Linda ze swojego zbioru bluesowych płyt
wyciąga "Little Bluebird" Johnny'ego
Taylora, "Your Truly" Snooksa
Eaglina, ale najważniejszy okazuje się moment, kiedy gra mu piosenkę „Rainy Day Women # 12 & 35”, z nowego albumu jego ukochanego Dylana “Blonde On Blonde”, który wydany został ledwie przed dwoma
tygodniami. Jimi twierdził potem wielokrotnie, że to jego ulubiona płyta, być
może z uwagi na okoliczności, w których piosenki z niej usłyszał po raz
pierwszy. Opowiadała dalej Linda Keith – Graliśmy
płytę Dylana, którego Jimi wręcz przeceniał - uważał, że Dylan jest największy. Ubierał
się jak on. Zresztą wtedy wszyscy chcieliśmy wyglądać jak Dylan i wyglądaliśmy
komicznie chodząc tak ubrani... Paul Caruso dodawał - Na punkcie Dylana był maniakiem. Dużo razem rozmawialiśmy o Dylanie, o
jego poezji, symbolice w tekstach i o tym, jaki jest genialny. Jimi był bardzo
świadomy swojego braku wykształcenia i swojej wymowy. Był pod wrażeniem ludzi,
którzy mówili dobrze. To jeden z powodów, dlaczego był zapatrzony w Dylana, bo
to był bardzo literacki rock'n'roll ... I raz jeszcze Linda Keith - Myślę, że był to rodzaj frustracji i smutku,
bo wiedział, jak wyjątkowy on był z gitarą. Ale po prostu przyjął, że była to
osobista sprawa i nie może być wśród mas uznana. Myślał, że Bob Dylan był
geniuszem. Podobnie jak wielu jego rówieśników, chciał wyrwać się ze
wszystkiego, co ograniczało czarnych wykonawców...
Na
tym spotkaniu, przy okazji, Linda przedstawia Jimiemu nagrania brytyjskich
wykonawców, którzy przecież często korzystają z bluesa i jak potem przyzna - Grałam mu trochę moich ulubionych kawałków.
Byłam zaskoczona, kiedy dowiedziałam się, że Jimi nic
nie wie o angielskich zespołach, które ja uwielbiałam... Jimi słucha
tych płyt trochę z grzeczności, trochę też dlatego, że sam muzykę kocha.
Nagrania niektórych muzyków brytyjskich, jak Erica Claptona, czy Jeffa Becka
zna, choć wtedy jeszcze raczej słabo. Za to Linda zna ich osobiście. Zna też
Chipa Taylora, tego co napisał piosenkę "Wild
Thing", no i "Beatlesów", o "Stonesach" już nie
wspominając. No i ma ogromne kontakty z ludźmi show-biznesu: menedżerami,
producentami, A&R-manami (ludźmi od spraw artystyczno-repertuarowych),
szefami wytwórni płytowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz