wtorek, 21 lipca 2020

Jimi i Faye - ciąg dalszy

W roku 1964 na trzydzieści tysięcy uzależnionych od heroiny w Nowym Jorku, połowa, a nawet może dwadzieścia tysięcy mieszkało w Harlemie. Jimi miękkim, cichym głosem, prawie szeptem mówi Faye o sobie, a ona wspomni - Te historyjki i wszystko, o czym mi opowiadał, zaczęłam to rozumieć. Naprawdę to polubiłam i podobało mi się, że był tak nieprzeciętnym gitarzystą... On sam także od razu zwrócił uwagę na tę, poznaną przed chwilą dziewczynę - Była bardzo ładna i pełna seksu, trudno było się jej oprzeć... Rozmawiając, opuszczają kawiarnię i udają się na zachód od Central Parku, na West 98th Street, gdzie mieszka matka Faye, która dodawała - Ona zawsze przygotowywała tylko jeden posiłek dziennie... Jimi, od pewnego czasu jadał byle co, jest bardzo głodny, ale i trochę zagubiony, więc i teraz nie może wiele zjeść. Oprócz, naprędce skonsumowanego posiłku, w mieszkaniu "Pani P", jak ją nazwie, Jimi zauważa jeszcze coś, co zwraca szczególnie jego uwagę - kolekcję bluesowych płyt. Wspominała Faye - Miała płyty Ruth Brown, a także Muddy'ego Watersa, Lightnin' Hopkinsa, Earla Kinga, Juniora Parkera i ludzi jak oni. A Jimi ich bardzo lubił... Hendrix wyciąga z zabranego ze sobą pudła gitarę, włącza kolejno te płyty i zaczyna do nich grać.             To pierwsze spotkanie kończy wspólny spacer Jimiego i jego nowej partnerki. Faye zapamiętała - Poszliśmy do hotelu Cecil, gdzie mieszkałam z przyjaciółką. Nikogo nie było w pokoju, więc od razu wskoczyliśmy do łóżka I tak to się zaczęło... W małym pokoju na West 118th Street, oboje spędzili pierwszą noc. Faye dodała - Spotkałam go po południu, szybko zrobiło się ciemno i już byliśmy w łóżku. Po tej pierwszej nocy, nigdy go nie zostawiłam, on też nie odszedł... Tak się podobno zaczął kolejny romans w życiu Jimiego, który - Znalazł drogę do serca kobiety, która nie chciała się w nim zakochać... Nie chciała, a jednak tak się, przynajmniej na pewien czas, stało, więc zamieszkał z nią. ...Nie było to trudne - opowiadała Faye - wszystko co posiadał nosił ze sobą w pudle od gitary... Do ubrania miał jeszcze tylko cienką kurtkę i eleganckie buty, pozostałość po koncertach na "flaczkowej trasie".
            John McDermott podaje, że Faye wspominała mu, iż pierwszą noc oboje spędzili nie w Cecil, a w hotelu Seifer, gdzie - Zatrzymywali się wszyscy czarni artyści, którzy tutaj przybywali. On budził się w południe, ale przez kilka następnych godzin nie wstawał. Leżał w łóżku z gitarą i na niej grał. Kiedyś myślałam, że powinnam obawiać się o inne kobiety, okazało się, że jedyną moją rywalką była gitara. Podjęłam decyzję, że będę o niego dbać i poświęcę się, żeby mógł robić to, co chce. W przeszłości ja też marzyłam o występie na scenie, ale nie chciałam, aby on o tym słyszał... Charles Cross cytuje także inne słowa Faye, w których opisała swój związek z Jimim - Wszystkie nasze działania miały miejsce w łóżku. On szedł do łóżka z taką samą gracją, z jaką pilarz znad Missisipi rzuca się na talerz jarmużu i chleba kukurydzianego po całym dniu na słońcu. Był też twórczy w łóżku. Robiliśmy to raz za razem...
            Zapewne Jimi liczy wtedy również na to, że nie tylko u nowej przyjaciółki znajdzie schronienie i utrzymanie, ale pomoże mu ona także w znalezieniu pracy, choć nie jest to tak proste. Zaś matka Faye jest mu najpierw przychylna, Faye opowiadała - Moja mama bardzo mu współczuła. Jest spod znaku ryb, stąd tyle w niej współczucia. Budził w niej litość. Kupowała mu różne drobiazgi, na przykład koszulę. Albo muszkę, kiedy występował w zespole grającym jive'a. Początkowo chodziliśmy do domu mojej matki, która mieszkała po zachodniej stronie Central Parku, u niej jadaliśmy posiłki. Jimi wtedy rzadko cokolwiek jadł, więc nas żywiła... On zaś stopniowo przesłuchuje całą jej płytotekę. Któregoś dnia trafia na singiel Roberta Johnsona "Walking Blues". Słucha jego w kółko i próbuje dogrywać na gitarze. Ale po którymś razie igła spada na rowek płyty i ją rysuje. Faye i Jimi z przerażeniem patrzą w stronę kuchni, gdzie matka przygotowuje obiad. Przygotowani są na awanturę lub przynajmniej na wymówki. Tym razem jednak "Mrs. P" jest pobłażliwa, rozumie, że Jimi kocha bluesa i chce się go nauczyć.
            W innym z wywiadów Faye wspominała, iż pierwszym wspólnie wysłuchanym bluesem był "Anna Lee" Elmora Jamesa, dodając - Swego czasu fascynował go blues. Nic, tylko blues. Czasami grywał rocka, czasami R&B, ale wszystko sprowadzało się do energicznego bluesa. Uwielbiał Elmore'a Jamesa, Brał szklankę, jak te szklanki w hotelach, przykładał ją do strun, jak te stalowe sztabki, żeby wydobyć ten sam dźwięk co Elmore, i próbował naśladować głos Elmore'a. Budził mnie po nocach i mówił: 'Posłuchaj tego. Udało mi się'. Uwielbiał utwór "The Sky Is Crying", a także "It Hurts Me Too", lecz najważniejszy był ten pierwszy - "The Sky Is Crying".  Nie zapomnę, jak o trzeciej, czwartej rano budził mnie i mówił: 'Wiem, jak to zagrać'... Ten standard Elmore'a Jamesa Jimi włączy do swego repertuaru, w 1969 roku podczas festiwalu w Newport zagra go na jamie, wraz z Ericem Burdonem i Buddym Milesem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz