Ciąg dalszy dzieciństwa Jimiego Hendrixa z pierwszego tomu
książki "Jimi Hendrix Szaman Rocka".
W śródmieściu Seattle chłopcy
trafiają przypadkiem na podziemne przejścia. Po pożarze w 1889 roku, kiedy
spłonęła większa część centralnej dzielnicy handlowej, radni miejscy podjęli
decyzję o odbudowania tego fragmentu powyżej terenów zalewowych. Część
nabrzeżna powstała więc na dawnych terenach zabudowanych, po których pozostały
podziemia. W nich bawią się Hendrixowie z przyjaciółmi. ...Póki wracaliśmy do domu przed tatą, nie było problemów -
wspominał Leon - Jeśli pobrudziliśmy się
w trakcie zabawy, to brudni zostawaliśmy, ponieważ tata zwykle nie zamierzał
marnować na nas wody. Nie było go na to stać. Uznawszy ostatecznie, że pozwoli
nam wziąć kąpiel, wodę po nas wykorzystywał do prania, co w gruncie rzeczy i
tak nie dawało widocznego rezultatu. 35 Najczęściej sami dbaliśmy o siebie. Tata miał być w pracy
do 15.30 po południu, a my kończyliśmy zajęcia w szkole o 15,10
i że zawsze
późno wracaliśmy do domu, więc nie zdążyliśmy go zobaczyć. On robił nam kanapki z serem i chował je w lodówce dla nas na kolację. Kończył
pracę o północy wracał
do domu o pierwszej, a rano, bywał tak zmęczony, że czasem przypalił nasze śniadanie...
Al
Hendrix ma wtedy naprawdę niewiele czasu, aby opiekować się synami, Jimim i
Leonem, a kiedy czasem zjawia się Lucille, wtedy znowu razem piją alkohol. …Mówił o niej pijaczka, a sam często upijał
się do nieprzytomności – opowiadał Cornell Benson – Zdarzało się, że był tak pijany, iż pomylił adres. Wchodził do czyjegoś
domu, rozsiadał się na sofie i mówił 'A skąd wy tu jesteście?'. Oni odpowiadali
'My tu mieszkamy, to ty jesteś obcy' i dzwonili na policję…
Reagując
na skargi sąsiadów opieka społeczna coraz częściej interesuje się rodziną
Hendrixów i to mimo, że Delores i Dorothy na zmianę chodzą do domu - sprzątają,
piorą i gotują. O jednym z takich przypadków opowiadał Leon - Któregoś dnia późnym wieczorem usłyszałem
walenie do drzwi. Tata miał akurat dzień wolnego, więc szybko poszedł
sprawdzić, kto to. Gwałtownie otworzył drzwi i ujrzał dwóch mężczyzn w
garniturach. Przedstawili się jako pracownicy opieki społecznej z urzędu
miasta. Najwyraźniej otrzymali sporo doniesień od zaniepokojonych sąsiadów, że
tata pracuje na zmianie od piętnastej do północy i zostawia mnie oraz Bustera
bez żadnego nadzoru. Żeby się ich pozbyć, tata zapewnił, że natychmiast zajmie
się zorganizowaniem kogoś do opieki na czas nieobecności…
Al
natyka się wówczas na Ednę Murray. Tak to wspominał - Spotkałem ją, kiedy wróciłem z wojska. Delores mówiła, że Lucille ją
znała, była w podobnym wieku i że spotykałem ją przed wojną w weekendy na
tańcach, ale ja jej nie pamiętałem. Edna była całkiem miłą dziewczyną. Była
niska, miała jasną skórę i nosiła okulary. Była raczej zadowolona i jowialna. W
tym czasie rozwiodła się i nie miała własnych dzieci, więc przeniosła się do
nas. Edna była dobra dla Jimiego i Leona. Co wcale nie oznaczało, że pozwalała
im na wszystko. Gotowała dla nich i pilnowała, żeby Jimi poszedł do szkoły.
Edna powiedziała mi, że od dawna się we mie podkochuje. Po doświadczeniach z
Lucille wolałem jednak utrzymać dystans... Leon opowiadał o
tamtych wydarzeniach, zwłaszcza zaś o ich opiekunce zupełnie inaczej - Mimo, że z pieniędzmi było krucho, tata
uciułał trochę gotówki, by zatrudnić na część etatu sprzątaczkę i opiekunkę do
dzieci, starą Filipinkę Ednę Murray. Poza tym, nie zwlekając długo, uczynił ją
swoją nową dziewczyną i zaprosił do wspólnego mieszkania. Ponieważ zdarzało
się, że w ich domu lodówka świeciła pustkami, specjalnością Edny stało się
przyrządzanie kanapek z keczupem. Wpychała je na siłę Busterowi i mnie, a jak
nie chcieliśmy jeść, wciskała nam te kanapki do uszu. Była okropna. Cały czas
mnie biła. W końcu tata przekonał się o tym i ją wyrzucił...
Zanim jednak do
tego doszło, nadeszły święta, które wspominał Al Hendrix - Kiedy mieszkaliśmy w Rainer Vista, Jimi, Leon i ja razem dobrze
spędziliśmy Boże Narodzenia z Edną. Jimi wierzył wtedy w Świętego Mikołaja i
razem ze mną dekorował choinkę. Chłopcy dostali w prezencie kolejki, każdą
zapakowaną w osobne pudełka. Ale bawili się razem. Powiedziałem im, żeby ostrożnie
zajmowali się zabawkami, bo gdy ja byłem mały, musiały wystarczyć mi na długo,
nie dostawałem co rok nowych. Nie miałem wtedy pieniędzy, aby gdzieś z nimi
chodzić, ale pewnego dnia zabrałem synów do cyrku Ringling Bracia Barnum & Bailey. Jimi był zachwycony. Zobaczył
wiele. 'Cholera' powiedział tyle spraw dzieje się na raz, że nie można zobaczyć
wszystkiego, bo faktycznie w tym samym czasie, gdy na trapezie żonglowali
artyści, na dole rozbawiali tłum klauni. Zainspirowało to Jimiego do wariackich
zabaw w parku na rolkach...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz