wtorek, 26 kwietnia 2022

         Czasami Lucille odwiedza swoich synów w ich domu. Al Hendrix nie zawsze o tym wie. Ona przychodzi bowiem wieczorem, gdy on jest w pracy lub przez kilka dni nie ma go w domu. Ona zaś pojawia się z butelką w jednej ręce i z nowym partnerem u boku. Jimi z kolegami, biega po okolicznych wzgórzach i alejkach miejskiego parku. ...Biegając po okolicy - wspominał dalej Leon - wciąż słyszeliśmy krzątaninę w domu - delikatne podzwanianie lodu wrzucanego do kieliszków koktajlowych oraz salwy śmiechu dochodzące z salonu... Dawała nam całą swoją miłość i miała na to kilka dni, wiedzieliśmy, że potem znowu zniknie na parę miesięcy...

            Po latach w jednym z wywiadów Jimi Hendrix opowiadał - Kiedy byłem mały, miałem sen, w którym moja matka na grzbiecie wielbłąda odjeżdżała w dal z wielką karawaną. Na jej twarzy widniały cienie liści, stworzone przez prześwitujące przez konary słońce. Zielone i żółte, kładły się na jej twarzy. Mówiła do mnie: 'Teraz nie będziemy się często widywać, żegnaj’. Dwa lata później umarła. Ale ten sen zapamiętam na zawsze. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale nigdy go nie zapomnę…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz