czwartek, 13 sierpnia 2020

Jimi Hendrix na trasie koncertowej w 1964 roku

Nie wszystkich jednak ówczesna gra Hendrixa zachwycała. Na jednym z koncertów tamtej trasy, w Flamingo Room w Memphis, na widowni zasiadł gitarzysta John „Broadway” Tucker, który wiele lat później wspomni grę Bobby’ego Womacka i B.B. Kinga. ...Niestety Jimi jakoś nie zwrócił mojej uwagi – opowiadał Tucker, który Hendrixa spotka ponownie w 1967 roku i będzie brał z nim udział w jam-session w Limbo’s Show Lounge, w dniach festiwalu w Monterey.
            I choć mężczyźni różnie reagowali na jego granie, na tej trasie, nie po raz pierwszy w swej dotychczasowej karierze, Hendrix widzi, że wzbudza zainteresowanie płci pięknej. Tak działo się już w Seattle, także potem, kiedy był w wojsku, gdy mieszkał w Clarksville, Nashville i Nowym Jorku, a teraz na trasach koncertowych w Ameryce. Wprawdzie, jak wspominał Tunde-Ra Aleem - Jimi miał  bardzo duży trądzik na twarzy. A do tego był jeszcze bardzo skryty... Jednak młode, często białe dziewczyny, wlepiające w niego oczy, miały wpływ nie tylko na jego występy, ale z biegiem czasu również na to co robić będzie po koncertach. Opowiadał Eddie Brigati - Działał na nie jak magnes. Miał w sobie coś, co wprost ściągało do niego wszystkie dziewczyny... Potwierdzał to także B.B. King - Publiczność go lubiła, lubiłem go, i nie tylko był lubiany przez publiczność na scenie, ale także poza sceną. Świat Jimiego Hendrixa to był zdecydowanie świat przyszłości...
            Jak już nadmieniłem, nagrany w czasie tamtego tournee w 1964 roku albumSam Cooke At The Copa nie zawiera żadnych utworów z udziałem Hendrixa, który gra bowiem wtedy przede wszystkim w zespole akompaniującym George Odellowi, który, jak wspominał Malvin Sparks gitarzysta grupy "The Upsetters" - Kiedy wkładał koronę był efektowniejszy niż Jackie Wilson. George mawiał wtedy: 'Czy jest ktoś piękniejszy ode mnie'... I mimo, że zdejmował jeszcze koszulę, błaznował i wdzięczył się do publiczności, dziewczyny na widowni zwracały baczniejszą uwagę na Hendrixa. ...Kiedy George śpiewał balladę, Jimi brał gitarę i szarpał struny zębami - opowiadał Bobby Womack - George wówczas się odwracał i mówił: 'Jimi ostrzegam, następnym razem nie zjadaj gitary. To jest mój popis. Zawstydzasz mnie.' Na co Jimi odpowiadał: 'Próbuję tylko tobie pomóc'. George dodawał: 'Więc mi nie pomagaj'...
            Na tej jesiennej trasie Cooke/Wilson, zdarzały się dla Jimiego chwile radosne, jak też i nieporozumienia między muzykami, którzy wiele czasu spędzali ze sobą, i czasem na jego temat mieli zdanie odmienne od B.B. Kinga. Opowiadał Latimore Brown – W apartamencie z dwoma sypialniami mieszkało nas, od sześciu do ośmiu. Przyrządzaliśmy tam posiłki, gotowaliśmy karczki, kości, fasolę pinto, do tego był chleb kukurydziany. Jeśli miałeś tylko kawałek chleba, to dzieliłeś się nim z przyjacielem. Żyliśmy jak jedna rodzina. Byli wtedy z nami Billy Cox, Larry Lee, jeden, który nie miał imienia. I był jeszcze jeden gitarzysta, Jimi skur... Hendrix... Bobby Womack dodawał – Jimi Hendrix był wtedy wyrzutkiem. Był taki dziwny i ubierał się dziwnie. Ludzie mówili: 'Spójrz na tego skurczysyna, nie dostanie żadnej pracy, niczego nie osiągnie'. Oni go nie rozumieli, gadali: 'Spójrz, gdzie jest, o, ma kolczyk w uchu'... Pewnego jesiennego dnia wydarza się jednak coś, czego Hendrix nie zapomni przez długi czas. Opowiadał Bobby Womack – Mój brat Harry w garderobie schował zarobione pieniądze do buta. Potem wyszedł, a w garderobie został sam Jimi. Kiedy wrócił, stwierdził, że jego pieniądze zniknęły. Jimi przez cały czas był w garderobie i grał na gitarze, bez wzmacniacza. Harry powiedział: 'Zabrałeś moje pieniądze', na co Jimi i odparł: 'Nie wziąłem niczego, nawet nie wiem gdzie pieniądze były.' Było z nim kilku facetów, Billy Cox i jeszcze jeden, a wszyscy do niego podobni. Więc powiedziałem: 'Cholera, może ktoś inny tu wszedł i zabrał ci forsę', ale Harry rzekł, że kiedy wychodził, pozostał tam jedynie Jimi...
           
            Harry Womack stracił cały tygodniowy zarobek, był dokładnie spłukany. Przysiągł więc Jimiemu zemstę. Okazja nadarzyła się bardzo prędko, gdyż w przeciwieństwie do wszystkich muzyków zespołu, Hendrix nie odkładał swojego instrumentu wraz z innymi do części bagażowej, lecz trzymał go przy sobie w autobusie. Kiedy jednak w drodze do Minneapolis w Minnesocie zmęczony usnął, Harry Womack wziął jego gitarę ze stojaka i wyrzucił z autobusu przez okno. Bobby obudził się widząc swego brata przy otwartym oknie. Przez ryk wysokoprężnego silnika autobusu usłyszał odgłos pękającej na szosie gitary. Początkowo myślał, że to mu się przyśniło, ale gdy rano wstał i zobaczył, że Jimi nie może znaleźć swojej gitary, domyślił się co się stało. ...Najpierw pomyślałem, że to całkiem zabawne - Jimi nie ma gitary, wszyscy w autobusie chichotali, kiedy on nerwowo przeszukiwał bagaż. Ale po chwili dotarło do mnie 'Jestem gitarzystą i rozumiem, co oznacza strata instrumentu.' Powiedziałem: 'Boże, James' i pożyczyłem mu pieniądze na zakup gitary - opowiadał Bobby Womack. Do końca trasy Jimi podejrzliwie spoglądał na Harry'ego. Ta nowa gitara wiele lat później trafi w ręce Bobby'ego. Sprzeda mu ją (lub podaruje) Gorgeous George. Jest to gitara Sunburst Fender Jazzmaster, na której wtedy od czasu do czasu pozwalano Jimiemu zagrać jakąś jego solówkę. ...Kiedy wspominam tamte dni, jestem szczęśliwy z tego, co mnie spotkało. Grałem z Jackiem Wilsonem, Samem Cookem, Otisem Reddingiem, Jimim Hendrixem - wspominał Bobby Womack, dodając - Jeśli nie miałeś odpowiedniej fryzury, garnituru i krawata, to po prostu nie. A on nosił stare ubrania i wyglądał jak beatnik... 
            ...To musiała być nowa rasa czarnych, którą zainteresował, gdyż wytwórnie płytowe nie sądziły, że czarni będą tacy jak on - mówił w innym wywiadzie - Zacząłem widywać młodych czarnych fanów, którzy ubierali się tak jak on, pomyślałem wtedy: 'Cholera, nigdy dotąd nie widziałem czarnych hipisów'... Bobby Womack zauważy później, że na tym tournee nikt tak naprawdę nie chciał grać z Hendrixem, a kiedy za kilka lat kiedy okazało się, że jest on wielkim gitarzystą, będą mówić - 'Cholera, on był w moim zespole, a ja go wyrzuciłem'... Zaś kiedy sam zobaczy Hendrixa na festiwalu w Monterey, będzie zaskoczony jego ogromną przemianą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz