niedziela, 19 kwietnia 2020

Dzieciństwo - ciąg dalszy


Ciąg dalszy dzieciństwa Jimiego Hendrixa z pierwszego tomu książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka".

W śródmieściu Seattle chłopcy trafiają przypadkiem na podziemne przejścia. Po pożarze w 1889 roku, kiedy spłonęła większa część centralnej dzielnicy handlowej, radni miejscy podjęli decyzję o odbudowania tego fragmentu powyżej terenów zalewowych. Część nabrzeżna powstała więc na dawnych terenach zabudowanych, po których pozostały podziemia. W nich bawią się Hendrixowie z przyjaciółmi. ...Póki wracaliśmy do domu przed tatą, nie było problemów - wspominał Leon - Jeśli pobrudziliśmy się w trakcie zabawy, to brudni zostawaliśmy, ponieważ tata zwykle nie zamierzał marnować na nas wody. Nie było go na to stać. Uznawszy ostatecznie, że pozwoli nam wziąć kąpiel, wodę po nas wykorzystywał do prania, co w gruncie rzeczy i tak nie dawało widocznego rezultatu. 35 Najczęściej sami dbaliśmy o siebie. Tata miał być w pracy do 15.30 po południu, a my kończyliśmy zajęcia w szkole o 15,10 i że zawsze późno wracaliśmy do domu, więc nie zdążyliśmy go zobaczyć. On robił nam kanapki z serem i chował je w lodówce dla nas na kolację. Kończył pracę o północy wracał do domu o pierwszej, a rano, bywał tak zmęczony, że czasem przypalił nasze śniadanie...
            Al Hendrix ma wtedy naprawdę niewiele czasu, aby opiekować się synami, Jimim i Leonem, a kiedy czasem zjawia się Lucille, wtedy znowu razem piją alkohol. …Mówił o niej pijaczka, a sam często upijał się do nieprzytomności – opowiadał Cornell Benson – Zdarzało się, że był tak pijany, iż pomylił adres. Wchodził do czyjegoś domu, rozsiadał się na sofie i mówił 'A skąd wy tu jesteście?'. Oni odpowiadali 'My tu mieszkamy, to ty jesteś obcy' i dzwonili na policję…
            Reagując na skargi sąsiadów opieka społeczna coraz częściej interesuje się rodziną Hendrixów i to mimo, że Delores i Dorothy na zmianę chodzą do domu - sprzątają, piorą i gotują. O jednym z takich przypadków opowiadał Leon - Któregoś dnia późnym wieczorem usłyszałem walenie do drzwi. Tata miał akurat dzień wolnego, więc szybko poszedł sprawdzić, kto to. Gwałtownie otworzył drzwi i ujrzał dwóch mężczyzn w garniturach. Przedstawili się jako pracownicy opieki społecznej z urzędu miasta. Najwyraźniej otrzymali sporo doniesień od zaniepokojonych sąsiadów, że tata pracuje na zmianie od piętnastej do północy i zostawia mnie oraz Bustera bez żadnego nadzoru. Żeby się ich pozbyć, tata zapewnił, że natychmiast zajmie się zorganizowaniem kogoś do opieki na czas nieobecności…
            Al natyka się wówczas na Ednę Murray. Tak to wspominał - Spotkałem ją, kiedy wróciłem z wojska. Delores mówiła, że Lucille ją znała, była w podobnym wieku i że spotykałem ją przed wojną w weekendy na tańcach, ale ja jej nie pamiętałem. Edna była całkiem miłą dziewczyną. Była niska, miała jasną skórę i nosiła okulary. Była raczej zadowolona i jowialna. W tym czasie rozwiodła się i nie miała własnych dzieci, więc przeniosła się do nas. Edna była dobra dla Jimiego i Leona. Co wcale nie oznaczało, że pozwalała im na wszystko. Gotowała dla nich i pilnowała, żeby Jimi poszedł do szkoły. Edna powiedziała mi, że od dawna się we mie podkochuje. Po doświadczeniach z Lucille wolałem jednak utrzymać dystans... Leon opowiadał o tamtych wydarzeniach, zwłaszcza zaś o ich opiekunce zupełnie inaczej - Mimo, że z pieniędzmi było krucho, tata uciułał trochę gotówki, by zatrudnić na część etatu sprzątaczkę i opiekunkę do dzieci, starą Filipinkę Ednę Murray. Poza tym, nie zwlekając długo, uczynił ją swoją nową dziewczyną i zaprosił do wspólnego mieszkania. Ponieważ zdarzało się, że w ich domu lodówka świeciła pustkami, specjalnością Edny stało się przyrządzanie kanapek z keczupem. Wpychała je na siłę Busterowi i mnie, a jak nie chcieliśmy jeść, wciskała nam te kanapki do uszu. Była okropna. Cały czas mnie biła. W końcu tata przekonał się o tym i ją wyrzucił...
            Zanim jednak do tego doszło, nadeszły święta, które wspominał Al Hendrix - Kiedy mieszkaliśmy w Rainer Vista, Jimi, Leon i ja razem dobrze spędziliśmy Boże Narodzenia z Edną. Jimi wierzył wtedy w Świętego Mikołaja i razem ze mną dekorował choinkę. Chłopcy dostali w prezencie kolejki, każdą zapakowaną w osobne pudełka. Ale bawili się razem. Powiedziałem im, żeby ostrożnie zajmowali się zabawkami, bo gdy ja byłem mały, musiały wystarczyć mi na długo, nie dostawałem co rok nowych. Nie miałem wtedy pieniędzy, aby gdzieś z nimi chodzić, ale pewnego dnia zabrałem synów do cyrku Ringling Bracia Barnum & Bailey. Jimi był zachwycony. Zobaczył wiele. 'Cholera' powiedział tyle spraw dzieje się na raz, że nie można zobaczyć wszystkiego, bo faktycznie w tym samym czasie, gdy na trapezie żonglowali artyści, na dole rozbawiali tłum klauni. Zainspirowało to Jimiego do wariackich zabaw w parku na rolkach...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz