Hendrix nie dotrwał jednak do
końca zaplanowanej na marzec i kwiecień serii koncertów, gdyż jak wspominał
Billy Davis - Nie grał tej muzyki
właściwie... Zatem zwolniony zostaje w kwietniu i bez grosza sto
sześćdziesiąt mil od Nashville. Prosi o pomoc, nie po raz ostatni, Billy'ego
Coxa, a potem wraz z nim wraca do Nashville z gitarą, którą zapakuje w worek po
ziemniakach. Jimi sam zresztą wyciągnął wniosek z tej nauki - Trzeba grać naprawdę dobrze, bo dla tych
ludzi nie można zagrać na pół gwizdka. Od razu się poznają. Słuchają takiej
muzyki na okrągło. Graliśmy w barach, na byle jakim podwyższeniu, było duszno i
parno, a publika chciała jeszcze. Gitarzyści potrafili skakać po swoich
gitarach, a niektórzy grali, trzymając ją za głową, szarpali struny zębami,
albo walili w nie łokciem. Czasami, tak dla zabawy, wymieniali się
instrumentami...
Wraca
więc do Nashville do klubu Del Morocco, gdzie on i Billy Cox
traktowani są raczej dobrze. Choć nie zarabiają wielkich pieniędzy, mają jednak
stałą pracę, a chociaż często ją porzuca, jak na razie, ma dokąd wracać.
Gitarzysta James "Nick" Nixon z uwagą obserwował go w tamtym czasie -
Muzyka Jimiego było prawie jak blues z Delty z małymi wtrętami z
twista. Grał tak trochę przed siebie. Wtedy go nie rozumiałem. Nie ja jeden, wiele
osób nie rozumiało. Jimi myślał, że go nie
doceniano. Ale to nie było w porządku. Bo my po prostu nie
wiedzieliśmy, jak do tego podejść... ...Dziś - zanotowała w 2005 roku Sharon
Lawrence - Nixon jest liderem zespołu
"The New Imperials"... Zresztą jej przyznał - Nie słucham wiele muzyki Jimiego. A w tamtym
czasie nie przyszło mi do głowy, że mógłby zostać sławny. Generalnie to ja
wtedy biegałem za nim. Wszyscy byliśmy bardzo młodzi - Jimi, Billy Cox i ja -
nam zależało po prostu na dobrej zabawie...
W
kwietniu w 1963 roku bohater tej książki wraca do Nashville i zamieszkuje z
Florence Henderson. To kolejna jego partnerka w tamtym czasie, po Joyce Lucas i
Verdell Brown. Johnny Jones gra w najlepszym w Nashville New Era Club. Jimi idzie
tam któregoś dnia, żeby trochę z nim trochę pojamować i wtedy Jones przekonuje
się, jak muzycznie przez te kilka miesięcy rozwinął się jego przyjaciel i
konkurent – Jimi Hendrix. Zaprasza więc jego i Billy'ego, aby dołączyli do
grupy "The Imperials", w której śpiewa wówczas Johnny Snead. 27
Zespół zdobywa sporą popularność, gdyż koncertuje w miejscowych klubach,
występuje także w telewizji. Jeden z ówczesnych przyjaciół Hendrixa, perkusista
"The Imperials" wspominał - Kiedy
mój brat miał wypadek samochodowy, on (Jimi) przez około dwie mile niósł go do
szpitala... Pewnego dnia w Nashville zjawia się jego dawny kolega z
Seattle, Fred Rollins. Dowiedział się, że Jimi i Billy grywają regularnie w
kilku miejscach. Trafia na ich koncert z "The Imperials". Od razu
idzie do przodu z saksofonem, który ze sobą zabrał. Jimi szybko go zauważa i
zaprasza na scenę. Po chwili wspólnego grania Fred widzi, że Jimi i Billy grają
bardzo swobodnie i znacznie go wyprzedzili. Zawstydzony schodzi i siada na
widowni. Kilka dni później Rollins znów spotyka Hendrixa. Jest ze swoją
partnerką, małą, czarną kobietą. Nie ma pieniędzy. Fred oferuje mu pomoc, razem
z nim idzie do jadłodajni i zamawia dwie kolacje, dla niego, i jego dziewczyny.
Kiedy ona na chwilę wychodzi do toalety, Fred widzi, jak Jimi rzuca się na jej
porcję i błyskawicznie ją pożera. Rollins jest przerażony 'Jimi, tak nie można żyć' rzuca na pożegnanie.
Raymond
Valentine gra na organach z Jimim przez około trzy miesiące, w New
Era Club w Nashville. W zespole są wtedy także: Cox, Larry Lee oraz
wymiennie perkusiści Harold Nesbit lub Freeman Brown. Większość utworów, które
grają jest instrumentalna, ale gdy potrzebne są piosenki, na scenie występują
na zmianę: Jackie Shane, Frank Sheffield lub Joel Henderson. Ale tłum
najbardziej ekscytują nie wokaliści. Wspominał Raymond Valentine - Kiedy Jimi miał dobry nastrój pokazywał wszystkie
swoje sceniczne sztuczki z gitarą za plecami, szarpaniem strun zębami.
Dziewczynom to się bardzo podobało. Większość wśród widzów to były właśnie
dziewczyny... Jimi przyznawał – Musiałeś
grać tak, aby zadowolić ludzi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz