piątek, 27 grudnia 2019

Sylwester 1966


Dzisiaj następny fragment z drugiego tomu książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka", obejmującego okres od września 1966 do stycznia 1968. Wprawdzie do Sylwestra są jeszcze cztery dni, ale być może warto przeczytać o tym, jak ten dzień w roku 1966 spędził Jimi Hendrix i jego trio "The Experience".
W ostatni dzień 1966 roku, w sobotę 31 grudnia, koncert w Folkestone (Kent), w swoim rodzinnym mieście załatwia Noel Redding. Dla niego to było miejsce, gdzie grał jako chłopiec Grałem tu często. Dostaliśmy 50 funtów... Mitch - Trochę czasu zajęło nam zdobycie regularnych koncertów - nie mieliśmy ich nawet w Sylwestra '66, więc Noel powiedział: 'Pojedźmy do Folkestone, znam tam jeden mały klub'... Noel - Doszedłem do wniosku, że chcę zarabiać na jedzenie grając z "Experience" i dlatego zorganizowałem dla zespołu koncert noworoczny w klubie Stana Hillside Social Club w Folkestone (Dover Road 14-16 - przyp. autora), za całe 50 funtów!. Byłem jedyną osobą o której Stan kiedykolwiek słyszał, dlatego też obawiał się wynająć klub nieznanemu zespołowi na tak ważny wieczór. Musiałem dużo się namęczyć, aby przekonać go, że zespół jest tego wart. Wtedy kierownictwo i agent skontaktowali się ze Stanem, a wypłata poszła na nasze kieszonkowe... Mitch - Pojechaliśmy pociągiem. Było zimno. Klub nazywał się Tofts, znany również jako U Stana i był jak klub młodzieżowy - przy nim Ricky Tick wyglądał jak pałac. Było OK, nikt nie wiedział, jak nas odebrać, ale przyjęli nas, ponieważ znali Noela, to był lokalny klub... Noel - To był typowy angielski pub, którego klientelę stanowili robotnicy ze statków, właściciele sklepów i tym podobni... Kathy Etchingham - To było straszne. Typowy klub dla robociarzy. Wszyscy spluwali na trociny na podłodze. Takie to były te małe kluby ... Noel - Wydawało się, że to szczęście dla Jimiego, Mitcha i mnie, a ja naprawdę szpanowałem, aby pokazać mieszkańcom co się ze mną dzieje...
Norman Swan był miejscowym muzykiem, grał w kilku zespołach m.in.: "The Fyrebirds" i "The End". W grudniu był członkiem dość cenionej w okręgu grupy "Renaissance Fayre" - Grając w zespołach, znaliśmy wielu ludzi w klubie, mieliśmy też klucz do jego drzwi, bo to spotkanie było prywatne. Wewnątrz znajdowała się niewielka scena, zaledwie stopę nad ziemią. Było wystarczająco dużo miejsca na bas i zestaw perkusyjny, ale statywy z mikrofonem trzeba było zestawić z przodu na podłogę. Kiedy weszliśmy, zespół "JHE" już tam był i grał. Po chwili oni przestali i Noel przedstawił nas Jimiemu Hendrixowi i Mitchowi Mitchellowi. W tym czasie nie wiedziałem, kim jest Hendrix. Wystarczyło to, że znaliśmy Noela, więc pogadaliśmy i wypiliśmy kilka piw. Jako perkusista rozmawiałem z Mitchem o jego perkusji. Mitch był sympatycznym, równym facetem. 'Siądź', powiedział. Więc usiadłem za jego zestawem, a oni  nagle zaczęli grać. Hendrix nic nam nie powiedział, po prostu zaczął grać, a Noel i ja dołączyliśmy do niego i razem graliśmy. Hendrix z przodu, a my w tle. Wyszedł na salę widowni z długim kablem, odwrócił się w stronę głośników i słuchał. Długi, wąski klub miał solidne kabiny z wysokimi zasłonami po obu stronach pokryte zapinanym na guziki plastikiem. Podczas przerwy Hendrix siedział w jednej - był tam z kilkoma dziewczynami. Był ubrany inaczej - krótki kaftan, spodnie, hipisowskie ubrania. Nikt nie zdawał sobie sprawy, jak wielki będzie Hendrix. W tym czasie zorganizowaliśmy trochę narkotyków, ale nie widziałem, żeby Hendrix palił... W klubie odbyły się dwie próby "JHE" - późnym popołudniem i wczesnym wieczorem, a potem już koncert. Norman Swan - Niestety na występ nie mogłem iść, ponieważ zespół "Renaissance Fayre" grał wtedy w innym miejscu - wszyscy to przeklinaliśmy, było nam żal... Noel - To była wspaniała noc, a publiczność z Folkestone, wśród której byli "Doug And Joan the Bone", Charlie Brown i Maggie, zaakceptowała nas i przyjęła bardzo ciepło. Niestety angielskie prawo nawet w noc sylwestrową nakazywało opuszczenie klubu przed północą, dlatego też o 23:30 zakończyliśmy występ. Nie mogliśmy się doczekać chwili gdy usiądziemy w tym naszym Nowym Roku, a może raczej naszym nowym życiu, razem z moją Mamą i Babcią, pijąc i śpiewając "Auld Lang Syne"... ("Stare Dobre Czasy" - przyp. autora)
Tej nocy, po koncercie w Folkestone, w głowie Hendrixa narodził się pomysł na piosenkę "Fire", ale o tym już w książce "Jimi Hendrix Szaman Rocka" - pozostało jeszcze kilka egzemplarzy tomu drugiego. Można zamówić tylko w internecie: pajak.book@gmail.com lub gzpajak@op.pl





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz