wtorek, 11 sierpnia 2020

Spotkanie Jimiego ze Stevem Cropperem

Booker T & MGs
Spotkanie obu gitarzystów Hendrixa i Croppera, które odbyło się jesienią 1964 (albo rok później) opisali w biografiach Hendrixa liczni autorzy i te ich opisy nieco się od siebie różnią. Charles Cross na podstawie notki na płycie “Drivin’ South” nadmienił, że Cropper niechętny był początkowo spotkaniu z młodym, jak przypuszczał fanem, który - Z równą śmiałością, co naiwnością wszedł frontowymi drzwiami i oświadczył, że jest gitarzystą, który pragnie poznać gitarową legendę, Steve'a Croppera... Kazał go więc sekretarce odprawić. ...Nie miałem pojęcia, kim jest - wspominał potem - ale spotkałem się z nim... Hendrix wspominał - Spotkałem go w restauracji naprzeciw wejścia do studia... Dodawał też - Steve Cropper zwrócił moją uwagę milion razy, w różnych nagraniach... Warto dodać, że Jimi wtedy wyraźnie się zdziwił widząc, że Cropper jest biały - wydawało mu się, że ktoś, kto gra w ten sposób ostro na gitarze, może być wyłącznie "czarny". Wspomniana przez Hendrixa restauracja, to popularny wówczas wśród muzyków studia Satellite Snack Bar, w którym Steve Cropper zajada sandwicza. Jimi dosiada i kiedy przyznaje się, że jest gitarzystą zaczynają rozmawiać. Zapytany, czy kiedykolwiek brał udział w nagraniu w studiu, odpowiada, że owszem i wymienia "Mercy, Mercy" Dona Covay'a. Steve Cropper wspominał – Zaskoczyło mnie to, bo w tym czasie był to jeden z moich ulubionych "kawałków". Dotąd nie pracowałem z Donem, poprosiłem go, aby pokazał mi zagrywki z tamtej sesji. Więc kiedy skończyliśmy jeść, wziąłem go do studia... W 1968 roku opowiadał sam Jimi Hendrix - Byliśmy w studiu pięć, czy sześć godzin i on zrobił bardzo wiele. Pokazał mi też kilka swoich pomysłów. Jak grać niektóre rzeczy, ja zaś pokazałem mu swoję robotę w "Mercy Mercy"...
            Najpierw jednak obaj w studiu trochę jamują na temat piosenki  “Walkin’ The Dog” Rufusa Thomasa i ten wówczas nieznany Cropperowi chłopak pokazuje, że naprawdę umie grać i ma dość oryginalny styl. Jimi zaś przekonuje się, że jego znany i ceniony kolega jest całkiem sympatycznym człowiekiem. ...Rozmawialiśmy przez wiele godzin, a ja mu pokazałem kilka riffów - wspominał Cropper. Jimi mówi mu, że ma pomysły na swoje piosenki i, że chciałby nagrać je z nim. Więc Cropper pomaga mu umówić się z technikami w pobliskim studio, sam bowiem ma wyjechać w trasę koncertową z zespołem "Booker T & MGs". Wspomniał potem - Jednak nie nagraliśmy niczego, ale Jimi wziął do rąk moją gitarę i odwróciwszy ją zaczął grać. Zacząłem się wtedy śmiać i powiedziałem: 'Kiedy tak grasz nie potrafię pojąć twoich zagrywek'... I choć według Croppera razem niczego nie nagrali, Hendrix twierdził, że jednak tak się stało - Powiedziałem: 'Słyszałem, że jesteś w porządku, że każdy może przyjść tutaj i jeśli ma piosenkę może ją nagrać'. Więc weszliśmy do studia, nagraliśmy piosenkę, a potem ja zostałem z gitarą, on zaś poszedł do inżynierów, aby przygotować acetat demo. Nie mam pojęcia co się z nim stało... ...Jeśli jednak powstał jakiś acetat demo - skomentował Steven Roby - to nie przetrwał... No cóż, albo demo - jak twierdzi Cropper - nigdy nie powstało, albo też - zgodnie z wersją Hendrixa - zaginęło lub zostało zniszczone, gdyż nigdy nie zostało wydane. Mimo to, dla Jimiego w tamtym czasie pomoc i zachęta Croppera były czymś wyjątkowym. I zapewne liczył, że nawet po jego wyjeździe, on sam będzie mógł w studiu Stax cokolwiek nagrać. Niestety druga w nim wizyta Hendrixa okazuje się zupełnie nieudana. Bez Croppera, pozostali muzycy nie są zainteresowani nagraniem czegokolwiek z dziwnie wyglądającym i zachowującym się nietypowo młodym czarnym gitarzystą.  ...Po raz pierwszy spotkałem Jimiego Hendrixa, gdy grał na tournee z "The Isley Brothers", a ja grałem z Eddiem Floydem - wspominał Roland Robinson wówczas basista firmy Stax, a niebawem muzyk grupy "The Buddy Miles Express" - Jimi był w sklepie Satelitte Records, obok studia Stax ubrany w biały garnitur i z długimi włosami. Chciał grać w studiu ze Stevem Cropperem i innymi chłopakami. Croppera nie było, ale Jimi podłączył się w studiu. Zaczął grać w swoim dzikim stylu i ci, co byli wewnątrz najpierw zaczęli się śmiać, a po chwili wyszli ze studia. Jimi spakował swoje rzeczy i opuścił miasto...
            Wpływ Croppera na styl gry Hendrixa daje się zauważyć już kilka miesięcy później. Dziewiątego października 1965 roku "The Isley Brothers" z Jimim, zagrali na Uniwersytecie DePauw w Greenslade w Indianapolis, w stanie Indiana. Innym wykonawcą był zespół "Booker T & MGs". Oba grały po przeciwnych stronach sali gimnastycznej, wymieniając się, aby tańczący nie mieli żadnej przerwy. Kiedy grali muzycy Bookera T. Jonesa, Jimi mógł obserwować technikę Croppera. Wspominał Rod Kersey - Hendrix studiował każdy ruch Croppera na gitarze. Wydawało się wtedy, że to nie on gra, lecz Cropper, tylko robi to bardziej nerwowo... Biorąc pod uwagę wspomnienie Robinsona Keith Shadwick zauważa, że do spotkania Hendrixa i Croppera, a także ich wspólnej sesji nagraniowej w studiu mogło rzeczywiście dojść, tyle że nie w 1964, a właśnie rok później.  
            Za to, bez żadnych wątpliwości obaj - Jimi Hendrix i Steve Cropper - spotkają się w czerwcu 1967 na festiwalu w Monterey. ...Następnym razem, gdy się spotkaliśmy, grałem w Monterey z Otisem, a on był tym sławnym Jimim Hendrixem - wspominał Cropper. (Patrz Tom 2) Specyficzny styl Croppera, zwłaszcza jeśli idzie o jego rytmiczne granie na gitarze, Hendrix naśladuje we wstępie do soulowej epickiej ballady Little Richarda, którą nagra w 1965 “I Don’t Know What You’ve Got (But It’s Got Me)”.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz