niedziela, 5 lipca 2020

Curtis Mayfield i The Bonnevilles

...Potrzebowałem pieniędzy, ale zawsze chciałem się więcej nauczyć. Najlepszy koncert był, kiedy pracowałem z Curtisem Mayfieldem i "The Impressions". Curtis był naprawdę dobrym gitarzystą, gwiazdą i myślał, że ja mam jakiś kaprys. Nauczyłem się sporo w tym krótkim czasie. Prawdopodobnie miał na mnie wpływ bardziej niż ktokolwiek inny, z kim wtedy grałem - ten słodki jego dźwięk...
            Kiedy w sobotę 27 lipca 1963 roku, w Jolly Roger Club w Nashville występuje sławny i ceniony wśród czarnych muzyków, i odbiorców Curtis Mayfield, promotor Isaac Washington poszukuje zespołu, który za parę tygodni mógłby wyruszyć z nim na "Chitlin' Circuit". Trafia do Roberta Fishera, wokalisty, trębacza, saksofonisty i lidera popularnego miejscowego zespołu "The Barnevilles". Larry Lee, który zrobił tak wielkie postępy, iż nikt nie mógł mu zarzucić, że jest najgorszym gitarzystą w Nashville, teraz zamiast jedenastu dolarów za pracę w nocy w trzech setach w Del Morocco, otrzymuje propozycję grania w nim. Zespół wprawdzie zmienił nazwę na "The Bonnevilles", ale jest znany i ceniony w okolicy, od 1961 wspiera różnych wokalistów, w tym już uznanych jak Chubby Checker, czy też wschodzące gwiazdy, jak wspomniana wcześniej córka Rufusa Thomasa, Carla. Wydaje też własne płyty, ich "Cherokee Twist " w kwietniu 1962 roku w radiu w Nashville "zrzuciło" z pierwszego miejsca ówczesny, krajowy przebój Presley'a "Good Luck Charm". Lee i Billy Cox, który czasami grywał na basie z tym zespołem liderowi Robertowi Fisherowi, sugerują do składu Hendrixa, który wtedy mieszka znowu nad Joyce'a House Of Glamour. Fisher zapamiętał, gdy go po raz pierwszy wprowadzono go do Jimiego - Wszedłem do pokoju, który bardziej przypominał kabinę bez okien. Na bardzo małym, podwójnym łóżku siedział dość wysoki młody mężczyzna. Na głowie miał czarną szmatę i brzdąkał na gitarze z odwróconymi strunami. Miałem reputację dobrego samarytanina, więc zatrudniałem muzyków z Nashville, a teraz Billy i Larry chcieli to wykorzystać proponując tego leworęcznego gitarzystę, który, jak przypuszczałem wcale tego nie potrzebuje. Ale patrząc na niego od razu zorientowałem się, że ten facet od dawna nic nie jadł. No więc, w weekend zagrał już z "The Bonnevilles"... Jimi przyjmuje propozycję pracy, a Fisher kupuje mu dwie brakujące struny do gitary i doprowadza jego odzież do porządku. Po raz kolejny Jimi zostawia kolegów z "The King Kasuals", wspominając - Zmęczyło mnie granie z nimi, ponieważ robili stale to samo i nie chcieli się nigdzie ruszyć...
            Pierwszy koncert Hendrixa z „The Bonnevilles” odbywa się w Huntsville, Alabama we wrześniu 1963 roku, a Steven Roby ustalił, że wystąpili także w Centerville w stanie Tennessee oraz w lokalu Daw Serses w Bells. Trasa ma potrwać do października, a praca ma polegać na tym samym, co zawsze, czyli na regularnych występach w klubach na "flaczkowej trasie" oraz na graniu z "gorącą" gwiazdą czarnej muzyki, za jaką uchodzi wtedy frontman zespołu Bob Fisher. Obok Jimiego podstawowy skład zespołu "The Bonnevilles" tworzą: Willy Young (gb), Sammy Higginbottom (sax) i Isaac McKay (dr). Oczywiście, nie ma zbyt wiele czasu na zorganizowanie prób, mimo to, czarna publiczność na trasie oczarowana jest Jimim, jego gestami oraz akrobatycznymi sztuczkami z gitarą. Jedna z kobiet jest na koncercie tak podekscytowana, że w chwili gdy Jimi gra na gitarze językiem, pada na parkiecie na plecy. Zespół zresztą się rozrasta, bo dochodzą: A.W. Davis (as), Don Nunnelly (ts), Isaac McKay (dr), Aaron „Heinz Ketchup” Varnell (ts), Willie Young (b) oraz okazjonalnie Joe Fisher (org). Muzycy “The Bonnevilles” grają “covery”, czyli utwory z repertuaru Ray’a Charlesa, Bobby’ego “Blue” Blanda, Rufusa Thomasa oraz Johnny’ego Taylora.

            Bob Fisher, w przeciwieństwie do części widowni, właścicieli i "Hossa" Allena, jest pod wrażeniem gry Jimiego. Kiedy Hendrix gra z gitarą za plecami i szarpie struny zębami, rozpala to widzów. Tak bardzo, że po Huntsville zespół "Bonneville" potrzebuje już dwóch solowych gitarzystów. Podczas koncertu w Parsons w Tennessee dołącza więc Larry Lee i z Jimim wymieniać się będą solówkami. Na krótko też dojdzie trzeci gitarzysta - George Yates. Trzeba przyznać, że obecność Jimiego na scenie dodaje muzykom wiary w siebie. Fisher założył, że ten nowy skład "The Bonnevilles", złożony zarówno z czarnych, jak i białych muzyków występować będzie przede wszystkim w klubach dla białych, szczególnie zaś na uniwersytetach - Tennessee w Martin oraz Vanderbilt Univeristy. Niestety w białych dzielnicach nie może znaleźć miejsc noclegowych dla kolorowych, nie chce jednak dzielić ich na grupy - Mieliśmy szczęście, że w domach moich rodziców i teściów, znalazło się tyle miejsca, że mogli przenocować wszyscy moi muzycy. Byli zadowoleni z pobytu w Parsons i Decaturville, oddalonych od siebie o pięć mil. Zawsze było sporo jedzenia i nikt nie odmawiał gościny. Moi krewni i przyjaciele mieścili nas przez dwie noce... W Decaturville Jimiemu wpada w oko Dorothy Jean Scott, atrakcyjna kuzynka lidera, więc na noc zatrzymuje się u jego teściów, którzy mieszkają vis a vis Dorothy. Wspominał Robert Fisher - Zobaczył ją na jednym z występów, gdy tańczyła na parkiecie. Był w tym czasie nieco nieśmiały i kiedy widział ją po raz pierwszy, był przytłoczony jej urodą. zapytał mnie, czy ją znam i poprosił, abym jej go przedstawił. Obserwował ją przez całą noc, uśmiechając się, gdy widział jak Doty się rumieni, kiedy ich oczy się spotkały. W innych okolicznościach, pewnie skończyłoby się to trwałym związkiem. Ale Jimi miał wtedy coś do wypełnienia, i choć był mocno zainteresowany Doty, ta misja była dla niego ważniejsza...
            Na trasie, z reguły przyjmowanej przez odbiorców entuzjastycznie, zdarzają się drobne "wpadki", na przykład na koncercie w American Legion Hall w Clarksville Hendrix, Robert Fisher (dr) i Jimmy Scott (sax) improwizują przez dwadzieścia minut, ponieważ reszta zespołu spóźnia się na występ. Na innym koncercie w Searcies (lub Daw Serses) w Bells, w stanie Tennessee, na życzenie właściciela klubu grają tylko Hendrix z Larrym Lee oraz perkusistą i basistą „The Bonnevilles”, bez sekcji dętej. Jimi często wraz z Larrym gra akordy, ale też decyduje się na coraz bardziej ekscytujące solówki. Czasem też wywołuje na dłuższe solo perkusistę Isacca McKay'a, aby samemu przygotować się do grania na gitarze techniką "slide". Znaczenie Hendrixa wzrasta z każdym koncertem, aż Fisher, w przeciwieństwie do niektórych odbiorców i właścicieli, decyduje się, na umieszczenie jego nazwiska jako głównego muzyka - (Jimi) mógł zrobić więcej z gitarą, niż bracia Ringling z czerwonym, białym i niebieskim słoniem. Czy to była gra na gitarze za plecami lub szarpanie strun zębami, jego popisy naprawdę rozpalały tłum...
            Lider "The Bonnevilles" nabiera szacunku do swego gitarzysty, wręcz się z nim zaprzyjaźnia, zwłaszcza kiedy widzi jego stosunek do swojego małego syna Edwarda. Wspominał potem - Jimi bardzo lubił Eda, bo przypominał mu jego młodszego brata Leona, którym się w młodości zajmował... Fisher postanawia więc, że po tej trasie koncertowej zatrzyma Jimiego na dłużej, wiedząc zresztą, że za kilka dni ma się rozpocząć kolejna seria występów, którą uzgodnił w Nashville z promotorem Isaacem Washingtonem. W niej ma wziąć udział, promująca swoją najnowsza płytę "My Daddy Knows Best", dziewczęca grupa wokalna firmy Motown Records „The Marvelettes”, dołączyć ma również do sławnego Curtisa Mayfielda i jego grupy „The Impressions”.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz