sobota, 6 czerwca 2020

Ciąg dalszy szkolenia w forcie Ord

Tydzień później z fortu Ord wychodzi następny list, która dotrze do ojca w piątek 11 sierpnia. Jimi pisze - Wszystko jest takie same, jak zwykle. W sobotę opuszczamy koszary wszyscy, z wyjątkiem czterech, których już odesłano do domu. A nasza czwórka cały czas czeka na rozkazy, dokąd nas wyślą. Chociaż powiedziano już nam, gdzie prawdopodobnie trafimy. Przypuszczam, że dostanę się do szkoły pisania na maszynie, w Forcie Lee w Wirginii. Będą mogli to zmienić, kiedy dotrą oficjalne rozkazy... ...Przypomniał mi - skomentował Al Hendrix - jak to było, kiedy dotarliśmy do Fortu Benning. Wspomniał też, że chce bym przekazał Betty Jean słowa jego miłości...
            Zanim przyjdzie rozkaz przeniesienia, Jimi długi czas czeka na przepustkę do domu, bo dopiero kiedy ją dostanie będzie mógł odwiedzić najbliższych - Niektórzy czekają tygodnie, a nawet miesiące - pisze do ojca. Ten pierwszy szczęśliwy dzień przypada na pierwszego września. Jimiego jednak nie stać na bilet lotniczy, więc aż cztery z siedmiu dni urlopu spędzi w autobusie, jadąc do Seattle i z powrotem.
            Do domu Jimi zabiera swoją gitarę, nie chce, aby została w koszarach, woli aby u ojca czekała na jego nowy przydział. Wysiadając z autobusu świetnie się prezentuje w mundurze galowym, na którym naszyty ma błękitny pasek, znak, że przeszedł dodatkowe szkolenie. ...Był w tym mundurze bardzo przystojny - wspominała kuzynka Dee Hall. Na dworcu czekają na niego ojciec z Leonem. Jimi daje bratu w prezencie pięć dolarów. Leon wspominał - Parę miesięcy po tym, jak tata i ja pożegnaliśmy go przed centrum rekrutacyjnym, Buster wrócił na tydzień przepustki przed wypłynięciem do Fortu Campbell w Kentucky. Ponieważ nie stać go było na bilet na samolot, wrócił do Seattle autobusem. Na tę podróż zmarnował trzy (cztery - przyp. aut.) z siedmiu dni. Zamiast cieszyć się tygodniowym pobytem w domu, był z nami tylko przez cztery doby. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem go w starannie wyprasowanym mundurze oraz lśniących czarnych butach, nie posiadałem się z dumy...
            W Seattle Jimi odwiedza ciotki Delores i Dorti oraz kilku przyjaciół, ale większość czasu na przepustce spędza w towarzystwie Betty, która potem opowiadała – Moim rodzicom powiedział, że gdy skończę szkołę, weźmie mnie za żonę… Narzeczonej także wręcza podarunek, atłasową poszewkę na poduszkę, na której, jak twierdził - spał, co noc marząc o tym, jak będziemy razem… Na powłoczce widnieje dowód wielkiej miłości Jimiego i jego nadzwyczajnego romantyzmu „Na zawsze twój, James Hendrix. 7 września 1961”...     
            Czas przepustki szybko się kończy. W piątek ósmego września Jimi opuszcza Seattle i do jednostki wraca znów autobusem. Po przejechaniu ośmiuset mil, jest następnego dnia w San Francisco, ale tam spotyka go niemiła przygoda. Jimi wspominał - Straciłem bilet autobusowy. I okazało się, że straciłem go właśnie wtedy, gdy stałem w kolejce - gdy szukałem biletu i szukałem go, autobus odjechał - a kolejny był dopiero za kilka godzin, zabrakło mi do około dwóch godzin, aby zdążyć zameldować się w jednostce... Hendrix trafia w ręce Żandarmerii Wojskowej. Weekend spędza w areszcie, skąd w poniedziałek przekazany zostaje do jednostki w forcie Ord i jedenastego września przekracza bramę koszar.
            Następnego dnia pisze list, który o dziwo do Seattle dotrze dopiero po dwóch tygodniach, a potem Jimi wysyła kolejne dwa, czasem trzy w tygodniu. Zdarza się też kilkutygodniowa przerwa, w czasie niej wraz z gromadą liczącą 325 żołnierzy, odbywa następne szkolenie. Przez kolejne dwa, spokojne miesiące Jimi pracuje jako pisarz w pokoju dostaw w Forcie Ord. A potem mijają kolejne tygodnie, kiedy każdy dzień jest podobny do poprzedniego. Opowiadałem potem - Dopiero w wojsku poznałem prawdziwą nudę. Nie ma nic bardziej monotonnego, niż obieranie kartofli od rana do wieczora... Jimiemu szczególne nie podoba się praca z ostrym nożem, boi się o swoje długie palce. Jest jeszcze początkującym gitarzystą, ale już na tyle świadomym, żeby chronić ręce.  Ale nie tylko to sprawia, że Jimi sporo wtedy rozmyśla. Co się stanie, gdy zamiast do spadochroniarzy zostanie przydzielony w jednostce do pracy biurowej? Na razie nie ma żadnych wskazówek, co do przyszłości w wojsku. A codzienne ćwiczenia fizyczne, zdarza się, że niemal całkowicie go wyczerpują. Wspominał także, że kiedy zmęczony rzucił się na łóżko i uderzył głową o jego krawędź, stracił na chwilę przytomność. W tym czasie zaczął już otrzymywać żołd w wysokości sześćdziesięciu pięciu dolarów miesięcznie, mógł więc na przepustce opuszczać bazę. Opowiadał kilka lat później, że raz nawet udał się do Monterey na jeden z festiwali jazzowych. 
            Wojskową nudę kończy przydział, jaki dociera do fortu Ord we wtorek trzydziestego pierwszego października. Jimi Hendrix ma zostać przeniesiony do fortu Campbell, do kwatermistrzostwa 101 Dywizji Powietrzno-Desantowej. Nareszcie po trzech miesiącach ćwiczeń w forcie Ord, spełnia się jego marzenie. Uradowany, natychmiast wysyła list do ojca, pisząc w nim, że w nowym miejscu w jednostce 101 Dywizji musi się stawić 8 listopada o piątej rano i że zrobi - wszystko, żeby cała nasza rodzina Hendrixów miała prawo nosić naszywkę krzyczącego orła… List kończy dopisek - Bardzo Cię proszę, przyślij mi jak najszybciej moją gitarę – jest mi już teraz naprawdę potrzebna. Znajdziesz ją u Betty…38  Dodał jednak, aby ojciec załatwił tę sprawę możliwie delikatnie, tak aby Betty niczego nie podejrzewała. Docierają bowiem do niego listy od Betty Jean, w których pisze - Oszukujesz mnie, bo ja wiem, że dziewczyny w Kalifornii są łatwe, i że nie jesteś mi wierny. Nie kombinuj z tymi żołnierkami, bo nie będziesz miał po co przyjeżdżać... Co się Betty stało, dlaczego tak pisała? Tęskniła, to pewne. Nie ufała do końca Jimiemu - to także możliwe, wszak rekruci z Seattle opowiadali różne historie, chociaż niekoniecznie dotyczącego jej narzeczonego. Niektórzy biografowie podają, że plotki o prowadzeniu się Jimiego w wojsku rozsiewał jego dawny kumpel Fred Rollins, który przyjechał na urlop do Seattle i być może chciał się zemścić za aferę sprzed kilkunastu miesięcy z jego dawną dziewczyną. Przede wszystkim jednak targały Betty Jean wielkie emocje. Jak twierdził Jimi jeden jej list był słodki jak miód, w innym wylewała mu swoje żale, ba nawet w jednym liście nastroje zmieniały się - dwa, trzy, a czasami cztery razy... Mimo to, Jimi nie zapomniał o jej urodzinach i 23 października napisał do ojca przepraszając, że nie kupił jej prezentu - Nie wyślę tobie teraz pieniędzy, czekam na swój żołd, który pewnie dostanę w nowym miejscu zakwaterowania, w listopadzie. Ale wtedy będę musiał kupić dwie pary butów do skakania ze spadochronem oraz dwadzieścia naszywek "Krzyczącego Orła"... Caroline Morgan matka narzeczonej wspominała – Chciał poślubić Betty, gdy był w wojsku. Powiedziałam: 'Nie'. Jestem ze starej szkoły i nie chcę, aby puścić jej samej, bez opieki... Zaś sam Betty Jean później dodała - Dokładnie nie pamiętam, jak się rozstaliśmy, lecz odesłałam mu pierścionek...
            W sobotę czwartego listopada 1961 roku Jimi Hendrix opuszcza Fort Ord i udaje się w liczącą 2.400 mil drogę do fortu Campbell w Kentucky. Podróż autobusem zajmuje mu aż cztery dni.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz