piątek, 16 lutego 2024

              Od trzynastego września zespół "The Screaming Nighthawks" gra w Village wraz z folkową pieśniarką Ellen McIlwaine. Ellen McIlwaine, która przybyła z Atlanty, występuje w Nowym Jorku od roku pod pseudonimem Judy Roderick i gra w Café Au Go Go na gitarze i fortepianie. Któregoś dnia Hendrix zapytał, czy może z nią zagrać. Wspominała potem – Było to około pięciu występów, za nie dostawałam półtora dolara. Za noc. Zaczął występować tu także John Hammond, akompaniował mu Jimi Hendrix ze swoim zespołem. Wszyscy się znaliśmy, spotykaliśmy za kulisami. Kiedy skończył się tydzień występów, Jimi wrócił i zapytał 'Mógłbym z tobą pograć?' Usiadłam na podłodze i kiedy się podniosłam odparłam: 'Oczywiście!' No i on dołączył do mnie, ja grałam na pianinie, on na gitarze.  Nie widziałam, aby kiedykolwiek przedtem coś takiego zrobił. Dla niego zresztą było to chyba dziwne doświadczenie grać z kobietą. Przeciwnie, niż w rock'n'rollu, w muzyce folk dużo jest kobiet. No więc, dosiadł się do mnie i wcale nie starał się ukraść mi występu, nie robiąc niczego spektakularnego. Po prostu delikatnie i bardzo czule grał. To było wielkie przeżycie. Każdy mógł się wtedy przekonać, że on będzie sławny. Trwało to około sześciu dni, aż kiedyś Hendrix powiedział: 'Czy mogę zagrać u ciebie na basie?' odparłam, pewnie. Kiedy grał z zespołem był prawdziwie "pociętym" facetem, ale kiedy usiadł ze mną grał bardzo stylowo. Był miłym gościem. Z perspektywy oceniam, że John był takim przyjacielem, który pozwolił rozwijać się Jimiemu. Był to z jego strony akt wielkoduszności. To była interesująca sprawa go poznać, bo nie było to wcale łatwe. I nie wiem, czy komukolwiek to się udało. On był taki wycofany. Jedynie muzyka była jego sposobem komunikowania. Muzyka była wszystkim. On nią żył i oddychał. Interesowało go słuchanie wszystkich. Nigdy nie słyszałam, aby kogoś dołował. Po tym, kiedy z nim grałam, zadzwoniłam do menedżera: 'Znalazłam gitarzystę' On zapytał: 'Kto to jest?'. Powiedziałam: 'Musisz tu przyjść i go posłuchać, nazywa się Jimmy Hendrix i jest naprawdę bardzo dobry'. On na to: 'Słyszałem o nim'. 'No to ja: 'Dobrze, chodź go posłuchać'. I wtedy on rzekł: 'Nie. Nie możesz go mieć w swoim zespole, on jest czarny'. 'Nie chcę, abyś był nadal moim menedżerem' zakończyłam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz