wtorek, 7 lipca 2020

Na "flaczkowej trasie" z "The Imperials", Ettą James i Curtisem Mayfieldem

Po tej pierwszej w życiu serii nagrań w zawodowym studiu w Nashville, zanim Hendrix wróci na "flaczkową trasę", w Nashville pogra jeszcze z grupą "The Imperials", która 27 i 28 września w klubie New Era towarzyszy innej wielkiej damie muzyki soul i bluesa. Etta James z Los Angeles, odkryta w 1954 roku przez Johnny'ego Otisa wsławiła się kilkoma przebojami, wśród nich "odpowiedzią" na przebój wspomnianego wcześniej Hanka Ballarda "Work With Me Annie", czyli piosenką "Roll With Me Henry" (jej tytuł zmieniono na "The Wallflower", by zamaskować nieprzyzwoity tekst i umożliwić mu wspięcie się na szczyt R&B listy przebojów oraz: "At Last", "All I Could Do Was Cry", "Trust In Me", "Don't Cry Baby", "Something's Got A Hold On Me (It Must Be Love)" (opartej na starej pieśni gospel), "Stop The Wedding" i aktualnym wtedy w 1963 roku - "Pushover". Z tych dwóch koncertów firma Chess rok później wyda album "Etta James Rocks The House". Etta James opowiadała potem o przesłuchaniu materiału wówczas nagranego, który odbywał się w studiu firmy - Kiedy dotarłam do fragmentu, kiedy, jak myślałam, on będzie piszczał lub krzyczał, on mnie uderzył, naprawdę, walnął mnie w plecy. Dosłownie... On, czyli Leonard Chees, tak wtedy zareagował na jej, czyli Etty James wykonanie całego koncertu w Nashville, koncertu, w którym miał wziąć udział bohater tej książki. I znów okazało się, że jego nazwiska trudno szukać, wśród muzyków towarzyszących solistce, na gitarze zagrał bowiem David Tyrone Walker. Jest za to na liście muzyków kolega Jimiego, perkusista Freeman Brown. Wokalista Larry LaDon, przyznał, że zespół "The Imperials"  (z Hendrixem w składzie) rzeczywiście wtedy w tym klubie w Nashville zagrał, ale, jak dodał - był raczej suportem (grał na rozgrzewkę), a nie akompaniował James...
            Na początku października 1963 Hendrix znowu rusza na "flaczkową trasę", która ma potrwać 30 dni. "The Bonnevilles", dla której miała to być ogromna szansa na przebicie się do czołówki zespołów R&B, ma na niej zagrać aż 38 koncertów, a w zespole są wówczas, znani Jimiemu: A.W. Davis (as), Don Nunnelly (ts), Isaac McKay (dr), Aaron „Heinz Ketschup” Varnell (ts), Willie Young (b) oraz okazjonalnie Joe Fisher (org). Razem z "The Bonnevilles" w trasę udaje się także miejscowy zespół „The Avons” oraz Peggy Gaines. Ale najważniejsze jest to, że oprócz swojej części występów muzycy zespołu mają akompaniować wspomnianej wcześniej "The Marvelettes", pierwszej żeńskiej grupie wokalnej firmy Motown. W 1961 roku, po zdobyciu 1 miejsca na listach przebojów piosenką “Please Mr. Postman” i dalszej serii hitów, takich, jak: "Beechwood 4-5789", "Playboy", "Twistin' Postman" oraz aktualnych wtedy "As Long As I Know He's Mine", "Locking Up My Heart", czy "Strange I Know", grupa jest popularna szczególnie we wschodnich stanach USA, ale i na Południu bardzo się wtedy podoba. Grając z nią, Jimi zdobywa następną porcję doświadczenia scenicznego, zwłaszcza, że trochę mu pozwalają na swobodniejsze granie i wtrącanie modnych fraz z muzyki surfowej. Próbował to już robić w "The King Kasuals", ale tam koledzy go wyśmiewali, twierdząc, że frazy w stylu Dicka Dale'a, czy grupy "The Beach Boys" zupełnie nie pasują do surowego R&B. „The Bonnevilles” otwierają koncerty "The Marvelettes", wspierają także pozostałych artystów „The Avons” i Peggy Gains oraz śpiewającego konferansjera, którym jest, znany Jimiemu Harry Batchelor. Trasa obejmuje m.in. Knoxville w Tennessee, a jeden z koncertów, jak podaje Tony Brown, odbywa się w Hopkinsville w stanie Kentucky.
                Na tej trasie jesienią 1963 roku, Jimi poznaje jednego ze swoich idoli Curtisa Mayfielda, gitarzystę, który wywarł ogromny wpływ na muzykę soulową. ...Aretha (Franklin - przyp. aut.) podziwiała geniusz Curtisa Mayfielda, który potrafił włączyć do R&B elementy jazzowe - przyznawał Arif Mardin. Mayfield jest rówieśnikiem Hendrixa, występuje już od 1956 roku, najpierw w Chicago z grupą "The Alphatones", następnie z "The Roosters", której nazwę zmienia na "The Impressions" (w składzie Jerry Butler, Sam Gooden i Curtis Mayfield). Kiedy przyjeżdża na Południe, ma już spory dorobek. Jego piosenka "Um, Um, Um, Um, Um, Um" cieszy się wtedy w Ameryce wielkim powodzeniem w nagraniu Majora Lance'a (rok później, w 1964, w Anglii stanie się przebojem zespołu z Manchesteru "Wayne Fontana & The Mindbenders"). Zaś od dwóch lat, we własnej wersji Mayfielda, śpiewana charakterystycznym falsetem, wielkim przebojem jest piosenka "Gypsy Woman", która trafi wtedy na ścieżkę dźwiękową filmu "Lilies Of The Field" z Sidney'em Poitierem w roli głównej, a za kilka lat doczeka się wielu znakomitych interpretacji, choćby Briana Hylanda -w 1970 roku (jej producentem będzie Del Shannon), czy Bruce'a Springsteena.
            Curtis Mayfield oczywiście zasłynie po opisanych tu wydarzeniach, głównie dzięki standardowi "People Get Ready" (nagrają go m.in. Rod Stewart i grupa "Vanilla Fudge") oraz kilku wielkim przebojom lat 70. XX wieku z "Superfly", na czele (album ze ścieżką muzyczną z tego filmu znajdzie się nawet na 1 miejscu listy tygodnika Billboard). Wtedy jednak, jesienią 1963 roku Curtis z "The Impressions" oprócz "Gypsy Woman" śpiewa swoje aktualne piosenki: "Grow Closer Together", "Never Let Me Go", "Little Young Lover", "Minstrel And Queen", "I'm The One Who Loves You", "Sad Sad Girl And Boy", "It's All Right" oraz wydany wtedy w czerwcu "Keep On Pushin'". Ma też w repertuarze także pieśni gospel ("Move On Up"). Jego muzyka jest zresztą wypadkową wszystkich nurtów czarnej muzyki, od spirituals przez bluesa, R&B po soul, a piosenki, które w tamtym czasie śpiewa, jak zauważy Sinead C'Connor - Dotyczą ważnych spraw, głównie miłości i zachęcają, by nie poddawać się złości i nienawiści... Mayfield sam zresztą przyzna - Te piosenki były przykładem tego, co miałem w głowie, co dotyczyło młodego wtedy Murzyna... Nic więc dziwnego, że wykonywane przez niego w ekstatyczny sposób piosenki, robią wówczas na Hendrixie ogromne wrażenie. Można nawet powiedzieć, że grając z nim, realizuje kolejne swoje marzenie, wspomni potem - To było bardzo przyjemne, kiedy graliśmy w takich małych funkowych klubach. Było tam gorąco, aż z człowieka leciał pot, i bardzo grzały się wzmacniacze, ale też była bardzo gorąca atmosfera. Dźwięk, aż spływał wszystkim po ciele... W 1970 roku dla Rock A World w rozmowie z  Sue G. Clark Jimi Hendrix przyzna – Lubię "The Impressions". Podoba mi się ich podejście do tego co robią. Lubię ten smak, ten rodzaj muzyki. Jeśli zrobisz to prawidłowo, to jest jak zaczarowane. Każdy ma swoje własne sposoby mówienia rzeczy, ale "The Impressions" są na właściwej drodze. Zrobili ostatnio numer "Keep On Pushin'". Bazują na starych pieśniach. To są ludzie, których naprawdę trzeba szanować...       
            Z tamtymi występami z Curtisem Mayfieldem wiąże się jeszcze jedna historia. Otóż, jako główna gwiazda otrzymuje on na scenę najlepszy sprzęt. Jimi nigdy wcześniej nie grał na takim wzmacniaczu, jaki wtedy widzi. Kiedy się do niego podłącza, gra, jak to często ostatnio robi, bardzo długie, przeraźliwe, wyjące dźwięki. Larry Lee wspominał, że Curtisowi nie spodobało się, żeby jakiś gitarzysta przed jego występem popisywał się na scenie, do tego w tak dziki sposób, jak zrobił to Hendrix. Zawołał więc Gorgeousa George'a, aby skończył jego występ. George więc wychodzi na scenę i przerywa granie Jimiego, oznajmiając: 'Panie i panowie. Oto Curtis Mayfield i "The Impressions"'. Publiczność owacyjnie przyjmuje mistrza, który podłącza swój instrument. Uderza w struny. Niczego nie słychać. Opowiadał Larry Lee - Mayfield zażądał, aby dowiedzieć, co się stało z jego wzmacniaczem, a Jimi udawał, że nie rozumie o co chodzi. Wiedział, że wszystko jest w porządku, że się nic nie stało. I czekał, aby zobaczyć, co zrobi Curtis... Jimi stoi wtedy za kurtyną i z lekkim rozbawieniem widzi, jak Curtis Mayfield jęczy: 'Człowieku, co zrobiłeś z moim wzmacniaczem'. No cóż, wzmacniacz nie mógł wytrzymać natężenia dźwięku gitary Hendrixa, który po swoim graniu skręcił całkowicie gałkę wzmocnienia. Według Billy'ego Coxa, Hendrix, przypadkowo uszkodził wtedy jeden ze wzmacniaczy Mayfielda, ale na szczęście, Curtis nigdy nie odkrył, kto mu ten najlepszy sprzęt popsuł.
                W wywiadzie dla Straight Ahead, krótko przed śmiercią w 1999 roku, Curtis Mayfield wspomniał o Hendrixie – Swoją muzyką, wyprzedził znacznie czas. Osobiście adorowałem go i szanuję, za to co zrobił dla muzyki. zabawne, jak wielu czarnych nie zna Jimiego Hendrixa, a przecież pracował on kiedyś z "Isley Brothers"... Trzeba tu jeszcze dodać, że rytmiczna gra Mayfielda na gitarze oraz jego umiejętność wykorzystywania rezonansu, w najbliższej przyszłości będzie miała ogromny wpływ na jakość gry Jimiego Hendrixa. Peter Doggett zauważy, że solówka w utworze "(Have You Ever Been In) Electric Ladyland" z płyty, którą Hendrix nagra dopiero za pięć lat, a także utwór “Heaven Has No Tomorrow” zdradzają, ile - Skorzystał on w trakcie tamtej trasy koncertowej z niepowtarzalnego i oryginalnego stylu gry Mayfielda... Można przypuszczać, że twórczość Mayfielda zainspirowała także Hendrixa do stworzenia aranżacji do własnej ballady “Little Wing”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz