Sharon
Lawrence opisała spotkanie, do którego dojdzie nieco później, kilka dni przed
wyjazdem Hendrixa do Anglii. Chas przychodzi do Café Au Go Go, w
towarzystwie kolegi, aby rozmawiać o interesach. Jimi siedzi w klubie na jednym z murków z czerwonej cegły, grając
na pożyczonej gitarze akustycznej. Przedstawia mu swego przyszłego biznesowego
partnera Mike'a Jeffery'ego, średniego wzrostu Anglika o brązowych włosach i
bystrych oczach, schowanych za przyciemnionymi szkłami okularów. Jeffery dotąd
nie słyszał jak Jimmy James gra, chciał jedynie sprawdzić, czy warto
zainteresować się kimś, kogo Chas chwalił pod niebiosa i szeptem teraz mówi - On mógłby być jak czarny Elvis... ...Jimi słucha wszystkiego, co Chandler i
Jeffery mają do powiedzenia. Nie było wtedy dyskusji na temat jego prawdziwego
imienia czy zmieniającej jego pisownię na bardziej fantazyjną, zwracającą uwagę
J-I-M-I. - zapisała Lawrence - Hendrix
wspomniał też o umowie, jaką rok wcześniej podpisał z Chalpinem oraz z Sue Records, wprawdzie nie miał ich ze
sobą, ale i tak Jeffery wtedy powiedział 'Nie jest legalna. Nie reprezentowałeś
siebie. Nie martw się. Załatwię to'... Jimi dodawał później – Mike Jeffery zapytał mnie, czy chcę udać
się do Anglii. Nigdy wcześniej nie byłem w Anglii, to był jedyny powód, by tam
pojechać. Więc zrobiłem to, aby odmienić swoje życie. Chociaż nigdy też nie
byłem w Indianapolis, ani w Memphis. Chas przyszedł do mnie, bo grali w Central
Parku na festiwalu, słyszał o nas i zapytał, czy bym nie pojechał do Anglii.
Odparłem tak, bo wolałem to, niż zostać na miejscu. Robiliśmy cokolwiek,
otrzymując za noc trzy dolary. Byliśmy głodni. I nie sądzę, żebym wytrzymał
kolejny rok grając tak samo...
Michael Goldstein uzupełniał
– Chas trzymał Jimiego w pokoju hotelowym
chyba przez trzy dni, próbując wydusić z niego nazwiska wszystkich z którymi
cokolwiek podpisał. Obaj ganiali w kółko i wykupili wiele kontraktów. To znaczy
wszystko, co Jimi podpisał w tym wczesnym okresie. Chas mówił mi, że wykupił
dziesięć kontraktów na różne sprawy…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz