Oczekując,
aż nadesłany zostanie paszport Jimiego, Chas z uwagą obserwuje jego występy
przed publicznością i jej reakcję, zastanawiając się co zrobić z nim w Anglii. A
poza występami Chandler i Hendrix coraz bardziej się poznają i zaprzyjaźniają,
starając się jeden drugiego zrozumieć. Rodzi się między nimi więź, która ułatwi
przyszłą pracę i będzie miała wielki wpływ na obu, Chasa w roli producenta i
Jimiego jako gwiazdy rockowej sceny, najpierw w Anglii, a potem i na świecie. Co
jest wtedy najważniejsze - Jimi nabiera do Chasa coraz większego zaufania. ...Zostaliśmy na pięć tygodni, razem wałęsaliśmy
się po Village - wspominał Chandler -
On grał z różnymi ludźmi, a ja go oglądałem i szukałem pomysłów. Zawsze byłem maniakiem literatury
science-fiction i miałem wiele książek na ten temat, które jemu wskazałem. Była
wśród nich "Earth Abides". Tematyka naukowej fantastyki naprawdę go
zainteresowała, stąd brał pomysły na teksty. A on wciąż się martwił o to, co
będzie w Anglii. Nigdy nie był za granicą. Wprawdzie był spadochroniarzem,
myślę, że polecieli do Hiszpanii, tam ich wyrzucili, ale po wylądowaniu wrócił
do domu, do Nowego Jorku...
Myśląc
o tym co się stanie w Anglii, Chandler zastanawiał się także nad tym, jakich
muzyków musi dobrać do zespołu, który towarzyszyć będzie Hendrixowi. Tych,
którzy grali razem z nim w Village, już odrzucił, przypomnę, że wyznał już - California chciał tylko grać bluesa, co moim
zdaniem nie było dobrym pomysłem dla Jimiego Hendrixa, aby się przebił. Kiedy
wykupiłem już wszystkie jego kontrakty, pomyślałem, że trzeba znaleźć dla niego
jakichś muzyków. Byłem zdecydowany zrobić to w Londynie - a nie w Nowym Jorku...
W roku 1992, w wywiadzie radiowym Chandler uzupełnił - Jimi miał wiele wątpliwości dotyczących wyjazdu do Anglii. Często mówił
mi: 'Jaki jest sens w tym, abym pojechał do Anglii jako gitarzysta? Macie
przecież Erica Claptona i Jeffa Becka. Niepotrzebny jest jeszcze jeden
gitarzysta'...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz