poniedziałek, 28 lutego 2022

 ciąg dalszy opowieści o Szamanie Rocka, z tomu pierwszego:

W 1932 zmarł Leon najstarszy syn Nory i Rossa Hendrixów.  ...Był bardzo utalentowany. Ojciec dawał mu lekcje gry na skrzypcach i fortepianie. Ja też trochę brzdąkałem na fortepianie, ze słuchu. Matka i siostra także grały. W domu zawsze otaczała nas muzyka, dużo śpiewaliśmy, matka miała piękny głos. Nie mieliśmy odbiornika radiowego ani, co oczywiste, telewizora. Chciałem chodzić na lekcje muzyki, ale Leon był pierworodnym synem, oczkiem w głowie mojego ojca, więc to on dostał tę szansę – wspominał ojciec Jimiego – Chciałem także uczyć się grać na gitarze, lecz miałem zbyt duże palce, no a poza tym nie mieliśmy gitary...38 Al opowiadał, że muzyka zawsze istniała w ich domu - Około Bożego Narodzenia słuchaliśmy chórów śpiewających kolędy w domach towarowych, a w domu śpiewaliśmy "Swing Low, Sweet Chariot" i inne spiritualsy (czyli pieśni religijne - przyp. aut.). Tata śpiewał w chórze kościelnym. Nawet nie wiem, czy był barytonem czy tenorem, bo nigdy nie słyszałem, jak w domu śpiewa sam... W domu był gramofon i sterta płyt na 78 obrotów, które kupowali rodzice i Leon, wśród nich, jak zapamiętał Al, były m.in.  “I’ll Be Glad When You’re Dead, You Rascal You” Louisa Armstronga, "Lone Ranger Theme", trochę klasyki i sporo płyt bluesowych - Leon często przy nich śpiewał razem z mamą, która mówiła do niego: 'Zagraj mi tę starą bluesową piosenkę'... Stało się więc naturalne, że Al również został fanem bluesa.

…Murzyni stworzyli bluesa, bo próbowali – lecz nie powiodło im się – naśladować muzykę europejską. Początki jazzu można wywieść z zakończenia wojny secesyjnej, gdy rozpuszczono armię konfederatów. Po wsiach pełno było wtedy instrumentów porzuconych przez orkiestry konfederackie: trąbek, puzonów i klarnetów, które stały się instrumentami jazzowymi. Murzyni z Południa zebrali je i usiłowali grać muzykę europejską, ale nie udawało im się tego zrobić jak należy. Brakowało im wykształcenia i swój sposób gry zawdzięczali samodzielnym próbom opanowania sztuki gry na tych instrumentach. Kiedy zaczęli tworzyć swoje małe zespoły, starali się uzyskać brzmienie, jakie znali i słyszeli w wykonaniu orkiestr wojskowych, ale nie potrafili go osiągnąć. Dlatego początkowo biali ludzie nie chcieli słuchać jazzu – ich uszy były przyzwyczajone do czegoś innego...

niedziela, 27 lutego 2022

 kolejny odcinek biografii "Szaman Rocka" (Tom 1):

Hendrixom urodziło się czworo dzieci: Leon Marshall w 1913, Patrycja w 1914, Frank w 1918, a 10 czerwca 1919 roku na świat przyszedł James Allen Ross Hendrix, nazywany przez matkę „Allie”, przyszły ojciec Jimiego Hendrixa, który wyjaśniał - Imię Allen było po rodzinie mojej babci, pani Willliams, Ross to na pamiątkę po ojcu. I chociaż na pierwsze imię miałem James, wszyscy mówili na mnie Al lub Allen. Kiedy spytałem mamę dlaczego, odparła, że nasi sąsiedzi, państwo Clark, mieli syna Jimmy'ego, nie chciano więc nas pomylić...32 Rodzina Hendrixów mieszkała w Vancouver w Strathcona, gdzie głównie osiedlali się emigranci, ale dzielnica - była również centrum nielegalnego wyrobu alkoholu i prostytucji, zwanym przez miejscowych "milą kwadratową grzechu"... Rodzice zaciągnęli kredyt w banku na kupno niewielkiego domku przy ulicy Triumph pod numerem 2225, blisko zatoki, którą zresztą widać było z okien; w nich zawsze stały doniczki z kwiatami. Zimą dom opalany był przez piec na drewno. ...Urodziłem się i dorastałem w Vancouver, jako najmłodsze dziecko - wspominał Al - Moja siostra miała na imię Patrycja, moimi braćmi byli Leon Marshall i Frank, który później ożenił się z Pearl. Miał z nią syna i córkę... Chcąc utrzymać sześcioosobową rodzinę, Ross Hendrix pracował całymi dniami, jak wspominał Al - Wstawał koło siódmej rano, wszyscy całowaliśmy go na pożegnanie, a potem, do wieczora, do siódmej lub ósmej, czekaliśmy na jego powrót i razem jedliśmy kolację. Nie pamiętam, by mój tata pił alkohol, za to moja mama lubiła czasem wypić wino, które sama robiła w wielkim garnku w kuchni, przyprawiając je mniszkiem lekarskim. To były czasy prohibicji i przez granicę przemycano alkohol do USA...

            W chwili urodzenia Al miał podobno po sześć palców u obu rąk, co jego matka uznawała za złą wróżbę. Lekarz obciął więc niemowlakowi te dodatkowe palce, które później odrosły, choć już jedynie w szczątkowej postaci. ...Al czasami straszył kolegów Jimiego, pokazując im swoje dodatkowe niewykształcone palce, w których widać było nawet małe paznokcie  - zanotował Charles Cross.

 

jutro ciąg dalszy.

sobota, 26 lutego 2022

 poniżej następny odcinek pierwszego rozdziału pierwszego tomu "Szamana Rocka":

W 1911 roku, lub jak podaje Charles Cross w 1909, teatralna trupa udała się w trasę Alaska - Jukon i trafiła do Seattle, gdzie odbywała się wystawa Alaska-Yukon-Pacific. Niestety na przedstawienia przychodziło coraz mniej widzów, zespół więc z dnia na dzień rozwiązano.  ..Pan Cohen powiedział do mojego ojca: 'Mam przyjaciela w Kolumbii Brytyjskiej. Spróbujcie tam'... Zatem Nora i Ross Hendrixowie pojechali autostradą nr 5 wzdłuż kanadyjskiej granicy i w 1912 osiedlili się w Vancouver. ...W Kanadzie  szybko (w 1922 roku) dostali obywatelstwo - wspominał ojciec Jimiego - W biznesie estradowym pozostała jedynie siostra mojej matki, która na scenie używała nazwiska Belle Lamarr. Oni zawsze uważali, że to wspaniały pseudonim... W Vancouver Bertran szybko znalazł pracę najpierw służącego, potem robotnika, czyściciela toalet. Po 1922 r., zatrudniono go jako pomocnika do noszenia sprzętu w miejscowym Quilchena Golf Club, choć jak pamiętał Al – Moi rodzice (nadal) działali w show-businessie. Mama śpiewała w chórze, pamiętam jak zabierała mnie i mojego brata Leona na lekcje tańca... Al i jego brat Frank, po matce odziedziczyli zainteresowanie muzyką i tańcem, a z czasem taniec stał się pasją ojca Jimiego. ..Specjalizował się w tap dancing, jitterbugu oraz solowych improwizacjach - zanotowała Sharon Lawrence.

piątek, 25 lutego 2022

 oto następny odcinek tomu pierwszego jedynej polskiej biografii Jimiego Hendrixa "Szaman Rocka".

Ross Hendrick porzucił wówczas służbę w policji i pozostał w teatrze na wiele miesięcy. Powód był prozaiczny - zakochał się w jednej z tańczących tam chórzystek. Nazywała się Nora Moore i, jak wspominał Al Hendrix - była naprawdę piękna - jej rysy można znaleźć w twarzy Jimiego... Aby być bliżej ukochanej, Ross podjął pracę maszynisty sceny. Wkrótce zresztą wzięli ślub. …Matka była młodsza od ojca, urodziła się w Tennessee, dorastała w Georgii. Jej ojciec, Robert Moore, był Anglikiem lub Irlandczykiem. Matka opowiadała mi często, jak jej ojciec śpiewał w domu jakieś irlandzkie piosenki – dodawał Al – Matka mojej matki miała na imię Sammie (Fanny), była czystej krwi Indianką z plemienia Czirokezów…

Czirokezi (Indianie Cherokee), czyli “Prawdziwi Ludzie”, jak ich nazywano, według legendy, przybyli na Ziemię prosto z Nieba. Objęli rejon Ameryki Północnej nazywany Southern Allegheny oraz Great Smoky Mountains, a także tereny Wirginii, Północnej i Południowej Karoliny, Georgii, Tennessee i Alabamy. Fanny, córka jednego z wodzów Czirokezów w Georgii poślubiła Irlandczyka o nazwisku Moore. Z tego związku najpierw narodził się syn Robert, 22 a 19 listopada 1883 roku, na świat przyszła córka, przyszła babka Jimiego Hendrixa - Zenora Rose Moore, którą nazywano Norą. Jak wspominał Al - Moja matka urodziła się w Georgii, a dorastała w Tennessee...

czwartek, 24 lutego 2022

 ciąg dalszy rozdziału pierwszego - pierwszego tomu "Szamana Rocka".

W stanach południowych segregację rasową podtrzymywał Ku Klux Klan. Organizacja założona w 1865 roku w mieście Pulaski przez sześciu weteranów armii Konfederatów miała pierwotnie pomagać wdowom oraz sierotom po zabitych w wojnie domowej żołnierzach Południa. Z roku na rok Ku Klux Klan rósł w siłę i w 1869 roku mając ponad pół miliona członków, skupił się na zatrzymaniu na Południu byłych niewolników, terrorem zmuszając ich do posłuszeństwa. Wprowadzone prawa Jima Crowa (od tytułu piosenki "Jump Jim Crow" prezentowanej w programach minstreli przez białego showmana Thomasa D. Rice'a), miały za zadanie nie tylko ograniczenie praw byłych murzyńskich niewolników, ale też pogłębianie separacji między białą, a czarną ludnością na Południu USA. Ohio, formalnie należało do związku dziewiętnastu stanów północnych, czyli Unii, ale i tam przez kolejne dziesiątki lat panowała segregacja rasowa. Ross Hendrick, był w młodości świadkiem linczu, skorzystał więc z najbliższej okazji, aby jak najdalej uciec - na północ. ...Gdzieś po drodze się ożenił - zanotował Harry Shapiro - a w Chicago znalazł pracę jako policjant... Któregoś dnia po służbie wszedł na przedstawienie do jednego z miejscowych teatrzyków. Wystawiano tam murzyński musical „Darktown Follies”, znany choćby z pieśni „Ballin’ the Jack”. ...Szefem zespołu był pan Cohen - opowiadał Al Hendrix - podróżowali z miasta do miasta, przedstawiając  skecze i fragmenty "Chorus Line", takie sobie zwykłe czarne rozrywki... (Niektórzy biografowie podają, i to mimo zaprzeczeń Ala Hendrixa, że babka Jimiego brała udział w przedstawieniach minstreli. Warto jednak dodać, że w widowiskach minstreli brali wtedy udział wyłącznie biali aktorzy, udający i naśladujący Murzynów, z twarzami poczernionymi korkiem, ubrani w pasiaste koszule, białe spodnie i niebieskie fraki, śpiewając murzyńskie piosenki i przekomarzający się na scenie. Gatunek ten, nazwany "minstrel-show" stworzył w 1843 roku Dan Emmett, twórca pieśni "Dixie", kierownik zespołu teatralnego "Virginia Minstrels").

środa, 23 lutego 2022

 

Rozdział Pierwszy (1866 - 1941) - Al Hendrix

 

 

            ...Al specjalizował się w tap dancing, jitterbugu oraz solowych improwizacjach...

 

         Po oszałamiającym debiucie w Wielkiej Brytanii jesienią 1966 roku, Jimiego Hendrixa nazwano z emfazą, może nieco żartobliwie, na pewno też z rasistowskim odcieniem „Człowiekiem z Borneo”, „Dzikusem Popu” bądź „Szamanem Rocka”. Wówczas też, niektóre brytyjskie gazety pisały jego imię jako „Jim”12, zaś nazwisko jako „Hendrick”. Co do imienia, to był ewidentny błąd, co zaś do nazwiska, pewnie był to przypadek, gdyż trudno podejrzewać, żeby dziennikarze znali wtedy prawdziwą historię Jimiego. Tak na marginesie, pracując nad tą jego biografią, starając się zweryfikować wiele faktów, wyprostować sporo mitów i legend, korzystając z tysięcy stron zapisanych w książkach i magazynach, wypowiedzianych w materiałach wizyjnych i materiałach audio, nie raz miałem wątpliwości, czy tę prawdziwą historię Jimiego Hendrixa ktoś kiedykolwiek naprawdę pozna? Sam Jimi często bowiem zmieniał opowieści dotyczące rodziny i swego dzieciństwa, a różni autorzy jego bardzo różnych zresztą biografii, starali się fakty powszechnie znane i dostępne zmieszać z historyjkami mniej lub bardziej prawdopodobnymi, czy jednak prawdziwymi. Wątpliwości istnieją, choć starałem się jak najbardziej je rozwikłać. 

            Powracając zaś do nazwiska Hendrick (lub Hendricks). Podobno takiej pisowni używała w dalekiej przeszłości jego rodzina, dopóki dziadek ze strony ojca, Bertran Philander Ross Hendrick, w 1912 roku nie skrócił nazwiska na Hendrix. …Niewiele wiem o rodzinie ojca – zanotował Al Hendrix, ojciec Jimiego – Wiem tylko, że urodził się w Urbana City, małej miejscowości w stanie Ohio, gdzie  mieszkało sporo Hendrixów, cały klan. Miałem w wojsku kolegę, który stamtąd pochodził. Trudno było znaleźć na mapie to miejsce. Ojciec był tam żonaty, ale nie wiem, czy się rozwiedli. Pamiętam, jak opowiadał, że był policjantem w Chicago...

Jak wynika z przechowywanych długo w rodzinnym domu dokumentów rodzinnych, z których korzystał Tony Brown pisząc swoją "Jimi Hendrix. A Visual Documentary – His Life, Loves And Music”, w której sięgnął do jego przodków, aż do wieku XVIII,  dziadek Jimiego, czyli wspomniany Bertran Philander Ross Hendrick, przyszedł na świat we wtorek 11 kwietnia 1866, czyli rok po zakończeniu wojny secesyjnej. Jego matka, Fanny (ur. 1852), Indianka czystej krwi z plemienia Czirokezów, zamężna z Jeffersonem Hendricksem, była służącą u Bertrana Philandera Rossa, bogatego właściciela ziemskiego (jego majątek w 1870 roku wyceniano na 135 tysięcy dolarów). Jak przypuszczają niektórzy biografowie Jimiego, Fanny Moore została prawdopodobnie uwiedziona lub zgwałcona przez swego pana. W Urbana City wszyscy wiedzieli kto jest ojcem dziecka. Fanny, albo chciała się zemścić, albo to jeszcze podkreślić - w nadziei, że ten będzie łożył na dziecko, co jednak nigdy nie nastąpiło...16 dała więc synowi imiona po białym swoim byłym właścicielu. Fanny miała wtedy prawie 40 lat i syna wychowywała samotnie, klepiąc biedę, gdyż mimo, że po dziewiątym kwietnia 1865 r., po zakończeniu wojny secesyjnej, rząd federalny zniósł niewolnictwo i wyzwolonym Murzynom obiecał przydział 10 akrów ziemi na własność, sytuacja "czarnych", wcale się nie poprawiła. Byli niewolnicy, albo pozostali na tamtych terenach i pracowali za grosze, albo też uciekali na północ.

 

Ciąg dalszy nastąpi.

 

poniedziałek, 21 lutego 2022

 Witam z uwagi na wyczerpanie nakładu Tomu 1 biografii Hendrixa "Szaman Rocka", rozpoczynam dzisiaj jego emisję - dla wszystkich, którzy nie mają Tomu 1 a mają Tom 2 (lub jeszcze go nie mają) a chcieliby wiedzieć, co było wcześniej. Przy okazji informacja, że powstaje Tom 3 i prawdopodobnie zostanie wydany w formie papierowej jesienią 2022.

A teraz TOM 1 (bez zdjęć niestety!)

JIMI HENDRIX – SZAMAN ROCKA

 Motto

Jack Bruce – Lata 60 stały się już czymś mitycznym – jak lata 20 lub lata 40. Związek z tą epoką to już w tej chwili powód do sławy. Ale pamiętaj, że lata 60 to też wiele okropnych rzeczy. Mam na myśli muzykę, mówię tylko o tym. W tym czasie powstało mnóstwo beznadziejnej muzyki…

 

1. Wstęp

 

...Jimi Hendrix był czarodziejem o wielu obliczach i fascynujących ideach, człowiekiem, którego gra promieniowała wizjonerstwem; ogrom jego inwencji wzbogacał nie tylko scenę muzyczną, ale również świadomość jego słuchaczy. Wśród instrumentalistów chyba to on był geniuszem ery rocka w latach sześćdziesiątych - napisał Joachim Ernst Berendt, znany niemiecki krytyk jazzowy i autor wielu książek muzycznych. 2

            Pisano o Jimim, używając określeń - „Czarny Elvis”, „Segovia Elektrycznej Gitary”, „Twórca Kosmicznej Sztuki”.

            Kim był? Na ten temat pisało wielu ludzi, spod różnych szerokości geograficznych. Tacy, którzy Go poznali osobiście albo drobiazgowo poznali Jego artystyczną spuściznę. Są biografie Hendrixa mniej i bardziej kompletne, książki mniej lub bardziej prawdziwe. Równie wiele napisano o jego życiu jak i o jego śmierci. On sam, o sobie i swoim życiu, mówił niezbyt wiele i raczej niechętnie. …Był raczej nieśmiały, a jeśli go o coś zapytano, odpowiadał bardzo miłym, łagodnym głosem – wspominał Alan Di Perna.  A jednak w książkach, czasopismach, na filmach, płytach analogowych, kompaktowych oraz w materiałach wizyjnych, filmach DVD, pozostało mnóstwo śladów, z których starałem się wydobyć tyle, żeby, opisując życie i twórczość Jimiego, jak najbardziej zbliżyć się do prawdy i pokazać kim Jimi Hendrix był naprawdę, jak wyglądało jego życie i co po sobie pozostawił.

            Być może ta biografia, podzielona na kolejne etapy w jego (i nie tylko jego) życiu, będzie od tamtych, wcześniejszych prac, inna. Czy lepsza, ocenią to państwo sami. Mam tylko nadzieję, że biografia ta przyda się nie tylko fanom genialnego i legendarnego muzyka lecz także i tym, którzy chcą wiedzieć więcej, poznać przyczyny i skutki, zorientować się co z czego powstało i na co miało wpływ, jednym słowem przyda się tym, których interesuje historia muzyki rockowej, czasem pogardliwie zwanej rozrywkową lub popularną, muzyką wyrosłą na gruncie bluesa, soulu, jazzu, country i rock’n’rolla, czyli, jak to się określa -  „American Roots Of Music”.

 

Zdzisław Pająk

poniedziałek, 14 lutego 2022

 Witam, zapraszam dzisiaj na pierwszy fragment trzeciego tomu "Szamana Rocka". 

Zaczyna się 30 stycznia 1968 roku.

           Pomimo sukcesu, jaki zespół "Jimi Hendrix Experience" już w Europie osiągnął, maksymalne stawki za jego występ nie przekraczały pięciuset funtów. Mike Jeffery twierdził, że wielkie pieniądze można było zdobyć tylko w Ameryce, zatem bezpośrednio po występie w Paryżu (Tom 2), ekipa Hendrixa dołączyła do barwnego tłumu wybierającego się za Atlantyk. Jerry Hopkins w książce „The Jimi Hendrix Story” tak to opisał - Trzydziestu angielskich muzyków i jeden amerykański gitarzysta maszerowało przez lotnisko Heathrow z orszakiem setki menadżerów, dziewczyn, facetów od obsługi sprzętu, wyglądając jak armia Cyganów - wszystko w długich włosach, jedwabiach i aksamitach, obwieszone frędzlami, piórami i wisiorkami... Tak wspominał to Jimi Hendrix - Jesteśmy w Londynie, w studiu nagraniowym, gramy fajne kawałki i któregoś dnia bez uprzedzenia wyciągają nas stamtąd. Lądujemy w Paryżu, na scenie Olympii, a później z powrotem w Londynie, gdzie czekamy na lotnisku przez dwie godziny. Następnie znajdujemy się w Nowym Jorku, na ulicy, całkiem zagubieni. Potem urządzają konferencję prasową, a my wciąż myślimy o tych piosenkach. Mamy je w głowach. Chciałoby się szybko wrócić do studia i dalej robić to, co się tam robiło, bo w ten sposób można dostroić umysł..

            Dla Hendrixa ten wyjazd do Nowego Jorku oznaczał koniec jednej ery tzw. londyńskiej i początek drugiej - nowojorskiej. Można więc przyjąć, że pod koniec stycznia 1968 roku zakończył się jego romans z Londynem, do którego w następnych trzech latach będzie jeszcze powracał, ale tylko na krótkie okresy - tam też umrze. Kiedy w połowie 1966 roku Hendrix zrozumiał, że w Londynie Chas Chandler może otworzyć przed nim drzwi do kariery, natychmiast z tego skorzystał. Wspaniałe przyjęcie w Monterey, pół roku później pokazało, że dla bohatera tej książki był to emocjonujący czas, i że jego pobyt w Anglii stał się dla niego, jak też dla historii muzyki rockowej, kamieniem milowym. Jimi przed wyjazdem za Atlantyk tłumaczył - Jestem Amerykaninem. Chciałbym, żeby ludzie mnie zobaczyli. Czułem też, że chociaż zostaliśmy przyjęci w Wielkiej Brytanii i Europie, nie doszliśmy do końca, chciałem więc zobaczyć, czy ludzie w Ameryce naprawdę nas polubili... Jego inżynier i przyjaciel Eddie Kramer dodał - Jimi kochał Anglię, bardzo się tu spodobał, nie miał też wątpliwości, że zmieniło to całą jego karierę. Zanim doceniono go w Ameryce, w Europie osiągnął już wiele. W Europie na ogół brakuje uprzedzeń - mam na myśli najszersze znaczenie tego słowa - ale uważam, że w Europie społeczeństwo jest ogólnie lepiej wykształcone zarówno w zakresie muzyki, jak i tego, co dzieje się na świecie. Jimi musiał jednak ruszyć naprzód i przypuszczał, że Ameryka da mu więcej wolności. Tutaj był bowiem w kraju, w którym urodził się i chciał coś osiągnąć... Mitch Mitchell uzupełnił - Jimi chciał na stałe zamieszkać w Nowym Jorku... W opublikowanym kilkadziesiąt lat później (5 listopada 2013 roku), przygotowanym przez Petera Neala i Alana Douglasa, niby pamiętniku "Starting At Zero: His Own Story" znaleźć można, co Jimi Hendrix wówczas zanotował - Odwiedzamy USA już po raz drugi. Tutaj w drogerii możemy kupić koktajl czekoladowy, na stacji benzynowej gumę do żucia, a w małych przydrożnych automatach - zupę...  

ciąg dalszy może niebawem, ale jeśli ktoś z Was nie ma tomu drugiego, do którego się odwołuję - to jest jeszcze możliwość nabycia. pajak.book@gmail.com