sobota, 25 lutego 2023

            Wśród osób, które wzięły też udział w przygotowaniu wystawy ukazującej historię "czarnej" muzyki w Nashville był moderator radiowych programów Ed Salamon, który jako czternastoletni dzieciak widział Jimiego z "Isley Brothers", a także biorący udział w panelu dyskusyjnym: Johnny Jones, Frank Howard, George Yates, Marion James, Billy Cox i Teddy Acklin Jr.

            ...Wszyscy - podkreśliła Sharon Lawrence, która tę wystawę odwiedziła i o niej napisała - byli wyraźnie z niej dumni... Przypomnienie muzycznych korzeni było dla nich bardzo ważne, przyznali to, serdecznie dziękując publicznie wspomnianemu Michaelowi Gray'owi. Johnny Jones, przedstawiony jako najlepszy R&B gitarzysta tamtych lat w Nashville, który nagrywał i występował z Juniorem Wellsem i Freddiem Kingiem w Chicago, wystąpił na otwarciu wystawy i wspominał Jimiego, przypominając, że nie tylko jego gra, ale też sposób mówienia, był wtedy odmienny od języka mieszkańców miasta. George Yates, zapowiedziany przez Salamona jako 'facet, który grał także na leworęcznej gitarze, a do tego również szarpał struny zębami' wspomniał, że po raz pierwszy spotkał Coxa i Hendrixa w New Era Club oraz w Twelfth i Charlotte w 1963 roku.

            Teraz, w marcu 2004 roku, na spotkaniu przy okazji wystawy “Night Train to Nashville: Music City R&B 1945-1970” George Yates opowiadał - Wszyscy wtedy staraliśmy się grać najlepiej, jak tylko umieliśmy, nie patrząc na pieniądze, chcieliśmy tworzyć dobrą muzykę. A że ludzie przede wszystkim chcieli podziwiać show, więc robiłem różne sztuczki z gitarą, grałem ponad głową, między nogami, trzymając ją na plecach. Nie było to najlepsze, ale ludzie chcieli to oglądać, dostawaliśmy za to dolara. My, gitarzyści z Luizjany tak to robiliśmy. Pierwszym, u którego zobaczyłem te sztuczki był Arthur Porter, którego nazywaliśmy Agie. Grał z Hankiem Ballardem i "The Midnighters". Kiedy poznałem Jimiego, on się też tego nauczył. Jimi wtedy nie grał na gitarze leworęcznej, sam przekładał struny w swoim Fenderze Stratocasterze. Mógł też grać na modelu Telecaster. On był wtedy człowiekiem Fendera. Zawsze chciał dać dobre widowisko. Był na siebie wściekły, kiedy mu coś nie wyszło. Gdy stał się sławny i usłyszałem jego wersję "All Along The Watchtower" powiedziałem sobie: 'To jest prawdziwy Jimi Hendrix. Ta linie melodyczna, te dźwięki'. Kiedy usłyszałem, że nie żyje, pomyślałem, że stało się tak, bo już więcej nic nie mógł zrobić...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz