Jak zanotował Steven Roby w
książce "Becoming Jimi Hendrix", w sierpniu 1963 (a nie w
listopadzie poprzedniego roku, jak uważają Tony Brown czy Johnny Black), Jimi
Hendrix wchodzi do studia, aby wziąć udział w pierwszej w swoim życiu
profesjonalnej sesji nagraniowej, a dokładniej w czterech sesjach.
Pierwsza
z nich dotyczy Franka Howarda i jego zespołu "The Communards", którzy
mają nagrać dwie piosenki. Organizuje ją Billy Cox, zaangażowany przez płytową
firmę King/Starday Records, z którą współpracuje wspomniany już
wcześniej miejscowy disc jockey (dee-jay, czyli radiowy prezenter) Bill „Hoss”
Allen, który wspominał – Znałem Coxa z
czasów kiedy był w wojsku i przyjeżdżał na weekendy do Nashville, skontaktowałem
się z nim… Billy Cox dodał – Spytał,
czy znam jakiegoś dobrego gitarzystę, który mógłby przyjść na nagranie do
studia. Poleciłem Jimiego... Nieco inaczej zapamiętał to
"Hoss" Allen - To
była sesja
Billy'ego Coxa. On zadzwonił do mnie i
powiedział, że ma gitarzystę, chciałby, żebym go przesłuchał. Powiedziałem mu, że już mam dwóch gitarzystów, ale i tak go przyprowadził. Miałem już
gitarzystę solowego, więc powiedziałem Jimiemu, że ma grać rytm typowy dla
muzyki z Nowego Orleanu. Podłączył się, a ja pokazałem mu prosty riff, jaki ma
grać do tego utworu. Zaczęliśmy nagrywać i słyszę jakiś dziwny, bardzo głośny
dźwięk. Pomyślałem, że coś się stało w studiu, proszę o powtórzenie i znowu
słyszę to samo. On grał zbyt głośno, kazałem mu ściszyć wzmacniacz, a w końcu
powiedziałem inżynierowi, żeby całkowicie go wyłączył. Kiedy po sesji słuchaliśmy
nagrania, Jimi spytał: 'A gdzie moja partia?' Odparłem: 'Nie mam pojęcia.
Zapewne jest coś nie w porządku z twoim wzmacniaczem'. Powiedziałem prawdę, bo jego
brzmienie zupełnie mi się nie podobało... Weteran prezenterów płyt soulowych w
okolicy "Hoss" Allen, dodał po latach, że nie miał pojęcia, iż – Jimi będzie tak wielki...
Po pierwszej sesji
Hendrixa nie został więc żaden ślad. ...Pewnie
dlatego - jak zauważy Steven Roby - że
Hendrix po prostu wyprzedzał swój czas, albo znalazł się w niewłaściwym miejscu i w niewłaściwym czasie.
Niezależnie od tego, że wytrwa, jego
cel, by znaleźć swój własny dźwięk i odpowiedni zestaw muzyków do jego odegrania, będzie go trzymać przy życiu, choć wiele przeżyje w tych trudnych pierwszych latach...
Billy Cox tak bardzo ufa
umiejętnościom Jimiego, że kiedy otrzymuje następną ofertę udziału w sesji
nagraniowej, zabiera go ze sobą. Niestety producentem znowu jest
"Hoss" Allen, stary wróg Jimiego, który nie może zrozumieć jego
pełnej zgrzytliwych dźwięków gitarowej gry, zwłaszcza zaś stosowanego przez
niego już dość często sprzężenia (feedback). Allen powrócił właśnie z Chicago,
gdzie pracował dla Chess Records...
Jimi wchodzi do studia z ambicją pokazania w pełni swoich
umiejętności, choć wymagania producenta znów są bardzo proste, bo ma tylko grać
podkład akordowy. Zatem i po tym nagraniu nie pozostanie żaden ślad.
Trzecia
sesja jest jedną z kilku kolejnych zaplanowanych w tym okresie. Allen i Starday/King
Records chcą nagrać muzyków z Nashville. Johnny Jones zabiera Jimiego
ze sobą do studia, ma mu bowiem pomagać w nagraniu jego utworu “Feels So Bad,
Like A Ball Game On A Rainy Day”. Johnny
Jones wspominał - Allen próbował, aby tę
piosenkę nagrał Frank Howard i jego zespół "The Commanders", ale nie
udawało się. Więc zrobiłem to razem z Jimim, który grał w tle. Trwało wieki,
aby zmusić go do grania tylko rytmu. W końcu się udało. Wiem, że niektóre sesje
Jimiemu zupełnie nie pasowały... Wersja demo tej piosenki, ze skróconym
tytułem "Feel So Bad",
była potem odtwarzana w radiu WLAC przez Allena, jednak mimo, że
nie usunął on ścieżki Hendrixa, jego nazwisko zostało pominięte.
Następna sesja również odbywa się niebawem,
gdyż Billy Cox skomponował dwie swoje piosenki. Ponieważ ani on, ani Jimi nie
chcieli śpiewać, Cox zaproponował, aby teraz wokalistą został Frank Howard.
Producentem był znowu "Hoss" Allen. Opowiadał Frank Howard - Billy napisał dla mnie “I’m So Glad” oraz “I’m Sorry For You” i
weszliśmy do studia Starday/King Studios,
aby je nagrać. "Hoss" chciał,
aby Hendrix był tylko gitarzystą rytmicznym, solo grał Johnny Jones, lecz kiedy
usłyszał dźwięk gitary Jimiego, wyłączył jego mikrofon. "Hoss" nie
lubił, kiedy muzycy eksperymentowali podczas nagrywania. Później powiedział mi
- 'Gdybym wiedział, że Jimi będzie tak sławny, wyciągnąłbym jego gitarę'... Płytę
w 1965 wyda Barry Records (z numerem 1008), a zgodnie z zapisem w księgach
studia, udział w nagraniu wzięli: Frank Howard, Herschel Carter i Charley Fite
(voc), Johnny Jones (gitara prowadząca), James Hendrix (gitara rytmiczna),
Billy Cox (gb), Freeman Brown (dr), a także Harrison Callaway i inni muzycy
grający na instrumentach dętych. "Hoss", który miał złe doświadczenie
ze stosowanym przez Hendrixa "feedbackiem", bardzo głęboko schował w
mikście jego gitarę.
Na tej sesji jeden ze swoich utworów
nagrywa także Billy Cox, ale zostanie on później skasowany. W tym samym czasie Jimi
bierze udział w realizacji piosenki „I’m
Crying”, razem z wokalistką Sandrą Wright, gitarzystą George Yatesem oraz
perkusistą Freemanem Brownem. Niestety ta piosenka nigdy nie została wydana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz