piątek, 23 lutego 2024

             Dalej uzupełniał publicysta Abby Schroeder – Chas Chandler przyprowadził Hendrixa ze sobą na początku września 1966 roku do naszego biura. Hendrix nie miał paszportu, ani metryki, nawet nie miał dobrych butów. Przyszli do nas, bo mieliśmy swoje biura w Nowym Jorku i w Londynie, no i Chas czuł się u nas komfortowo. Podpisaliśmy z nim umowę wydawniczą od razu, choć nie miał niczego na taśmie. Wiedziałem, jednak, że coś się musi z nim wydarzyć... Odnalezienie aktu urodzenia, który był niezbędny do wystawienia pierwszego w życiu Jimiego paszportu, zajęło sporo czasu. Przede wszystkim dlatego, że nie można było znaleźć dokumentu o zmianie imion Hendrixa, czego dokonał jego ojciec w 1946 roku. Zatem Chas skontaktował się ponownie z Leonem Dickerem - Aby zdobyć paszport dla Hendrixa musieliśmy mieć jego metrykę, ale ktoś z miejscowych władz odparł, że nikt taki się nie urodził. 'Przecież on stoi tutaj obok mnie w moim biurze' krzyknąłem do słuchawki. Minęło kilka tygodni, zanim nie wpadłem na mojego kolegę ze studiów, który mieszkał w Seattle i tam interweniował. Dotarł do zaświadczenia o Johnie Allenie Hendrixie, takie imiona dała mu matka, gdy ojciec był w wojsku... Do wystawienia paszportu potrzebne było również zaświadczenie o stanie zdrowia. Chas wysłał Jimiego do gabinetu dr. Meyerhoffa na West 57th Street. Kiedy wszystkie dokumenty zostały zgromadzone już, okazuje się, iż potrzebne jest jeszcze zaświadczenie od kogoś, kto Jimiego zna od lat i potwierdza, że to jest właśnie on. ...Poszedłem więc do mojego kumpla, autora piosenek z Brill Builing, Scotta Englisha, żeby pomógł załatwić paszport dla Jimiego - opowiadał Chandler - Scott zgodził się stwierdzić, że zna Jimiego od lat...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz