wtorek, 28 lutego 2023

            "Chitlin' Circuit" zaczynała się w Apollo Theater, potem był Howard Theater w Waszyngtonie, i dalej mniej znane sale na prowincji. Chris Thomas King tłumaczył - W takim klubie można było się zabawić, posłuchać muzyki, zatańczyć, poplotkować. Kwitło życie towarzyskie. Dla muzyków było to jednak coś więcej, niż zabawa. Granie zawsze traktowali poważnie... Jak wyglądał koncert w jednym z takich klubów na Południu, w Lithonia Country Club, dwadzieścia mil od Atlanty opisał Sonny Freeman - To jest prawdziwy funk. Klub, a właściwie buda, w połowie pusta, udekorowana jak Club Streamline, wyglądająca jak Stork Club: nagie, drewniane krzesła i stoły, popękana cementowa podłoga i scena, wyłożona bez sensu aluminiową folią, oświetlona przez jedną tylko lampę, publiczność wygląda jakby lubiła bluesa, ale w ogóle nie klaszcze... B.B. King reagował na taką publiczność mówiąc do niej - Wiecie, że my ciężko dla was pracujemy. Czemu nie możecie swoimi rękoma okazać nam, że to doceniacie. To trudne, gdy ludzie nie są z tobą...

            Przede wszystkim jednak czarni artyści występowali w małych miejscowościach, gdzie dostęp do rozrywki i kultury masowej i tak był utrudniony. Wokalistka bluesowa Zora Taylor potwierdzała - Na "Chitlin' Circuit" publiczność stanowili tylko Afro-amerykanie. Czarna publiczność reaguje okrzykami i głośno wyraża swoją opinię... Dave Holden muzyk z Seattle opowiadał - Wybraliśmy się na "flaczkowa trasę" razem z Jamesem Brownem i Jackiem Wilsonem. Zaczynała się od Apollo Theatre w dół na Florydę i dalej miasta na południu do Houston i Dallas... W tamtym okresie wielkie sale w większych miastach mogły wypełnić tylko największe gwiazdy, choć koncertowały one także na głębokiej amerykańskiej prowincji. Trzeba też wiedzieć, że właścicielami tych sal, dla "czarnych" byli najczęściej biali biznesmeni. Na przykład Apollo Theatre od początku miał dwóch białych właścicieli Leo Brechera i Franka Schiffmana,  nota bene imigrantów z Europy. Brecher był już w latach 20. ub. stulecia nie tylko właścicielem Cotton Club, który nie był zaliczany do "Chitlin' Circuit", ale także menedżerem większości kolorowych talentów w Nowym Jorku. James Brown, przez wiele lat był królem Apollo, lecz mimo to, koncertował w wielu małych miejscach na Południu, czy też w Los Angeles.

poniedziałek, 27 lutego 2023

            Czarni muzycy soul, R&B, czy rock'n'rollowi występowali często w miejscach, których nie można było znaleźć na mapie, a drogę przemierzali autobusami. W latach trzydziestych XX wieku, organizowała je TOBA (Theatre Owner’s Booking Association), tak samo było również trzydzieści lat później, kiedy nazwę TOBA tłumaczono jako "tough on black asses" ("befsztyk dla czarnych osłów"), gdyż wykonawcy mogli spać tylko w domach czarnych fanów lub w autobusach, większość hoteli, zamykała przed nimi swoje podwoje i przez lata nic się w tej materii nie zmieniało. Mimo to, popularny już wtedy B.B. King uważał nazwę "Chitlin' Circuit" za obraźliwą, nawet wiele lat później mówił  - Nadal gram w wielu tych miejscach i choć niektóre są dość obskurne, będę tam wciąż występował... Dyrektor Apollo Theatre Brian Davis opowiadał, że ta, tak zwana "flaczkowa trasa" - obejmowała sieć domów, mieszkań, stodół i starych szop - muzycy, śpiewacy, tancerze i komicy występowali w tych miejscach, w czasach depresji, aby zebrać pieniądze dla cierpiących głód czarnych rodzin. Gospodarz przygotowywał dla wszystkich, artystów i gości duży garnek flaków... Bobby Rush uzupełniał - "Flaczkowa trasa" to po prostu każde miejsce, w którym grano dla tylko czarnej publiczności. Mógł to być zajazd, bar z grillem, sala bilardowa, czy knajpa...

niedziela, 26 lutego 2023

Rozdział 8 (1963) - Chitlin' Circuit

 

            ...Wędrowałem. Grałem z różnymi grupami od Nashville, po Los Angeles, Indianapolis i Florydę...

 

            Od 1963 przez następne dwa lata Jimi spędzi wiele miesięcy na trasie zwanej "Chitlin' Circuit", czyli "flaczkowej". Nazwa tej trasy, a właściwie ciągu lokali, w których odbywały się występy dla czarnej publiczności, brała się z jedzenia, które na niej oferowano, a były to głównie flaczki wieprzowe (wołowe ?) i inne mięsne odpadki. Flaczki, należały do najtańszego rodzaju mięsa, były więc częścią pożywienia czarnej społeczności na Południu Stanów. W czasach niewolnictwa flaczki często dla ubogich były jedynym mięsem, uwięzieni czarni przecież nie mogli zdobyć innego jedzenia. "Chitlins", tak nazywano tę potrawę w gwarze na Południu, jak twierdzą autorzy "kucharskich książek" na terenach Konfederacji, to były mocno gotowane i smażone jelita wieprzowe (czy raczej wołowe). Dziennikarz Phil Tajitsu Nash sugerował, że termin ten "ukuł" Quincy Jones, nawiązując do życia Afro-amerykanów występujących w latach 40. i 50. ub. stulecia, a historyk Irwin Richman odniósł to do analogicznych zwyczajów żydowskich muzyków na całym świecie. Aby przyrządzić ten specjał, trzeba było stać nad kuchnią z pięć godzin, albo i więcej, więc kiedy babcia Jimiego, Nora Hendrix je gotowała, zgłodniali sąsiedzi już gromadzili się wokół stołu... Poprzez staranne czyszczenie i moczenie oraz powolne gotowanie, wydzielające smrodliwą woń, odpowiednio przyprawione mięso, po kilku godzinach stawało się smaczne, choć nieprzyjemny zapach wciąż się utrzymywał. Wraz z końcem niewolnictwa, mimo działania prawa Jima Crowa i bardziej jawnych form ucisku "Czarnych", flaczki praktycznie zniknęły z menu dbających o renomę restauracji i barów w czarnych dzielnicach, pozostały jednak daniem dla uboższych mieszkańców i w lokalach uznanych za mniej zacne. W takich jadłodajniach obok flaczków podawano także inne tradycyjne, miejscowe potrawy, czyli makaron z serem, gotowany czarny groch, czerwoną fasolę z ryżem, smażone ryby i kurczaki.

           Nazwa "Chitlin' Circuit" stała się również terminem używanym symbolicznie wskazując na kiepskie raczej warunki dostępności do wielkiej czarnej muzyki. Brytyjscy muzycy rockowi, często bluesowi entuzjaści, którzy w połowie lat 60. ub. stulecia nie tylko koncertowali na Południu USA, lecz starali się tam poznać warunki życia ich muzycznych idoli, byli zszokowani ubóstwem życia i obskurnością miejsc, w których oni żyli. Soulowa piosenkarka Martha High wspominała - Istniała sieć zwykłych lokali na Południu, które zwykle były nieprzewidywalne. "Chitlin' Circuit" to były lokale tylko dla czarnych...

sobota, 25 lutego 2023

            Wśród osób, które wzięły też udział w przygotowaniu wystawy ukazującej historię "czarnej" muzyki w Nashville był moderator radiowych programów Ed Salamon, który jako czternastoletni dzieciak widział Jimiego z "Isley Brothers", a także biorący udział w panelu dyskusyjnym: Johnny Jones, Frank Howard, George Yates, Marion James, Billy Cox i Teddy Acklin Jr.

            ...Wszyscy - podkreśliła Sharon Lawrence, która tę wystawę odwiedziła i o niej napisała - byli wyraźnie z niej dumni... Przypomnienie muzycznych korzeni było dla nich bardzo ważne, przyznali to, serdecznie dziękując publicznie wspomnianemu Michaelowi Gray'owi. Johnny Jones, przedstawiony jako najlepszy R&B gitarzysta tamtych lat w Nashville, który nagrywał i występował z Juniorem Wellsem i Freddiem Kingiem w Chicago, wystąpił na otwarciu wystawy i wspominał Jimiego, przypominając, że nie tylko jego gra, ale też sposób mówienia, był wtedy odmienny od języka mieszkańców miasta. George Yates, zapowiedziany przez Salamona jako 'facet, który grał także na leworęcznej gitarze, a do tego również szarpał struny zębami' wspomniał, że po raz pierwszy spotkał Coxa i Hendrixa w New Era Club oraz w Twelfth i Charlotte w 1963 roku.

            Teraz, w marcu 2004 roku, na spotkaniu przy okazji wystawy “Night Train to Nashville: Music City R&B 1945-1970” George Yates opowiadał - Wszyscy wtedy staraliśmy się grać najlepiej, jak tylko umieliśmy, nie patrząc na pieniądze, chcieliśmy tworzyć dobrą muzykę. A że ludzie przede wszystkim chcieli podziwiać show, więc robiłem różne sztuczki z gitarą, grałem ponad głową, między nogami, trzymając ją na plecach. Nie było to najlepsze, ale ludzie chcieli to oglądać, dostawaliśmy za to dolara. My, gitarzyści z Luizjany tak to robiliśmy. Pierwszym, u którego zobaczyłem te sztuczki był Arthur Porter, którego nazywaliśmy Agie. Grał z Hankiem Ballardem i "The Midnighters". Kiedy poznałem Jimiego, on się też tego nauczył. Jimi wtedy nie grał na gitarze leworęcznej, sam przekładał struny w swoim Fenderze Stratocasterze. Mógł też grać na modelu Telecaster. On był wtedy człowiekiem Fendera. Zawsze chciał dać dobre widowisko. Był na siebie wściekły, kiedy mu coś nie wyszło. Gdy stał się sławny i usłyszałem jego wersję "All Along The Watchtower" powiedziałem sobie: 'To jest prawdziwy Jimi Hendrix. Ta linie melodyczna, te dźwięki'. Kiedy usłyszałem, że nie żyje, pomyślałem, że stało się tak, bo już więcej nic nie mógł zrobić...

piątek, 24 lutego 2023

            W marcu 2004 roku w Nashville, przy okazji wręczenia nagród "Country Music Hall of Fame", otwarto wystawę “Night Train to Nashville: Music City R&B 1945-1970”. Inaugurowało ją nagranie Cecila Ganta, który w 1946 roku śpiewał, że Nashville naprawdę "skacze". W mieście uchodzącym za stolicę muzyki country, było to pierwsze nagranie w stylu R&B, stylu, który dynamicznie się rozwijał w całej Ameryce, oczywiście również w Nashville. Zaś w następnych kilkunastu latach w mieście, gdzie mieszkało wielu Afro-amerykanów, tacy wykonawcy jak Little Richard, czy Jimi Hendrix spędzili mnóstwo godzin, występując w tamtejszych nocnych klubach, zaś radiostacja WLAC na cały kraj nadawała  muzykę, która z powodu segregacji, gdzie indziej była ledwo słyszana. Zatem na tej wystawie, pokazując historię "czarnej" muzyki w Nashville, zaprezentowano m.in. film z występu Jimiego Hendrixa w programie telewizyjnym Night Train, który o pięć lat  wyprzedził emitowany później w Chicago Soul Train. Ten rzadki film udostępnił wtedy Frank Howard, który z Jimim w tym czasie współpracował. Wśród eksponatów znalazły się również, zamieszczona w gazecie reklama Jolly Roger jednego z nocnych klubów na Printers Alley, w której można było przeczytać: 'W Jolly Roger (występują) m.in. Billy Cox i The Sandpipers oraz Jimmy Hendrix i jego Magiczna Gitara'... Michael Gray, kurator tej wystawy przyznał, że pewien długoletni mieszkaniec Nashville (Billy Cox), bardzo ją popiera i użyczył wiele swoich pamiątek, w tym stary model wzmacniacza Gibson, na którym grał wówczas z Hendrixem, a jeden z przyjaciół Coxa wspomniał wtedy, że to nie muzyka - Harley'e są dziś pasją numer jeden Billy'ego...

czwartek, 23 lutego 2023

            Teddy wychował się wśród muzyków, jako syn człowieka znanego w środowisku, jako "Wujek Teddy", który był właścicielem Del Morocco. "Młody Teddy" teraz człowiek w średnim wieku - zapisała po spotkaniu z nim Sharon Lawrence - był zaangażowany, zabawny i interesujący. Kiedy popołudniowy koncert w tamtym klubie zbliżał się do końca, odwrócił się do publiczności, mówiąc: 'Jimi Hendrix był bardzo dobrym człowiekiem'... Billy Cox wspominał te wspólne z Hendrixem chwile w Nashville a zwłaszcza jego wyjazdy z innymi muzykami - Dwa tygodnie później zadzwonił do mnie: 'Utknąłem w St. Louis'. Wysłałem mu 25 dolców, żeby mógł wrócić. I robił to kilka razy. Potem pojechał z Isley Brothers, a zakończył wszystko w Nowym Jorku...

środa, 22 lutego 2023

            W przełomowym dla niego, 1963 roku Jimi Hendrix podróżował sporo po Ameryce, ale zawsze wracał w Nashville. Mówił przyjaciołom i znajomym, że po to, aby naładować swoje baterie. Ale nigdy nie pozostawał w mieście zbyt długo. Na trasach koncertowych, w których towarzyszył bardzo różnym artystom, odłączał się aż pięć razy, bo szukał wtedy swego przeznaczenia. Jakoś pewnie wiedział, że przeznaczenie go nie ominie, starał się jednak wszystko przyśpieszyć. Opowiadał później - Mieliśmy zespół w Nashville, w stanie Tennessee, miałem już jednak dosyć z nim grania, bo oni nie chcieli niczego zmienić i nigdzie się nie ruszyć. Więc zacząłem podróżować i udałem się do Nowego Jorku...

            Również po roku grania Del Morocco decyduje się opuścić Billy Cox - Nie dawali nam żadnej podwyżki. Mówili zawsze: 'Mamy tu wielu facetów, którzy szukają pracy.' Byliśmy na ich łasce. Winni byli nam pieniądze. Byliśmy kolegami, więc postanowiliśmy razem, że nie damy się pogrążyć i odejdziemy... Kiedy "Uncle" Teddy dowiaduje się, że Cox i Jimi chcą go opuścić, każe się im natychmiast wynosić z pokoju na górze Joyce’s House of Glamour. Johnny Jones idzie ich odwiedzić i widzi Jimiego leżącego na podłodze na kilku rozrzuconych rzeczach. Teddy Acklen Jr wspominał Jimi i Billy powiedzieli mojemu staremu, że zamierzają go opuścić, pójść gdzie indziej i tam grać. Myślę, że dostali lepszą ofertę. Mój ojciec był właścicielem ich instrumentów, ale oni zawsze je zastawiali w lombardzie. Zawsze go denerwowało, gdy mieli wyjechać na występy poza miasto i chcieli je ze sobą wziąć. Zatem kiedy ostatni raz Jimi opuścił Nashville, ojciec zatrzymał jego instrument...

wtorek, 21 lutego 2023

            Spoglądając na płatki śniegu padającego w Nashville, zachęcony przez tego nowego promotora Hendrix pomyślał – Wreszcie nadszedł mój czas. Mieliśmy zespół w Nashville, Tennessee, ale byłem zniechęcony, bo nie mogliśmy grać tam, gdzie chcieliśmy. Więc się stamtąd wyrwałem do Nowego Jorku... Jednak sam nie chce jechać, więc próbuje namówić do wyjazdu Larry’ego Lee. On jeszcze się uczy, poza tym jego rodzice nie zgadzają się na wyjazd. Jimi obiecuje, że wróci do Nashville, kiedy już będzie sławny i bogaty. Larry wspomniał – On nigdy nie powiedział 'jeśli', a właśnie 'kiedy'. Gdy już stamtąd do mnie napisał, byłem mocno przerażony, a zobaczyłem go dopiero, kiedy był w trasie z Little Richardem... Przyjaciela tłumaczył także Billy Cox - Jimi szukał po prostu możliwości ucieczki stąd i dążył do zdobycia sławy. Myślę, że intuicyjnie wiedział, że tam będzie super. Tutaj odkryto go, ale on poczuł, że jego najlepszą okazją jest wyjazd do Nowym Jorku... Ponownie oddaję głos Larry'emu Lee - Jimi zawsze miał wielkie marzenia i zawsze mówił, że będzie sławny i ma tysiąc pomysłów, już wtedy miał też kilka piosenek, ale ich nie zachował. Było zimno, nie miał płaszcza, więc powiedziałem mu, aby wziął jeden z moich. Potem napisał jeden list z Nowego Jorku, zapytał: 'Czy bym tam nie przyjechał. Nowy Jork to duże miasto w tym kraju i możemy je zdobyć, człowieku'. Wiedziałem jednak, że w Nowym Jorku to nie może być takie proste...

poniedziałek, 20 lutego 2023

            27 listopada 1963 roku Jimi obchodzi 21 urodziny. Pięć dni wcześniej zastrzelono prezydenta Johna F. Kennedy'ego. ...Ot tak po prostu odszedł wielki człowiek, zawsze go podziwiałem, był dla mnie wyjątkowy - opowiadał Hendrix - Płakałem po jego śmierci, a trochę też dlatego, że byłem bankrutem. Na nic nie liczyłem. Kennedy urodził się dla wielkich spraw, ja niczego nie dokonałem. Musiałem więc coś z tym zrobić...

            Na przełomie listopada i grudnia tamtego roku, do Nashville przybywa Carl Fisher, promotor współpracujący z Henry’m Wynnem i jego agencją Supersonic Attractions. Jimi znowu wrócił do Nashville i razem z Larrym Lee gra tym razem w klubie Baron, przy Jefferson Street. Nowy promotor uważnie przygląda się jego występowi i komplementuje jego grę, dodając, że w Nowym Jorku na pewno mógłby karierę i zarobić wielkie pieniądze. Wspominał Larry Lee - Był gejem, to było od razu widać. Powiedział Jimiemu, że widział jak gra i może mu zapewnić karierę w Nowym Jorki, tam zdobędzie mnóstwo forsy... Tym samym Carl Fisher uderza w czuły punkt Hendrixa, który marzy o tym, aby zarabiać na życie grą na gitarze. Niestety, jako początkujący muzyk cały czas ma niewielkie szanse na realizację swoich planów i mimo, że bardzo szybko się rozwija, granie tu w Nashville nie rokuje zbyt wiele. Uzasadnił to Billy Cox Jimi musiał wykonać jakiś ruch, by zostać gwiazdą. Myślę, że podpowiadała mu to intuicja. Wiedział, że ktoś go odkryje i czuł, że jego najlepszą szansą jest wyjazd do Nowego Jorku... Larry Lee dodawał - Jimiemu było wszystko jedno, chciał się stąd wyrwać, więc ten facet bez trudu namówił go na wyjazd w swoje strony. Przekonywał, że Nowy Jork jest dużym miastem i można tam znaleźć wiele okazji. Wiedziałem, że wcale nie jest tam tak łatwo, niestety Jimi był łatwowierny...    

niedziela, 19 lutego 2023

                Opowiadał Johnny Jones - (Jimi) palił trochę zielsko, jak niektórzy wtedy z nas też robili i popijał syrop na kaszel. Myślę jednak, że Jimi nie mógł długo grać tych R&B kawałków, było mu za ciasno, grać stale te same riffy. Nie miał szans rozwijać się dalej tu w Nashhville, było mu po prostu tutaj za duszno... Hendrix sam to wyjaśnił w kwietniu 1968 roku w magazynie Downbeat - To wszystko strasznie mnie nudziło, a jeśli nudzi ciebie muzyka, to musisz coś zmienić. Dokładniej, kocham bluesa, kocham utwory Howlin' Wolfa i Otisa Rusha, ale robiło mi się niedobrze, gdy miałem grać te same kawałki przez całą noc...

            Wspominał Frank Howard – Większość publiczności nie była jeszcze przygotowana na indywidualny styl Jimiego. Wtedy grano prostego R&B, a kiedy on dodawał do tych utworów swoje wysokie nuty, spoglądałem na niego, mówiąc: 'Zostań przy temacie'. Ludzie zaś rzucali w niego resztkami z drinków: kostkami lodu i kawałkami cytryn... Howard nie raz widział, jak skandalicznie zachowywał się Hendrix, zmieniając wykonywane tematy - Odwracał się i robił sprzężenia na gitarze. Wykonywaliśmy standardowo “Shout”, a on dokładał do tego kilka szaleńczych zagrywek. Nie było to dobre, a wręcz złe. Raz nawet powiedziałem właścicielowi, Wujkowi Teddy, żeby zwrócił mu uwagę, aby Jimi grał na gitarze za plecami i szarpał struny zębami tylko w trakcie jego solowego występu, a nie gdy grał razem z nami...

piątek, 17 lutego 2023

            Ówczesna trasa z Curtisem Mayfieldem miała jednak nie tylko blaski, ale również cienie - a dokładniej jeden, jedyny cień - zarobki. Robert Fisher wspominał -  Larry Lee, jako wybrany przez muzyków starszy grupy, przyszedł do mnie z żądaniem podwyżki, twierdząc, że to zależy tylko ode mnie. Odpowiedziałem mu, żeby przypomniał sobie, ilu jest w Nashville bezrobotnych gitarzystów... Po tej rozmowie Fisher postanawia wyrzucić Larry'ego i wtedy wstawia się za nim Jimi, mówiąc, że jest on najważniejszym muzykiem grupy "The Bonnevilles", a poza tym uczy się w koledżu, dodaje - te pieniądze są mu potrzebne na opłacenie czesnego... Robert Fisher dodawał - Napomknął mi, że sam myśli o tym, żeby opuścić grupę. Byłem zaskoczony, Jimi był w zespole bardzo istotnym muzykiem. Miałem związane z nim swoje plany, powiedziałem mu więc, żeby został głównym wokalistą, ale on miał zupełnie inną wizję. Dodał, że ma kilka własnych utworów i chciałby je nagrać...

            Fisher oblicza, że to nagranie może przynieść mu pieniądze, no i w ten sposób zapewne przytrzyma Hendrixa, więc zabiera go ze sobą do małego studia Fidelity Recording na Broadway Street w śródmieściu Nashville, w pobliżu sławnej sali Ryman Auditorium, skąd transmitowano wspominany już program Grand Ole Opry. Wtedy „The Bonnevilles”, w składzie: Robert Fisher (key), Jimi Hendrix (g), Larry Lee (g), Isaac MacKay (dr), Harrison Callaway (tp), Aaron "Heinz Ketschup" Varnell (sax) oraz nieznany basista, nagrywają cztery utwory demo, w tym: "Snuff Dripper" i "Ouch". Nagrania tak dobrze brzmią, że Fisher zabiera taśmę do "Hossa" Allena, ale on, choć chwali zespół "The Bonnevilles", nie jest zainteresowany produkcją płyty. Jimi ma więc wolną rękę i odchodzi. Billy Cox w Guitar Player we wrześniu 1987 roku przyznał -  Kiedy trasa dobiegała końca, Jimi trafił z powrotem w Nashville, ale coraz bardziej zdawał sobie sprawę, że musi wyostrzyć swoją grę, aby jeszcze bardziej wyróżnić się z tłumu... Cały więc czas pracował, rozwijał się technicznie i pracował nad własnym brzmieniem, coraz bardziej też odróżniał się od swoich, mieszkających w Nashville kolegów muzyków, dojrzewając do decyzji pójścia swoją drogą.

czwartek, 16 lutego 2023

            Z tamtymi występami z Curtisem Mayfieldem wiąże się jeszcze jedna historia. Otóż, jako główna gwiazda otrzymuje on na scenę najlepszy sprzęt. Jimi nigdy wcześniej nie grał na takim wzmacniaczu, jaki wtedy widzi. Kiedy się do niego podłącza, gra, jak to często ostatnio robi, bardzo długie, przeraźliwe, wyjące dźwięki. Larry Lee wspominał, że Curtisowi nie spodobało się, żeby jakiś gitarzysta przed jego występem popisywał się na scenie, do tego w tak dziki sposób, jak zrobił to Hendrix. Zawołał więc Gorgeousa George'a, aby skończył jego występ. George więc wychodzi na scenę i przerywa granie Jimiego, oznajmiając: 'Panie i panowie. Oto Curtis Mayfield i "The Impressions"'. Publiczność owacyjnie przyjmuje mistrza, który podłącza swój instrument. Uderza w struny. Niczego nie słychać. Opowiadał Larry Lee - Mayfield zażądał, aby dowiedzieć, co się stało z jego wzmacniaczem, a Jimi udawał, że nie rozumie o co chodzi. Wiedział, że wszystko jest w porządku, że się nic nie stało. I czekał, aby zobaczyć, co zrobi Curtis... Jimi stoi wtedy za kurtyną i z lekkim rozbawieniem widzi, jak Curtis Mayfield jęczy: 'Człowieku, co zrobiłeś z moim wzmacniaczem'. No cóż, wzmacniacz nie mógł wytrzymać natężenia dźwięku gitary Hendrixa, który po swoim graniu skręcił całkowicie gałkę wzmocnienia. Według Billy'ego Coxa, Hendrix, przypadkowo uszkodził wtedy jeden ze wzmacniaczy Mayfielda, ale na szczęście, Curtis nigdy nie odkrył, kto mu ten najlepszy sprzęt popsuł.   

                W wywiadzie dla Straight Ahead, krótko przed śmiercią w 1999 roku, Curtis Mayfield wspomniał o Hendrixie – Swoją muzyką, wyprzedził znacznie czas. Osobiście adorowałem go i szanuję, za to co zrobił dla muzyki. zabawne, jak wielu czarnych nie zna Jimiego Hendrixa, a przecież pracował on kiedyś z "Isley Brothers"... Trzeba tu jeszcze dodać, że rytmiczna gra Mayfielda na gitarze oraz jego umiejętność wykorzystywania rezonansu, w najbliższej przyszłości będzie miała ogromny wpływ na jakość gry Jimiego Hendrixa. Peter Doggett zauważy, że solówka w utworze "(Have You Ever Been In) Electric Ladyland" z płyty, którą Hendrix nagra dopiero za pięć lat, a także utwór “Heaven Has No Tomorrow” zdradzają, ile - Skorzystał on w trakcie tamtej trasy koncertowej z niepowtarzalnego i oryginalnego stylu gry Mayfielda... Można przypuszczać, że twórczość Mayfielda zainspirowała także Hendrixa do stworzenia aranżacji do własnej ballady “Little Wing”.

środa, 15 lutego 2023

            Curtis Mayfield oczywiście zasłynie po opisanych tu wydarzeniach, głównie dzięki standardowi "People Get Ready" (nagrają go m.in. Rod Stewart i grupa "Vanilla Fudge") oraz kilku wielkim przebojom lat 70. XX wieku z "Superfly", na czele (album ze ścieżką muzyczną z tego filmu znajdzie się nawet na 1 miejscu listy tygodnika Billboard). Wtedy jednak, jesienią 1963 roku, Curtis z "The Impressions" oprócz "Gypsy Woman" śpiewa swoje aktualne piosenki: "Grow Closer Together", "Never Let Me Go", "Little Young Lover", "Minstrel And Queen", "I'm The One Who Loves You", "Sad Sad Girl And Boy", "It's All Right" oraz wydany wtedy w czerwcu "Keep On Pushin'". Ma też w repertuarze także pieśni gospel ("Move On Up"). Jego muzyka jest zresztą wypadkową wszystkich nurtów czarnej muzyki, od spirituals przez bluesa, R&B po soul, a piosenki, które w tamtym czasie śpiewa, jak zauważy Sinead C'Connor - Dotyczą ważnych spraw, głównie miłości i zachęcają, by nie poddawać się złości i nienawiści... Mayfield sam zresztą przyzna - Te piosenki były przykładem tego, co miałem w głowie, co dotyczyło młodego wtedy Murzyna... Nic więc dziwnego, że wykonywane przez niego w ekstatyczny sposób piosenki, robią wówczas na Hendrixie ogromne wrażenie. Można nawet powiedzieć, że grając z nim, realizuje kolejne swoje marzenie, wspomni potem - To było bardzo przyjemne, kiedy graliśmy w takich małych funkowych klubach. Było tam gorąco, aż z człowieka leciał pot, i bardzo grzały się wzmacniacze, ale też była bardzo gorąca atmosfera. Dźwięk, aż spływał wszystkim po ciele... W 1970 roku dla Rock A World w rozmowie z  Sue G. Clark Jimi Hendrix przyzna – Lubię "The Impressions". Podoba mi się ich podejście do tego co robią. Lubię ten smak, ten rodzaj muzyki. Jeśli zrobisz to prawidłowo, to jest jak zaczarowane. Każdy ma swoje własne sposoby mówienia rzeczy, ale "The Impressions" są na właściwej drodze. Zrobili ostatnio numer "Keep On Pushin'". Bazują na starych pieśniach. To są ludzie, których naprawdę trzeba szanować...       

wtorek, 14 lutego 2023

            Na tej trasie jesienią 1963 roku, Jimi poznaje jednego ze swoich idoli Curtisa Mayfielda, gitarzystę, który wywarł ogromny wpływ na muzykę soulową. ...Aretha (Franklin - przyp. aut.) podziwiała geniusz Curtisa Mayfielda, który potrafił włączyć do R&B elementy jazzowe - przyznawał Arif Mardin. Mayfield jest rówieśnikiem Hendrixa, występuje już od 1956 roku, najpierw w Chicago z grupą "The Alphatones", następnie z "The Roosters", której nazwę zmienia na "The Impressions" (w składzie Jerry Butler, Sam Gooden i Curtis Mayfield). Kiedy przyjeżdża na Południe, ma już spory dorobek. Jego piosenka "Um, Um, Um, Um, Um, Um" cieszy się wtedy w Ameryce wielkim powodzeniem w nagraniu Majora Lance'a (rok później, w 1964, w Anglii stanie się przebojem zespołu z Manchesteru "Wayne Fontana & The Mindbenders"). Zaś od dwóch lat, we własnej wersji Mayfielda, śpiewana charakterystycznym falsetem, wielkim przebojem jest piosenka "Gypsy Woman", która trafi wtedy na ścieżkę dźwiękową filmu "Lilies Of The Field" z Sidney'em Poitierem w roli głównej, a za kilka lat doczeka się wielu znakomitych interpretacji, choćby Briana Hylanda -w 1970 roku (jej producentem będzie Del Shannon), czy Bruce'a Springsteena.

niedziela, 12 lutego 2023

            Na początku października 1963 Hendrix znowu rusza na "flaczkową trasę", która ma potrwać 30 dni. "The Bonnevilles", dla której miała to być ogromna szansa na przebicie się do czołówki zespołów R&B, ma na niej zagrać aż 38 koncertów, a w zespole są wówczas, znani Jimiemu: A.W. Davis (as), Don Nunnelly (ts), Isaac McKay (dr), Aaron „Heinz Ketschup” Varnell (ts), Willie Young (b) oraz okazjonalnie Joe Fisher (org). Razem z "The Bonnevilles" w trasę udaje się także miejscowy zespół „The Avons” oraz Peggy Gaines. Ale najważniejsze jest to, że oprócz swojej części występów muzycy zespołu mają akompaniować wspomnianej wcześniej "The Marvelettes", pierwszej żeńskiej grupie wokalnej firmy Motown. W 1961 roku, po zdobyciu 1 miejsca na listach przebojów piosenką “Please Mr. Postman” i dalszej serii hitów, takich, jak: "Beechwood 4-5789", "Playboy", "Twistin' Postman" oraz aktualnych wtedy "As Long As I Know He's Mine", "Locking Up My Heart", czy "Strange I Know", grupa jest popularna szczególnie we wschodnich stanach USA, ale i na Południu bardzo się wtedy podoba. Grając z nią, Jimi zdobywa następną porcję doświadczenia scenicznego, zwłaszcza, że trochę mu pozwalają na swobodniejsze granie i wtrącanie modnych fraz z muzyki surfowej. Próbował to już robić w "The King Kasuals", ale tam koledzy go wyśmiewali, twierdząc, że frazy w stylu Dicka Dale'a, czy grupy "The Beach Boys" zupełnie nie pasują do surowego R&B. „The Bonnevilles” otwierają koncerty "The Marvelettes", wspierają także pozostałych artystów „The Avons” i Peggy Gains oraz śpiewającego konferansjera, którym jest, znany Jimiemu Harry Batchelor. Trasa obejmuje m.in. Knoxville w Tennessee, a jeden z koncertów, jak podaje Tony Brown, odbywa się w Hopkinsville w stanie Kentucky.

sobota, 11 lutego 2023

            Po tej pierwszej w życiu serii nagrań w zawodowym studiu w Nashville, zanim Hendrix wróci na "flaczkową trasę", w Nashville pogra jeszcze z grupą "The Imperials", która 27 i 28 września w klubie New Era towarzyszy innej wielkiej damie muzyki soul i bluesa. Etta James z Los Angeles, odkryta w 1954 roku przez Johnny'ego Otisa wsławiła się kilkoma przebojami, wśród nich "odpowiedzią" na przebój wspomnianego wcześniej Hanka Ballarda "Work With Me Annie", czyli piosenką "Roll With Me Henry" (jej tytuł zmieniono na "The Wallflower", by zamaskować nieprzyzwoity tekst i umożliwić mu wspięcie się na szczyt R&B listy przebojów oraz: "At Last", "All I Could Do Was Cry", "Trust In Me", "Don't Cry Baby", "Something's Got A Hold On Me (It Must Be Love)" (opartej na starej pieśni gospel), "Stop The Wedding" i aktualnym wtedy w 1963 roku - "Pushover". Z tych dwóch koncertów firma Chess rok później wyda album "Etta James Rocks The House". Etta James opowiadała potem o przesłuchaniu materiału wówczas nagranego, który odbywał się w studiu firmy - Kiedy dotarłam do fragmentu, kiedy, jak myślałam, on będzie piszczał lub krzyczał, on mnie uderzył, naprawdę, walnął mnie w plecy. Dosłownie... On, czyli Leonard Chees, tak wtedy zareagował na jej, czyli Etty James wykonanie całego koncertu w Nashville, koncertu, w którym miał wziąć udział bohater tej książki. I znów okazało się, że jego nazwiska trudno szukać, wśród muzyków towarzyszących solistce, na gitarze zagrał bowiem David Tyrone Walker. Jest za to na liście muzyków kolega Jimiego, perkusista Freeman Brown. Wokalista Larry LaDon, przyznał, że zespół "The Imperials"  (z Hendrixem w składzie) rzeczywiście wtedy w tym klubie w Nashville zagrał, ale, jak dodał - był raczej suportem (grał na rozgrzewkę), a nie akompaniował James...

piątek, 10 lutego 2023

            Następna sesja również odbywa się niebawem, gdyż Billy Cox skomponował dwie swoje piosenki. Ponieważ ani on, ani Jimi nie chcieli śpiewać, Cox zaproponował, aby teraz wokalistą został Frank Howard. Producentem był znowu "Hoss" Allen. Opowiadał Frank Howard - Billy napisał dla mnie “I’m So Glad” oraz  “I’m Sorry For You” i weszliśmy do studia Starday/King Studios, aby je nagrać. "Hoss" chciał, aby Hendrix był tylko gitarzystą rytmicznym, solo grał Johnny Jones, lecz kiedy usłyszał dźwięk gitary Jimiego, wyłączył jego mikrofon. "Hoss" nie lubił, kiedy muzycy eksperymentowali podczas nagrywania. Później powiedział mi - 'Gdybym wiedział, że Jimi będzie tak sławny, wyciągnąłbym jego gitarę'... Płytę w 1965 wyda Barry Records (z numerem 1008), a zgodnie z zapisem w księgach studia, udział w nagraniu wzięli: Frank Howard, Herschel Carter i Charley Fite (voc), Johnny Jones (gitara prowadząca), James Hendrix (gitara rytmiczna), Billy Cox (gb), Freeman Brown (dr), a także Harrison Callaway i inni muzycy grający na instrumentach dętych. "Hoss", który miał złe doświadczenie ze stosowanym przez Hendrixa "feedbackiem", bardzo głęboko schował w mikście jego gitarę.

            Na tej sesji jeden ze swoich utworów nagrywa także Billy Cox, ale zostanie on później skasowany. W tym samym czasie Jimi bierze udział w realizacji piosenki „I’m Crying”, razem z wokalistką Sandrą Wright, gitarzystą George Yatesem oraz perkusistą Freemanem Brownem. Niestety ta piosenka nigdy nie została wydana.

czwartek, 9 lutego 2023

            Billy Cox tak bardzo ufa umiejętnościom Jimiego, że kiedy otrzymuje następną ofertę udziału w sesji nagraniowej, zabiera go ze sobą. Niestety producentem znowu jest "Hoss" Allen, stary wróg Jimiego, który nie może zrozumieć jego pełnej zgrzytliwych dźwięków gitarowej gry, zwłaszcza zaś stosowanego przez niego już dość często sprzężenia (feedback). Allen powrócił właśnie z Chicago, gdzie pracował dla Chess Records. Jimi wchodzi do studia z ambicją pokazania w pełni swoich umiejętności, choć wymagania producenta znów są bardzo proste, bo ma tylko grać podkład akordowy. Zatem i po tym nagraniu nie pozostanie żaden ślad.  

            Trzecia sesja jest jedną z kilku kolejnych zaplanowanych w tym okresie. Allen i Starday/King Records chcą nagrać muzyków z Nashville. Johnny Jones zabiera Jimiego ze sobą do studia, ma mu bowiem pomagać w nagraniu jego utworu “Feels So Bad, Like A Ball Game On A Rainy Day”. Johnny Jones wspominał - Allen próbował, aby tę piosenkę nagrał Frank Howard i jego zespół "The Commanders", ale nie udawało się. Więc zrobiłem to razem z Jimim, który grał w tle. Trwało wieki, aby zmusić go do grania tylko rytmu. W końcu się udało. Wiem, że niektóre sesje Jimiemu zupełnie nie pasowały... Wersja demo tej piosenki, ze skróconym tytułem "Feel So Bad", była potem odtwarzana w radiu WLAC przez Allena, jednak mimo, że nie usunął on ścieżki Hendrixa, jego nazwisko zostało pominięte. 

środa, 8 lutego 2023

            Pierwsza z nich dotyczy Franka Howarda i jego zespołu "The Communards", którzy mają nagrać dwie piosenki. Organizuje ją Billy Cox, zaangażowany przez płytową firmę King/Starday Records, z którą współpracuje wspomniany już wcześniej miejscowy disc jockey (dee-jay, czyli radiowy prezenter) Bill „Hoss” Allen, który wspominał – Znałem Coxa z czasów kiedy był w wojsku i przyjeżdżał na weekendy do Nashville, skontaktowałem się z nim… Billy Cox dodał – Spytał, czy znam jakiegoś dobrego gitarzystę, który mógłby przyjść na nagranie do studia. Poleciłem Jimiego... Nieco inaczej zapamiętał to "Hoss" Allen - To była sesja Billy'ego Coxa. On zadzwonił do mnie i powiedział, że ma gitarzystę, chciałby, żebym go przesłuchał. Powiedziałem mu, że już mam dwóch gitarzystów, ale i tak go przyprowadził. Miałem już gitarzystę solowego, więc powiedziałem Jimiemu, że ma grać rytm typowy dla muzyki z Nowego Orleanu. Podłączył się, a ja pokazałem mu prosty riff, jaki ma grać do tego utworu. Zaczęliśmy nagrywać i słyszę jakiś dziwny, bardzo głośny dźwięk. Pomyślałem, że coś się stało w studiu, proszę o powtórzenie i znowu słyszę to samo. On grał zbyt głośno, kazałem mu ściszyć wzmacniacz, a w końcu powiedziałem inżynierowi, żeby całkowicie go wyłączył. Kiedy po sesji słuchaliśmy nagrania, Jimi spytał: 'A gdzie moja partia?' Odparłem: 'Nie mam pojęcia. Zapewne jest coś nie w porządku z twoim wzmacniaczem'. Powiedziałem prawdę, bo jego brzmienie zupełnie mi się nie podobało... Weteran prezenterów płyt soulowych w okolicy "Hoss" Allen, dodał po latach, że nie miał pojęcia, iż – Jimi będzie tak wielki...

            Po pierwszej sesji Hendrixa nie został więc żaden ślad. ...Pewnie dlatego - jak zauważy Steven Roby - że Hendrix po prostu wyprzedzał swój czas, albo znalazł się w niewłaściwym miejscu i w niewłaściwym czasie. Niezależnie od tego, że wytrwa, jego cel, by znaleźć swój własny dźwięk i odpowiedni zestaw muzyków do jego odegrania, będzie go trzymać przy życiu, choć wiele przeżyje w tych trudnych pierwszych latach...

wtorek, 7 lutego 2023

            Lider "The Bonnevilles" nabiera szacunku do swego gitarzysty, wręcz się z nim zaprzyjaźnia, zwłaszcza kiedy widzi jego stosunek do swojego małego syna Edwarda. Wspominał potem - Jimi bardzo lubił Eda, bo przypominał mu jego młodszego brata Leona, którym się w młodości zajmował... Fisher postanawia więc, że po tej trasie koncertowej zatrzyma Jimiego na dłużej, wiedząc zresztą, że za kilka dni ma się rozpocząć kolejna seria występów, którą uzgodnił w Nashville z promotorem Isaacem Washingtonem. W niej ma wziąć udział, promująca swoją najnowsza płytę "My Daddy Knows Best", dziewczęca grupa wokalna firmy Motown Records „The Marvelettes”, dołączyć ma również do sławnego Curtisa Mayfielda i jego grupy „The Impressions”.

            Zanim to jednak nastąpi, jak zanotował Steven Roby w książce "Becoming Jimi Hendrix", w sierpniu 1963 (a nie w listopadzie poprzedniego roku, jak uważają Tony Brown czy Johnny Black), Jimi Hendrix wchodzi do studia, aby wziąć udział w pierwszej w swoim życiu profesjonalnej sesji nagraniowej, a dokładniej w czterech sesjach.

poniedziałek, 6 lutego 2023

            Na trasie, z reguły przyjmowanej przez odbiorców entuzjastycznie, zdarzają się drobne "wpadki", na przykład na koncercie w American Legion Hall w Clarksville Hendrix, Robert Fisher (dr) i Jimmy Scott (sax) improwizują przez dwadzieścia minut, ponieważ reszta zespołu spóźnia się na występ. Na innym koncercie w Searcies (lub Daw Serses) w Bells, w stanie Tennessee, na życzenie właściciela klubu grają tylko Hendrix z Larrym Lee oraz perkusistą i basistą „The Bonnevilles”, bez sekcji dętej. Jimi często wraz z Larrym gra akordy, ale też decyduje się na coraz bardziej ekscytujące solówki. Czasem też wywołuje na dłuższe solo perkusistę Isacca McKay'a, aby samemu przygotować się do grania na gitarze techniką "slide". Znaczenie Hendrixa wzrasta z każdym koncertem, aż Fisher, w przeciwieństwie do niektórych odbiorców i właścicieli, decyduje się, na umieszczenie jego nazwiska jako głównego muzyka - (Jimi) mógł zrobić więcej z gitarą, niż bracia Ringling z czerwonym, białym i niebieskim słoniem. Czy to była gra na gitarze za plecami lub szarpanie strun zębami, jego popisy naprawdę rozpalały tłum...

niedziela, 5 lutego 2023

            Bob Fisher, w przeciwieństwie do części widowni, właścicieli i "Hossa" Allena, jest pod wrażeniem gry Jimiego. Kiedy Hendrix gra z gitarą za plecami i szarpie struny zębami, rozpala to widzów. Tak bardzo, że po Huntsville zespół "Bonneville" potrzebuje już dwóch solowych gitarzystów. Podczas koncertu w Parsons w Tennessee dołącza więc Larry Lee i z Jimim wymieniać się będą solówkami. Na krótko też dojdzie trzeci gitarzysta - George Yates. Trzeba przyznać, że obecność Jimiego na scenie dodaje muzykom wiary w siebie. Fisher założył, że ten nowy skład "The Bonnevilles", złożony zarówno z czarnych, jak i białych muzyków występować będzie przede wszystkim w klubach dla białych, szczególnie zaś na uniwersytetach - Tennessee w Martin oraz Vanderbilt Univeristy. Niestety w białych dzielnicach nie może znaleźć miejsc noclegowych dla kolorowych, nie chce jednak dzielić ich na grupy - Mieliśmy szczęście, że w domach moich rodziców i teściów, znalazło się tyle miejsca, że mogli przenocować wszyscy moi muzycy. Byli zadowoleni z pobytu w Parsons i Decaturville, oddalonych od siebie o pięć mil. Zawsze było sporo jedzenia i nikt nie odmawiał gościny. Moi krewni i przyjaciele mieścili nas przez dwie noce... W Decaturville Jimiemu wpada w oko Dorothy Jean Scott, atrakcyjna kuzynka lidera, więc na noc zatrzymuje się u jego teściów, którzy mieszkają vis a vis Dorothy. Wspominał Robert Fisher - Zobaczył ją na jednym z występów, gdy tańczyła na parkiecie. Był w tym czasie nieco nieśmiały i kiedy widział ją po raz pierwszy, był przytłoczony jej urodą. zapytał mnie, czy ją znam i poprosił, abym jej go przedstawił. Obserwował ją przez całą noc, uśmiechając się, gdy widział jak Doty się rumieni, kiedy ich oczy się spotkały. W innych okolicznościach, pewnie skończyłoby się to trwałym związkiem. Ale Jimi miał wtedy coś do wypełnienia, i choć był mocno zainteresowany Doty, ta misja była dla niego ważniejsza...

sobota, 4 lutego 2023

            Pierwszy koncert Hendrixa z „The Bonnevilles” odbywa się w Huntsville, Alabama we wrześniu 1963 roku, a Steven Roby ustalił, że wystąpili także w Centerville w stanie Tennessee oraz w lokalu Daw Serses w Bells. Trasa ma potrwać do października, a praca ma polegać na tym samym, co zawsze, czyli na regularnych występach w klubach na "flaczkowej trasie" oraz na graniu z "gorącą" gwiazdą czarnej muzyki, za jaką uchodzi wtedy frontman zespołu Bob Fisher. Obok Jimiego podstawowy skład zespołu "The Bonnevilles" tworzą: Willy Young (gb), Sammy Higginbottom (sax) i Isaac McKay (dr). Oczywiście, nie ma zbyt wiele czasu na zorganizowanie prób, mimo to, czarna publiczność na trasie oczarowana jest Jimim, jego gestami oraz akrobatycznymi sztuczkami z gitarą. Jedna z kobiet jest na koncercie tak podekscytowana, że w chwili gdy Jimi gra na gitarze językiem, pada na parkiecie na plecy. Zespół zresztą się rozrasta, bo dochodzą: A.W. Davis (as), Don Nunnelly (ts), Isaac McKay (dr), Aaron „Heinz Ketchup” Varnell (ts), Willie Young (b) oraz okazjonalnie Joe Fisher (org). Muzycy “The Bonnevilles” grają “covery”, czyli utwory z repertuaru Ray’a Charlesa, Bobby’ego “Blue” Blanda, Rufusa Thomasa oraz Johnny’ego Taylora.

piątek, 3 lutego 2023

 

 Rozdział 7 (lato - jesień 1963) - Bob Fisher, Curtis Mayfield

 

            ...Potrzebowałem pieniędzy, ale zawsze chciałem się więcej nauczyć. Najlepszy koncert był, kiedy pracowałem z Curtisem Mayfieldem i "The Impressions". Curtis był naprawdę dobrym gitarzystą, gwiazdą i myślał, że ja mam jakiś kaprys. Nauczyłem się sporo w tym krótkim czasie. Prawdopodobnie miał na mnie wpływ bardziej niż ktokolwiek inny, z kim wtedy grałem - ten słodki jego dźwięk...

 

            Kiedy w sobotę 27 lipca 1963 roku, w Jolly Roger Club w Nashville występuje sławny i ceniony wśród czarnych muzyków, i odbiorców Curtis Mayfield, promotor Isaac Washington poszukuje zespołu, który za parę tygodni mógłby wyruszyć z nim na "Chitlin' Circuit". Trafia do Roberta Fishera, wokalisty, trębacza, saksofonisty i lidera popularnego miejscowego zespołu "The Barnevilles". Larry Lee, który zrobił tak wielkie postępy, iż nikt nie mógł mu zarzucić, że jest najgorszym gitarzystą w Nashville, teraz zamiast jedenastu dolarów za pracę w nocy w trzech setach w Del Morocco, otrzymuje propozycję grania w nim. Zespół wprawdzie zmienił nazwę na "The Bonnevilles", ale jest znany i ceniony w okolicy, od 1961 wspiera różnych wokalistów, w tym już uznanych jak Chubby Checker, czy też wschodzące gwiazdy, jak wspomniana wcześniej córka Rufusa Thomasa, Carla. Wydaje też własne płyty, ich "Cherokee Twist " w kwietniu 1962 roku w radiu w Nashville "zrzuciło" z pierwszego miejsca ówczesny, krajowy przebój Presley'a "Good Luck Charm". Lee i Billy Cox, który czasami grywał na basie z tym zespołem liderowi Robertowi Fisherowi, sugerują do składu Hendrixa, który wtedy mieszka znowu nad Joyce'a House Of Glamour. Fisher zapamiętał, gdy go po raz pierwszy wprowadzono go do Jimiego - Wszedłem do pokoju, który bardziej przypominał kabinę bez okien. Na bardzo małym, podwójnym łóżku siedział dość wysoki młody mężczyzna. Na głowie miał czarną szmatę i brzdąkał na gitarze z odwróconymi strunami. Miałem reputację dobrego samarytanina, więc zatrudniałem muzyków z Nashville, a teraz Billy i Larry chcieli to wykorzystać proponując tego leworęcznego gitarzystę, który, jak przypuszczałem wcale tego nie potrzebuje. Ale patrząc na niego od razu zorientowałem się, że ten facet od dawna nic nie jadł. No więc, w weekend zagrał już z "The Bonnevilles"...  Jimi przyjmuje propozycję pracy, a Fisher kupuje mu dwie brakujące struny do gitary i doprowadza jego odzież do porządku. Po raz kolejny Jimi zostawia kolegów z "The King Kasuals", wspominając - Zmęczyło mnie granie z nimi, ponieważ robili stale to samo i nie chcieli się nigdzie ruszyć...

czwartek, 2 lutego 2023

            Zadanie Jimiego jest takie same, jak w innych przypadkach, ma grać tylko to, czego oczekują od niego Gorgeous George oraz soliści, czyli grać tylko tyle, aby nie odwracać uwagi widzów od liderów, zatem grać z tyłu, wciąż to samo, nie wolno mu dołożyć niczego od siebie. Zdobywa coraz większe doświadczenie obserwując innych i poznając coraz większy repertuar. Wie, że to mu się przyda w przyszłości, gdy wreszcie będzie mógł grać swoją muzykę i występować dla swojej publiczności, choć w to co robi coraz bardziej wkrada się rutyna, coraz bardziej dokucza mu też zmęczenie i narasta frustracja. Wspomni potem - Bardzo lubiłem słuchać R&B Top 40, ale granie tych utworów, to była zupełnie inna sprawa. Nie chciałem już tego robić, wolałem głodować...

środa, 1 lutego 2023

            Hendrix grywa wtedy z wszystkimi artystami, którzy przyjeżdżają na występy do Nashville. W klubie The Baron jest to R&B wokalista Roscoe Shelton, z Lynchburga w Teksasie, który jak większość czarnych wokalistów zaczął śpiewać jako 16-latek w grupie gospel. Zaprzyjaźnił się wówczas z Samem Cookem, który był wtedy liderem innego zespołu gospel – „The Soul Stirrers”. Shelton, którego płyta "Roscoe Shelton Sings" uważana jest za jedną z najważniejszych dla  R&B i bluesa w Nashville jest wówczas jednym z pionierów tamtejszej "czarnej" muzyki. Od kilku lat nagrywa w niezależnej wytwórni Excello Records, którą w 1952 roku założył Ernie Young, właściciel wielkiego sklepu z płytami Record Mart na 3rd Avenue North  177-79. Jak wspominał warunki do nagrań były naprawdę spartańskie, odbywało się to tuż za drzwiami wejściowymi do firmowego budynku, przy schodach. ...Szef zamykał drzwi, zaciągał zasłony, ustawiał na podłodze mikrofon a dźwięk rejestrowano na górze. Ernie nie miał wielkiego pomieszczenia, ale udawało mu się otrzymywać naprawdę dobrą jakość nagrań...