sobota, 25 lipca 2020

Bracia Isley

...W marcu 1964, Buster zadzwonił ponownie i oznajmił, że dołączył do zespołu "Isley Brothers" i że jedzie  nimi w trasę po Wschodnim Wybrzeżu i "Chitlin’ Circuit". W tamtych czasach "Isley Brothers" byli jedną z największych grup R&B, Buster nawet nagrał z nimi coś w studiu. Słychać go w piosence „Testify”, która całkiem często pojawiała się w radiu - zapamiętał Leon Hendrix
            Grupa wokalna “Isley Brothers" powstała w 1954 roku w Cincinnati, jako kwartet. Bracia: Vernon, Rudolph, Ronnie i O'Kelly śpiewali wtedy pieśni gospel. Po śmierci Vernona występując już jako trio, postanowili zmienić repertuar na modne wtedy piosenki w stylu "doo-wop" i w 1956 roku za zgodą rodziców wyjechali do Nowego Jorku, gdzie najpierw wygrali konkurs w teatrze Apollo i w konsekwencji dla Teenage Records nagrali pierwszego singla "Angels Cried". Niestety ani ten, ani następny "The Cow Jumped Over the Moon" nie odniosły sukcesów, a kiedy po następnych dwóch latach dla innej firmy nagrali balladę "Don't Be Jealous", również niestety niezauważoną na listach przebojów, postanowili wrócić do Cincinnati. Latem 1959 r. rodzina Isley przeniosła się do Englewood w stanie New Jersey, skąd ruszyła w trasę koncertową, suportując różne R&B gwiazdy. Pewnego wieczoru wykonując piosenkę z repertuaru Jackiego Wilsona "Lonely Teardrops" braci Isley zauważył przedstawiciel firmy RCA. Dzięki nowemu kontraktowi trio realizuje kilka singli, a już ich drugi, oparta na gospelowej pieśni, piosenka "Shout" trafia w 1959 roku w USA na 47 miejsce listy pop pisma Billboard, rok później staje się również wielkim przebojem w Australii w wersji Johnny'ego O'Keefe, a w Anglii w 1964 w nagraniu szkockiej piosenkarki Lulu i jej zespołu "The Luvvers". I chociaż następny singiel z własną piosenką "Respectable", nie powtórzył tego sukcesu, trio "The Isley Brothers" uważane jest już za gwiazdę, szczególnie za jego występy na "Chiltin' Circuit" czyli "flaczkowej trasie". Po zmianie wytwórni na zależną od Spectora firmę Wand, na pierwszym singlu bracia chcą umieścić piosenkę Burta Bacharacha i Hala Davida "Make It Easy On Yourself", ale ich wydawca sugeruje inny, ich własny, taneczny  i ekspresyjny utwór "Twist & Shout", którego produkcji podjął się Bert Berns, realizując znacznie lepszą wersję niż sławny Phil Spector. Nagranie "The Isley Brother" staje się przebojem, na liście pop w USA dociera do miejsca 17, a w kategorii R&B do drugiego. Kiedy swoją wersję na pierwszym albumie "Please Please Me" nagrali „Beatlesi”, piosenka, a za nią trio braci Isley, stało się popularne również w Anglii. Dodam jeszcze, że w USA, w kwietniu 1964, wydana na EP „Beatlesowska” wersja „Twist And Shout” dostała się na 2 miejsce singlowych list tygodnika Billboard. W tamtym tygodniu była zresztą jednym z pięciu nagrań „The Beatles”, które znalazły się w pierwszej piątce singlowej listy przebojów. I był to przypadek bez precedensu w historii list bestsellerów w USA.
            Chociaż brytyjski zespół "The Beatles" zmieniał wówczas wiele w muzyce rock'n'rollowej i "pop-music", zwłaszcza jeśli chodzi o to, że jego członkowie sami grali na wszystkich instrumentach, z rzadka lub wcale, wspomagając się muzykami akompaniującymi, to amerykańskie grupy "The Coasters", "The Mavericks" oraz "The Isley Brothers" na koncertach oraz w studiu nadal korzystały z dodatkowych instrumentalistów, czyli "sidemenów". A, że bracia zakończyli współpracę z United Artists i utworzyli własną firmę wydawniczą T-Neck, zabezpieczając się jedynie umową dystrybucyjną z Atlantic Records, więc musieli jakoś te nowe w biznesie muzycznym kroki zdyskontować. Stąd też pomysł na nowe tournee, które miało objąć wiele miejsc w Ameryce Północnej (nie tylko "Chitlin' Circuit"), potrwać też kilka miesięcy. Chcą na niej wykonywać nie tylko swoje największe przeboje, ale również piosenki, które nagrali niedawno: "Nobody But Me" (z partią solowa Kelly'ego) oraz "That Lady", czyli "Who's That Lady" oraz najnowszą - "Love Is A Wonderful Thing" (za kilkanaście lat nagra ją Michael Bolton). Na początku lutego 1964 roku zespół instrumentalny, akompaniujący braciom Isley opuszcza gitarzysta. Wiedząc o tym, Dean Courtney z Pushayem, postanowiają pomóc Hendrixowi. Dean Courtney przyznał – Znaliśmy Tony’ego Rice’a, zaprzyjaźnionego z „The Isley Brothers”... Pushay mówi wtedy do niego - 'Dlaczego nie powiemy Tony'emu o Jimim?' 'Masz na myśli tego faceta, który gra na odwróconej gitarze?' - odpowiada Dean... Wspomniany Tony Rice sam jest śpiewakiem i asystentem znanego wokalisty soulowego Joego Texa. Mija kilka dni i Tony pyta - 'Gdzie macie tego chłopaka, o którym mi mówiliście?'... Cała trójka idzie więc do Palm Cafe, gdzie Jimi gra z miejscowym klubowym zespołem. Po chwili obserwacji Tony jest nim zachwycony i szybko informuje Ronniego Isleya.
            W tekście na okładce albumu “In The Beginning”, Ronnie Isley napisał – Tony powiedział, że ten chłopak był najlepszy, że grał na gitarze praworęcznej, swoją lewą ręką. Powiedział też, że nazywa się Jimmy Hendrix, że widział go w Palm Cafe, a on w sobotę wszystkich rozłożył. Tony powiedział, że ten chłopak - ma 15 lub 16 lat - gra lewą ręką a jest lepszy od wielu gitarzystów praworęcznych. Odparłem: 'Ej Tony, on nie może być tak dobry' i zacząłem wymieniać nazwiska najlepszych gitarzystów, których znałem, a Tony powiedział: On jest lepszy od każdego z nich'... Ernie Isley uzupełnił - Kelly spytał: 'Czy jest on lepszy od tego faceta z zespołu Jamesa Brown?' 'Tak'. 'A czy jest też lepszy od tego, którego widzieliśmy ostatnio o drugiej w nocy w Cleveland?' 'Tak'. No więc postanowiliśmy się z nim spotkać... Tony wie też, że tego chłopaka, Jimiego Hendrixa można spotkać w hotelu Theresa, w pokoju 406. Jadą więc po niego, a potem razem udają się do Palm Cafe. Wspominał Ronnie Isley - Podszedłem do muzyków na scenie i spytałem, czy Jimi mógłby do nich się przysiąść, a oni na to: 'Nie, on za głośno gra' i takie tam rzeczy, wiedziałem już, że zazdroszczą mu. Powiedziałem więc Jimiemu, aby w weekend przybył do nas do domu. Mamy tam wzmacniacz i będziemy mogli pograć. Mieszkaliśmy w Teaneck, ale nasz zespół wtedy wynajmował dom w Englewood... Jimi odpowiada, że chętnie przybędzie, ale nie ma teraz gitary. 'Co się stało? Gdzie jest?' pyta Ronnie. 'W lombardzie' - pada odpowiedź Jimiego. O'Kelly udaje się z nim pod wskazany adres. Tam rzeczywiście gitara wisi na kołku, ale nie ma żadnej struny. Więc, w sklepie z akcesoriami muzycznymi kupuje mu cały ich zestaw.
            Wersja, którą przedstawiłem nieco różni się od tej z końca poprzedniego rozdziału, z której wynikało, że to Faye Pridgon "załatwiła" kontakt Jimiemu z braćmi. Jaka jest prawda, trudno oczywiście dziś dociec, pewne jest to, że dziewiątego lutego 1964 roku Hendrix zjawia się w Englewood, w stanie New Jersey, gdzie w wynajętym domu mieszkają bracia Isley: Ronnie, O'Kelly i Randolph, wraz z młodszym rodzeństwem Ernie i Marvinem oraz ich matką Sallye. W piwnicy tego domu odbywa się pierwsza ich próba. Ronnie pamiętał, że Hendrix założył struny - I powiedział: 'Pozwolisz, że się nastroję?' I zrobił to tak samo, jak grał - 'wonk, woonk, whee! - Potem zagraliśmy kilka naszych utworów, a on znał wszystkie nasze płyty... Na tej próbie razem z Jimim grają “Twist And Shout”, “Respectable”, “Shout” i “Who’s That Lady?”, ostatni singiel braci wydany jeszcze przez United Artists. Jimi zna je i bardzo dobrze w nich gra, czym zaskoczony jest Ronnie Isley, że trafił na gitarzystę, który jest tak dobry. Hendrix od razu więc zostaje przyjęty, a sam opowiadał potem - Jeden z braci Isley usłyszał mnie, jak grałem w klubie i powiedział, że mam pracę... Kelly Isley wspominał - Zapytali go zatem, czy chciałby zagrać z nimi, na co Jimi odparł: 'Tak , bardzo bym chciał', głównie dlatego, że był bezrobotny. Jimi nastroił gitarę. Zagrał jedynie czterdzieści pięć sekund... W ten spsób Jimi, jako gitarzysta zostaje zaangażowany do grupy „I.B. Special”, akompaniującej śpiewającym i tańczącym na scenie braciom Isley, czyli Ronaldowi, O’Kelly’emu i Rudolphowi. Oprócz niego w zespole mają grać: Eddie Williams (tp), Al Lucas (gb), Douglas MacArthur (ts), Marv Massey (bars), Gene Friday (org) oraz Bobby Gregg (dr), ten sam, którego werbel rozpocznie jeden z Hendrixa ulubionych w niedalekiej przyszłości utworów Dylana “Like A Rolling Stone”.  

Braci Isley usłyszą państwo we wtorek w "Muzycznej Pajęczynie", audycji w Radiu Kultura. 28 lipca od 20:00 do 22:00. www.radioklutura.pk Zapraszam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz