Dzisiaj następny fragment z
drugiego tomu książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka",
obejmującego okres od września 1966 do stycznia 1968. Wprawdzie do Sylwestra są
jeszcze cztery dni, ale być może warto przeczytać o tym, jak ten dzień w roku
1966 spędził Jimi Hendrix i jego trio "The Experience".
W ostatni dzień 1966 roku, w
sobotę 31 grudnia, koncert w Folkestone (Kent), w swoim rodzinnym mieście
załatwia Noel Redding. Dla niego to było miejsce, gdzie grał jako chłopiec – Grałem tu często. Dostaliśmy 50 funtów... Mitch - Trochę czasu zajęło nam zdobycie regularnych
koncertów - nie mieliśmy ich nawet w Sylwestra '66, więc Noel powiedział: 'Pojedźmy
do Folkestone, znam tam jeden mały klub'... Noel - Doszedłem do wniosku, że chcę zarabiać na jedzenie grając z "Experience"
i dlatego zorganizowałem dla zespołu koncert noworoczny w klubie Stana Hillside Social Club w Folkestone (Dover
Road 14-16 - przyp. autora), za całe 50 funtów!. Byłem jedyną
osobą o której Stan kiedykolwiek słyszał, dlatego też obawiał się wynająć klub
nieznanemu zespołowi na tak ważny wieczór. Musiałem dużo się namęczyć, aby
przekonać go, że zespół jest tego wart. Wtedy kierownictwo i agent
skontaktowali się ze Stanem, a wypłata poszła na nasze kieszonkowe... Mitch
- Pojechaliśmy pociągiem. Było zimno.
Klub nazywał się Tofts, znany
również jako U Stana i był jak klub
młodzieżowy - przy nim Ricky Tick
wyglądał jak pałac. Było OK, nikt nie wiedział, jak nas odebrać, ale przyjęli
nas, ponieważ znali Noela, to był lokalny klub... Noel - To był typowy angielski pub, którego klientelę
stanowili robotnicy ze statków, właściciele sklepów i tym podobni... Kathy
Etchingham - To było straszne. Typowy klub
dla robociarzy. Wszyscy spluwali na trociny na podłodze. Takie to były te małe
kluby ... Noel - Wydawało się, że to
szczęście dla Jimiego, Mitcha i mnie, a ja naprawdę szpanowałem, aby pokazać mieszkańcom
co się ze mną dzieje...
Norman Swan był miejscowym
muzykiem, grał w kilku zespołach m.in.: "The Fyrebirds" i "The
End". W grudniu był członkiem dość cenionej w okręgu grupy "Renaissance
Fayre" - Grając w zespołach,
znaliśmy wielu ludzi w klubie, mieliśmy też klucz do jego drzwi, bo to
spotkanie było prywatne. Wewnątrz znajdowała się niewielka scena, zaledwie stopę
nad ziemią. Było wystarczająco dużo miejsca na bas i zestaw perkusyjny, ale
statywy z mikrofonem trzeba było zestawić z przodu na podłogę. Kiedy weszliśmy,
zespół "JHE" już tam był i grał. Po chwili oni przestali i Noel
przedstawił nas Jimiemu Hendrixowi i Mitchowi Mitchellowi. W tym czasie nie wiedziałem,
kim jest Hendrix. Wystarczyło to, że znaliśmy Noela, więc pogadaliśmy i
wypiliśmy kilka piw. Jako perkusista rozmawiałem z Mitchem o jego perkusji.
Mitch był sympatycznym, równym facetem. 'Siądź', powiedział. Więc usiadłem za
jego zestawem, a oni nagle zaczęli grać.
Hendrix nic nam nie powiedział, po prostu zaczął grać, a Noel i ja dołączyliśmy
do niego i razem graliśmy. Hendrix z przodu, a my w tle. Wyszedł na salę
widowni z długim kablem, odwrócił się w stronę głośników i słuchał. Długi, wąski
klub miał solidne kabiny z wysokimi zasłonami po obu stronach pokryte zapinanym
na guziki plastikiem. Podczas przerwy Hendrix siedział w jednej - był tam z
kilkoma dziewczynami. Był ubrany inaczej - krótki kaftan, spodnie, hipisowskie
ubrania. Nikt nie zdawał sobie sprawy, jak wielki będzie Hendrix. W tym czasie
zorganizowaliśmy trochę narkotyków, ale nie widziałem, żeby Hendrix palił... W
klubie odbyły się dwie próby "JHE" - późnym popołudniem i wczesnym
wieczorem, a potem już koncert. Norman Swan - Niestety na występ nie mogłem iść, ponieważ zespół "Renaissance
Fayre" grał wtedy w innym miejscu - wszyscy to przeklinaliśmy, było nam
żal... Noel - To była wspaniała noc,
a publiczność z Folkestone, wśród której byli "Doug And Joan the Bone",
Charlie Brown i Maggie, zaakceptowała nas i przyjęła bardzo ciepło. Niestety
angielskie prawo nawet w noc sylwestrową nakazywało opuszczenie klubu przed
północą, dlatego też o 23:30 zakończyliśmy występ. Nie mogliśmy się doczekać
chwili gdy usiądziemy w tym naszym Nowym Roku, a może raczej naszym nowym
życiu, razem z moją Mamą i Babcią, pijąc i śpiewając "Auld Lang Syne"...
("Stare Dobre Czasy" - przyp. autora)
Tej nocy, po koncercie w
Folkestone, w głowie Hendrixa narodził się pomysł na piosenkę "Fire", ale o tym już w
książce "Jimi Hendrix Szaman Rocka" - pozostało jeszcze kilka
egzemplarzy tomu drugiego. Można zamówić tylko w internecie:
pajak.book@gmail.com lub gzpajak@op.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz