piątek, 21 sierpnia 2020

Dick Dale czyli surf-music

W Kalifornii, w wolnych od występów chwilach Hendrix chadza na koncerty innych gitarzystów, w tym Dicka Dale’a, zwanego „King of the Surf Guitar” (Królem surfowej gitary), muzyki bardzo w tym regionie Ameryki popularnej na początku lat 60. XX wieku, głównie dzięki grupie „The Beach Boys” oraz Dalemu, który w 1961 roku miał spory przebój „Let’s Go Trippin’”. Dick Dale, tak jak Hendrix leworęczny, sam jest surferem i stara się osiągnąć brzmienie gitary tak potężne jak huk oceanicznych fal, po których na deskach śmigają surferzy. Jednak głośność niewielkich, zaledwie dziesięciocalowych głośników Fendera, jak też ich jakość, stanowią wówczas jego ogromny problem. I mimo podejmowanych przez niego i Leo Fendera prób nowych rozwiązań wzmacniaczy oraz kolumn głośnikowych, efekt nadal nie jest satysfakcjonujący. Dick Dale wspominał - Wysadziłem w powietrze ponad czterdzieści osiem głośników i wzmacniaczy. Wszystkie się spaliły. Głośniki musiały być zmrożone, w przeciwnym razie, wyskakiwały z nich cewki. A ja chciałem osiągnąć tłuste, grube, głębokie brzmienie, jak wielkiego piętrowego tom-tomu... No więc Leo Fender, twórca gitar i sprzętu elektronicznego, zbudował dla Dale'a nowy wzmacniacz Dick Dale Dual Showman, z dwoma piętnastocalowymi głośnikami, opowiadał -Zrobiliśmy też gitarę Stratocaster o grubym ciele. Im grubsze drewno, tym czystszy dźwięk... Hendrixa oczywiście zainteresował ten wzmacniacz jak i taka gitara, ale i on zwrócił na siebie uwagę Dicka Dale'a, który dodawał - Widziałem Little Richarda w Pasadenie w barze, z około trzydziestoma ludźmi. Jimi był basistą, pokazałem mu kilka swoich ślizgów oraz jak potężne uzyskałem brzmienie... Tamto spotkanie z cenionym gitarzystą, Hendrix wykorzysta za kilkanaście miesięcy, gdy powstanie jego utwór “Third Stone From The Sun”. Chodzi oczywiście o fragment - Nigdy już nie usłyszysz muzyki surfowej - jak dumnie ogłasza Dick Dale.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz