Hendrixowi jednak pomoc potrzebna była właśnie wtedy. Linda więc nie rezygnuje i na jego występ do Cafe Au Go Go, zabiera drugiego swego znajomego z branży muzycznej Seymoura Steina, współzałożyciela innej firmy płytowej Sire Records, który wiele lat po tych wydarzeniach "odkryje" Madonnę. Razem z nim idzie też jego współpracownik, producent Richard Gottehrer. Seymour Stein zapamiętał to wydarzenie z lata 1966 roku - Linda miała dobre muzyczne rozeznanie i później zwróciła moją uwagę na Arthura Browna, który ostatecznie jednak podpisał umowę z kimś innym. Powiedziała mi o tym facecie Jimmym Jamesie: 'On jest wspaniały, bla, bla, bla'. Było to kilka miesięcy po tym, jak otworzyłem Sire Records, więc poszedłem z nią...
Niestety,
okazało się, że po raz kolejny Jimi zastawił gitarę w lombardzie, a chcąc
pewnie być przez tych specjalnych gości zauważonym tę, na której zagrał, rozbił
na scenie. ...Byłam przerażona -
opowiadała Linda - Pożyczyłam mu gitarę
mojego chłopaka, a on ją rozbił! Byłam wściekła na Jimiego, myślę, że zrobił to
specjalnie... Jak później twierdzili obaj, Stein i Gottehrer,
Jimi im zaimponował ...Najważniejsze
jednak dla nas było to, czy ma własne, oryginalne utwory - dodawał Stein - Wiele z tych, które zagrał, dotąd nigdzie
nie słyszałem. Pod koniec koncertu on zachował się, jak "The Who",
zaczął niszczyć gitarę. Ona wpadła wtedy w histerię, więc więcej się już z nim
nie widziałem. Można było pomyśleć, że była świadkiem, jak jej najlepszy
przyjaciel został na jej oczach zamordowany...
Kilka dni później
Stein idzie na inny występ Jimiego, do klubu na 8th Street - Widzieliśmy go po raz drugi i wydarzyło się
dokładnie to samo. Chcieliśmy go zobaczyć, a ona znów zaczęła z nim walczyć.
Pomyślałem, że jest on niesamowitym gitarzystą. Zastosował te same swoje
sztuczki, jak granie zębami. Poza tym, był naprawdę wielkim muzykiem. Podobało
mi się to, co widziałem i słyszałem. Gwoli uczciwości, miałem opory. Gdyby się
udało, to może byłoby inaczej. Myślę jednak, że ona wiedziała, iż widziałem go
w najgorszych możliwych warunkach. Później przez lata to sobie wyrzucałem, że
spieprzyłem sprawę. Ale i tak wiedziałem, że on był genialny... No i tym
razem skutek jest nie taki, jakiego Linda się spodziewała - Nie mogłam uwierzyć, że ci ludzie nie widzą
tego, co ja. Dla mnie talent Jimiego był oczywisty. To był coś w rodzaju
wzruszenia ramion. 'No cóż, nie sądzę. To mnie nie interesuje'... Później
dodała jeszcze – Nie był tak negatywnie
nastawiony jak Oldham, ale on także nie chciał mieć z nim nic wspólnego...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz