rozmowy, jaką ze mną, autorem polskiej biografii Jimiego Hendrixa "Szaman Rocka" 6 grudnia 2019 roku w Radiu Kultura przeprowadził red. Marcin Szymczak. Rozmowę ilustruje występ "Jimi Hendrix Experience" we francuskiej telewizji z utworem "Wild Thing" oraz zdjęcia: z promocji pierwszego tomu w Ostromecku w 2016 roku, gazety Record Mirror z 10 grudnia 1967 roku z artykułem Petera Jonesa o Hendrixie pt. „Mr. Phenomenon!” (patrz tom drugi książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka") i na koniec strony tytułowej drugiego tomu, który można zamówić jedynie w internecie: pajak.book@gmail.com lub gzpajak@op.pl



Ciąg dalszy rozmowy jutro - zapraszam.







wtorek, 7 stycznia 2020

Radio Kultura 02


Dzisiaj drugi odcinek rozmowy ze mną, autorem książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka" w bydgoskim Radiu Kultura 6 grudnia 2019 roku. Rozmowę przeprowadził red. Marcin Szymczak. Ten fragment ilustrują tzw. zrzuty ekranu dwóch blogów, prowadzonych przez wielkich fanów Hendrixa: Zbyszka Liszkę oraz Darka Ćwiklińskiego  (https://www.liszka-agrypa.com  oraz https://jimihendrixblaskkomety.blogspot.com) oraz występ "Jimi Hendrix Experience" w telewizji z utworem "Burning Of The Midnight Lamp". Całość rozmowy (bez uzupełniających ją filmu i zdjęć) można znaleźć w postaci podcastu na stronie www.radiokultura.pl


Drugi tom (nakład pierwszego jest już wyczerpany!) polskiej biografii Jimiego Hendrixa "Szaman Rocka" można jeszcze nabyć jedynie w internecie: pajak.book@gmail.com lub gzpajak@op.pl  To już ostatnie egzemplarze.
 


poniedziałek, 6 stycznia 2020

Radio Kultura 01


Dzisiaj zapraszam na pierwszy fragment spotkania ze mną w bydgoskim Radiu Kultura (www.radiokultura.pl), które odbyło się 6 grudnia 2019 roku. Spotkanie poprowadził red. Marcin Szymczak, a dotyczyło drugiego tomu książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka". Fragment ilustruje występ "Jimi Hendrix Experience" w telewizyjnym programie Beat Club 18 marca 1967 roku (o czym można przeczytać właśnie we wspomnianej książce).

Dalsze odcinki spotkania (rozmowy) w Radiu Kultura w następnych dniach - zapraszam, zaś całości można odsłuchać w podcaście www.radiokultura.pl
 


niedziela, 5 stycznia 2020

Bill Graham


Dziś o legendarnej postaci amerykańskiego rocka - promotorze i organizatorze koncertów z San Francisco - Billu Grahamie, o którym napisałem w biografii "Jimi Hendrix Szaman Rocka" (Tom 2).
Bill Graham, naprawdę nazywał się Wołodia Grajonca. Urodził się 8 stycznia 1931 roku w Berlinie, jako syn żydowskich emigrantów z Rosji. Po dojściu Hitlera do władzy w Niemczech, rodzice zmienili mu imię na Wolfgang. Niestety nie uchroniło go to przed prześladowaniami ze strony nazistów, a gdy jego rodziców i siostrę wywieziono do obozu koncentracyjnego i tam zamordowano, ośmioletni chłopak uciekł z Niemiec do Francji a potem przez Anglię do Nowego Jorku. Tam zaadoptowała go amerykańska rodzina, a Wolfgang-Wołodia zmienił nazwisko na Bill Graham. W Nowym Jorku spędzał wiele czasu w Hiszpańskim Harlemie. Chodził na koncerty Tita Puente i innych orkiestr grających latynoską muzykę rozrywkową. Podobno świetnie tańczył salsę. W połowie lat pięćdziesiątych Graham wyjechał do San Francisco, gdzie zaczął pracę w jednym z miejscowych teatrów. Chciał zostać aktorem, ale szybko zainteresowała go praca organizatora występów artystów sceny teatralnej i filmowej, a kiedy został szefem klubu Fillmore, postanowił powiększyć grono swoich podopiecznych o muzyków rodzącego się w San Francisco nowego rocka. Poznał się doskonale na show-biznesie, został promotorem i producentem, menedżerem zespołów i szefem firmy płytowej. ...Potrafił także być oświetleniowcem lub technikiem. 'Co to, kurwa, jest?' wrzeszczał na swoich, gdy zobaczył, że coś jest nie na swoim miejscu. Jeśli nikogo nie było w pobliżu, sam to przenosił albo wyrzucał. Potem otwierał notes, który zawsze ze sobą nosił, zapisywał coś i przechodził do kolejnej rzeczy wymagającej poprawek. Mówiąc najkrócej: szanował muzykę i tworzących ją ludzi. Bill wprowadził zasadę troszczenia się w pierwszym rzędzie o muzyków. Pilnował, żeby toalety były czyste - również te dla personelu - wspominał Santana. ...Powiem wam - jestem szczęściarzem, albo powiedzmy miałem szczęście znaleźć się we właściwym miejscu, we właściwym czasie w San Francisco w 1965 roku - przeniosłem się z Europy, byłem studentem, kelnerem, żołnierzem, taksówkarzem, statystykiem, kierownikiem biura, aktorem, próżniakiem, producentem teatralnym, wreszcie pojawiło się The Fillmore - mój pierwszy i jedyny sklep ze słodyczami - przyznał Bill Graham w książeczce dołączonej do wydawnictwa CD "Fillmore The Last Days", dedykowanej Johnowi Walkerowi, jego długoletniemu współpracownikowi. W książeczce znalazło się zestawienie wszystkich koncertów od 6 listopada 1965 do 4 lipca 1971 roku (w ostatnim udział wzięły zespoły: "Santana", "Creedence Clearwater Revival" i "Tower Of Power" oraz, jak dodał Graham - inni muzycy z San Francisco i wszyscy dobrzy ludzie...).

Więcej w tomie drugim polskiej biografii Jimiego Hendrixa "Szaman Rocka", dostępnej tylko w internecie: pajak.book@gmail.com lub gzpajak@op.pl


sobota, 4 stycznia 2020

San Francisco


Dzisiaj trochę o San Francisco w roku 1967, kiedy "Jimi Hendrix Experience", od 20 do 25 czerwca, zagrał koncerty w Fillmore i w parku Golden Gate.
San Francisco, zwłaszcza zaś Haight-Ashbury, zapewne nikogo z czytelników tej opowieści o Hendrixie by nie interesowało, gdyby nie to, że to miasto w połowie lat sześćdziesiątych w ogromnym stopniu zmieniła muzyka. ...Zdaniem Platona muzyka jest najbardziej wpływową ze sztuk i to właśnie ona zaczęła wtedy odmieniać umysły. W rezultacie nastąpiła wielka zmiana w społecznej percepcji, której dotąd oficjalnie nie uznano, bo władze nadal starają się z nią walczyć. Pojawiła się nowa muzyka, nowe narkotyki i czynniki przemiany po prostu się zespoliły, aby doprowadzić - albo tak się przynajmniej wydawało - do bardzo gruntowego przewrotu. Myślałeś, że świat naprawdę się zmienia w radykalny sposób, a odtąd nic już nie będzie takie same jak przedtem - zanotował John Michel. Skreślono dyskoteki, modne stały się przepastne sale do tańca i na występy "tysiąca gitar", muzyki, na którą zwrócili uwagę widzowie festiwalu w Monterey. Historia elektrycznej hybrydy, nazwanej "San Francisco Sound" zaczęła się w 1964 roku, kiedy do USA dotarli "Beatlesi" a za nimi tzw. "brytyjska inwazja". Mieszkający nad Zatoką San Francisco muzycy, którzy do tej pory nienawidzili popu i grali folk, nagle zdali sobie sprawę, że energia elektryczna jest w porządku. W rezultacie wielu mieszkańców Bay Area stworzyło zespoły elektryczne. Wśród nich byli Jerry Garcia ("Grateful Dead"), Paul Kantner ("Jefferson Airplane") i David Freiberg ("Quicksilver Messenger Service"). Te zespoły pierwszej generacji pojawiły się pod koniec 1965 roku, aczkolwiek elektryczne, wciąż grały różne ilości folkloru i standardowego R&B. Bazowały też na bluesie, który mówił o cierpieniu i pełnym głosem pozwalał ujść nagromadzonej frustracji. Blues sam w sobie był buntem i światem zmysłów zarazem. Michał M. Palica - To czarny blues wzmocniony i przekształcony krzyczącymi kolorami oraz kwachem zaczął kształtować muzyczny świat Zatoki San Francisco. Maniakalnie głośna, intuicyjna, chropowata, rapsodyczna muzyka bez końca... W grudniu 1966 w rejonie Zatoki działało już około 1.500 grup.  Tańczono i śpiewano na ulicach, a na koncerty wstęp był wolny. Odnosiło się wrażenie, że muzyka wyrasta wprost z podłoża parku Golden Gate.
Muzycy, którzy zamieszkali w Haight-Ashbury, bywali w butikach i knajpach, grali na koncertach, chodzili po ulicach, dawali się fotografować. Na rogu Page i Lyon Street zamieszkała Janis Joplin. Osiedlili się tu także Grace Slick z "Jefferson Airplane", muzycy grup "Grateful Dead" i "The Charlatans". ...Podczas koncertów w salach Longsehoreman's Wharf i Avalon Ballroom - napisał Andrzej Dorobek w książce „Rock – problemy, sylwetki, konteksty” - muzyka, projekcje świetlne, taniec i poezja łączyły się w potężną mieszankę, którą wnet miano ochrzcić nazwą "acid rock"... Była to przede wszystkim muzyka psychodeliczna. Czym jest psychodelia odpowiedzi próbował udzielić Bartosz Kurowski w książce "Zdeptane kwiaty" - Jeszcze jeden nieostry, nie do końca sprecyzowany termin opisywany przez dziesiątki definicji, z których żadna nie zadawalała wszystkich jednocześnie. Wąsko pojmowana psychodelia redukowana jest do „próby odtworzenia za pomocą muzyki i efektów wizualnych doświadczenia narkotycznego”; sprowadzona w ten sposób do acid-rocka. Niejako na drugim, ekstremalnym biegunie grupują się zwolennicy „rozdęcia pojęciowego”; będą mówić o psychodelicznym filmie, teatrze, malarstwie, tatuażu, zaroście i znaczku pocztowym. Psychologiczne definicje akcentują szczególnie moment „uwolnienia świadomości”, socjologiczne kładą nacisk na grupowe dążenie do całkowitej wolności i niezależności. Zwolennicy Junga dopatrzą się w psychodelii wykresu stanu zbiorowej podświadomości, freudyści natomiast postawią tezę o chęci rozładowania poprzez narkotyczne eksperymenty nagromadzonych za młodu kompleksów... Timothy Leary określił, że psychodeliczny dosłownie znaczący "rozszerzający świadomość". Charles Shaar Murray - Klasycznie było w psychodelii to, co rozszerzało umysł. To było pobudką dla zbiorowej wyobraźni... Stanley Mouse - Mieliśmy po 25 lat i nie spodziewaliśmy się, że ktokolwiek z nas przekroczy trzydziestkę. Wszystko zaczęło się od psychodelii... Hendrixa pytano o jego rolę w tworzeniu "muzyki psychodelicznej". ...Sposób w jaki piszę - odpowiedział jakiś czas potem w magazynie Rolling Stone - to zderzenie rzeczywistości z fantazją. Musisz użyć fantazji, aby pokazać różne strony rzeczywistości. A w ogóle, to nienawidzę być klasyfikowany, być jedynie gitarzystą, autorem piosenek czy tancerzem estradowym... Do Haight-Ashbury 7 sierpnia 1967 roku dotarł George Harrison, nie był zapowiedziany, przyjechał jednak limuzyną wraz z przyjaciółmi z Apple, Derekiem Taylorem i Neilem Aspinalem oraz z żoną Pattie Boyd. ...Spodziewałem się czegoś takiego jak na Kings Road w Londynie, tylko na większą skalę wspominał potem - Spodziewałem się, że prowadzą tu swoje butiki. Spodziewałem się, że będą mili, czyści, przyjaźni, szczęśliwi... Phillip Norman w książce „Szał! Prawdziwa historia Beatlesów” - Zobaczył nie tyle miłość i pokój, ile głównie żebraków i kramy z pamiątkami... Nik Cohn - Wszędzie wyglądało tak samo, ulice pełne sandałów, pokoje z plakatami i karaluchami  na ścianach, walające się tony śmieci, smród zbyt długo używanych skarpet, zimny zapach haszyszu, popękane ściany domów, brody. Z pokolenia na pokolenie nic się w artystycznej bohemie nie zmieniło. Pojawiali się nowi idole, to wszystko... Dość wątpliwy romantyzm takich miejsc przyciągał jednak młodzież z całego świata i mimo, że częstokroć nie znajdowali oni miejsca na nocleg, nie potrafili się wyżywić, padali ofiarami oszustów i przestępców, popadali w kłopoty z prawem, nabawiali się chorób wenerycznych, sięgali po twarde narkotyki i uzależniali się od nich. Ich domem stawała się ulica, chodnik przed sklepowymi witrynami, wejścia do sklepów, zadrzewione skwery z ławkami. Dr Roland Seim - Myśląc 'ja żyłem w Arkadii' zapomnieli jednak, że w raju też jest śmierć... Stanley Mouse - Według mnie cały ruch zabiła amfetamina i heroina. Były destrukcyjne... "Lato Miłości" zakończyło się na początku września 1967 roku, kiedy - tysiące młodych ludzi, którzy przyjechali tu przeżyć przygodę życia, wróciło do szkół. Dzielnica opustoszała... Ostateczny koniec nastąpił 6 października, w rocznicę zdelegalizowania LSD, kiedy w Haight-Ashbury odbył się happening "pogrzeb hipisa". Trzy lata później Jimi powiedział - Nazwali to "Summer of Love". Lepiej brzmiałoby "Lato Kwasu". LSD w San Francisco było dla mnie fantastycznym odkryciem. Wziąłem LSD w Londynie, ale kwas tam był bardziej zaawansowany, całkiem inna rzecz. Chciałem więcej; stało się to wielką ucieczką. Były noce, kiedy ktoś, kto do mnie przyszedł, dawał mi LSD. Prawie każdy muzyk, którego znałem, był zakręcony na punkcie kwasu. Naturalnie, byli też ludzie, którzy nie potrafili sobie z tym poradzić, no i musieli się dowiedzieć, jak z tym jest ciężko. Właściwie myślałem, że jestem jednym z żyjących dla LSD. Już w to jednak nie wierzę...
Więcej w pierwszej polskiej biografii Jimiego Hendrixa "Szaman Rocka" - w tomie drugim, do zamówienia tylko w internecie: gzpajak@op.pl lub pajak.book@gmail.com





piątek, 3 stycznia 2020

Kalifornia 1967


Dzisiaj przeniesiemy się do Kalifornii, dokąd w czerwcu 1967 roku udał się Jimi Hendrix, bohater książki "Szaman Rocka", aby wraz z Noelem Reddingiem i Mitchem Mitchellem zagrać kilka koncertów w sali Fillmore. Oto fragment z drugiego tomu pierwszej polskiej biografii gitarzysty wszech czasów.
Od 1965 roku Kalifornia, na Zachodnim Wybrzeżu USA, stawała się rajem dla artystów muzyków i przemysłu muzycznego. Gino Castaldo w książce "Ziemia obiecana. Kultura rocka 1954 - 1994" zauważył - Klimat, łagodna, urzekająca przyroda, otwarte przestrzenie, nasłonecznione zatoki, i przede wszystkim nie znany nigdzie indziej  dobrobyt określiły styl radosnego, szczęśliwego życia, uczyniły z Kalifornii swoiste Eldorado, które zgodnie z wyobrażeniami wielu Amerykanów miałoby znajdować się gdzieś w tych okolicach... W Kalifornii dominowały dwa wielkie amerykańskie miasta nad Oceanem Spokojnym Los Angeles na południu oraz San Francisco na północy. ...BMW po prawej, Porsche po lewej, wysoka brama i gęsty żywopłot okalający posiadłość - taki obraz Los Angeles, pełnego symboli bogactwa nakreśliła w książce "Dziewczyna z zespołu" Kim Gordon, liderka grupy "Sonic Youth". Jeszcze dobitniej określił "Miasto Aniałów" "roadie" John Byrne Cooke, który w książce "Janis Joplin. W drodze" napisał - W Los Angeles rządzi tandeta i komercja. To miasto jest pospolite... Do połowy lat sześćdziesiątych na Zachodnim Wybrzeżu dominował pop z Los Angeles i wiązał się z dwoma stylami: z muzyką surfingową popularyzowaną przez Briana Wilsona i "The Beach Boys", duet "Jan & Dean", zespół "The Ventures" i gitarzystę Dicka Dale'a oraz bardziej hałaśliwą muzyką R&B, która większym powodzeniem cieszyła się wśród czarnej społeczności. Stopniowo jednak zainteresowanie odbiorców przenosiło się w stronę San Francisco. Warto przypomnieć, że właśnie w tym mieście, na terenie Candlestick Park, 29 sierpnia 1966 roku dali ostatni koncert "Beatlesi". Wraz z rokiem 1967 stolica świata przeniosła się z Londynu do San Francisco. Ogłoszono nadejście Czasu Wodnika, niebawem miano proklamować "Lato Miłości". Frisco było w tym okresie kultowym miejscem wielotysięcznych pielgrzymek, „wizja świetlana” nabierała wszelkich cech prawdopodobieństwa. Bartosz Kurowski - To było już Nowe Społeczeństwo, to była już pokojowa rewolucja: startował rok, jakiego najwięksi fantaści nie byli sobie w stanie wyobrazić...
...Świecą lasery, stwarzają marzenia, poruszone są ściany i umysły, w ciepłą noc w San Francisco. Stare dziecię, młode dziecię, bądź szczęśliwe w ciepłą noc w San Francisco... śpiewał Eric Burdon w piosence "San Franciscan Nights". Andrzej Dorobek - Góry, plaże, zatoka oraz nocne życie i żywa tradycja literacka; to przecież San Francisco było kolebką ruchu beatników na Zachodnim Wybrzeżu oraz odwiecznym centrum radykalnej myśli politycznej i bohemy literackiej. Miasto przygraniczne, które zachowało trochę ze swej tradycyjnej etyki, że "wszystko jest dozwolone"... Beatnicy (bitnicy) to byli przedstawiciele powstałego w latach pięćdziesiątych "Beat Generation", nieformalnego ruchu literacko-kulturowego, głoszącego idee anarchistycznego indywidualizmu, nonkonformizmu i twórczej swobody. Niechlujnie ubrani, gardzący konsumpcyjnym społeczeństwem, osiedlający się we Frisco, zainteresowani filozofią, zwłaszcza buddyjską, w alkoholu i narkotykach szukający nirwany, następnemu pokoleniu przekazywali prawdy objawione w książkach, jakimi zaczytywali się kilka lat wcześniej: "W drodze" (Jacka Kerouaca z 1957), "Skowyt" (Allena Ginsberga z 1956) oraz "Nagi lunch" (Williama S. Burroughsa z 1959). W San Francisco swoje miejsce znajdowali różnej maści poeci, artyści, radykalni działacze polityczni i społeczni, antywojenni aktywiści a także freaki, czyli dziwacy i hipisi. A skoro już padły te dwa określenia hipis i "freak".
Więcej w tomie drugim biografii Jimiego Hendrixa "Szaman Rocka" - jest jeszcze parę egzemplarzy: gzpajak@op.pl lub pajak.book@gmail.com





czwartek, 2 stycznia 2020

Początek 1968 roku


Dzisiaj zapraszam na kolejny fragment z drugiego tomu, jeszcze do nabycia, polskiej biografii Jimiego Hendrixa "Szaman Rocka".
 Przed drugim wyjazdem na trasę koncertową po Ameryce, trio "Jimi Hendrix Experience" miało zaplanowane występy w Szwecji oraz dwa koncerty jednego wieczoru w paryskiej Olympii. Oczywiście także parę zajęć w Londynie, głównie wywiady i udział w różnego rodzaju przyjęciach i dżemach. 2 stycznia uznano Jimiego w plebiscytach Melody Maker i Disc and Music Echo Muzykiem Numer Jeden. Wieczorem podżemował w klubie Klooks Kleek w The Railway Hotel w West Hampstead z Johnem Mayallem i Alem Sykesem. John Mayall w miesięczniku Q (sierpień 1990) - Największą dla mnie stratą, którą spowodował pożar mojego domu w Los Angeles w 1979 roku, były moje dzienniki, które prowadziłem codziennie od 1947 roku. Ciągle także mam wyrzuty sumienia z powodu utraty zdjęć i dwuścieżkowych taśm z koncertami, na przykład kiedy dosiadał do nas Jimi Hendrix...
Szwedzki dziennik Bildjournalen (10 stycznia) podał - Dziennikarze i fotografowie zebrali się przed salonem fryzjerskim Sweeneys w Londynie. Krążyły plotki, że Jimi Hendrix i jego "Experience": Noel Redding i Mitch Mitchell, obecnie grupa popowa z najpiękniejszymi fryzurami, zrzucą loki. I rzeczywiście! Jimi, Mitch i Noel zarezerwowali czas na przygotowanie się do Nowego Roku, ale w końcu tylko Mitch ośmielił się wypróbować nową, krótszą fryzurę. Na zdjęciach widać, jak wyglądał, kiedy główny fryzjer Sweeneys (salon jest obecnie najbardziej popularny w Londynie) poradził sobie z trudnym zadaniem prostowania kręconych loków. Dlaczego Jimi i "Experience" się przygotowali? Zgadza się - jechali do Szwecji...
Więcej w drugim tomie jedynej polskiej biografii Jimiego Hendrixa "Szaman Rocka", dostępnej tylko w internecie: pajak.book@gmail.com lub gzpajak@op.pl




środa, 1 stycznia 2020

Koniec 1967 roku


Życząc wszystkim czytelnikom i fanom dobrej muzyki wszelkiej pomyślności, zdrowia i radości  w Nowym Roku zapraszam do przeczytania kolejnego postu. Dzisiaj o ostatnich dwóch dniach 1967 roku, jakie spędził Jimi Hendrix w Londynie. To fragment z trzeciej części drugiego tomu "Jimi Hendrix Szaman Rocka".
30 grudnia w Olympic odbyła się ostatnia w 1967 roku sesja nagraniowa, na której powstały wersje demo utworu "Little One" (dwa ujęcia) oraz zrobiono nakładki w "Dream" Reddinga. Dzień później odbywa się Sylwestrowe przyjęcie w Speakeasy, ulubionym klubie Hendrixa. Zespołem, który grał dla gości klubu była grupa z Walii "Eyes Of Blue". Jej pianista Phil Ryan - Była to wyjątkowa impreza noworoczna, więc wśród publiczności było pełno gwiazd takich jak: Clapton, Steve Winwood, Ginger Baker, Georgie Fame i oczywiście Jimmy (sic) Hendrix. Kiedy minęła północ, mój zespół zszedł ze sceny, by zrobić miejsce dla jakiejś supergrupy... Pugwasha, bębniarza grupy zastąpił Ginger Baker, a na scenę weszli: Eric Burdon, Jimi Hendrix i jeszcze kilka innych sław. Chris Welch napisze potem w Melody Maker, że zagrali półgodzinną wersję starej angielskiej pieśni bożonarodzeniowej "Auld Lang Syne" ("Stare Dobre Czasy"). ...Większość z nich grała całkiem prosto, ale Hendrix w swój niepowtarzalny sposób zmutował to w coś zupełnie innego. Jakże genialny był to sposób na rozpoczęcie Nowego Roku - dodał Phil Ryan. Chris Barber, popularny jazzowy puzonista i lider zespołów, dotarł do tego klubu prosto z występu w Birdland - W Speakeasy co noc występował jakiś zespół, była też tam dobra restauracja. Na górze był pokój, w którym można był podżemować. Tak też zrobiliśmy: Zoot Money, Georgie Fame, Speedy Acquaye, Jimi i ja. Nikt nie wiedział, co grać, więc w końcu zdecydowaliśmy się na "Auld Lang Syne". Szybko zdaliśmy sobie sprawę, że były w tym takie same zmiany akordów, jak w "Trouble In Mind" i cały numer trwał przez jakąś godzinę... Obserwowali ich wtedy dwaj czarni faceci. ...Jeden z nich wstał i zapytał czy może z nami zaśpiewać, więc zagraliśmy bluesa - dodał Barber - To był Isaac Hayes ze swoim bratem. Wcześniej nigdy publicznie nie śpiewał...
Eric Burdon - Przypominam sobie Jimiego, jak sam grał na scenie dla pół tuzina przyjaciół i zdumionego właściciela klubu. Podłączony do stosu Marshalla, z zawieszonym na szyi Gibsonem Flying V, Jimi miał także leżący u jego stop bas Fendera. Ubrany w wysokie białe buciory, stukał stopami w bas, a gitara brzmiała szaleńczo w jego rękach. Szybował z muzą T-Bone'a Walkera, Elmore'a Jamesa do Johna McLaughlina i z powrotem. Głową wskazał na Jeffa Becka, żeby podniósł bas. Jeff, jak zawsze nieśmiały, nie zrobił ruchu. Nie miał na to ochoty, ponieważ był absolutnie pod wrażeniem Hendrixa - my wszyscy byliśmy. Więc go złapałem i popchnąłem w stronę sceny, a Jimi przesunął w jego stronę bas. I razem polecieli. Dźwięk stał się jeszcze głośniejszy... Świadkami byli także muzycy zespołu "New Animals" oraz Jeff Beck. ...Około czwartej nad ranem - napisał Jeff Kent - właściciel klubu próbował zdjąć go ze sceny, błyskając światłem w jego oczy, ale efekt był odwrotny, on jeszcze bardziej grał. Uważał, że to jego własny świetlny pokaz... Eric Burdon - Nie pamiętam, jak to się skończyło, może menedżer wyjął wtyczkę mikrofonu, bo nagle Jimi się zatrzymał. Zdjął z szyi Flying V, wyrównał go w dłoniach i jako wizualne muzyczne crescendo wbił gitarę prosto w sufit nad sceną. Utknęła tam jak gigantyczna indiańska strzała. Na głowę szalonego faceta spadały kawałki białego, a struny gitary wciąż wyły, jak umierająca bestia. Dziękuję i dobranoc! Gdy wychodziliśmy z klubu, Jimi podał menedżerowi garść banknotów na pokrycie szkód... Chris Welch napisze, że słyszał o tym, iż Hendrix grał "Auld Lang Syne" przez pół godziny - Wielu to rozwaliło...
Więcej w jeszcze dostępnym drugim tomie polskiej biografii Jimiego Hendrixa "Szaman Rocka". Do nabycia pod adresami: pajak.book@gmail.com lub gzpajak@op.pl To już ostatnie egzemplarze książki.