wtorek, 23 czerwca 2020

Pierwsza (podobno) sesja nagraniowa Jimiego Hendrixa w Nashville - listopad 1962 r.

Niektórzy biografowie podają, że w tym samym miesiącu, czyli w listopadzie 1962 roku Jimi bierze udział w pierwszej w swoim życiu profesjonalnej sesji nagraniowej. Jednak tak jak Steven Roby i Brad Schreiber uważam jednak, że dojdzie do niej kilka miesięcy później, więc jej (dokładniej ich, bo będą cztery).
            We wczesnych nagraniach, czy występach scenicznych Jimi Hendrix uważany był za dzikiego faceta, choć bardzo utalentowanego. Z tamtej sesji nagraniowej wyciągnie jednak stosowne wnioski, kiedy później będzie uczyć młodego gitarzystę Velverta Turnera, zwróci mu uwagę, że najważniejsza jest umiejętność grania akordów. Turner wspominał jego słowa - Każdy kładzie duży nacisk na solówkę, ale najważniejsze są akordy. Bo wtedy spokojnie możesz malować kolory i zagrać znakomite solo. Akordy są najważniejsze. Przez połowę życia grałem w różnych zespołach tylko akordy...
            W tamtym czasie Billy Cox, niestety bez Hendrixa, weźmie udział w telewizyjnym programie „The!!! Beat”, jak stwierdził "Hoss" Allen – Pierwszym programie dla „czarnych” w Nashville… Trzeba tu dodać, że wspomniany już wcześniej Hoss Allen był pierwszym, który poznał się na Johnnym Jonesie i w latach 1962 i 1963 wyprodukował jego dwa pierwsze single, które nagrał z "Imperial Seven". Były to: w 1962 r. dla firmy Athens "Soft Shoe"/"Midnight Tom", w rok później dla Hermitage Records, z Billy'm Coxem na basie - "Really" (Parts 1 & 2).
            O barwnej karierze zespołu "The King Kasuals", który działać będzie aż do 1968 roku w różnych składach, "Hoss" Allen opowiadał mnóstwo anegdot, w tym także tę o pierwszej sesji Jimiego Hendrixa, sesji, która jak pamiętał zaczęła się o w listopadzie 1962. Niektórzy biografowie uważają, że stało się to rok później, dlatego, że Allen nie pracował dla WLAC między 1960, a sierpniem 1963 roku, a w tym czasie zatrudniony był w firmie Chess Records. Poza tym, jak wspominał Wes Smith - Allen był niewiarygodny, mocno wtedy pił, a jego działanie było mocno podkoloryzowane... Allen wspominał, że tamta sesja zaczęła się o pierwszej w nocy i trwała aż do późnych nocnych godzin. Niestety dokładna data tej sesji nie jest dziś do ustalenia, pewnie dlatego, że zakończyła się wykasowaniem gry Hendrixa. Jak napisał Keith Shadwick - Warto rozważyć, czy sesja nie odbyła się późną jesienią 1963 roku i czy nie wtedy Frank Howard nagrał singla z piosenkami "I'm So Glad" i "I'm Sorry For You", zapisana jako sesja Billy'ego Coxa dla King Records... Obie, podpisane jako kompozycje Coxa, wydane zostaną dużo później w Nowym Jorku. Ta firma King Records z Cincinatti, dla której wtedy nagrywał Frank Howard z Billym Coxem, należała do Syda Nathana, który miał także spore sukcesy jako wydawca płyt artystów country & western i rhythm & bluesowych (wydawane później zarówno przez King jak i Federal). Byli to: James Brown, "Hank Ballard & The Midnighters", Little Willie John oraz Freddie King. Płyty rozprowadzano głównie w Nashville, gdzie mieściła się centrala King Records.
            Niezależnie jednak, czy pierwsza zawodowa sesja Jimiego Hendrixa odbyła się w listopadzie 1962 roku (jak twierdzą Johnny Black oraz Tony Brown, czy też dziewięć miesięcy później, w sierpniu 1963), w połowie listopada 1962 przy Del Morocco powstaje nowy skład „The King Kasuals”, który gra w tygodniu tam wszędzie, gdzie tylko znajdzie miejsce, zaś w weekendy oczywiście pracuje w klubie Del. W tej nowej "odsłonie" zespołu są: Harry Batchelor (voc), Billy Cox (gb), Jimi Hendrix (g), Buford Majors (sax), Alphonso „Baby Boo” Young (g) oraz Harold Nesbit (dr). (Roby) …Jimi nie chciał śpiewać, a ze mnie, gdy to robiłem wszyscy się śmiali, zaangażowaliśmy więc Harry’ego Batchelora – opowiadał Billy Cox - Mieliśmy w składzie dwie gitary, bas, perkusję i saksofon... W wydanej w 2012 roku książce "A Brother's Story" (w Polsce ukazała się pod tytułem "Oczami brata"), Leon Hendrix opowie, że Jimi od czasu do czasu dzwonił do niego i śpiewał mu swoje piosenki przez telefon. Najprawdopodobniej było to jednak wtedy, gdy brat stał się już profesjonalistą. Jimi zresztą nie miał słodkiego, silnego szerokiego głosu wokalistów gospel, którzy najczęściej śpiewali wtedy w zespołach bluesowych, czy R&B, a inni muzycy woleli nie wydawać głosu. Johnny Jones opowiadał - Nigdy nie słyszałem, jak śpiewał. Jednak raz, kiedy usłyszałeś jak śpiewa, to od razu wiedziałeś, dlaczego nie był piosenkarzem...
            We wtorek 27 listopada 1962 roku Jimi wraz z Billym Coxem obchodzi swoje dwudzieste urodziny. Niestety, nie ma zbyt wielu powodów do radości. Pieniądze, które otrzymuje z grania ledwo starczają na przeżycie, do tego dochodzą problemy, które na Południu dotykają szczególnie kolorową społeczność Ameryki. Jakie? W gazecie Nashville Tennessean trzeciego grudnia 1962 ukazuje się artykuł, że różne organizacje urządzają protesty przeciwko segregacji rasowej. Jimi sarkastycznie opowiadał – W każdą niedzielę po południu jechaliśmy do śródmieścia, żeby obejrzeć sobie zamieszki na tle rasowym. Dzwoniło się do znajomych i mówiło: ‘Przyjdźcie wieczorem, będziemy na was krzyczeć’. Zabieraliśmy koszyk piknikowy, bo w restauracjach nie chcieli nas obsługiwać. Jedna grupa stawała po jednej stronie ulicy, a reszta – po drugiej. Rzucali wyzwiskami, obrażali matki swoich przeciwników. Czasem ktoś kogoś dźgnął nożem. Trwało to kilka godzin, a potem wszyscy przenosiliśmy się do jakiegoś klubu, żeby się nawalić. Czasami, kiedy w niedzielę leciał jakiś dobry film, nie było żadnych zamieszek...
            Jeden z protestów odbywa się wtedy w restauracji Herschela Tic Toc na Church Street, gdzie dyskryminowani są czarni klienci. …Nie będziemy obsługiwać czarnuchów 85 – wrzeszczy jeden z restauratorów zidentyfikowany jako „Johnny Rebel”, a po chwili sięga po gaśnicę, kierując ją w stronę demonstrantów, których policja aresztuje za nielegalną demonstrację. Zwolniono ich niebawem za kaucją, wynosząca po pięć dolarów od osoby. Im więcej jednak protestowała murzyńska społeczność, tym brutalniej wkraczała policja. Zniesmaczeni tym Jimi i Billy ignorowali tabliczki z napisem "Tylko dla białych" i któregoś dnia obu aresztowano. Billy Cox wspominał - Wtedy to była poważna sprawa. Kiedy Jimi znalazł się w Nashville, siadaliśmy tam, gdzie chcieliśmy i nikt nam nie wciskał kitu... Na szczęście dla obu, sprawę załatwia "wujaszek" Teddy Acklen, Murzyn o bardzo jasnej karnacji, który współpracuje z władzami i ma bardzo dobre stosunki z oficjelami. Dzięki jego interwencji zarzuty wobec Jimiego i Billy'ego zostają oddalone, muszą tylko zapłacić grzywnę. ...Napisał mi, że właściciel potrąci kaucję z ich zarobku - wspominał list od syna Al Hendrix, bo Jimi po opuszczeniu więzienia napisał - Nie myślałem, o tym co robię. Mam nadzieję, że już nigdy więcej nie zrobię niczego złego... Ojciec rozumie jednak syna, gdyż sam ma takie jak on poglądy i doskonale pamięta, co spotkało go, kiedy w 1942 roku jechał do bazy wojskowej na Południu, zatem odpisał Jimiemu - 'Powstań i walcz o swoje prawa'... 
            23 i 24 grudnia 1962 roku przez dwa wieczory przed Bożym Narodzeniem „The King Kasuals” występuje w klubie Del Morocco, w składzie: Jimi, "Baby Boo" Young (g), Billy Cox (gb), Buford Majors (sax), Raymond Belts (taniec) oraz niezidentyfikowany perkusista. Belts jest również konferansjerem. Jak wspominał Cox – Graliśmy wtedy głównie „covery”: „Blue Suede Shoes”, „Green Onions”, „Let The Good Times Roll”, “Poison Ivy”, “Hey Bo Diddley”, "Tutti Frutti”, “Stand By Me”, “Twist And Shout”, “I’m A Man” czy “What’d I Say”... Takie były czasy, jak dodawał Earl Gaines - Wszyscy grali w klubach piosenki Fatsa Domino, Little Richarda, B.B. Kinga - wszyscy...
            „The King Kasuals” gra też całe serie koncertów w klubach muzycznych kilkaset mil od Nashville. Przede wszystkim jednak Jimi z Billy’m i kolegami z grupy grają w „Del Morocco” w lokalach przeznaczonych dla kolorowej społeczności. Niestety, chociaż zespół ma stały angaż w klubie Del Morocco i grają w nim zupełnie dobrzy muzycy, dni tej grupy są już policzone, a kiedy okazuje się, że nie osiągną tutaj niczego więcej, Jimi poddaje się, pożycza pieniądze i jedzie do Vancouver do babci Nory.
            Leon Hendrix uzupełniał – Brat grywał z zespołem "The King Kasuals" wzdłuż chitlin’ circuit, napotykając po drodze takie legendy gitary jak B.B. King czy Albert King. Mimo to sytuacja nie należała do łatwych. Z przesłanych od czasu do czasu kartek wyczytałem między słowami, że dobra passa dobiegła końca i teraz głównie walczy o przetrwanie...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz