wtorek, 5 grudnia 2023

            Linda ze swojego zbioru bluesowych płyt wyciąga "Little Bluebird" Johnny'ego Taylora, "Your Truly" Snooksa Eaglina, ale najważniejszy okazuje się moment, kiedy gra mu piosenkę „Rainy Day Women # 12 & 35”, z nowego albumu jego ukochanego Dylana “Blonde On Blonde”, który wydany został ledwie przed dwoma tygodniami. Jimi twierdził potem wielokrotnie, że to jego ulubiona płyta, być może z uwagi na okoliczności, w których piosenki z niej usłyszał po raz pierwszy. Opowiadała dalej Linda Keith – Graliśmy płytę Dylana, którego Jimi wręcz przeceniał - uważał, że Dylan jest największy. Ubierał się jak on. Zresztą wtedy wszyscy chcieliśmy wyglądać jak Dylan i wyglądaliśmy komicznie chodząc tak ubrani... Paul Caruso dodawał - Na punkcie Dylana był maniakiem. Dużo razem rozmawialiśmy o Dylanie, o jego poezji, symbolice w tekstach i o tym, jaki jest genialny. Jimi był bardzo świadomy swojego braku wykształcenia i swojej wymowy. Był pod wrażeniem ludzi, którzy mówili dobrze. To jeden z powodów, dlaczego był zapatrzony w Dylana, bo to był bardzo literacki rock'n'roll ... I raz jeszcze Linda Keith - Myślę, że był to rodzaj frustracji i smutku, bo wiedział, jak wyjątkowy on był z gitarą. Ale po prostu przyjął, że była to osobista sprawa i nie może być wśród mas uznana. Myślał, że Bob Dylan był geniuszem. Podobnie jak wielu jego rówieśników, chciał wyrwać się ze wszystkiego, co ograniczało czarnych wykonawców...

            Na tym spotkaniu, przy okazji, Linda przedstawia Jimiemu nagrania brytyjskich wykonawców, którzy przecież często korzystają z bluesa i jak potem przyzna - Grałam mu trochę moich ulubionych kawałków. Byłam zaskoczona, kiedy dowiedziałam się, że Jimi nic nie wie o angielskich zespołach, które ja uwielbiałam...  Jimi słucha tych płyt trochę z grzeczności, trochę też dlatego, że sam muzykę kocha. Nagrania niektórych muzyków brytyjskich, jak Erica Claptona, czy Jeffa Becka zna, choć wtedy jeszcze raczej słabo. Za to Linda zna ich osobiście. Zna też Chipa Taylora, tego co napisał piosenkę "Wild Thing", no i "Beatlesów", o "Stonesach" już nie wspominając. No i ma ogromne kontakty z ludźmi show-biznesu: menedżerami, producentami, A&R-manami (ludźmi od spraw artystyczno-repertuarowych), szefami wytwórni płytowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz