czwartek, 29 lutego 2024

                 Urzędnik imigracyjny z uwagą przygląda się facetowi ubranemu - jak psychodeliczny szaman... Starannie więc przegląda jego torbę, ogląda jedną zmianę odzieży, satynowe koszule białą i czarną, parę spodni, szczoteczkę do zębów, z uwagą patrzy na pachnący nowością, błyszczący, zielony paszport, który Chas załatwił Jimiemu w Nowym Jorku. Na szczęście nie pyta, ile pieniędzy ma przy sobie gość z Ameryki, byłby pewnie zdumiony, gdyż Jimi miał tylko 40 dolarów, które przed wylotem pożyczył od Charlesa Otisa perkusisty Johna Hammonda Jr. Billy Cox wspominał - Jimi nie miał niczego prócz paszportu, Chandlera oraz nadziei na przyszłość... Zdziwienie celnika budzą, choć tego nie okazuje, antybakteryjny krem do twarzy marki Valderma na trądzik, widoczny na twarzy Jimiego, lakier do włosów i różowe wałki Bayliss. ...Używałam ich - zapamiętała Kathy Etchingham - kręcąc mu włosy. Mimo ostrożności Chasa z gitarą, pogranicznik nadal przygląda się Jimiemu i oglądając paszport, długo się zastanawia. W końcu pyta, co spowodowało jego przybycie do Zjednoczonego Królestwa. Hendrix odpowiada, że jest kompozytorem i przyleciał do Anglii, aby rozwiązać sprawy autorskich honorariów. Jas Obrecht w książce "Stone Free. Jimi Hendrix in London" podaje, że wezwany na pomoc Tony Garland pomógł Chasowi i Jimiemu przekonać oficera służby imigracyjnej na lotnisku, który nie mając możliwości sprawdzenia, czy słowa Amerykanina są prawdziwe (w tamtych czasach nie było w terminalach komputerów), wbił pieczątkę na odpowiedniej stronie paszportu G-1044108 i dodając, że Jimi nie ma zezwolenia na pracę, zaś w przypadku przyłapania go na złamaniu zakazu, zostanie natychmiast deportowany. Przejście przez komorę celną zajmuje jednak sporo czasu. ...Trzymali mnie na lotnisku przez trzy albo cztery godziny - opowiadał Hendrix - Tak, jakbym chciał wszystkie zarobione tam pieniądze wywieźć do Stanów. W pewnej chwili zaczęli nawet mówić o odesłaniu mnie z powrotem do Nowego Jorku, ale w końcu wszystko udało się załatwić...

środa, 28 lutego 2024

 

            Przez kilka godzin lotu niespełna 24-letni Hendrix i starszy od niego o 4 lata Chandler intensywnie ze sobą rozmawiali o wszystkim ważnym, głównie o tym, jak najszybciej osiągnąć zamierzone cele. Pierwszym z nich było - skompletować zespół akompaniujący - jak  to podsumował "H" Parker, jeden z "roadies", czyli technicznych przyszłego zespołu. Dyskutowali o tym, jak duży ma być ten angielski zespół, bowiem Jimi obawiał się o swój śpiew i najchętniej znalazłby kogoś, kto by go w tym zastąpił. Sprawa druga, niemniej dla obu ważna, to było jak najszybsze nagranie piosenki "Hey Joe" i jej wypromowanie. Chas Chandler obawiał się, że zanim nagra ją Jimi, piosenkę w Anglii ktoś odkryje i "sprzątnie im sprzed nosa", potencjalny wielki przebój. Z wykonania Hendrixa znał także "Wild Thing", piosenkę wylansowaną na Wyspach przez brytyjski zespół "The Troggs". Chas – Jimi w samolocie martwił się, jak jego amerykański styl gry podejdzie facetom z Anglii, więc postanowiłem, że z lotniska pojedziemy do Zoota Money’a, który mieszkał po drodze do miasta. Pomyślałem, że kiedy pozna Zoota, pozbędzie się obaw, co do brytyjskich muzyków... Najpierw jednak trzeba było przejść przez kontrolę paszportową na londyńskim lotnisku i to tak, aby nikomu z brytyjskich urzędników w ubraniu, zachowaniu, czy w papierach Hendrixa nic nie podpadło. ...Do Londynu przywiózł go Terry McVay, mój menedżer i przyjaciel - opowiadał wokalista "Animalsów" Eric Burdon. Terry (Taeey) McVay, był menedżerem ostatniej trasy "Animalsów" w USA, towarzyszył Jimiemu i Chasowi w drodze do Londynu, wspominał, że gdy przechodzili przez kontrolę celną, niósł gitarę Jimiego, białego Stratocastera od Lindy Keith – Nie chcieliśmy, aby ktokolwiek wiedział, że ma zamiar pracować. Hendrix, Chandler i ja siedzieliśmy w klasie ekonomicznej we trzech. Za bilety zapłacił Jeffery. Częścią mojego zarejestrowanego bagażu był biały Strat Jimiego. On nie miał pozwolenia na pracę w Anglii, ja byłem obywatelem brytyjskim, więc nie było z tym problemu... Hendrix z gitarą zapewne zostałby przez urzędnika imigracyjnego zatrzymany - Jego wiza nie pozwalała na podjęcie w Zjednoczonym Królestwie jakiejkolwiek pracy, wskazywała na to pieczątka w jego paszporcie... Chandler - Miał tylko wizę turystyczną i to na siedem dni. Nikt nie mógł się zorientować, że Jimi przyjechał tu, żeby grać...

wtorek, 27 lutego 2024

 Poniżej fragment początkowy drugiego tomu Szamana Rocka - 

Rozdział 1: Pierwsza doba w Londynie: Zoot Money, Kathy Etchingham, Scotch of St. James

(24 września 1966)

 

            ...Jimi wchodził na przygotowaną już scenę. Oczywiście, to mógł być każdy, pod warunkiem, że byłby postacią na miarę Hendrixa, ale dobrze się stało, że to był właśnie on. W Londynie rozkwitała moda na muzykę soul. Wrzawa wokół bluesa powoli cichła. Potrzebny był ktoś, kto tchnąłby w tę muzykę nowe życie i na powrót scementował londyńską scenę. Zatem Jimiemu przeznaczone było odegrać na brytyjskiej scenie rockowej rolę potężnego czynnika jednoczącego...(Eric Clapton)


poniedziałek, 26 lutego 2024

                W piątek dwudziestego trzeciego września 1966 roku, wczesnym wieczorem Chas Chandler wraz z Jimim Hendrixem jedzie na Long Island, na lotnisko im. Johna F. Kennedy'ego. Towarzyszy im Terry McVay. Za parę miesięcy Jimi w wywiadzie lapidarnie ujmie te ostatnie tygodnie w Ameryce i w Nowym Jorku - Byłem wtedy z tą dziewczyną z Anglii, którą poznałem w jednym z nowojorskich klubów. Ona powiedziała o mnie Chasowi. Wtedy "The Animals" grali w parku Centralnym. No więc on przyszedł  i mnie posłuchał, a potem zapytał, czy chcę polecieć z nim do Anglii i zacząć tam z nową grupą. Odparłem tak. No i udałem się do Anglii, tam poznałem Mitcha i Noela, Noel Redding jest basistą, a Mitch Mitchell perkusistą...


Tak się kończy pierwszy tom książki "Szaman Rocka: o życiu Jimiego Hendrixa, tamtych czasach i ludziach których napotkał. Ciąg dalszy w tomie drugim obejmującym lata 1966 - 1968, trzecim 1968 - 1969 oraz czwartym 1969 - 1970, można je nabyć pajak.book@gmail.com


niedziela, 25 lutego 2024

            Dla Jimiego cztery lata rozczarowań, biedy, bezsennych nocy i aby utrzymać się przy życiu, regularnego zastawiania gitar w lombardach, płaczu, upadania i wstawania z kolan, modlitwy do Boga o pomoc i łaskę, zakończą się kiedy porankiem dwudziestego trzeciego września 1966 roku pod nowojorski adres dociera wreszcie paszport wystawiony na nazwisko James Marshall Hendrix. I wtedy, jak później opowie - Cały trud, wyszydzanie i frustracje, szybko rozpływa się w pamięci... Paszport już był, ale wtedy pojawia się jeszcze jedna trudność, którą zapamiętał Chas Chandler - Mieliśmy już problemy ze zdobyciem dla Jimiego paszportu i metryki, po tym, jak stracił rodziców (sic!) i wydawało się, że to już koniec kłopotów. Na szczęście dostał wizę tymczasową na tydzień, którą później można było przedłużyć do trzech miesięcy... Kiedy okazuje się, że wszystko jest już załatwione Chas nie traci już więcej czasu. Jest przekonany, że nic już Hendrixa nie trzyma w Ameryce i nie utrudni jego prawdziwej kariery w Anglii, zatem telefonuje do biura PanAm - Zamawiam bilety na jutro, na lot do Londynu. W jedną stronę...

            Za bilety na rejs nr 102 w pierwszej klasie zapłacił podobno Mike Jeffery. Wspominał Jimi - Nie mogłem doczekać się wyjazdu, lubię podróżować. Siedzenie w jednym miejscu mnie nudzi. Kusi mnie, żeby spróbować czegoś nowego, w nowym miejscu. Anglia mnie ciekawiła, bo nigdy tam nie byłem... Gazeta The Village Voice z piętnastego września informuje jeszcze, że w Cafe Au Go Go, wystąpią: Judy Roderick, "The Times Square Two" oraz John Hammond & "The Blue Flame". Hendrix jako gitarzysta tego ostatniego zespołu "The Blue Flames" ma grać do dwudziestego drugiego. Zatem do ostatniego dnia. Randy California opowie potem - Kiedy któregoś dnia przybyłem na miejsce zobaczyłem, że Jimi wyjechał do Anglii. To był koniec "Blue Flames"... Charles Shaar Murray zauważył - Jeśli chodzi o ludzi z Cafe Wha? to obawiali się, że Hendrix po prostu zniknął. Niektórzy nawet myśleli, że został na czymś przyłapany. Dopiero kilka miesięcy później, kiedy ktoś zauważył informację w Rave, jednym z brytyjskich magazynów dla nastolatków, zdano sobie sprawę, co się właściwie stało... Leon Hendrix dopowie - Ten Chas Chandler zabrał go do Anglii... ...Dowiedziałem się pocztą pantoflową, że zwinął go Chandler, w co od razu uwierzyłem, bo czemu niby miałoby być inaczej - uzupełnił Ed Chalpin - On i Mike Jeffries (Jeffery - przyp. aut.) zaczęli wspólnie prowadzić jego karierę i promować go, co wyśmienicie im się udało...

           

sobota, 24 lutego 2024

 

          Oczekując, aż nadesłany zostanie paszport Jimiego, Chas z uwagą obserwuje jego występy przed publicznością i jej reakcję, zastanawiając się co zrobić z nim w Anglii. A poza występami Chandler i Hendrix coraz bardziej się poznają i zaprzyjaźniają, starając się jeden drugiego zrozumieć. Rodzi się między nimi więź, która ułatwi przyszłą pracę i będzie miała wielki wpływ na obu, Chasa w roli producenta i Jimiego jako gwiazdy rockowej sceny, najpierw w Anglii, a potem i na świecie. Co jest wtedy najważniejsze - Jimi nabiera do Chasa coraz większego zaufania. ...Zostaliśmy na pięć tygodni, razem wałęsaliśmy się po Village - wspominał Chandler - On grał z różnymi ludźmi, a ja go oglądałem i szukałem pomysłów.  Zawsze byłem maniakiem literatury science-fiction i miałem wiele książek na ten temat, które jemu wskazałem. Była wśród nich "Earth Abides". Tematyka naukowej fantastyki naprawdę go zainteresowała, stąd brał pomysły na teksty. A on wciąż się martwił o to, co będzie w Anglii. Nigdy nie był za granicą. Wprawdzie był spadochroniarzem, myślę, że polecieli do Hiszpanii, tam ich wyrzucili, ale po wylądowaniu wrócił do domu, do Nowego Jorku...

            Myśląc o tym co się stanie w Anglii, Chandler zastanawiał się także nad tym, jakich muzyków musi dobrać do zespołu, który towarzyszyć będzie Hendrixowi. Tych, którzy grali razem z nim w Village, już odrzucił, przypomnę, że wyznał już - California chciał tylko grać bluesa, co moim zdaniem nie było dobrym pomysłem dla Jimiego Hendrixa, aby się przebił. Kiedy wykupiłem już wszystkie jego kontrakty, pomyślałem, że trzeba znaleźć dla niego jakichś muzyków. Byłem zdecydowany zrobić to w Londynie - a nie w Nowym Jorku... W roku 1992, w wywiadzie radiowym Chandler uzupełnił - Jimi miał wiele wątpliwości dotyczących wyjazdu do Anglii. Często mówił mi: 'Jaki jest sens w tym, abym pojechał do Anglii jako gitarzysta? Macie przecież Erica Claptona i Jeffa Becka. Niepotrzebny jest jeszcze jeden gitarzysta'...

piątek, 23 lutego 2024

             Dalej uzupełniał publicysta Abby Schroeder – Chas Chandler przyprowadził Hendrixa ze sobą na początku września 1966 roku do naszego biura. Hendrix nie miał paszportu, ani metryki, nawet nie miał dobrych butów. Przyszli do nas, bo mieliśmy swoje biura w Nowym Jorku i w Londynie, no i Chas czuł się u nas komfortowo. Podpisaliśmy z nim umowę wydawniczą od razu, choć nie miał niczego na taśmie. Wiedziałem, jednak, że coś się musi z nim wydarzyć... Odnalezienie aktu urodzenia, który był niezbędny do wystawienia pierwszego w życiu Jimiego paszportu, zajęło sporo czasu. Przede wszystkim dlatego, że nie można było znaleźć dokumentu o zmianie imion Hendrixa, czego dokonał jego ojciec w 1946 roku. Zatem Chas skontaktował się ponownie z Leonem Dickerem - Aby zdobyć paszport dla Hendrixa musieliśmy mieć jego metrykę, ale ktoś z miejscowych władz odparł, że nikt taki się nie urodził. 'Przecież on stoi tutaj obok mnie w moim biurze' krzyknąłem do słuchawki. Minęło kilka tygodni, zanim nie wpadłem na mojego kolegę ze studiów, który mieszkał w Seattle i tam interweniował. Dotarł do zaświadczenia o Johnie Allenie Hendrixie, takie imiona dała mu matka, gdy ojciec był w wojsku... Do wystawienia paszportu potrzebne było również zaświadczenie o stanie zdrowia. Chas wysłał Jimiego do gabinetu dr. Meyerhoffa na West 57th Street. Kiedy wszystkie dokumenty zostały zgromadzone już, okazuje się, iż potrzebne jest jeszcze zaświadczenie od kogoś, kto Jimiego zna od lat i potwierdza, że to jest właśnie on. ...Poszedłem więc do mojego kumpla, autora piosenek z Brill Builing, Scotta Englisha, żeby pomógł załatwić paszport dla Jimiego - opowiadał Chandler - Scott zgodził się stwierdzić, że zna Jimiego od lat...

czwartek, 22 lutego 2024

               Wtedy podobno dochodzi do finalnej rozmowy z Jimim, który podpisuje, jak opowiadał Chas Chandler – Tylko kontrakt nagraniowy. Ja zostałem jego producentem i menedżerem. Zabrałem go ze sobą do Anglii około czterech tygodni po tym, jak rozpadła się grupa "The Animals". Przez ten czas byliśmy w Nowym Jorku, tak długo, aż dotarł jego amerykański paszport... Jak w wywiadzie dla fanzinu Univibes stwierdził King George Clemons, krótko przed wylotem do Anglii Jimi przez - Cztery, pięć dni - grał także w innym nowojorskim klubie The Lighthouse, na rogu 76th Street i Broadway'u, tam gdzie wcześniej pracował z Curtisem Knightem.      

            Dopinając sprawy wyjazdu Hendrixa do Anglii, Chas musi jednak załatwić kilka spraw – Skończyłem trasę z "Animalsami", reszta zespołu wróciła do Anglii, a ja zostałem w Nowym Jorku. Musiałem zdobyć dla niego paszport, załatwić jego akt urodzenia, to wszystko zajęło kilka tygodni...65 Żeby wszystko załatwić Chas kontaktuje się z adwokatem, zatrudnianym przez Michaela Jeffery'ego w sprawach jego oraz "Animalsów'. Opowiadał prawnik z amerykańskiego biura Yameta Leon Dicker – Zadzwonił do mnie i poprosił o spotkanie. Spotkaliśmy się poza kancelarią, obok Chandlera siedział dżentelmen ubrany w indiańskim stylu. Zaprosiłem ich obu i dyskutowaliśmy o planie Chandlera. On chciał, abym z jego konta pobrał pieniądze, które potrzebował, by zabrać Hendrixa ze sobą do Anglii, gdzie zamierzał zająć się jego produkcją i menedżerką. Od razu byłem pod wrażeniem Hendrixa. On był nieśmiały, ale miał osobowość. Dałem Chasowi pieniądze i zaproponowałem, że pomogę mu w każdej sprawie...

            Chandler dodawał – Najpierw musiałem zdobyć dla niego paszport. On niczego nie miał, nie był w domu przez długi czas. Ponieważ Hilton Valentine poleciał już do Londynu, wziąłem Jimiego do jego pokoju i tam zrobiłem sobie biuro, pisałem listy i telegramy do jego ojca, aby dostać szczegóły potrzebne do wystawienia paszportu. Wszystko co Jimi miał, to był adres jego ojca, ale on nie wiedział, czy on nadal tam mieszka...

środa, 21 lutego 2024

           Nareszcie "Animalsi" mają ostatni koncert grupy w Steam Pier w Atlantic City. ...Michael Jeffery przybył na występ i potem obaj pojechaliśmy do Filadelfii - wspominał Chas Chandler - Nigdy dotąd nie wspominałem mu o Jimim, poprosiłem go tylko, aby podrzucił mnie do rodziców Bobbi Shore, mojej ówczesnej przyjaciółki. A stamtąd wsiadłem do pociągu jadącego do Nowego Jorku. Zameldowałem się w hotelu Gorham, w którym miałem pokój razem z Hiltonem Valentinem. I wtedy w Village próbowałem znaleźć Jimiego... Jak się okazało wcale nie było to łatwe, bo choć od razu po przybyciu do Nowego Jorku Chandler idzie do Cafe Wha? okazuje się, że tam Jimiego już nie ma. Zdążył wiele razy zmienić adres, nie podawał nikomu numeru telefonów. Opowiadał Chas - Miał bardzo dziwną sytuację. Wiedziałem tylko, że gdzieś na Broadway'u wynajmował pokój, ale już od dawna tam go nikt nie widział. Zajęło mi to cztery dni... Dopiero wtedy ktoś informuje go, że Jimi występuje teraz z Johnem Hammondem Juniorem w Café Au Go Go. Chas udaje się tam  z Michaelem Jefferym, menedżerem "Animalsów", bo chce mu nie tylko pokazać grę Jimiego, ale też namówić go do współpracy w roli wspólnika. Nie ma zbyt wiele do niego zaufania, ale wie, że jako menedżer Jeffery jest bardzo skuteczny i łatwiej mu będzie opiekować się jego nowym odkryciem. Jeffery naprawdę jest pod wrażeniem i zgadza się w Anglii wziąć Hendrixa pod swoje skrzydła. ...Przybyłem prosto po zakończeniu trasy - opowiadał Chandler - a on nie wierzył mi: 'Myślałem, że to wszystko, to kłamstwa'...

            Jeffery poleca, aby Chas wykupił wszystkie dotychczasowe kontrakty, jakie na pewno Hendrix zdążył już podpisać. W Sue Records płaci mniej, niż sto dolarów (podobno wykupienie kontraktu kosztowało go tylko pięćdziesiąt), jest zresztą przekonany, że w tych małych firmach nikt nie miał nawet nadziei na to, że kiedykolwiek uda się zarobić na Hendrixie. Wspomniana wcześniej Ellen McIllwaine jest w Cafe Au Go Go, gdy do klubu wchodzi Chas Chandler – Kiedy Jimi rozmawiał pierwszy raz z tym Anglikiem, przedstawił mnie. Słyszałam jak Chandler powiedział jemu: 'Chodź ze mną do Anglii, zrobimy to i to, tak i tak'... Wspominał John Hammond Jr - Nie było mnie tam, kiedy zaproponowano mu wyjazd do Anglii. To znaczy, byłem tam, ale nie było mnie przy tym. Kiedy na koniec koncertu Jimi powiedział mi o tym, że Chas chce go zabrać samolotem do Anglii, odparłem: 'Dobra, będziesz wielką gwiazdą!'...

wtorek, 20 lutego 2024

           Latem 1966 roku do Café Wha? i Café Au-Go-Go chodzą różni luminarze, aby oglądać "wschodzącą gwiazdę gitary" - Jimiego Hendrixa. Wspominał John Hammond Jr. - Wszyscy przychodzili nas oglądać: Bob Dylan, Beatlesi, którzy grali w sierpniu na stadionie Shea, "The Animals". Potem od Chasa Chandlera otrzymał on ofertę wyjazdu do Anglii. I pojechał. Spotkałem go znacznie później, kiedy był już supergwiazdą... Oczywiste, że najważniejszym dla Jimiego gościem jego występów był Bob Dylan. Jak opowiadała Carol Shiroky, przyszedł podobno posłuchać Jimiego pewnej czerwcowej nocy - Po koncercie poszliśmy wszyscy do Kettle of Fish na drinka. Jimi był ogromnie zmieszany i onieśmielony. Pewnie dlatego Bob i Jimi nie porozmawiali ze sobą. Dylan opowiadał o swoim spotkaniu z wielkim jazzmanem Theloniousem Monkiem w starym klubie Five Spot niedaleko Cooper Square. Opowiadał, że przedstawił się Monkowi jako muzyk folkowy, a Monk odpowiedział: 'Tak naprawdę, to my wszyscy gramy folk'. Jimiemu bardzo spodobała się ta opowieść i żartował potem, że tak naprawdę to on gra folk...

            Później Dylan powie o Hendrixie - Miałem wrażenie, że zrozumiał o co chodzi... Jeśli to było prawdą, to dziwne, że sam Jimi spotkanie z Dylanem inaczej zapamiętał i tak je wspominał – Spotkałem go tylko raz, jakieś trzy lata temu (1966), w The Kettle Of Fish na MacDougal Street. Myślę, że obaj byliśmy wtedy mocno pijani, więc najpewniej on tego nie pamięta… Jak twierdzą niektórzy biografowie, stało się to czwartego czerwca 1966. ...Obaj ryczeliśmy ze śmiechu - dodawał w innym wywiadzie - Tak , śmialiśmy się...

                O innym spotkaniu w Village, opowiadała Faye - Martwił się, żeby zrobić dobre wrażenie. Pewnej nocy spotkałam Chasa Chandlera, Johna Hammonda Jr. i Johna Hammonda Sr. Byliśmy w tym małym barze w Village, pijąc piwo i gryząc czarny chleb. Jimi był bardzo nerwowy. Wciąż mam blizny na udzie, w które Jimi wbijał paznokcie, kiedy chciałam włączyć się do rozmowy. A chciał, żebym poszła na tamto spotkanie z Hammondem Seniorem, żeby nie pomyśleli, że jest dzikusem. Naprawdę byli pod jego wrażeniem...54 Po tamtym spotkaniu Jimi pozbywa się złudzeń, że John Hammond Senior podpisze z nim kontrakt lub załatwi to z kimś innym. Pozostaje mu jedynie nadzieja, że Chas Chandler, który go oglądał czwartego sierpnia, wróci i dopnie tego, co wtedy obiecał, ale z dnia na dzień Hendrix ma coraz mniejszą nadzieję. Nie wie o tym, ze na tournee "Animalsów" Chandler często o nim myśli - co porabia, czy nikt go już nie podkupił. Chas wiedział bowiem o tamtym spotkaniu w restauracji z Hammondami ojcem i synem, o którym opowiadała mu Faye Pridgon – Kląłem na samą myśl, że go straciłem. I martwiłem się, co zrobię, gdy okaże się, że Jimim zajął się John Hammond. Co wtedy będę mógł zrobić?...

niedziela, 18 lutego 2024

 

            ...Myślę, że z powodu śmierci matki, Jimi nie miał szczęśliwego dzieciństwa - wspominała Jeanette Jacobs - To cały czas tkwiło w jego głowie. Wyjmował mi drinka z ręki i mówił: 'Masz dość'. Bo jego matka piła. 'Proszę, nie pij. Oprócz matki jesteś jedyną dziewczyną, która może wywołać u mnie płacz' . Dodawał: 'Kiedy zostanę gwiazdą, będziesz miała wszystkie ciuchy jakie zapragniesz' Brał adresy sklepów odzieżowych i mówił: Możesz mieć to i to'... Ich kontakty będą jednak na długi okres przerywane, częściej będą się spotykać, gdy Jimi Hendrix wróci do Nowego Jorku na stałe. ...Był bardzo wrażliwą i nieśmiałą osobą. Nie był wcale głupi, jak twierdzili niektórzy - dopowiadała - Czasem rzeczywiście udawał głupka, robił to, bo chciał zobaczyć, czy go ludzie wykorzystują. Dzwonili do niego, siedziałam, patrzyłam na niego i śmiałam się. A on mówił: 'Już zasypiam' Rozmówca odkładał słuchawkę, a on siedział i śmiał się, a potem mówił: 'Halo, halo?' Myślę, że mógłby być niezłym aktorem. Pamiętam, że kiedyś na tournee "olał" koncert. To było w Nowym Jorku. Powiedział, że jest zmęczony i chory, oni nazwali to "wyczerpaniem". A kiedy odłożył słuchawkę włączył telewizor i przez jakiś czas oglądał program. Potem powiedział: 'Chodźmy tam, gdzie nikt nas nie zobaczy'. Skończyło się to w Scene Club. Zobaczył tam nas techniczny i powiedział: 'Myślałem, że jesteś chory', Jimi odparł: 'Rób dobrze to, co wiesz. Czas nie jest ograniczony'...

            Jeanette Jacobs w 1969 roku poślubi muzyka grupy "Traffic" Chrisa Wooda (Jimi będzie z nim występował i nagrywał), spotka zaś Jimiego Hendrixa w Londynie dzień przed jego śmiercią. Kiedy dowie się, że na zawsze odszedł, załamie się nerwowo. Powie później, że była jedną z czterech kobiet, które Jimi kochał - Ja byłam jedną, drugą Faye, dziewczyna, którą poznał, kiedy miał 16 lat (!!!), no i Kathy Etchingham. A potem była Monika Dannemann, lecz ona dla niego była ucieczką. On naprawdę chciał mieć dom i żonę. W ogóle wszystkim nam najbardziej potrzebna była jedna rzecz - myślę o miłości... (nawiązując do tytułu trasy koncertowej, ostatniej w życiu Hendrixa i albumu, który ukaże się po jego śmierci - “Cry of Love” - przyp. aut.)

            Rok po śmierci Hendrixa Jeanette Jacobs powróci do normalnego życia dzięki Maggie Bell, zacznie występować na estradzie z jej zespołem "Stone The Crows", Dr. Johnem, własną grupą "Cake" oraz z "Air Force" grupą Gingera Bakera, perkusisty "Cream". Odejdzie nagle pierwszego stycznia 1982 roku, po ataku epilepsji lub, jak twierdzą niektórzy, wskutek przedawkowania narkotyków. Jej mąż Chris Wood przeżyje ją o półtora roku, mając trzydzieści dziewięć lat, umrze dwunastego lipca 1983 r.

sobota, 17 lutego 2024

             Co do wspomnianego już wielokrotnie wianuszka kobiet, przychodzących na występy do klubów i które go po nich wówczas (i nie tylko wówczas) otaczały, Jimi wspominał - Village było wspaniałe. Miałem dużo wolnego czasu, grałem tylko wieczorami. Nocowałem u poderwanych dziewczyn... Były oczywiście i te bliskie, z którymi Hendrix wtedy w Nowym Jorku utrzymywał kontakty w miarę regularnie. Latem 1966 roku, oprócz Faye Pridgon, Carol Shiroky i Lindy Keith, do grona bliskich przyjaciółek zaliczały się także Emeretta Marks, która wzięła udział w scenicznej wersji “Hair”, wspominała zresztą później – Widziałam go parę razy w Village. Sama śpiewałam wtedy z "The Blues Project"... oraz biała piosenkarka Jeanette Jacobs. Przyjaźni się ona z Jimim, niemal od jego pierwszych dni w Nowym Jorku. Opowiadała - Kiedy go spotkałam, miał tylko dwie pary spodni, dwie koszule i gitarę. To było wszystko co posiadał. Ale miał przeczucie, że będzie gwiazdą. 'Będę wielki' mówił i to zanim poznał Chasa...

            Jimi Hendrix z Jeanette Jacobs, choć nie pisało o tym wielu jego biografów, spotykał się  i spotykać będzie w Nowym Jorku i później w Los Angeles, zanim zostanie wielkim sławnym "Jimim Hendrixem". Razem będą chodzili na różne przyjęcia. ...Pytał: 'Co byś chciała?' - opowiadała Jeanatte - 'Co masz na myśli?' mówiłam, a on na to: 'W następnym pokoju, możesz dostać coś za darmo'. Zapytałem, kim oni byli, ci co przynieśli mu "za darmo", a on powiedział, że fani, którzy chcieli, by się naćpał. To go jednak nie martwiło, mógł się podłączyć. Było tam wszystko co można wymyślić - "uppers and downers", "white lightning", "purple hearts", bierz co chcesz. Nie mógłbyś w to uwierzyć, ale on myślał, że może wziąć wszystko, co tylko zechce. To jednak było smutne, że ludzie, którzy go kochali chcieli go zabić. Oczywiście nie celowo. Był idolem, może geniuszem, a oni myśleli, że on może wszystko wziąć. Lubił wprawdzie eksperymentować, ale nigdy nie brał niczego poza 'kwasem'. Jimiego nigdy nie widziałam z igłą... (czyli z heroiną - przyp. aut.)

            Dziesiątego grudnia 1969 roku Jeanette Jacobs będzie z Jimim w Toronto na finale rozprawy w sprawie przewozu przez granicę do Kanady narkotyków i uwieczniona zostanie na zdjęciu, jak pokazuje znak "V" - zwycięstwa Jimiego (dokładnie - pomyślnego dla niego werdyktu sądu). Głos Jacobs pojawi się na koniec "Voodoo Chile", kiedy powie: 'Bar jest zamknięty', wystąpi też w chórku śpiewając w piosence w stylu Curtisa Mayfielda "Have You Ever Been (To Electric Ladyland)", a gdy Eddie Kramer odtworzy jej to nagranie, Jeanette podskoczy z radości i zacznie wołać: 'Śpiewam, śpiewam'...

piątek, 16 lutego 2024

              Od trzynastego września zespół "The Screaming Nighthawks" gra w Village wraz z folkową pieśniarką Ellen McIlwaine. Ellen McIlwaine, która przybyła z Atlanty, występuje w Nowym Jorku od roku pod pseudonimem Judy Roderick i gra w Café Au Go Go na gitarze i fortepianie. Któregoś dnia Hendrix zapytał, czy może z nią zagrać. Wspominała potem – Było to około pięciu występów, za nie dostawałam półtora dolara. Za noc. Zaczął występować tu także John Hammond, akompaniował mu Jimi Hendrix ze swoim zespołem. Wszyscy się znaliśmy, spotykaliśmy za kulisami. Kiedy skończył się tydzień występów, Jimi wrócił i zapytał 'Mógłbym z tobą pograć?' Usiadłam na podłodze i kiedy się podniosłam odparłam: 'Oczywiście!' No i on dołączył do mnie, ja grałam na pianinie, on na gitarze.  Nie widziałam, aby kiedykolwiek przedtem coś takiego zrobił. Dla niego zresztą było to chyba dziwne doświadczenie grać z kobietą. Przeciwnie, niż w rock'n'rollu, w muzyce folk dużo jest kobiet. No więc, dosiadł się do mnie i wcale nie starał się ukraść mi występu, nie robiąc niczego spektakularnego. Po prostu delikatnie i bardzo czule grał. To było wielkie przeżycie. Każdy mógł się wtedy przekonać, że on będzie sławny. Trwało to około sześciu dni, aż kiedyś Hendrix powiedział: 'Czy mogę zagrać u ciebie na basie?' odparłam, pewnie. Kiedy grał z zespołem był prawdziwie "pociętym" facetem, ale kiedy usiadł ze mną grał bardzo stylowo. Był miłym gościem. Z perspektywy oceniam, że John był takim przyjacielem, który pozwolił rozwijać się Jimiemu. Był to z jego strony akt wielkoduszności. To była interesująca sprawa go poznać, bo nie było to wcale łatwe. I nie wiem, czy komukolwiek to się udało. On był taki wycofany. Jedynie muzyka była jego sposobem komunikowania. Muzyka była wszystkim. On nią żył i oddychał. Interesowało go słuchanie wszystkich. Nigdy nie słyszałam, aby kogoś dołował. Po tym, kiedy z nim grałam, zadzwoniłam do menedżera: 'Znalazłam gitarzystę' On zapytał: 'Kto to jest?'. Powiedziałam: 'Musisz tu przyjść i go posłuchać, nazywa się Jimmy Hendrix i jest naprawdę bardzo dobry'. On na to: 'Słyszałem o nim'. 'No to ja: 'Dobrze, chodź go posłuchać'. I wtedy on rzekł: 'Nie. Nie możesz go mieć w swoim zespole, on jest czarny'. 'Nie chcę, abyś był nadal moim menedżerem' zakończyłam...

czwartek, 15 lutego 2024

            Jednym z zespołów grających wtedy rodzącą się dopiero muzykę jazz-rockową była grupa "Jeremy & The Satyrs". Zdarzyło się również, że kiedy występują w Café Au Go Go, dołącza do nich Jimi. Mike Mainieri, wibrafonista "The Satyrs" wspominał - To było jak z Milesem Davisem. Czuło się, że jesteś obok kogoś genialnego, kogoś, kto robi coś naprawdę oryginalnego. Nikt ci tego nie musiał mówić, wiedziałeś od razu. Wtedy było to normalne, że słuchało się muzyki, nigdy nie wiedząc w którą pójdzie stronę. I, co trzeba dodać Jimi, miał wpływ na młodych jazzmanów. Chciałem grać tak głośno i tak odkształcać nuty, jak on to robił. Miałem echoplex i starałem się znaleźć sposób na wibracje. Tak, to były ekscytujące czasy... Dodawał Bob Kulick - Kiedy Jimi grał na gitarze za plecami, czy też z nią nurkował, dokumentnie załatwiał publiczność. Nawet sposób, w jaki operował przełącznikiem - skręcając dźwięki basowe i podkręcając soprany otrzymywał efekt wah-wah - to było zupełnie wyjątkowe. Widziałem, że Jimi używał Fender Dual Showmans, Twin Reverb i Bassmans. Ponieważ często grał zębami, potrzebował, by jego dźwięk był bardziej śpiewny. Zawsze używał większej głośności i wydłużania dźwięku. Czasem połączył razem dwa wzmacniacze, miał dwa pokrętła fuzz-boxu. Ponieważ używał mocno tremolo, więc gitara często się rozstrajała. Kompensował to wyginając struny, albo zwalniał wysokie struny, co było złe. Był jednak świadomy tonalności i podkładu...33 Jak więc widać, droga Jimiego do wzmacniaczy Marshalla, które będzie potem stosował, prowadziła metodą eliminacji. W 1961 i 1962 roku w Tennessee, używał wzmacniacza Silvertone z szafą 2x12, ale na koncerty najczęściej pożyczał inne wzmacniacze. Od 1965, także w roku następnym używał wzmacniacza Fender Twin Reverb. Bob Kulick pamiętał - Używał małego, na dwa przełączniki fuzz-boxa, a czasem łączył ze sobą dwa wzmacniacze, aby uzyskać większą głośność i podtrzymanie dźwięku (sustain)...          

środa, 14 lutego 2024

           W ten sam weekend, kolejna grupa muzyków podziwia występ Hendrixa. Wraz z "Paul Butterfield Blues Band", w tym samym miejscu w Café Au Go Go, gra też zespół "The Blues Project". Organista i pianista Al Kooper wspominał - Wtedy mocno rywalizowaliśmy z "Paul Butterfield Blues Band". Graliśmy przez trzy wieczory naprzeciw ich i to było jedyny raz. Była to bardzo napięta sytuacja. Ale było to również niezwykłe, kiedy oni źle zagrali, my graliśmy tak samo źle. Jeśli oni dowalali, my też. To była prawdziwa rywalizacja...

            W niedzielne wieczory w Café Au Go Go od 16-tej odbywają się jamy Blue Bag, w których biorą udział m.in.: Paul Butterfield, Elvis Bishop oraz Michael Bloomfield. Przychodzi tu też Hendrix, aby ich granie obserwować, no i czasem dołącza do muzyków na scenie. Wśród widzów koncertów Jimiego z Hammondem bywa tu wiele znanych osobistości, także muzycy z Wielkiej Brytanii. W ostatnim secie, wykonując utwór Bo Diddley'a “I’m A Man”, w trakcie swojej solówki Jimi klęka, podnosi gitarę do ust, gra językiem, a potem szarpie struny zębami, podnosi ją do góry i uderza o wiszący nisko sufit, a wszystko to zmieniając akordy, zniekształcone przez "feedback" i brzmiące bardzo głośno. Publiczność głośno reaguje, nieco przerażona brutalnością gitarzysty. Oszołomieni są także brytyjscy goście, choć blues i jego odmiany wiejska i miejska zainspirowały ich własną twórczość, jednak do tej pory nigdy nie widzieli nikogo, kto by to, co znali, przekuł we własny, całkowicie indywidualny styl, do tego grał widowiskowo i to w taki sposób. Podobnie jak Dylan, Hendrix potrafił dokonać syntezy wszystkiego, co znał, w coś zupełnie rewolucyjnego. Na koncercie nic go nie hamuje. Niektórzy wręcz uważają, że to co widzą i słyszą u Jimiego, to jego chęć zaimponowania Hammondowi. On zaś wspominał, że razem odnieśli wielki sukces  - Wstrząsaliśmy tym miejscem przez około dwa tygodnie. Wszyscy przychodzili nas tam oglądać. Uczestniczyliśmy także w jamach...

wtorek, 13 lutego 2024

                W 1966 roku, po szeregu koncertów na Zachodnim Wybrzeżu wiosną i na początku lata "The Butterfield Blues Band", ma kontrakt na trzy występy w Café Au Go Go. Bloomfield obserwował Hendrixa w Café Au Go Go. Jak opowiadał w książce Jerry'ego Hopkinsa “The Jimi Hendrix Experience”Każdy dźwięk jaki osiągał w tym pomieszczeniu wydobywał się z jego Stratocastera, wzmacniacza Twin i fuzz-boxa Maestro. To było wszystko, tyle że na maksymalnej głośności. Jak to robił, chciałbym zrozumieć. To było, jakby siekierą walnął mnie w twarz i przez następny rok nie miałem ochoty wziąć gitary w swoje ręce... Reakcja Bloomfielda okaże się typowa także w Swingującym Londynie, dokąd wkrótce Jimi dotrze. A to dalsza opowieść Mike'a Bloomfielda - Osiągał to głównie przez największą głośność, ale jakim sposobem – sam chciałbym wiedzieć. Rąbnął mnie po prostu w łeb tym toporem i przez rok nie chciałem patrzeć na gitarę po tym jego występie. Byłem oszołomiony. Nigdy czegoś takiego nie słyszałem.  Nie wiedziałem nawet, skąd się wywodzi w sensie muzycznym, bo nie grał żadnego ze swych utworów. Grał rzeczy takie jak „Like A Rolling Stone”, ale w najbardziej niesamowity sposób. Tego dnia Jimi walił we mnie czymś, co było brzmieniem raczej, niż muzyką. Ale zorientowałem się, usłyszawszy go dwa, albo trzy razy, że tkwił w najczystszej grze melodycznej i liryce równie głęboko, jak w dźwiękach. W istocie zespolił te elementy w doskonałą całość człowieku’ spytałem ‘gdzie się podziewałeś?’ A on odparł: ‘Pitoliłem w kółko R&B, aż mi z nudów gówno w dupie zaschło. Nie słyszałem żadnego gitarzysty, który by robił coś nowego i z nudów zacząłem szału’. Powiedziałem więc mu, że wie, iż można z gitarą robić więcej niż ktokolwiek, kogo zdarzyło mu się słyszeć. Była wtedy taka moda, prawie kult – gitarzyści fascynowali się osobliwymi dźwiękami wydobywanymi dłonią, nie zaś przy pomocy urządzeń. Robbie Robertson to umiał, Roy Buchanan, z Zachodniego Wybrzeża – Jerry McGee. A w Chicago ja i Harvey Mandel. Hendrix był na tej samej drodze. Wyjąwszy tylko to, że w przypadku Hendrixa – za każdym razem, gdy przypatrywałem się jak gra – nie mogłem dojść, co robi. Gapiłem się i gapiłem, nie pojmując pozycji jego dłoni. Jego kciuk był tak wielki, dłonie tak przerośnięte… nic nie wyglądało normalnie. Nawet wtedy, gdy grał piosenki takie, jak „Like A Rolling Stone”, do których znałem akordy, nie potrafiłem powiązać tego, co robił z dłońmi, z tym, co słyszałem. I nie było wielkiego gitarzysty w rock’n’rollu, o którym Jimi by nie wiedział. Mogłem go pytać o płyty, co do których wiedziałem, że mają faktycznie ciekawe kawałki, gdzie wykonawca wyprzedza czas, albo gra funky na płycie, niespecjalnie „funky”. Na przykład Jimi wiedział wszystko o bardzo wczesnej płycie "The Righteous Brothers", na której gitarzysta grał bardzo zaawansowanego na owe czasy rock’n’rolla. Jest także inna płyta „You Better Watch Yourself” Roberta Parkera, tego, co zrobił „Barefootin’”, która ma rzeczywiście gorącego gitarzystę, o stylu bardziej przypominającym Hendrixa, niż któregokolwiek z muzyków studyjnych. Jimi powiedział, że to nie on tam grał, ale że zna faceta – kogoś o nazwisku Big Tom Collins. Znał każdego wystrzałowego gitarzystę, który nagrywał!... Mike Bloomfield zapamiętał, że Jimi był wtedy - Zdecydowanie największym R&B ekspertem, jakiego kiedykolwiek słyszałem, jego styl grania opracowany został na wzorcach takich ludzi, jak Bobby Womack, Curtis Mayfield, Eric Gale i inni. Mam wrażenie, że nie było żadnego sposobu gitarowego grania, którego by nie słyszał lub studiował, w tym gitary stalowej, hawajskiej i Dobro...

poniedziałek, 12 lutego 2024

        Słuchy o nowym ekscytującym gitarzyście w Village rozchodzą się błyskawicznie. Razem z muzyką folk, w 1966 roku duchowe odrodzenie przeżywa blues, dzięki, jak na ironię, sukcesowi brytyjskich grup „The Animals” i „The Rolling Stones”. W USA sforze młodych fanatyków bluesa przewodzi wspomniany wcześniej legendarny amerykański gitarzysta Mike Bloomfield, który wchodzi któregoś dnia do Cafe Wha? Potem tak wspominał to spotkanie z Jimim – Byłem wystrzałowym gitarzystą. To znaczy, myślałem, że jestem. Nigdy nie słyszałem o Hendrixie. Potem ktoś powiedział: ‘Musisz zobaczyć tego gościa, co gra z Johnem Hammondem’. Przeszedłem przez ulicę i zobaczyłem go. Hendrix wiedział kim jestem i tego dnia, na moich oczach, spalił mnie na śmierć. Nawet nie wyciągnąłem gitary. Spadały bomby wodorowe, leciały rakiety, szły fale przyboju... Nikt, tak jak Bloomfield, nie umiał właściwie ocenić tego nowatorskiego i skądinąd szalonego stylu gry Hendrixa na gitarze - tylko Jimi używał sprzężenia, głośności i zniekształceń w umiejętnie kontrolowany sposób. Bo też Bloomfield już wtedy, w 1966 roku, należy do grona najlepszych w historii gitarzystów - w ogłoszonym w 2002 roku rankingu magazynu Rolling Stone, zajmie miejsce dwudzieste drugie wśród Stu Najlepszych Gitarzystów Wszech Czasów. Wtedy zaś, kiedy miał za sobą współpracę z Bobem Dylanem, z którym rok wcześniej (w 1965) nagrał album “Highway 61 Revisited”, z wiele razy przywoływaną tu piosenką „Like A Rolling Stone”, jego gwiazda zaczęła coraz mocniej świecić.

            Do zasług Bloomfielda zaliczyć trzeba także jego pracę z "Electric Flag", grupą, którą kierował Buddy Miles, jeden z dwóch perkusistów, którzy pracowali z Hendrixem oraz działalność z Alem Kooperem (“Super Session”), Janis Joplin, Johnem Cale'em i Dr. Johnem. Niestety karierę Bloomfielda przerwało uzależnienie od narkotyków, po przedawkowaniu heroiny umarł jak bohater piosenki Lou Reeda “Street Hassle”, jego ciało znaleziono w samochodzie, dopiero piętnastego lutego 1981 roku, kilka dni po śmierci.

niedziela, 11 lutego 2024

 

            Na inaugurację "The Screaming Nighthawks" otwiera występy najpopularniejszej w okolicy grupy "The Seventh Sons", w której gra Buzzy Linhart. ...Złapałem okazję w zespole Johna Hammonda Jr., w Cafe Au Go Go - pamiętał Hendrix - Tam było świetnie, bo sufit jest bardzo nisko i aż lepi się od brudu. Mogłem dosłownie przykleić do niego gitarę. Było jak na wojnie. Jakby ktoś rzucał bomby dymne!... Tego wieczoru pierwszy set występu Hammonda i Hendrixa obejmuje kilka tematów z albumu “So Many Roads”. Jimi gra rozluźniony, bardziej, niż to było w Café Wha? John Hammond Junior, choć sam potrafi całkiem nieźle zagrać na gitarze, docenia umiejętności Hendrixa, wiele razy oddając mu pole, tylko śpiewa lub gra na ustnej harmonijce. ...W tydzień po naszej inauguracji, nie grałem nawet na gitarze, grałem tylko na harmonijce i śpiewałem. On grał na gitarze - uzupełniał Junior - Dodatkowym gitarzystą był Randy Wolfe, który później nazywał się Randy California. Poznałem wtedy Jimiego dość dobrze. Byliśmy tam jednak nie dłużej niż dwa, czy trzy tygodnie. Ale to była prawdziwa sensacja. Ja już wcześniej byłem znany w tej okolicy, lecz Jimi Hendrix, nie można było tego nie zauważyć, był niesamowity. Wówczas nazywał się Jimmy James, a jego mały zespół "Blue Flames"... ...Kiedy akompaniowaliśmy Johnowi Hammondowi, biegaliśmy między Café Wha? i Café Au Go Go - opowiadał Randy California - Graliśmy jego dwa sety oraz pięć naszych. To były bardzo męczące noce... Jimi wspominał później tamte wydarzenia – Hammond grał i śpiewał z tak wielkim uczuciem. Kiedy go poznałem, okazało się, że nie tylko jest przystojny, ale też ma ręce, palce i duszę, aby grać bluesa. Jest jednym z najmilszych osób, jakie kiedykolwiek spotkałem. John jest dżentelmenem i tak też mnie traktował... John Hammond uzupełniał – Jimi zachwycił mnie, poza sceną był słodkim i w zasadzie bardzo skromnym facetem, który w muzyce osiągał radość. Uważam, że był w swoim rodzaju jedyny...

sobota, 10 lutego 2024

          ...Spytałem zatem, jak mógłbym mu pomóc - wspominał dalej, tamto spotkanie z Hendrixem John Hammond Jr. - On odparł: 'Załatw mi występ. Chcę stąd odejść'... Przedstawia mu więc swoją propozycję, która brzmi - połączmy nasze wysiłki grając razem, w jednych miejscach pod jedną nazwą z repertuarem akustycznym, w innych pod drugą, elektrycznie. Postanawia też wykorzystać swoje kontakty w Village, a Hendrix od razu na to przystaje. Owszem, mógł raz jeszcze być tłem, grając na gitarze pod głos i harmonijkę Johna, ale jak on sam wspominał po latach – Nie było sposobu, żeby został moim gitarzystą. Był gwiazdą dla siebie…

            ...Kiedy więc wygasł mój kontrakt w Gaslight - opowiadał dalej John Hammond Junior – Jimi i ja połączyliśmy swe siły, pracując z jego niewielkim zespołem. Grałem tylko na harmonijce ustnej i śpiewałem, bo ci faceci byli gitarzystami elektrycznymi wagi ciężkiej. Jimi miał jeden numer solowy, utwór Bo Diddley’a, chyba „I’m A Man” i robił to rzeczywiście dobrze… Zespół nazwany przez Hammonda "The Screaming Nighthawks", po krótkim okresie prób, rozpoczyna występy w najmodniejszym klubie w Greenwich Village, niezwykłym także z powodu akustyki, zresztą nagrano w nim wiele koncertowych płyt. Café Au Go Go, znajduje się blisko ekskluzywnego Café Figaro na Bleecker Street, tuż za MacDougal Street i tak jak Café Wha? w piwnicy, ale jest o niebo lepszym miejscem, można tu także w tym było grać rock'n'rolla, a poza tym mogło się tu zmieścić około czterystu osób.  

            Café Au Go Go przy Bleecker Street 152 w 1964 roku założył wspominany już w tej książce Howard Solomon. Długie, elegancko i ze smakiem urządzone pomieszczenie, dysponuje oświetleniem sceny, jakiego nie mają nawet niektóre teatry na Broadway'u. Seksownie ubrane kelnerki i dobra kuchnia są niezaprzeczalnym atutem, ponadto Café Au Go Go oferuje to, czego w dziedzinie klasy brakuje Cafe Wha?, przyciągając słuchaczy ze śmietanki towarzyskiej, w tym wiele gwiazd popu i kina. Miejsce to zaś rozsławił komik Lenny Bruce, który tak tam "dawał czadu", że po dwóch dniach występów aresztowano go pod zarzutem nieprzyzwoitości. W późniejszej historii klubu zapisze się także wspólny jam-session Hendrixa, z Paulem Butterfieldem i Jamesem Cottonem w lipcu 1967 roku.

piątek, 9 lutego 2024

           Nic dziwnego, że Hammond od razu orientuje się, że Jimmy James, bo tak się ten facet przedstawi, jest dla niego idealnym gitarzystą solowym. Zatem po skończeniu przez niego seta wchodzi na scenę i z nim rozmawia. Jak się okazuje, zna nie tylko ten jego album, z którego wykonuje kilka utworów, ale też wie wiele więcej. Zagrał teraz kilka utworów, żeby oddać mu hołd. Junior wspominał dalej - Wiedział kim jestem. Był inteligentnym chłopakiem i na swój sposób wyrafinowanym. Wiedział, co lubi i czego chce - myślę, że wiedział, iż inni o tym też wiedzą. Zachwyciła mnie jego intensywność oraz fakt, że miał taką postawę, nie był w końcu młodym chłopakiem, który o niczym nie ma pojęcia, lecz przyszedł z bardzo wyrafinowanej sceny. Na swoim albumie grałem tematy Watersa i Wolfa, a on przyznał, że poznał je właśnie stąd. Jestem pewien, że coraz bardziej je poznawał, bo sam powiedział: 'Och, to zaczerpnąłem od Muddy'ego Watersa, a to od Howlin' Wolfa', co mogłem jeszcze zrozumieć. Ale najbardziej, jak przyznał, zainspirowała go gra na gitarze Robbiego Robertsona... Zapewne Hammond dumny był z tych słów Hendrixa, choć nie były one, czego wtedy jeszcze nie wiedział, prawdziwe, gdyż ten poznany dopiero co gitarzysta od lat znał utwory Watersa z oryginalnych płyt. Jimi zresztą przyznał to później Valowi Wilmerowi – Lubiłem Muddy'ego, kiedy miał w składzie tylko dwie gitary, harmonijkę  i bęben basowy. Kawałki takie jak “Rollin’ And Tumblin’”, który szczególnie lubiłem, miały prawdziwie prymitywne brzmienie...

            Grający bluesa z akompaniamentem instrumentów akustycznych, John Hammond doskonale pasował do atmosfery klubu Gaslight, w którym w tym czasie dominowała muzyka akustyczna - folk oraz tradycyjny blues. Jednak coraz chętniej zaczął używać elektrycznej gitary, wykonując takie utwory, jak choćby Jimmy'ego Reeda "Bright Lights Big City", utwór, który znalazł się także w repertuarze Hendrixa. Uważał więc, że jego elektryczna gitara może stać się dla niego ciekawym dodatkiem. Poza tym, do momentu, gdy poznał Jimiego, Juniorowi wydawało się, że zna dogłębnie bluesa, poważnie go przecież studiował, a biorąc pod uwagę wiedzę w tym zakresie swego ojca, można powiedzieć, że był drugim już w rodzinie Hammondów pokoleniem bluesowym. Jednak poznany wtedy Hendrix bije go na głowę, umiejętnościami technicznymi, znajomością bluesa i przede wszystkim jego wyczuciem. ...To był wielki, naprawdę wielki bluesman - potwierdzi to inna znakomitość tej muzyki John Lee Hooker, nagrywając za kilkadziesiąt lat utwór Hendrixa "Red House".

czwartek, 8 lutego 2024

 

 Rozdział 16 (sierpień - wrzesień 1966) - John Hammond, Mike Bloomfield, Jeanette Jacobs

            ...Village było wspaniałe. Zacząłem grać z Johnem Hammondem Jr., w Cafe Au Go-Go. Grał tam Bob Dylan. Piliśmy piwo i bawiliśmy się...

            W sierpniu (lub na początku września) 1966 roku do Nowego Jorku po tournee po Europie, Bliskim i Dalekim Wschodzie oraz Japonii wraca John Hammond Junior. ...Znany na MacDougal Street jako „Jeep” - opowiadał Bob Dylan - był gitarzystą bluesowym i wokalistą, z czasem został cenionym muzykiem, pracującym na własny rachunek…

            John Hammond Jr., jest synem sławnego producenta i odkrywcy wielu gwiazd jazzu, bluesa i folku (Bessie Smith, Benny'ego Goodmana, Counta Basiego, wspominanego już w tej książce - gitarzysty Charliego Christiana, Billie Holiday, Boba Dylana, Arethy Franklin, później także Bruce'a Springsteena) oraz A&R manem, czyli szefem artystyczno repertuarowym firmy Columbia Records.

            Swoją markę John Hammond Junior zbudował jako oryginalny harmonijkarz, gitarzysta i śpiewak, ale choć jest biały z wielką sumiennością wykonuje tradycyjnego bluesa, tym samym jest amerykańskim odpowiednikiem brytyjskich mistrzów: Alexisa Kornera i Johna Mayalla. W 1963 roku, po nagraniu pierwszego bluesowego albumu Junior wyjechał do Kanady, skąd przywiózł ze sobą zespół "The Hawks". Zanim mu tę grupę "podebrał" Bob Dylan i zmieniła nazwę na "The Band", wspólnie z kanadyjskimi muzykami - Robbiem Robertsonem, Ericem "Garth" Hudsonem i Levonem Helmem. W 1965 roku Hammond Junior nagrał bardzo ceniony album “So Many Roads”, na którym sięgnął nie tylko po repertuar bluesowy lat dwudziestych, czy trzydziestych, ale także po utwory Muddy'ego Watersa i Howlin' Wolfa. Od ubiegłorocznej jesieni ma zakontraktowanych kilka występów w klubie Gaslight, w którym Dylan po raz pierwszy wykonał swoją pieśń “Masters Of War”. ...Był wtedy bardzo ciepły wieczór, więc pomiędzy występami wyszedłem schodami do góry, na ulicę. Mój przyjaciel, który grał w Playhouse Theater, nad Cafe Wha? na McDougal Street, powiedział mi: 'John, tam na dole gra zespół, którego powinieneś posłuchać. Jest tam facet, który gra kawałki z twojego starego albumu i brzmi lepiej niż ty'. No więc postanowiłem tam pójść... Hammond idzie do Cafe Wha? następnego wieczoru - On był przystojnym czarnym chłopakiem, grającym z ludźmi, którzy z trudem potrafili utrzymać rytm. Grał na Fenderze Stratocasterze do góry nogami (odwrotnie - przyp. aut.) i lewą ręką - to było coś, co zaskakiwało. Nie mogłem wprost uwierzyć - grał zębami, używał technik, jakie widziałem w dzikie noce w południowym Chicago. Ale jak to robił! Poza tym fantastycznie grał bluesa... John Hammond słyszy wtedy również, że ten gitarzysta rzeczywiście wykonuje utwory z jego płyty “So Many Roads”grając partie gitarowe lepiej, niż Robbie Robertson... Niestety nie wszystko John Hammond Junior dobrze zapamiętał, gdyż kilka lat później dodawał - Kiedy pierwszy raz spotkałem Jimiego, był on bardzo biedny. Ukradziono mu nawet gitarę. Myślę, że było to w październiku 1966, kiedy grałem w klubie Gaslight. Dokładnie naprzeciw była Café Wha? Grał tam Jimi, ja wszedłem któregoś wieczoru. Grał kilka piosenek z mojego albumu. Niesamowicie wyglądał i kiedy mnie zobaczył wyglądał na zadowolonego...

środa, 7 lutego 2024

           Oto co dalej opowiadał Chas Chandler Zespół "The Blue Flames" zupełnie mnie nie interesował. Był tylko grupą towarzyszącą, która brzmiała tak, jakby Jimi spotkał ją dopiero dzisiaj. Basista był palantem, a perkusista nie potrafił grać. Powiedziałem więc, że z nikim więcej nie podpiszę kontraktu. To nie ma sensu. Miał świetnego drugiego gitarzystę - chłopaka, który miał zaledwie szesnaście lat i nazywał się Randy California, zdobył sławę z amerykańską grupą "Spirit". Randy California był miłym dzieciakiem, ale on chciał tylko grać bluesa, a ja nie myślałem, że to byłby dobry sposób na to, aby Jimi Hendrix odniósł sukces. Wiedziałem, że z Jimim nie było już miejsca dla innego gitarzysty. A poza tym co do Jimiego miałem inne plany...

            Co do talentu Jimiego Hendrixa Chandler był bowiem pewien. Wiemy już też z przytoczonych wypowiedzi, że co do reszty muzyków z jego zespołu, który wówczas obserwował, jego opinia była także ugruntowana. Wspominał Randy California – Po pierwszym spotkaniu z Chasem, Jimi zapytał, czy pojadę z nim. Myślę, że chciał tego, abym był częścią jego zespołu w Anglii, sugerując, że moglibyśmy grać więcej bluesów z Delty. Ale Chasa nie interesowałem, jego interesował tylko Jimi. I stało się oczywiste, że znalazłem się wtedy tylko dlatego, ze Jimi tego chciał. A ja przecież i tak nie mógłbym polecieć do Anglii, miałem wtedy tylko piętnaście lat, zapytałem moich rodziców, a oni odpowiedzieli 'Nie'...

            Zatem Hendrix już wie, że młodzi muzycy z "Blue Flames" nie mają szans, aby z nim polecieć do Anglii, chciałby jednak mieć przy sobie kogoś do kogo ma pełne zaufanie. Dzwoni więc do starego przyjaciela do Nashville. Wspominał Billy Cox – Nie kontaktowaliśmy się ze sobą przez rok i nagle jesienią 1966 roku zadzwonił do mnie mówiąc, że jest jeden gość, który chce go zabrać ze sobą do Anglii. 'Chce zabrać mnie ze sobą do Europy i zrobić ze mnie gwiazdę. Mówiłem mu o tobie. Przyjedziesz do Nowego Jorku?' Cóż, nie mogłem, miałem tylko trzy struny w moim basie i pożyczony wzmacniacz. On dodał: 'Zrobię to i wyślę po ciebie'. Ale to nie wyglądało na nic wielkiego. Powiedział więc: 'Dobra, lecę do Europy i kiedy mi się uda, przyślę po ciebie'. I tak zrobił - choć zajęło mu to dwa lata. A przez ten czas otrzymałem od niego jedną pocztówkę... Do następnego spotkania Hendrixa z Billym Coxem dojdzie dopiero w 1969 roku.

            Po latach Leon Hendrix będzie opowiadał o tamtym okresie w życiu swego sławnego brata - Był szczęśliwy, kiedy był z "Jimmy James & The Blue Flames". Zarobił 100 dolarów za tydzień, miał samochód i dziewczynę. Wszystko zmieniło się kiedy Chas Chandler wszedł do Cafe Wha?... A Jimi Hendrix doda później – Śniło mi się, że coś się wydarzy w 1966, bo taki numer widziałem we śnie. Szczęście uśmiechnęło się do mnie, gdy Chas Chandler, basista The Animals, zjawił się na naszym występie. Chas spytał, czy chciałbym pojechać do Anglii i założyć tam nowy zespół. Wyglądał uczciwie, a ja nigdy nie byłem w Anglii...

 

wtorek, 6 lutego 2024

             Bryan "Chas" Chandler kilka dni po swoim solowym występie, zmarł 17 lipca 1996 roku wskutek wylewu. Osierocił dwóch synów: Steffana (z pierwszego małżeństwa) i Alexa oraz dwie córki: Elizabeth i Katherine, z drugiego.

            Wkład Chasa Chandlera, który jeszcze nie raz pojawi się na stronicach tej książki, także w tomie drugim, w karierę, także na życie Jimiego Hendrixa, był ogromny. Jak wspominał - Jimi miał naturę buntownika. Jak wyglądał i w jaki sposób rozmawiał z ludźmi, to były dwa różne jego oblicza, więc od razu wzbudzał zaciekawienie. Ludzie starają się odkryć, jaki ukrywa sekret człowiek dziki na scenie, a poza nią cichy i spokojny. Dziewięćdziesiąt procent uważa, że to promocja (PR), lecz on taki naprawdę był. Choć oczywiście, później doradzałem mu w pewnych sprawach, aby był efektywniejszy. Wystarczyło iść na próbę lub koncert i było to widać, jak się zmieniał...

            Jimi dogadując się z Chandlerem chce jednak wiedzieć, co się stanie z jego kolegami z "Blue Flames". Linda Keith zapamiętała - Reszta chłopaków myślała, że pojadą z nim, ale Chasa interesował tylko Jimi. Myślę, że od razu miał wizję tego kim jest Jimi i to nie był "Jimmy James & Blue Flames"... Chas odpowiedział Jimemu - Nie potrzebujesz ich. W Londynie stworzę dla ciebie zespół. Z nazwą "Blue Flames", też możesz dać sobie spokój. Mamy naszą własną "Blue Flames"... Chandlerowi chodziło o grupę, która towarzyszyła wokaliście i pianiście Georgiemu Fame, w której grał (jeszcze w tym czasie) Mitch Mitchell, który niebawem, w Anglii zostanie perkusistą tria Hendrixa.

poniedziałek, 5 lutego 2024

                Wiosną 1996 roku Chandler zaczął mieć problemy ze zdrowiem, odczuwał bóle serca. W połowie lipca, krótko po swoim solowym występie, udał się do Newcastle General Hospital na badania. Zmarł nagle, kilka dni później, rankiem 17 lipca 1996. Osierocił czwórkę dzieci. Steffan, syn Chasa z pierwszego małżeństwa - przemawiał na uroczystościach pogrzebowych, które odbyły się w poniedziałek 22 lipca w Newcastle. Na mszy w kościele Św. Jerzego, niedaleko domu Chasa w Cullercoates, dzielnicy Newcastle, wśród 400 przyjaciół Chasa był 78-letni ojciec Jimiego Hendrixa Al, który przyleciał z Seattle wraz z przybraną córką Janie i zięciem. Tego dnia umówiony był z Chasem w Londynie na finał rozmów dotyczących taśm będących w posiadaniu dawnego menedżera jego sławnego syna, taśm zawierających odrzuty z sesji Hendrixa w studiach z lat 1966 - 67. Chandler po wyroku sądu federalnego w USA, zamierzał przekazać je spadkobiercom Jimiego, tzn. jego ojcu i rodzinie Hendrixów. I choć niestety nie doszło do tego spotkania Ala Hendrixa z Chasem Chandlerem, taśmy zostały przekazane przez wdowę i wydane już po jego śmierci. Na pogrzebie byłego muzyka i menedżera był także Noel Redding, basista „Jimi Hendrix Experience”, który zawdzięczał sławę Chandlerowi, byli także wspomniany Nigel Stanger, Keith Altham, znany długoletni dziennikarz New Musical Express, a także Noddy Holder i jego trzej koledzy z grupy Slade”. Noddy, później prezenter radia Piccadilly w Manchesterze opowiadał - Chas był wielkim facetem, w każdym znaczeniu tego określenia i najbardziej przekonywującym człowiekiem jakiego spotkaliśmy w życiu... ...Przeżył niesamowicie część XX wieku - dodała dziennikarka Elaine Cusack - Wywodził się z klasy robotniczej, stał się właścicielem Rolls Royce'a i wielkiego domu...

            Chandler był dwukrotnie żonaty, (o pierwszej żonie, więcej w dalszej części opowieści o Jimim Hendrixie), drugą jego partnerką w 1978 roku została Madeleine Stringer, miss Wielkiej Brytanii z 1977 roku. Małżeństwo zaproponował jej już po tygodniu znajomości. ...Powiedział: 'Nie śmiej się ze mnie. Mówię serio' - dodawała Madeleine.

niedziela, 4 lutego 2024

           Paradoksalnie, jak wynika z wcześniejszych stron tej książki, to spotkanie czwartego sierpnia 1966 roku w Cafe Wha? było ich - Hendrixa i Chandlera - trzecim. Po raz pierwszy ich drogi skrzyżowały się, kiedy Jimi grał z braćmi Isley, we wrześniu 1964 roku, a "The Animals" wystąpili w Nowym Jorku Paramount Theatre. Po raz drugi obaj spotkali w tym samym miejscu w kwietniu 1965 roku, kiedy Jimi był członkiem zespołu Little Richarda. Jako muzyk, grający z tyłu, w zespole akompaniującym, Hendrix nie wywarł na Chandlerze żadnego wrażenia, co zrozumiałe, gdyż grupa "The Animals" była wtedy u szczytu popularności, jako jeden z czołowych przedstawicieli tzw. "British Invasion", z wieloma przebojowymi singlami, które wyprodukował Mickie Most. Latem 1966 roku Chas "odkrył" Jimiego Hendrixa i przez prawie trzy lata będzie jego menedżerem i producentem, rozstaną się w 1968 roku.

            Potem Chandler przez dwanaście lat prowadzić będzie grupę "Slade", z którą osiągnie wielki sukces w postaci, aż siedmiu singli na szczytach list przebojów w Anglii. Kupi w Londynie studio nagraniowe IBC, nazwane potem od adresu Portland Place 35 Portland Recording Studios, które po czterech latach odsprzeda Donowi Ardenowi. Chas sam będzie też prowadził niezależne firmy płytowe Barn Records oraz Six of the Best, a także agencję wydawniczą i produkcyjną. W latach dziewięćdziesiątych w swoim rodzinnym mieście wybuduje Newcastle Arena ogromną salę na dziesięć tysięcy miejsc. (Obecna nazwa to Metroradio Arena). ...To było jego ostatnie osiągnięcie - mówiła z dumą jego żona Madeleine - Wielu nie zrobi nawet tego jednego...

                Pierwszym artystą, który tam w grudniu 1995 roku wystąpił został David Bowie, ale Chandler najbardziej chciał tu gościć Ray'a Charlesa. ...Chas bardzo go podziwiał i powiedział, że to było jakby oglądał go w swoim salonie  - dodawała Madeleine.

sobota, 3 lutego 2024

           O tych kilku ostatnich tygodniach w Nowym Jorku jesienią 1966 roku więcej w następnym rozdziale, a teraz o tym, jak powstało nowe imię Hendrixa, pod którym zasłynie, czyli "Jimi", choć ja używam go od początku tej książki. Opowiadali o tym Carol Shiroky i Chas Chandler. Najpierw Kim, czyli Carol Shiroky, która choć wtedy już nie była razem z Hendrixem, jednak co nieco wiedziała. Po latach przyznała, że już na tablicy przed Café Wha? znalazło się imię Hendrixa pisane nie "Jimmy", a jako "Jimi" - Dlaczego tak się stało dodała - nie wiem... ...Przez całe życie Hendrix bawił się słowami, używając nietypowej pisowni - zauważył Keith Shadwick - Jego imię Jimi powstało być może pod wpływem panującej wtedy wśród Murzynów mody na pisownię. Wystarczy spojrzeć na listę muzyków, którzy w 1965 roku wzięli udział w nagraniu albumu “The Heliocentric Worlds of Sun Ra Volume 1”...

            Był wśród nich perkusjonista "Sun Ra Arkestra" Jihmi, czyli Jimmy Johnson. To on namawiał Hendrixa, aby skrócił imię z Jimmy na Jimi, który wspominał, że to samo zaproponował mu Chandler Chas zawsze był przekonany o swojej racji. Faktycznie, nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy, aby tak zrobić, choć parę razy użyłem go (imienia Jimi - przyp. aut.) w Nowym Jorku... Dopiero wtedy, pod wpływem Chandlera, jak zauważył Steven Roby - Definitywnie Maurice James przemieniał się w Jimmy'ego Jamesa i z Jimmy'ego w Jimiego... Sam zaś Chas dodawał - On sam się nazwał Jimmym Jamesem, choć jego prawdziwe nazwisko brzmiało James Marshall Hendricks. Właściwie to nie pamiętam, czy zmieniłem mu nazwisko z Hendricks na Hendrix, ale na pewno zmieniliśmy mu imię z Jimmy na Jimi. Wysilaliśmy nasze mózgi, aby wymyślić nazwę dla zespołu, ale nie stało się to zanim w zespole nie znaleźli się Mitch i Noel. Jimi miał wprawdzie trochę wątpliwości co do nazwy grupy, ale powiedziałem, że wkrótce to i tak nie będzie miało znaczenia...

            Grupa "Jimi Hendrix Experience" pojawi się dopiero w Anglii, za kilka tygodni, a wersję Chandlera dotyczącą imienia "Jimi" potwierdziła Carol Shiroky - To Chas Chandler zaproponował, aby Jimmy James zmienił się w Jimiego Jamesa. Stało się to krótko przed naszym rozstaniem, gdy Jimi zaczął spotykać się z Lindą Keith. Ona też była coraz bardziej zainteresowana leworęcznym gitarzystą...

            Skoro przypomniałem Carol "Kim" Shiroky, to o końcu jej stosunku z Hendrixem, na forum Okolice Bluesa napisał wielki fan i znawca działalności Hendrixa ukrywający się pod pseudonimem "Agrypa". Pozwalam sobie tę opinię, po niewielkiej zmianie zacytować - Kiedy Kim zarzuciła Jimiemu zbyt bliskie stosunki z Lindą Keith, Jimi strasznie się zdenerwował. Jak opowiadała walnął o podłogę swoim nowym Stratem tak mocno, że gitara rozleciała się na kawałki i wyszedł. Myślę, że ona stworzyła tę opowieść po latach. Rozstali się w połowie lipca, a na tym, kupionym z początkiem lipca Stratocasterze Jimi na sto procent grał jeszcze cały sierpień i najprawdopodobniej tę właśnie gitarę zabrał do Anglii... Co do gitary, nie mogę jednak zgodzić się z tą opinią, uważam bowiem, że do Anglii Jimi zabierze gitarę, którą Linda Keith "pożyczyła" od Keitha Richardsa. ...Carol Shiroky - napisał dalej "Agrypa" - nadal regularnie chodziła do Wha? i kręciła się w pobliżu tego towarzystwa, ale z Jimim nic już jej nie łączyło...

piątek, 2 lutego 2024

 

            Sharon Lawrence opisała spotkanie, do którego dojdzie nieco później, kilka dni przed wyjazdem Hendrixa do Anglii. Chas przychodzi do Café Au Go Go, w towarzystwie kolegi, aby rozmawiać o interesach. Jimi siedzi w klubie  na jednym z murków z czerwonej cegły, grając na pożyczonej gitarze akustycznej. Przedstawia mu swego przyszłego biznesowego partnera Mike'a Jeffery'ego, średniego wzrostu Anglika o brązowych włosach i bystrych oczach, schowanych za przyciemnionymi szkłami okularów. Jeffery dotąd nie słyszał jak Jimmy James gra, chciał jedynie sprawdzić, czy warto zainteresować się kimś, kogo Chas chwalił pod niebiosa i szeptem teraz mówi - On mógłby być jak czarny Elvis... ...Jimi słucha wszystkiego, co Chandler i Jeffery mają do powiedzenia. Nie było wtedy dyskusji na temat jego prawdziwego imienia czy zmieniającej jego pisownię na bardziej fantazyjną, zwracającą uwagę J-I-M-I. - zapisała Lawrence - Hendrix wspomniał też o umowie, jaką rok wcześniej podpisał z Chalpinem oraz z Sue Records, wprawdzie nie miał ich ze sobą, ale i tak Jeffery wtedy powiedział 'Nie jest legalna. Nie reprezentowałeś siebie. Nie martw się. Załatwię to'... Jimi dodawał później – Mike Jeffery zapytał mnie, czy chcę udać się do Anglii. Nigdy wcześniej nie byłem w Anglii, to był jedyny powód, by tam pojechać. Więc zrobiłem to, aby odmienić swoje życie. Chociaż nigdy też nie byłem w Indianapolis, ani w Memphis. Chas przyszedł do mnie, bo grali w Central Parku na festiwalu, słyszał o nas i zapytał, czy bym nie pojechał do Anglii. Odparłem tak, bo wolałem to, niż zostać na miejscu. Robiliśmy cokolwiek, otrzymując za noc trzy dolary. Byliśmy głodni. I nie sądzę, żebym wytrzymał kolejny rok grając tak samo...

            Michael Goldstein uzupełniał – Chas trzymał Jimiego w pokoju hotelowym chyba przez trzy dni, próbując wydusić z niego nazwiska wszystkich z którymi cokolwiek podpisał. Obaj ganiali w kółko i wykupili wiele kontraktów. To znaczy wszystko, co Jimi podpisał w tym wczesnym okresie. Chas mówił mi, że wykupił dziesięć kontraktów na różne sprawy…

czwartek, 1 lutego 2024

            Jimi później tłumaczył - (Chas) sprawił na mnie wrażenie uczciwego gościa, a poza tym jeszcze nigdy nie byłem w Anglii. Odparłem: ‘Mogę się wybrać’, bo tak właśnie wygląda moje życie. W Stanach nic mnie nie trzymało, zresztą dla mnie nie ma znaczenia, w jakiej części świata się znajduję, dopóki żyję i robię swoje. Poza tym pomyślałem sobie, że w Anglii będę mógł grać głośniej i naprawdę ruszyć z miejsca. W porównaniu z Anglią, w Stanach człowiek odbija się od mnóstwa przeszkód, na przykład związanych ze sposobem myślenia. Amerykańska scena strasznie mnie dołowała. Ten kraj nie był taki otwarty jak Anglia...

            Podobno już w trakcie tej pierwszej rozmowy Chas pyta, czy Jimi ma jakiś kontrakt, cokolwiek, choć Sharon Lawrence podaje, że do konkretów dojdzie dopiero we wrześniu, kiedy na spotkanie z Jimim Chas przyprowadzi menedżera Michaela Jeffery'ego. ...Byłem zaskoczony słysząc, że nikt nigdy nie podpisał z nim kontraktu - opowiadał Chandler - oprócz kilku małych wytwórni, gdzie w rzeczywistości umowa dotyczyła pracy w charakterze muzyka sesyjnego. Pamiętam, jak opowiadał, że te umowy były jedynie gwarancją jego pracy w studiu i udziale w sesji, a nie kontraktami płytowymi. Od razu usiadłem z nim i sporządziłem listę osób, z którymi miał podpisane umowy. No i chodziłem odkupując je, w tym jego umowę z Sue Records. Niestety, jedyna, o której nie wspomniał dotyczyła Eda Chalpina i PPX. Jimi myślał, że to po prostu jeszcze jedna dotycząca pracy session-mana...

            Chas wykupi te kilka umów, o których Jimi pamiętał, za pięćdziesiąt dolarów. Wtedy Hendrix, albo zapomniał, albo nie zrozumiał tego, co podpisał w październiku 1965 roku z firmą PPX, o czym niestety przypomni mu niebawem Ed Chalpin, przypominając - Hendrix zapominał o Juggym Murray'u i Sue Records... Zapomniał, albo raczej nie wiedział, że Chalpin wykupił część materiałów od Murray'a, a także od Jerry'ego Simona i RSVP Records. Co do umowy Jimiego z Chandlerem, wyjaśniał ten drugi – Nie mogłem nic zrobić, ponieważ to było w środku trasy, więc po prostu zadzwoniłem do znajomego adwokata w Nowym Jorku  i poprosiłem, aby przygotował stosowne papiery. A potem pojechałem z zespołem w dalszą część tournee. Spytałem go również, czy ma coś na koncie. Jimi wydawał się trochę zmieszany, zauważyłem to, powiedziałem więc: ‘W porządku, wszyscy ładujemy się w kłopoty. Za co cię przyskrzynili?’. Opowiedział mi o kradzieży auta, jakiej dopuścił się w Seattle i że poszedł do wojska żeby uniknąć kary. A potem roześmiał się i dodał: ‘Ja zastanawiałem się, czy pytasz o konto płytowe, moje nagrania’. Zaskoczony spytałem: ‘A masz takie?’ Jimi pokręcił głowa i dodał, że grał podkłady, kapeli Little Richarda, na jamach, jednym słowem nic poważnego’. ‘Jesteś pewien?’ spytałem lekko zaniepokojony ‘To bardzo ważne. Coś podpisałeś?’ ‘No’ zaczął Jimi ‘Mogło być parę papierów i paru facetów’…