poniedziałek, 20 lutego 2023

            27 listopada 1963 roku Jimi obchodzi 21 urodziny. Pięć dni wcześniej zastrzelono prezydenta Johna F. Kennedy'ego. ...Ot tak po prostu odszedł wielki człowiek, zawsze go podziwiałem, był dla mnie wyjątkowy - opowiadał Hendrix - Płakałem po jego śmierci, a trochę też dlatego, że byłem bankrutem. Na nic nie liczyłem. Kennedy urodził się dla wielkich spraw, ja niczego nie dokonałem. Musiałem więc coś z tym zrobić...

            Na przełomie listopada i grudnia tamtego roku, do Nashville przybywa Carl Fisher, promotor współpracujący z Henry’m Wynnem i jego agencją Supersonic Attractions. Jimi znowu wrócił do Nashville i razem z Larrym Lee gra tym razem w klubie Baron, przy Jefferson Street. Nowy promotor uważnie przygląda się jego występowi i komplementuje jego grę, dodając, że w Nowym Jorku na pewno mógłby karierę i zarobić wielkie pieniądze. Wspominał Larry Lee - Był gejem, to było od razu widać. Powiedział Jimiemu, że widział jak gra i może mu zapewnić karierę w Nowym Jorki, tam zdobędzie mnóstwo forsy... Tym samym Carl Fisher uderza w czuły punkt Hendrixa, który marzy o tym, aby zarabiać na życie grą na gitarze. Niestety, jako początkujący muzyk cały czas ma niewielkie szanse na realizację swoich planów i mimo, że bardzo szybko się rozwija, granie tu w Nashville nie rokuje zbyt wiele. Uzasadnił to Billy Cox Jimi musiał wykonać jakiś ruch, by zostać gwiazdą. Myślę, że podpowiadała mu to intuicja. Wiedział, że ktoś go odkryje i czuł, że jego najlepszą szansą jest wyjazd do Nowego Jorku... Larry Lee dodawał - Jimiemu było wszystko jedno, chciał się stąd wyrwać, więc ten facet bez trudu namówił go na wyjazd w swoje strony. Przekonywał, że Nowy Jork jest dużym miastem i można tam znaleźć wiele okazji. Wiedziałem, że wcale nie jest tam tak łatwo, niestety Jimi był łatwowierny...    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz