Pierwsze dni w
forcie mijają Jimiemu bardzo szybko. Otrzymuje odpowiedni strój i ekwipunek, o
który sam musi dbać. Uczy się jak nosić mundur wyjściowy, jak ustawiać się na
apelu i jak salutować. W środę ósmego czerwca 1961 roku wysyła pierwszy
list do ojca, który dotrze do Seattle po tygodniu. Z Alem mieszka wtedy Leon
oraz Willeen z Willette. Jimi pisze – Moim
zdaniem życie w wojsku jest znacznie droższe, niż w cywilu. Jak dotąd każdy z
nas musiał kupić dwa worki na pranie – dolar za sztukę, czapkę koszarową –
dolar i 75 centów, dwie kłódki po 80 centów, trzy ręczniki po 50 centów,
pieczątkę i tusz – dolar 75, ostrzyc się za dolara i jeszcze sprawić sobie
przybory do czyszczenia butów – dolar 70, maszynkę do golenia, żyletki i mydło
– drugie tyle, no i naszywki mundurowe za 50 centów. Zdaje się, że finansowo
nie wyjdzie to wcale tak dobrze, jak mi się z początku wydawało. Żołd
dostaniemy dopiero 30 czerwca b.r., więc chciałbym zapytać, czy możecie mi
przysłać pięć - sześć dolarów. Po przyjeździe dali nam tylko 5 dolarów, a
prawie wszystko od razu się rozeszło, zostało mi półtora, które zniknie raz dwa.
Pod koniec miesiąca, kiedy wypłacą żołd, oddam Wam wszystko, jeśli mi coś
przyślecie. P.S. – Proszę, jeśli tylko możecie, przyślijcie mi jak najszybciej
kilka dolarów – dziękuję… W następnym liście pisze jednak zupełnie inaczej
- Jak dotąd, myślę, że tu w wojsku wcale
nie jest źle. Jedynie ścięto moje włosy na krótko no i zacząłem się golić. W
najbliższych dwóch miesiącach się nie zobaczymy, będę odbywał szkolenie
podstawowe…
Przez
dwa długie, parne miesiące letnie Hendrix przechodzi forsowne ćwiczenia fizyczne i nauczy się, jak maszerować dziesięć
mil z pięćdziesięciofuntowym ciężarem na plecach, i to czasem przez
wiele godzin, jak żyć w baraku pełnym rekrutów, jak strzelać, rzucać
granatem, rozciągać na pryczy koc tak mocno, że sierżant mógł puszczać po nim
ćwierćdolarówkę, i jak sprzątać śmierdzące latryny. Jimi
wspominał - Próbowali, aby nas wzmocnić. Więc musieliśmy spać w
błocie. Chcieli, myślę, sprawdzić,
czy możemy spać w błocie...
To wszystko ma go wzmocnić fizycznie
i mentalnie, i nie na razie odczuwa tego jako wyjątkowego ciężaru, choć później
powie, że - Od razu znienawidziłem
armię... Pewnie dlatego, że zaczął już rozumieć to co, instruktor musztry
w forcie Ord w
późnych latach 50. i początku lat 60. XX wieku, mówił do swoich rekrutów: 'Jeśli przez czas kiedy tu jesteście, nie znienawidzicie swoich
flaków, to oznaczać będzie, że swojej pracy nie wykonałem dobrze!'...
Jimi Hendrix niczego ani
nikogo jeszcze nie nienawidzi, ale coraz bardziej doskwiera mu
brak bliskich i przyjaciół. Dlatego raz, a czasem nawet dwa razy w tygodniu
pisze listy do Seattle, do ojca i do Betty - Czas mija dość powoli, chociaż mamy wiele do zrobienia. Jak tam twój
ogrodniczy biznes? Mam nadzieję, że w porządku... Przed jego wyjazdem do
wojska, ojciec planował ślub z Willeen, ale zreflektował się: 'Nie chcę przechodzić jeszcze raz przez to
samo, co z pierwszą żoną'... I zerwał z nią. Ale Jimi o tym nie wie,
pierwsze swoje listy do Seattle adresuje "Pani i Pan Hendrix". Kiedy dowiaduje się z listu ojca o jego decyzji, w swoim następnym
pisze - To słodka kobieta i jak
przypuszczam, jest też dobrą matką. Może więc zrozumie, że mogła mieć z tobą
bardzo dobrze. Bo wiem, że ciebie kocha, wiele razy mi mówiła, jak jej na tobie
zależy...
20
czerwca jeden z kolegów robi zdjęcie Jimiemu w mundurze, ale on wyśle je ojcu
dopiero 22 września. Na obozowej strzelnicy Jimi uczy się strzelać z karabinu
M-1 i idzie mu coraz lepiej. Lekarz wojskowy zauważa jednak u niego
krótkowzroczność i wpisuje to do akt, zalecając okulary, których Jimi i tak
nigdy nie będzie nosił. Mimo to, otrzymuje odznakę strzelca wyborowego, z czego
jest bardzo dumny. Al wspominał - Niedługo po tym jak poszedł do wojska, Jimi przysłał mi list, w którym napisał, że stał się strzelcem wyborowym, a nie sądzę, żeby wcześniej strzelał choćby z
pistoletu. Nigdy wcześniej też nie polował, skąd więc te osiągnięcia?
Kiedy sam byłem w wojsku, było tak samo...
W
jednym z następnych listów do ojca Jimi napisał także o tym, że musiał dźwigać
materace i szafki, przygotowując koszary dla następnych rekrutów, dodając także
– Wydaje mi się, że czas pełznie
niesamowicie wolno… Wtedy tylko raz się zdarza, że syn przez ponad tydzień
nie pisze do ojca. Wyjaśnia to potem, że był na poligonie - A tam, kiedy kończy się papier, albo
znaczki, to pech. I właśnie to mnie się przytrafiło...
W piątek czwartego
sierpnia 1961 roku, na koniec ośmiotygodniowego szkolenia przygotowawczego Jimi
otrzymuje stopień szeregowca. Dzień później, jego ostatni zespół „James Thomas
& The Tomcats” wystąpi na dorocznym festiwalu Annual Seattle Seafair Picnic
& Dance, w Vassa Park w Seattle, oczywiście bez Jimiego. Występ
jest tak udany, że jego były zespół zagra jeszcze szóstego i po raz ostatni -
dwunastego sierpnia. Jimi z wojska pisze sporo do ojca, ale także do cioć
Dorothy Harding i Delores Hall oraz przede wszystkim do Betty Jean Morgan.
Bardzo tęskni, marząc, że po zakończeniu służby ożeni się z nią. Zdjęcie
ukochanej zawiesza nawet nad łóżkiem w baraku. Tęskni też do swojej gitary, tak
bardzo, że w jednym z listów prosi ojca o przysłanie jej do koszar. Przesyłka
dociera 31 lipca, kiedy mijają dwa miesiące jego podstawowego szkolenia. Ta
gitara, jak potem napisze – jest miodem
na moje serce. Przypomniała mi o domu…
Wysyłane
do domu listy, które kończy zawsze niewielki rysunek gitary Danelectro,
dowodzą jego wielkiej tęsknoty za domem i niezwykłej więzi, jaka mimo wszystko
łączy młodego chłopaka z ojcem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz