Na pewno jednak ówczesna gra
Hendrixa wzorowana jest na stylu Curtisa Mayfielda, z którym odbył trasę parę
miesięcy wcześniej. ...Modyfikuje on
zarówno rytmiczne motywy Mayfielda, jak i Jimmy'ego Johnsona - zauważył
Keith Shadwick - i możne je będzie
odnaleźć w takich własnych utworach Hendrixa, jak: "Remember" z "Are You Experienced" czy "Little
Wing" z "Axis: Bold As Love".
Gitarzysta na "Mercy
Mercy" ma już wypracowaną
technikę, jest w stanie tworzyć formę nieograniczoną w czasie i przestrzeni, a do
kształtowania i wyrażania swoich fraz stosuje akordy i arpeggio w różnych
wartościach rytmicznych... Widać
więc od razu, że już wtedy Jimi Hendrix jest w pełni ukształtowanym gitarzystą
R&B, znającym dobrze ten styl, ponadto umiejącym operować barwą i rytmem.
Przez następne dwa lata, będzie się tylko rozwijał. Sam Jimi przyznał - Byłem w tym czasie mocno sfrustrowany, bo
wyglądało na to, że nigdy nie będę robił tego co chcę, a jedynie będę grał w
tym, czy innym zespole. Czułem, że tracę nadzieję, choć uważałem, że powinienem
nadal próbować wszystkiego. Kiedy byłem nastolatkiem, nie wierzyłem, że
opuszczę kiedyś Seattle. Teraz, jako dorosły modliłem się, żeby podeszwy moich
butów wytrzymały drogę, jaką mam jeszcze do przebycia... Jakby nie patrzeć, miał wtedy przed sobą drogę jeszcze bardzo odległą.
Biorąc udział w sesji Dona Covay'a
na pewno opuścił koncert plenerowy "The Isley Brothers" w Peter’s
Park w Atlancie, gdzie wtedy odbywał się Greek Week, festiwal
zorganizowany przez miejscowy Georgia Institute Of Technology’s.
Jak wspominał Ronnie Isley - zastąpił go
miejscowy gitarzysta, ale my czekaliśmy na jego powrót... Ernie Isley
uzupełniał - Kiedy skończył solo, miałem
jedną stopę na ziemi, drugą na Olimpie... Inżynier Malcolm Cecil wspominał
- Jimi spotkał Erniego, kiedy on był
jeszcze dzieciakiem, bo Jimi grał przez dwa lata z Isley, i myślę, że żył w
domu O'Kelly'ego i jego rodziców przez lat kilka. Więc miał wielki wpływ na
Erniego. Jimi powiedział kiedyś do niego: 'Uważaj, co robię, pokażę ci, co
jeszcze umiem, ponieważ to właśnie ty będziesz grać na gitarze ze swoimi
braćmi!' Jakże prorocze były to słowa...
Po
Atlancie zespół dojeżdża do Nowego Jorku i tam Hendrix wraca do braci Isley, a
że znowu nie ma gitary, Kelly idzie z nim do słynnego Manny’s Music Shop na
Manhattanie i kupuje dla niego biały model gitary Fender Duo-Sonic,
dodając, żeby Jimi chował ten nowy instrument pod kluczem. W piątek 19 czerwca
1964 roku, od dwudziestej pierwszej do trzeciej rano następnego dnia, w Rockland
Palace w Nowym Jorku na Bronxie odbywa się koncert specjalny Farewell
Dance and Show dla nadawanego przez stację WWRL programu Magnificent
Montague. Bierze w nim udział aż trzydzieścioro wykonawców, w tym „The
Isley Brothers” z Hendrixem, a z innych znanych artystów: Solomon Burke, Billy
Butler, King Curtis, Don Covay, Wilson Pickett i „The Tams”, grupa, z którą
niebawem Jimi ruszy w trasę koncertową. Solomon Burke jest pierwszą gwiazdą
muzyki soulowej z najwyższej półki, miał wtedy aż dwa single na listach
przebojów, z którą Jimi odbędzie niebawem kolejną trasę, a przynajmniej jej
część.
Od
piątku 26 czerwca przez cały następny tydzień, bracia Isley występują w teatrze
Apollo
wraz z Dionne Warwick, „The Five Royals”, „The Exciters”, „The Charades” i „The
Carletons”.
Jimi
jako artysta już wyróżniający się, choć jeszcze niebrylantowy, miał niestety
tendencję do niedojrzałego, czy wręcz głupiego zachowania, które mogło go z
tego świata wyeliminować. I nie miało to związku z jego graniem na scenie, lecz
z życiem w trasie i próbami sprawdzenia się w roli kierowcy. Pierwszy jego
wypadek wydarzył się w czasie tego tournee "The Isley Brothers". Na
krótkich trasach, grupa wówczas podróżowała samochodem kombi. Jimi lubił
fantazjować na temat wzmacniaczy tak potężnych, że ich dźwięk mógłby ogłosić
koniec świata. Opowiada więc o smoku, podobnym do gitary, z której zionie
wielki płomień. Saksofonista altowy, który prowadzi samochód, odwraca się i mówi:
'Ten facet jest dla mnie zbyt dziwny.
Niech on prowadzi'... Jimi nic nie mówi, przesiada się i jedzie
dalej jako kierowca, choć zważywszy na jego kiepski wzrok, nie powinien nigdy
tego robić. Zresztą nie ma też prawa jazdy. Po dwudziestu minutach pierwszy
samochód, którym jadą inni muzycy zespołu, traci kontakt z pojazdem Jimiego.
Kiedy po chwili wracają widzą straszny wypadek. Jadąc z prędkością ponad 85 mil na godzinę, kombi,
którym kierował Hendrix uderzyło w przebiegającego przez drogę jelenia. Przód
samochodu jest doszczętnie rozbity, podobnie jak przednia szyba, przez którą
przeleciało uderzone zwierzę o wadze około dwustu funtów. Cud, że ani Jimiemu,
ani jego kolegom nic się nie stało...
Współpraca z
innymi muzykami "I.B. Specials" ma także duży wpływ na Hendrixa.
Ernie Isley wspominał, że grający na organach Gene Friday był również dobrym
tancerzem - Kiedy grał, podrygiwał i
tańczył. I widać było, że Jimi, od kiedy dołączył do zespołu, konkurował z nim,
starał się, swoim działaniem, aby zwracano właśnie uwagę na niego. Przez czas
kiedy grał zachowywał się, jakby trenował, jak sportowiec, jak Muhammad Ali.
Był dość dobry jako muzyk i technik, mógł więc ze swoim instrumentem zrobić to
czego nikt inny, choćby chciał, by nie potrafił - i robił to spontanicznie. Tak
to przynajmniej wyglądało. Oczywiście, nikt z widzów nie wiedział, że on
ćwiczył całymi dniami, dla nich wyglądało to, jakby pojawiało się z nikąd... W
dłuższych przerwach między koncertami, zdarzało sie także, że bracia Isley
wracali do domu w Englewood. Zabierali ze sobą oczywiście Jimiego. Na te chwile
czekają młodzi - Marvin i Ernie - którzy już wtedy przypuszczali, że za jakiś
czas także trafią do zespołu. Ernie podgląda Jimiego jak, niemal przez cały
czas gra na gitarze i widzi, że jego uwaga koncentruje się tylko na muzyce.
Widzi, jak gitarzysta staje w pokoju stołowym i wyglądając przez okno gra
łagodnie na swojej gitarze. Ernie Isley wspominał, jak wtedy wyglądała rozmowa
Marvina z Jimim - 'Jimi chcesz soku
pomarańczowego?' 'Uhm, tak, Marvin, bez lodu'. 'Robię kanapkę z masłem
orzechowym i galaretką, chcesz?'. 'Nie, dziękuję'. 'Hej Jimi, wiesz, że musisz
zmienić struny?' 'Dobra, spójrz Marvin - tak się stroi'. I cały czas grał, cały
czas. Oczywiste, jak to, że słońce świeci, było, że Jimi gra na gitarze...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz