niedziela, 10 kwietnia 2022

 

25 czerwca 1949 roku Al decyduje się na wyjazd do Vancouver, do swojej matki, siostry Patricii i jej męża Joego Lachley'ów. Jimi zapamiętał - Krótka przerwa pozwala rodzicom na uporządkowanie spraw, przynajmniej na jakiś czas... Zabiera ze sobą Jimiego i Leona. Po raz pierwszy do swojej matki Nory, Al udał się z Lucille i Jimim pod koniec 1945 roku, tuż po swoim powrocie do Seattle, wspominał - Pojechaliśmy tam autobusem, bo nie miałem samochodu. Kiedy dotarliśmy do granicy, celnik, zapytał nas, gdzie się urodziliśmy. Co do Jimiego i jego matki, wszystko było w porządku. Kiedy zapytał mnie, powiedziałem: 'Urodziłem się w Vancouver, BC'. On powiedział: 'Musimy to sprawdzić', więc musieliśmy wysiąść z autobusu. 'Możemy ciebie przepuścić' powiedział: 'Możesz mieć jednak kłopoty z powrotem'. 'Do diabła' powiedziałem, 'a tyle zrobiłem w służbie jako amerykański obywatel!'. Zatrzymaliśmy się całą noc w biurze imigracyjnym, a następnie wzięliśmy autobus z powrotem do Seattle... Kiedy udało się wyjaśnić wszystkie sprawy rodzina Hendrixów ponownie wyjechała do Seattle. ...Pierwszy raz - zanotował Al - mama zobaczyła Lucille i polubiły się. Także po raz pierwszy zobaczyła Jimiego. On do tej pory znał jedną babcię, teraz miał drugą i bardzo ją pokochał...

Nieśmiały, jąkający się chłopiec po raz pierwszy trafia do babki, mieszkającej w Vancouver w Brytyjskiej Kolumbii, w Kanadzie. Jimi później wspomni - Moja babcia była pół Indianką, spędzałem z nią dużo czasu w rezerwacie w Vancouver. Rodzice często się kłócili. Wtedy uciekałem do babci. Bardzo lubiłem słuchać jej niekończących się opowieści o przeszłości Indian…

Wiele lat później Jimi uzupełnił - Często bywałem u niej w rezerwacie. Okropnie tam wyglądało, wszystkie domy, a właściwie szopy, w których mieszkali, były takie same, paskudne. A połowa ich mieszkańców pije na umór, nic innego nie robią…

Leon dodawał – Babcia Nora mieszkała niedaleko stoczni Vancouver, przy ulicy Hastings, rzut beretem od przybranego brata taty, stryja Franka, oraz jego żony, ciotki Pearl, tak więc Buster i ja dzieliliśmy czas pomiędzy dwa domy. Buster i ja uwielbialiśmy wstawać o siódmej rano i patrzeć na ciągnięty przez konia wóz z mlekiem. Za każdym razem, gdy słyszeliśmy dzwonek, wyskakiwaliśmy z łóżek, żeby wyjść mu na spotkanie. Brat brał jabłko i karmił nim konia. Mniej więcej o tej samej porze zaczynał jeździć lodziarz. Patrzyliśmy, jak zsuwa po tylnej klapie skrzyni ładunkowej wielki blok lodu i łapie go olbrzymimi szczypcami. Kiedy już zarzucił go sobie na ramię, szliśmy za nim aż do domu. Lód wystarczał zaledwie na dwa dni, jednak utrzymywał wszystkie produkty w lodówce w odpowiedniej temperaturze... Joe podobno mówił, że tamta babcia była bardzo sroga i kiedy zmoczył łóżko dotkliwie go pobiła. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz