czwartek, 30 lipca 2020

Wpływ Curtisa Mayfielda na Jimiego Hendrixa i ciąg dalszy trasy z braćmi Isley


Na pewno jednak ówczesna gra Hendrixa wzorowana jest na stylu Curtisa Mayfielda, z którym odbył trasę parę miesięcy wcześniej. ...Modyfikuje on zarówno rytmiczne motywy Mayfielda, jak i Jimmy'ego Johnsona - zauważył Keith Shadwick - i możne je będzie odnaleźć w takich własnych utworach Hendrixa, jak: "Remember" z "Are You Experienced" czy "Little Wing" z "Axis: Bold As Love". Gitarzysta na "Mercy Mercy" ma już wypracowaną technikę, jest w stanie tworzyć formę nieograniczoną w czasie i przestrzeni, a do kształtowania i wyrażania swoich fraz stosuje akordy i arpeggio w różnych wartościach rytmicznych... Widać więc od razu, że już wtedy Jimi Hendrix jest w pełni ukształtowanym gitarzystą R&B, znającym dobrze ten styl, ponadto umiejącym operować barwą i rytmem. Przez następne dwa lata, będzie się tylko rozwijał. Sam Jimi przyznał - Byłem w tym czasie mocno sfrustrowany, bo wyglądało na to, że nigdy nie będę robił tego co chcę, a jedynie będę grał w tym, czy innym zespole. Czułem, że tracę nadzieję, choć uważałem, że powinienem nadal próbować wszystkiego. Kiedy byłem nastolatkiem, nie wierzyłem, że opuszczę kiedyś Seattle. Teraz, jako dorosły modliłem się, żeby podeszwy moich butów wytrzymały drogę, jaką mam jeszcze do przebycia... Jakby nie patrzeć, miał wtedy przed sobą drogę jeszcze bardzo odległą.
            Biorąc udział w sesji Dona Covay'a na pewno opuścił koncert plenerowy "The Isley Brothers" w Peter’s Park w Atlancie, gdzie wtedy odbywał się Greek Week, festiwal zorganizowany przez miejscowy Georgia Institute Of Technology’s. Jak wspominał Ronnie Isley - zastąpił go miejscowy gitarzysta, ale my czekaliśmy na jego powrót... Ernie Isley uzupełniał - Kiedy skończył solo, miałem jedną stopę na ziemi, drugą na Olimpie... Inżynier Malcolm Cecil wspominał - Jimi spotkał Erniego, kiedy on był jeszcze dzieciakiem, bo Jimi grał przez dwa lata z Isley, i myślę, że żył w domu O'Kelly'ego i jego rodziców przez lat kilka. Więc miał wielki wpływ na Erniego. Jimi powiedział kiedyś do niego: 'Uważaj, co robię, pokażę ci, co jeszcze umiem, ponieważ to właśnie ty będziesz grać na gitarze ze swoimi braćmi!' Jakże prorocze były to słowa...
            Po Atlancie zespół dojeżdża do Nowego Jorku i tam Hendrix wraca do braci Isley, a że znowu nie ma gitary, Kelly idzie z nim do słynnego Manny’s Music Shop na Manhattanie i kupuje dla niego biały model gitary Fender Duo-Sonic, dodając, żeby Jimi chował ten nowy instrument pod kluczem. W piątek 19 czerwca 1964 roku, od dwudziestej pierwszej do trzeciej rano następnego dnia, w Rockland Palace w Nowym Jorku na Bronxie odbywa się koncert specjalny Farewell Dance and Show dla nadawanego przez stację WWRL programu Magnificent Montague. Bierze w nim udział aż trzydzieścioro wykonawców, w tym „The Isley Brothers” z Hendrixem, a z innych znanych artystów: Solomon Burke, Billy Butler, King Curtis, Don Covay, Wilson Pickett i „The Tams”, grupa, z którą niebawem Jimi ruszy w trasę koncertową. Solomon Burke jest pierwszą gwiazdą muzyki soulowej z najwyższej półki, miał wtedy aż dwa single na listach przebojów, z którą Jimi odbędzie niebawem kolejną trasę, a przynajmniej jej część.
            Od piątku 26 czerwca przez cały następny tydzień, bracia Isley występują w teatrze Apollo wraz z Dionne Warwick, „The Five Royals”, „The Exciters”, „The Charades” i „The Carletons”.
            Jimi jako artysta już wyróżniający się, choć jeszcze niebrylantowy, miał niestety tendencję do niedojrzałego, czy wręcz głupiego zachowania, które mogło go z tego świata wyeliminować. I nie miało to związku z jego graniem na scenie, lecz z życiem w trasie i próbami sprawdzenia się w roli kierowcy. Pierwszy jego wypadek wydarzył się w czasie tego tournee "The Isley Brothers". Na krótkich trasach, grupa wówczas podróżowała samochodem kombi. Jimi lubił fantazjować na temat wzmacniaczy tak potężnych, że ich dźwięk mógłby ogłosić koniec świata. Opowiada więc o smoku, podobnym do gitary, z której zionie wielki płomień. Saksofonista altowy, który prowadzi samochód, odwraca się i mówi: 'Ten facet jest dla mnie zbyt dziwny. Niech on prowadzi'... Jimi nic nie mówi, przesiada się i jedzie dalej jako kierowca, choć zważywszy na jego kiepski wzrok, nie powinien nigdy tego robić. Zresztą nie ma też prawa jazdy. Po dwudziestu minutach pierwszy samochód, którym jadą inni muzycy zespołu, traci kontakt z pojazdem Jimiego. Kiedy po chwili wracają widzą straszny wypadek. Jadąc z prędkością ponad 85 mil na godzinę, kombi, którym kierował Hendrix uderzyło w przebiegającego przez drogę jelenia. Przód samochodu jest doszczętnie rozbity, podobnie jak przednia szyba, przez którą przeleciało uderzone zwierzę o wadze około dwustu funtów. Cud, że ani Jimiemu, ani jego kolegom nic się nie stało...
            Współpraca z innymi muzykami "I.B. Specials" ma także duży wpływ na Hendrixa. Ernie Isley wspominał, że grający na organach Gene Friday był również dobrym tancerzem - Kiedy grał, podrygiwał i tańczył. I widać było, że Jimi, od kiedy dołączył do zespołu, konkurował z nim, starał się, swoim działaniem, aby zwracano właśnie uwagę na niego. Przez czas kiedy grał zachowywał się, jakby trenował, jak sportowiec, jak Muhammad Ali. Był dość dobry jako muzyk i technik, mógł więc ze swoim instrumentem zrobić to czego nikt inny, choćby chciał, by nie potrafił - i robił to spontanicznie. Tak to przynajmniej wyglądało. Oczywiście, nikt z widzów nie wiedział, że on ćwiczył całymi dniami, dla nich wyglądało to, jakby pojawiało się z nikąd... W dłuższych przerwach między koncertami, zdarzało sie także, że bracia Isley wracali do domu w Englewood. Zabierali ze sobą oczywiście Jimiego. Na te chwile czekają młodzi - Marvin i Ernie - którzy już wtedy przypuszczali, że za jakiś czas także trafią do zespołu. Ernie podgląda Jimiego jak, niemal przez cały czas gra na gitarze i widzi, że jego uwaga koncentruje się tylko na muzyce. Widzi, jak gitarzysta staje w pokoju stołowym i wyglądając przez okno gra łagodnie na swojej gitarze. Ernie Isley wspominał, jak wtedy wyglądała rozmowa Marvina z Jimim - 'Jimi chcesz soku pomarańczowego?' 'Uhm, tak, Marvin, bez lodu'. 'Robię kanapkę z masłem orzechowym i galaretką, chcesz?'. 'Nie, dziękuję'. 'Hej Jimi, wiesz, że musisz zmienić struny?' 'Dobra, spójrz Marvin - tak się stroi'. I cały czas grał, cały czas. Oczywiste, jak to, że słońce świeci, było, że Jimi gra na gitarze...  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz