niedziela, 26 lutego 2023

Rozdział 8 (1963) - Chitlin' Circuit

 

            ...Wędrowałem. Grałem z różnymi grupami od Nashville, po Los Angeles, Indianapolis i Florydę...

 

            Od 1963 przez następne dwa lata Jimi spędzi wiele miesięcy na trasie zwanej "Chitlin' Circuit", czyli "flaczkowej". Nazwa tej trasy, a właściwie ciągu lokali, w których odbywały się występy dla czarnej publiczności, brała się z jedzenia, które na niej oferowano, a były to głównie flaczki wieprzowe (wołowe ?) i inne mięsne odpadki. Flaczki, należały do najtańszego rodzaju mięsa, były więc częścią pożywienia czarnej społeczności na Południu Stanów. W czasach niewolnictwa flaczki często dla ubogich były jedynym mięsem, uwięzieni czarni przecież nie mogli zdobyć innego jedzenia. "Chitlins", tak nazywano tę potrawę w gwarze na Południu, jak twierdzą autorzy "kucharskich książek" na terenach Konfederacji, to były mocno gotowane i smażone jelita wieprzowe (czy raczej wołowe). Dziennikarz Phil Tajitsu Nash sugerował, że termin ten "ukuł" Quincy Jones, nawiązując do życia Afro-amerykanów występujących w latach 40. i 50. ub. stulecia, a historyk Irwin Richman odniósł to do analogicznych zwyczajów żydowskich muzyków na całym świecie. Aby przyrządzić ten specjał, trzeba było stać nad kuchnią z pięć godzin, albo i więcej, więc kiedy babcia Jimiego, Nora Hendrix je gotowała, zgłodniali sąsiedzi już gromadzili się wokół stołu... Poprzez staranne czyszczenie i moczenie oraz powolne gotowanie, wydzielające smrodliwą woń, odpowiednio przyprawione mięso, po kilku godzinach stawało się smaczne, choć nieprzyjemny zapach wciąż się utrzymywał. Wraz z końcem niewolnictwa, mimo działania prawa Jima Crowa i bardziej jawnych form ucisku "Czarnych", flaczki praktycznie zniknęły z menu dbających o renomę restauracji i barów w czarnych dzielnicach, pozostały jednak daniem dla uboższych mieszkańców i w lokalach uznanych za mniej zacne. W takich jadłodajniach obok flaczków podawano także inne tradycyjne, miejscowe potrawy, czyli makaron z serem, gotowany czarny groch, czerwoną fasolę z ryżem, smażone ryby i kurczaki.

           Nazwa "Chitlin' Circuit" stała się również terminem używanym symbolicznie wskazując na kiepskie raczej warunki dostępności do wielkiej czarnej muzyki. Brytyjscy muzycy rockowi, często bluesowi entuzjaści, którzy w połowie lat 60. ub. stulecia nie tylko koncertowali na Południu USA, lecz starali się tam poznać warunki życia ich muzycznych idoli, byli zszokowani ubóstwem życia i obskurnością miejsc, w których oni żyli. Soulowa piosenkarka Martha High wspominała - Istniała sieć zwykłych lokali na Południu, które zwykle były nieprzewidywalne. "Chitlin' Circuit" to były lokale tylko dla czarnych...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz