W ten sam weekend, kolejna grupa muzyków podziwia występ Hendrixa. Wraz z "Paul Butterfield Blues Band", w tym samym miejscu w Café Au Go Go, gra też zespół "The Blues Project". Organista i pianista Al Kooper wspominał - Wtedy mocno rywalizowaliśmy z "Paul Butterfield Blues Band". Graliśmy przez trzy wieczory naprzeciw ich i to było jedyny raz. Była to bardzo napięta sytuacja. Ale było to również niezwykłe, kiedy oni źle zagrali, my graliśmy tak samo źle. Jeśli oni dowalali, my też. To była prawdziwa rywalizacja...
W niedzielne
wieczory w Café Au Go Go od 16-tej odbywają się jamy Blue Bag, w których biorą
udział m.in.: Paul Butterfield, Elvis Bishop oraz Michael Bloomfield.
Przychodzi tu też Hendrix, aby ich granie obserwować, no i czasem dołącza do
muzyków na scenie. Wśród widzów koncertów Jimiego z Hammondem bywa tu wiele
znanych osobistości, także muzycy z Wielkiej Brytanii. W ostatnim secie,
wykonując utwór Bo Diddley'a “I’m A Man”,
w trakcie swojej solówki Jimi klęka, podnosi gitarę do ust, gra językiem, a
potem szarpie struny zębami, podnosi ją do góry i uderza o wiszący nisko sufit,
a wszystko to zmieniając akordy, zniekształcone przez "feedback" i
brzmiące bardzo głośno. Publiczność głośno reaguje, nieco przerażona
brutalnością gitarzysty. Oszołomieni są także brytyjscy goście, choć blues i
jego odmiany wiejska i miejska zainspirowały ich własną twórczość, jednak do
tej pory nigdy nie widzieli nikogo, kto by to, co znali, przekuł we własny,
całkowicie indywidualny styl, do tego grał widowiskowo i to w taki sposób. Podobnie
jak Dylan, Hendrix potrafił dokonać syntezy wszystkiego, co znał, w coś
zupełnie rewolucyjnego. Na koncercie nic go nie hamuje. Niektórzy wręcz
uważają, że to co widzą i słyszą u Jimiego, to jego chęć zaimponowania
Hammondowi. On zaś wspominał, że razem odnieśli wielki sukces - Wstrząsaliśmy
tym miejscem przez około dwa tygodnie. Wszyscy przychodzili nas tam oglądać.
Uczestniczyliśmy także w jamach...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz