środa, 24 czerwca 2020

Vancouver


..Jimi nie wrócił do domu do Seattle i nie pojechał do Vancouver, jak można znaleźć w kilku książkach. Napisał do mnie tłumacząc, że w różnych miejscach napotkał wielu muzyków  i zamierza podążać swoją muzyczną drogą. Odpisałem mu: 'Nic nie dzieje się tu w Seattle w świecie muzyki. Jeśli wrócisz tu, będziesz po prostu siedzieć bezczynnie. Zawsze jest tu dla ciebie dom, ale rozumiem twoją sytuację. Chcesz iść swoją drogą i coś poznać.' To właśnie tak było... Wbrew temu, co stwierdził Al Hendrix, jego syn Jimi pod koniec grudnia 1962 roku zdecydował się na zerwanie ze sceną muzyczną w Nashville i w środku zimy przejechał ponad dwa tysiące mil na północny zachód do Vancouver - Byłem już zmęczony ciągłym graniem i brakiem perspektyw... Zmarznięty i głodny trafia do babci Nory i cioci Pat, gdzie najpierw chce odpocząć, ale myśli także, aby choć za kilka dni wsiąść na prom i odwiedzić ojca i brata w Seattle, choć nie jest o tym do końca o tym przekonany. Dwie telefoniczne rozmowy z ojcem, jakie odbył, nie były bowiem zbytnio przyjemne. Al już wcześniej nie był zainteresowany jego wizytą, nie zachęcał go także do muzycznej kariery, raczej sugerował, aby pozostał za wszelką cenę w wojsku. Jimi opowiadał - Przez to czułem się jak nieudacznik... Była też jeszcze jedna sprawa, mianowicie o jego przyjeździe do Seattle mogłaby się dowiedzieć Betty Jean. Mimo kilkumiesięcznej rozłąki i ostatecznego z jej strony zerwania, odesłała mu przecież pierścionek zaręczynowy, boi się spojrzeć jej w twarz. Leon również długo nie wiedział, że - Pod koniec 1962 roku zrobił sobie przerwę od koncertowania z "The King Kasuals" i autobusem pojechał aż do Vancouver, na jakiś czas zatrzymując się u babci Nory. Mimo, że dzieliło nas zaledwie parę godzin jazdy, nie wybrał się na południe, by odwiedzić mnie i tatę w Seattle. Brat pozostał w Kanadzie aż do początków 1963, załapując się na występy w składzie "Bobby Taylor & The Vancouvers"...
            Taylora, Hendrix spotkał w klubie i okazało się, że może tutaj pograć i trochę zarobić. Bobby z Tommym Chongiem był współwłaścicielem klubu Dante's Inferno, który co wieczór wypełniali kanadyjscy miłośnicy twista. Klub ten znajdował się w oryginalnie wyglądającym budynku w pobliżu skrzyżowania ulic Burrard i Davies. W tym miejscu od zawsze mieściły się kluby, pod koniec lat 60. XX wieku będzie to klub nazwany Retinal Circus, z psychodeliczną salą balową, w której wystąpią takie sławne wtedy zespoły jak: "The Doors" i "Canned Heat" oraz "Country Joe & The Fish" oraz "The Daily Fish'. Później znajdzie się tam klub o nazwie Celebrities.  
            W 1962 roku gospodarzem muzycznym klubu Dante's Inferno był wielorasowy zespół "The Vancouvers", złożony z białych, czarnych i żółtych muzyków. Terry Johnson wspominał - Grali w stylu Motown, w ich brzmieniu słychać było także elementy rocka surferskiego... Zespół grał wtedy z niespotykaną w mieście energią, starannie zaaranżowane aktualne przeboje, często nawet są one lepiej wykonane aniżeli przez oryginalnych artystów. Bo też miał w składzie bardzo dobrych muzyków, oprócz Taylora, byli to: Wes Henderson, gitarzysta Eddie Patterson, organista Robbie King oraz perkusista (nieco później) - Ted Lewis (czyli Duris Maxwell). Zwłaszcza zaskakująco brzmiał falset wokalisty z pochodzenia Chińczyka Tommy'ego Chonga, z uczuciem i przekonująco śpiewającego muzykę soulową. Opowie o tym także Hendrix - Grałem przez chwilę w R&B grupie "Bobby Taylor & The Vancouvers" Przychodziły do nas najładniejsze białe dziewczyny... O północy, kiedy w Vancouver zamykano wszystkie placówki, zespół przechodził wraz z częścią fanów na piętro, gdzie mieścił się prywatny klub nazywany The Elegant Parlor i tam zabawa trwała niemal do rana. Zespół zaś ceni przede wszystkim lokalna biała publiczność. Jimi gra z nim na gitarze rytmicznej w dni robocze, a w weekendy pracuje w innym miejscu, w Black and Tan Club. Mieszka u babci Nory i rodziny, a dla niego to idealne wprost rozwiązanie. W klubach gra wyluzowany, a największe wrażenie na Taylorze wywiera jego psychiczna siła. Jimi choć nie umie śpiewać, mówi mu, że bardzo mu się podoba śpiew muzyków stylu calypso.
            Tommy Chong opowiadał - Jimi przychodził i od czasu do czasu z nami siadał na scenie. Kilka lat później mieliśmy przebój wydany przez Motown “Does Your Mama Know About Me” (Gordy 7069) (w magazynie Billboard 29 miejsce 18 maja 1968) i graliśmy w Anglii. On wtedy wyłonił się z tłumu, który wypełniał klub. Włosy miał rozwichrzone i wyglądał jak paw, podszedł i powiedział: 'Hej, jak się masz? Nie pamiętasz mnie?' Spytałem: 'Co masz na myśli?' On odparł: 'Kiedyś grałem z zespołem w Vancouver'. Powiedziałem: 'Wow, a teraz jesteś Hendrixem. Daj mi trochę pieniędzy!'. Jimi tej nocy dosiadł się do nas i grał na basie. To było coś wspaniałego... W innym wywiadzie udzielonym Aaronowi Kayce z pisma Harp Magazine Tommy Chong stwierdził jednak, że informacje, które opowiadał jego były kolega z Vancouver Bobby Taylor, iż grał z nimi przez krótki czas to, po prostu - Imaginacje...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz