Jimi później tłumaczył - (Chas) sprawił na mnie wrażenie uczciwego gościa, a poza tym jeszcze nigdy nie byłem w Anglii. Odparłem: ‘Mogę się wybrać’, bo tak właśnie wygląda moje życie. W Stanach nic mnie nie trzymało, zresztą dla mnie nie ma znaczenia, w jakiej części świata się znajduję, dopóki żyję i robię swoje. Poza tym pomyślałem sobie, że w Anglii będę mógł grać głośniej i naprawdę ruszyć z miejsca. W porównaniu z Anglią, w Stanach człowiek odbija się od mnóstwa przeszkód, na przykład związanych ze sposobem myślenia. Amerykańska scena strasznie mnie dołowała. Ten kraj nie był taki otwarty jak Anglia...
Podobno już w
trakcie tej pierwszej rozmowy Chas pyta, czy Jimi ma jakiś kontrakt, cokolwiek,
choć Sharon Lawrence podaje, że do konkretów dojdzie dopiero we wrześniu, kiedy
na spotkanie z Jimim Chas przyprowadzi menedżera Michaela Jeffery'ego. ...Byłem zaskoczony słysząc, że nikt nigdy
nie podpisał z nim kontraktu - opowiadał Chandler - oprócz kilku małych wytwórni, gdzie w rzeczywistości umowa dotyczyła
pracy w charakterze muzyka sesyjnego. Pamiętam, jak opowiadał, że te umowy były
jedynie gwarancją jego pracy w studiu i udziale w sesji, a nie kontraktami
płytowymi. Od razu usiadłem z nim i sporządziłem listę osób, z którymi miał
podpisane umowy. No i chodziłem odkupując je, w tym jego umowę z Sue Records. Niestety, jedyna, o której
nie wspomniał dotyczyła Eda Chalpina i PPX.
Jimi myślał, że to po prostu jeszcze jedna dotycząca pracy session-mana...
Chas wykupi te
kilka umów, o których Jimi pamiętał, za pięćdziesiąt dolarów. Wtedy Hendrix,
albo zapomniał, albo nie zrozumiał tego, co podpisał w październiku 1965 roku z
firmą PPX, o czym niestety przypomni mu niebawem Ed Chalpin,
przypominając - Hendrix zapominał o
Juggym Murray'u i Sue Records... Zapomniał, albo raczej nie
wiedział, że Chalpin wykupił część materiałów od Murray'a, a także od Jerry'ego
Simona i RSVP Records. Co do umowy Jimiego z Chandlerem, wyjaśniał ten
drugi – Nie mogłem nic zrobić, ponieważ
to było w środku trasy, więc po prostu zadzwoniłem do znajomego adwokata w
Nowym Jorku i poprosiłem, aby
przygotował stosowne papiery. A potem pojechałem z zespołem w dalszą część
tournee. Spytałem go również, czy ma
coś na koncie. Jimi wydawał się trochę zmieszany, zauważyłem to, powiedziałem
więc: ‘W porządku, wszyscy ładujemy się w kłopoty. Za co cię przyskrzynili?’.
Opowiedział mi o kradzieży auta, jakiej dopuścił się w Seattle i że poszedł do
wojska żeby uniknąć kary. A potem roześmiał się i dodał: ‘Ja zastanawiałem się,
czy pytasz o konto płytowe, moje nagrania’. Zaskoczony spytałem: ‘A masz
takie?’ Jimi pokręcił głowa i dodał, że grał podkłady, kapeli Little Richarda,
na jamach, jednym słowem nic poważnego’. ‘Jesteś pewien?’ spytałem lekko
zaniepokojony ‘To bardzo ważne. Coś podpisałeś?’ ‘No’ zaczął Jimi ‘Mogło być
parę papierów i paru facetów’…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz