Booker T & MGs
Spotkanie obu
gitarzystów Hendrixa i Croppera, które odbyło się jesienią 1964 (albo rok
później) opisali w biografiach Hendrixa liczni autorzy i te ich opisy nieco się
od siebie różnią. Charles Cross na podstawie notki na płycie “Drivin’ South” nadmienił, że Cropper
niechętny był początkowo spotkaniu z młodym, jak przypuszczał fanem, który - Z równą śmiałością, co naiwnością wszedł
frontowymi drzwiami i oświadczył, że jest gitarzystą, który pragnie poznać
gitarową legendę, Steve'a Croppera... Kazał go więc sekretarce odprawić. ...Nie miałem pojęcia, kim jest - wspominał
potem - ale spotkałem się z nim...
Hendrix wspominał - Spotkałem go w
restauracji naprzeciw wejścia do studia... Dodawał też - Steve Cropper zwrócił moją uwagę milion
razy, w różnych nagraniach... Warto dodać, że Jimi wtedy wyraźnie się
zdziwił widząc, że Cropper jest biały - wydawało mu się, że ktoś, kto gra w ten
sposób ostro na gitarze, może być wyłącznie "czarny". Wspomniana przez Hendrixa restauracja,
to popularny wówczas wśród muzyków studia Satellite Snack Bar, w którym Steve
Cropper zajada sandwicza. Jimi dosiada i kiedy przyznaje się, że jest
gitarzystą zaczynają rozmawiać. Zapytany, czy kiedykolwiek brał udział w
nagraniu w studiu, odpowiada, że owszem i wymienia "Mercy, Mercy" Dona Covay'a. Steve Cropper wspominał – Zaskoczyło mnie to, bo w tym czasie był to
jeden z moich ulubionych "kawałków". Dotąd nie pracowałem z Donem, poprosiłem
go, aby pokazał mi zagrywki z tamtej sesji. Więc kiedy skończyliśmy jeść,
wziąłem go do studia... W 1968 roku opowiadał sam Jimi Hendrix - Byliśmy w studiu pięć, czy sześć godzin i on
zrobił bardzo wiele. Pokazał mi też kilka swoich pomysłów. Jak grać niektóre
rzeczy, ja zaś pokazałem mu swoję robotę w "Mercy Mercy"...
Najpierw jednak obaj w studiu trochę
jamują na temat piosenki “Walkin’ The Dog” Rufusa Thomasa i ten wówczas
nieznany Cropperowi chłopak pokazuje, że naprawdę umie grać i ma dość
oryginalny styl. Jimi zaś przekonuje się, że jego znany i ceniony kolega jest
całkiem sympatycznym człowiekiem. ...Rozmawialiśmy
przez wiele godzin, a ja mu pokazałem kilka riffów - wspominał Cropper.
Jimi mówi mu, że ma pomysły na swoje piosenki i, że chciałby nagrać je z nim.
Więc Cropper pomaga mu umówić się z technikami w pobliskim studio, sam
bowiem ma wyjechać w trasę koncertową z zespołem "Booker T &
MGs". Wspomniał potem - Jednak nie
nagraliśmy niczego, ale Jimi wziął do rąk moją gitarę i odwróciwszy ją zaczął
grać. Zacząłem się wtedy śmiać i powiedziałem: 'Kiedy tak grasz nie potrafię pojąć
twoich zagrywek'... I choć według Croppera razem niczego nie nagrali,
Hendrix twierdził, że jednak tak się stało - Powiedziałem: 'Słyszałem, że jesteś w porządku, że każdy może przyjść
tutaj i jeśli ma piosenkę może ją nagrać'. Więc weszliśmy do studia, nagraliśmy
piosenkę, a potem ja zostałem z gitarą, on zaś poszedł do inżynierów, aby
przygotować acetat demo. Nie mam pojęcia co się z nim stało... ...Jeśli jednak powstał jakiś acetat demo - skomentował
Steven Roby - to nie przetrwał... No
cóż, albo demo - jak twierdzi Cropper - nigdy nie powstało, albo też - zgodnie
z wersją Hendrixa - zaginęło lub zostało zniszczone, gdyż nigdy nie zostało
wydane. Mimo to, dla Jimiego w tamtym czasie pomoc i zachęta Croppera były czymś
wyjątkowym. I zapewne liczył, że nawet po jego wyjeździe, on sam
będzie mógł w studiu Stax cokolwiek nagrać. Niestety druga
w nim wizyta Hendrixa okazuje się zupełnie nieudana. Bez Croppera, pozostali
muzycy nie są zainteresowani nagraniem czegokolwiek z dziwnie wyglądającym i
zachowującym się nietypowo młodym czarnym gitarzystą. ...Po
raz pierwszy spotkałem Jimiego Hendrixa, gdy grał na tournee z "The Isley
Brothers", a ja grałem z Eddiem Floydem - wspominał Roland Robinson
wówczas basista firmy Stax, a niebawem muzyk grupy
"The Buddy Miles Express" - Jimi
był w sklepie Satelitte Records,
obok studia Stax ubrany w biały
garnitur i z długimi włosami. Chciał grać w studiu ze Stevem Cropperem i innymi
chłopakami. Croppera nie było, ale Jimi podłączył się w studiu. Zaczął grać w swoim
dzikim stylu i ci, co byli wewnątrz najpierw zaczęli się śmiać, a po chwili
wyszli ze studia. Jimi spakował swoje rzeczy i opuścił miasto...
Wpływ
Croppera na styl gry Hendrixa daje się zauważyć już kilka miesięcy później. Dziewiątego
października 1965 roku "The Isley Brothers" z Jimim, zagrali na
Uniwersytecie DePauw w Greenslade w Indianapolis, w stanie Indiana. Innym
wykonawcą był zespół "Booker T & MGs". Oba grały po przeciwnych
stronach sali gimnastycznej, wymieniając się, aby tańczący nie mieli żadnej
przerwy. Kiedy grali muzycy Bookera T. Jonesa, Jimi mógł obserwować technikę
Croppera. Wspominał Rod Kersey - Hendrix
studiował każdy ruch Croppera na gitarze. Wydawało się wtedy, że to nie on gra,
lecz Cropper, tylko robi to bardziej nerwowo... Biorąc pod uwagę
wspomnienie Robinsona Keith Shadwick zauważa, że do spotkania Hendrixa i
Croppera, a także ich wspólnej sesji nagraniowej w studiu mogło rzeczywiście
dojść, tyle że nie w 1964, a
właśnie rok później.
Za to, bez żadnych wątpliwości obaj
- Jimi Hendrix i Steve Cropper - spotkają się w czerwcu 1967 na festiwalu w Monterey.
...Następnym razem, gdy się spotkaliśmy,
grałem w Monterey z Otisem, a on był tym sławnym Jimim Hendrixem -
wspominał Cropper. (Patrz Tom 2) Specyficzny styl Croppera,
zwłaszcza jeśli idzie o jego rytmiczne granie na gitarze, Hendrix naśladuje we
wstępie do soulowej epickiej ballady Little Richarda, którą nagra w 1965 “I Don’t Know What You’ve Got (But It’s Got
Me)”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz