środa, 12 sierpnia 2020

B.B. King po raz drugi

Występując na głębokim Południu Stanów Zjednoczonych, Jimi może obserwować swoich mistrzów bluesa występujących na żywo. Wcześniej poznawał bluesa słuchając płyt, także w kawiarniach z szaf grających. Razem z Larrym Lee śledził każdą zagrywkę B.B. Kinga na jego "Lucille", gitarze, którą tak przed laty nazwał. Każdy muzyk z Nashville, który zetknął się z Hendrixem, wspominał, że na swoim instrumencie ćwiczył on bez przerwy "blue notes", specyficzne bluesowe nuty. Jimi po latach przyznał, że wtedy uczył się, jak razem z innymi grać muzykę R&B, ale - Największy kłopot polegał na tym, że liderzy zespołów kiepsko płacili, albo w ogóle nie chcieli nic płacić swoim muzykom. Potrafili zwolnić cię na środku autostrady, bo albo zbyt głośno w autobusie rozmawiałeś, albo zalegali tobie zbyt wiele forsy... Teraz wyobraźnia muzyczna Hendrixa powiększała się o prawdziwego bluesa. Obserwując B.B. Kinga na tej trasie (lub parę miesięcy później, gdy grać będzie z Little Richardem), mógł brać od niego charakterystyczne riffy i gitarowe przejścia, jak wspominał - B.B. King potrafił dźwiękiem swej gitary wyrazić uczucia radości, szczęścia i smutku. Jego gitara śpiewała. Dzięki niemu zorientowałem się, jak mogę wyrwać się z grania tylko R&B kanonu, gdyż on miał w repertuarze tylko utwory bluesowe... Jimi z uwagą obserwował Kinga i czuł, że będzie dobrze, jeśli do bluesa doda ostrzejsze dźwięki rocka. I za kilka lat tak zrobi, na bazie "Rock Me Baby" tworząc własny, w szybkim tempie utwór "Lover Man". Jimi wspominał - B.B. przedłużał nutę jak piosenkarz, subtelnie ją modulując... Buddy Guy uzupełniał, że King - Jest ojcem techniki tłumienia strun gitary elektrycznej. Oryginalna wersja "Sweet Little Angel" doprowadziła mnie do płaczu, gdy usłyszałem ją pierwszy raz, kiedy usłyszałem jego głos. Wyciągał takie długie nuty, a poza tym, ten gość potrafi śpiewać wysoko...
            Bezprzecznie Riley B. King był oryginalnym muzykiem (był, gdyż zmarł 14 maja 2015 roku mając niespełna 80 lat). Po pierwsze "Król Bluesa", jak go nazywano, nigdy nie nauczył się akompaniować sobie do śpiewu, w związku z tym nie wypracował żadnego stylu grania rytmu, koncentrując się za to na wprowadzaniu różnych ozdobników i solówek. Stosując znaną w czarnej muzyce gospel i w bluesie zasadę "call & response" (zawołania i odpowiedzi) prowadził dialog pomiędzy swoim wokalem i gitarą, najpierw śpiewał krótki fragment tekstu, a następnie grał go na gitarze. Zaś jego gitara naśladowała frazy saksofonu. Od B.B. Kinga Hendrix uczył się tworzyć długie, gładkie, eleganckie i płynne linie gitary, od Buddy'ego Guy'a - postrzępione, mocne i poszarpane "klastry" - z silnym atakiem, trzymając prawą rękę sztywno i mocno kostkując, od Alberta Collinsa i Alberta Kinga ostrego ataku i załamywania dźwięków, przez podciąganie strun, od Bo Diddley'a mocnego rytmu i włączania do muzyki elektronicznego hałasu. Bo choć większość gitarzystów starała się wtedy grać czystym dźwiękiem, eliminując szumy i piski, które powstawały na niższych strunach, Jimi zaczął unowocześniać brzmienie bluesa z Delty Mississippi z riffowymi podkreśleniami basu Muddy'ego Watersa i Johna Lee Hookera. B.B. King wspominał - Jego brzmienie było odmienne od innych, było jego własnym. W swoim stylu był jak Charlie Parker, grał dobrze i był osobą, która tworzyła własne brzmienie. Kiedy usłyszałeś Jimiego Hendrixa wiedziałeś, że to Jimi Hendrix, on swoim instrumentem się przedstawiał. Wiele stacji radiowych gra płyty ludzi, których nazwiska nie są ci znane, ale gdy grają Jimiego Hendrixa, to od razu wiesz, że to Jimi Hendrix... W wywiadzie telewizyjnym w 1989 roku B.B. dodawał – Myślę, że on widział we mnie kogoś w rodzaju ojca. Nie było z jego strony żadnego dla mnie zagrożenia, bo nie był do nikogo podobny, ale szanował mnie, jak kogoś kogo od dawna się zna. Zachowywał się czasem, jakby chciał usiąść, coś zagrać i spytać: 'Co o tym myślisz?' Wciąż jednak był nieśmiały, choć byłem w stosunku do niego przyjacielski, nawet pomyślałem, że mógłby być jednym z moich synów. Jimi grał bluesa i robił to bardzo dobrze... Jimi dobrze to zapamiętał, dodając później - Zagraliśmy na kilku jamach i koncertach na trasie z B.B. Kingiem...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz