piątek, 22 kwietnia 2022

            Jimi wymyśla czarodziejów mieszkających w drzewach. W szkole rysuje dziwne, mitologiczne bestie.  Terry Johnson uzupełniał - Lubił rysować konie, ich wielkie, rozwiane grzywy, szeroko otwarte nozdrza. I czarodziejów z różkami. Był świetnym rysownikiem. On żył we własnym świecie... Potwierdzał to sam Jimi - W szkole pisałem wiersze i krótkie opowiadania. To mi sprawiało wielką radość. Pisałem o kwiatach, przyrodzie i o ubranych w długie szaty ludziach. Chciałem wtedy zostać, albo aktorem, albo malarzem. Lubiłem też malować, przede wszystkim sceny z życia na innych planetach, na przykład „Letnie popołudnie na Wenus” albo „Zachód słońca na Marsie”. Najbardziej lubiłem rysować statki kosmiczne... Zapamiętał to także jego ojciec Al Hendrix, który tamte rysunki zachował – Rysował i malował. Ponieważ miał talent i do tego smukłe palce, zaczął myśleć, że będzie artystą komercyjnym. Ale muzyka mocniej go zainspirowała. Byłem z tego zadowolony, bo to było coś, co kochał...

            Skąd u Jimiego brała się chęć rysowania, wyjaśniał Leon – Brat przelewał większość tłamszonych w sobie emocji na papier, rysując: dużo czasu spędzał na leżąco w salonie, ze szkicownikiem i kredkami pod ręką. Pierwsze dzieło sztuki autorstwa Bustera, jakie widziałem, to rysunek naszej mamy siedzącej pod palmą. Cienie liści kładły się w poprzek jej twarzy, wyglądała na spokojną i odprężoną. Liczne wczesne szkice Bustera przedstawiały naszą mamę. Nietrudno się domyślić, że stale zaprzątała jego myśli… Leon dodawał dalej – Fascynowały mnie komiksy z zeszytu Bustera, pełne bitew, wyścigów futurystycznych samochodów, scen akcji piłkarzy. Nie mogłem uwierzyć, że są tak barwne i realistyczne. Rysując bitwy, do każdej eksplozji, czy też do dialogu między żołnierzami dodawał efekty dźwiękowe, próbując w pełni oddać na kartce swą fantastyczną wizję. Wciąż opowiadał historie o konstelacjach, przestrzeni kosmicznej i latających spodkach…

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz