czwartek, 18 czerwca 2020

Del Morocco w Nashville

Jesienią 1962 roku, gdy do Nashville przybywają Jimi Hendrix i Billy Cox, ich bazą stają się dzielnice na południe i wschód od centrum, tam gdzie mieszkają czarni i gdzie dominuje czarna muzyka: blues, R&B i soul. Właśnie tu w Nashville Jimi wejdzie też po raz pierwszy do studia nagraniowego.
            Możliwości pracy dla Jimiego Hendrixa są znacznie większe, niż w poprzednim miejscu, w Clarksville. W Nashville jest aż dwadzieścia klubów dla Murzynów. Na południu najlepszy to Top Hat, we wschodniej części miasta John Barbecue’s Stand i Three Stooges. Zaś na Jefferson Street znajduje się wiele klubów i teatrzyków, w tym sporo, w których wykonywano muzykę R&B. Występują w nich Ray Charles, Little Richard, Fats Domino.
            Jednym z pierwszych w latach 50. XX wieku R&B klubów w Nashville był The Baron, w którym często występowali tacy popularni wtedy czarni wykonawcy, jak: Little Willie John czy Little Jimmy Dickens. Tam też młody Jimi Hendrix weźmie udział w gitarowym pojedynku z Johnnym Jonesem, o czym przeczytać można na dalszych stronach tej opowieści. Oprócz The Baron w okolicach zwanych 'Poza Zielonymi Drzwiami", czyli przy lub niedaleko Jackson Street istniało wiele innych miejsc, w których bawiono się przy "czarnej" muzyce, a więc: Del Morocco, the New Era, the Club Revillot, Maceo’s, Sugar Hill, Deborah’s Casino Royale, Ebony Circle, Pee Wee’s, The Viaduct, Wigwam, The Steal Away oraz The Voters Club. Jak pamiętał Billy Cox, w mieście gdzie obowiązywało – problematyczne lokalne prawo do picia wódki - w klubach zniesiono segregację wśród publiczności klientów baru. The Voters Club - dodawał dalej Billy Cox - to było miejsce Jimiego. Tam facet o ksywce "Good Nelly" pomagał wielu uczniom miejscowych szkół zdobyć karty klubowe, czasami nawet płacił za nich czesne. Klub bowiem należał do niewielu otwartych w niedzielę. W latach sześćdziesiątych w mieście w ogólnie dostępnych klubach, alkoholu nie wolno było podawać młodzieży. Jedynie dopuszczalne to było w prywatnych klubach. Więc za jednego dolara miesięcznie wprowadzono tam karty członkowskie. I w ten sposób The Voters Club był cały czas pełen ludzi...
            Do The Voters Hendrix trafi za jakiś czas, bo zaraz po przyjeździe do Nashville, miejscem najważniejszym dla niego, a także dla jego przyjaciela Billy'ego Coxa staje się Del Morocco przy Jefferson Street 2417. Opowiadał Billy Cox – Wieczorem, kiedy uczestniczyliśmy w castingu w klubie były same kobiety, spodobało nam się to, myśleliśmy, że będziemy grać co noc tylko dla kobiet. Ale i tak mieliśmy dobrą widownię, studentów i lokalnych muzyków. Zawsze nam dobrze szło... Wprawdzie w północnej części Nashville najpopularniejszym miejscem było Grand Ole Opry, gdzie występowali najsławniejsi "biali" artyści, z reguły muzyki country, ale - My tutaj na Jackson Street gościliśmy także sławy, choćby Little Richarda, który rezydował często w klubie Revillot - wspominał "Little Teddy", czyli Theodore Acklen Jr., mimo upływu wielu lat, wciąż nucący fragment "Tutti Frutti", wielkiego przeboju z tamtego okresu, kiedy jego ojciec prowadził Del Morocco, najsławniejsze miejsce w Nashville związane z Jimim Hendrixem i Billym Coxem. W tym klubie występowali zresztą także inni popularni w tym mieście wtedy, dziś zapomniani w Ameryce i mało raczej znani w Europie: Roscoe Shelton, Earl Gaines, Arthur Gunter, Gene Allison oraz Christine Kittrell. Nagrywające ich miejscowe małe i niezależne firmy fonograficzne Bullet, Tennessee, Republic, Excello, Calvert i Cherokee, później Athens, Sims lub Sound Stage 7, skutecznie rywalizowały z potentatami w dziedzinie "czarnej" muzyki, potężnymi wówczas i skutecznymi Motown i Stax, pomagały im w tym stacje radiowe z najsilniejszą WLAC.
            Del, jak ten klub w skrócie nazywano, był popularnym miejscem, gdzie spotykali się muzycy i fani bardzo różnej muzyki, nie tylko tej spod znaku R&B. Klub założył w 1943 lub w 1935 Theodore „Uncle Teddy” Acklen, po renowacji przekształcając stary robotniczy hotel w klub dla żołnierzy z fortu Campbell, czarnych i białych, którzy chętnie tu docierali, aby się napić oraz przy muzyce zabawić. Pomieszczenie wybudowane na kształcie krzyża miało około stu pięćdziesięciu stóp długości oraz pięćdziesięciu stóp szerokości, przy stołach było około dwustu miejsc.
            Murowany bar, ozdobiony szkłem i migającymi kolorowymi światłami, znajdował się w tylnej części klubu. Schody do góry prowadziły do bardziej eleganckiej części klubu zwanej The Blue Room, gdzie mieścił się bar na sto osób i pianino. Tam też dla wybranych gości, Acklen wygospodarował salę do gier hazardowych i zatrudnił najlepszych z okolicy kucharzy. Jednym z gości, chwalących sobie doskonałą kuchnię był bokserski mistrz Joe Louis, jego zdjęcie trafiło nawet do rodzinnego albumu. W "Atenach Południa", jak w latach pięćdziesiątych mówiono na Nashville, które tak jak Kansas City dwie dekady wcześniej, było miastem otwartym, nikt się specjalnie nie zajmował ani szulerniami, ani miejscami, gdzie podawano przemycany alkohol. Zresztą delikatny stukot kości do gry tak bardzo przypominał brzmienie szczoteczek perkusisty, że nie wzbudzało to niczyich podejrzeń. A perkusista zatrudnionego tam tria wraz z jakimś wokalistą lub z innymi muzykami umilał gościom pobyt.
            W piwnicach domu było sześć pokoi, na górze jeszcze dodatkowo osiem. Kiedy Teddy poślubił Ehrai "Muffy" Walker, byłą tancerkę, która przez pewien czas występowała wraz z Natem King Colem, przekonała go, że warto na parterze dokonać kolejnej przebudowy, wstawić scenę i na niej prezentować mini rewie w stylu dobrze znanym z Las Vegas. Do tego trochę striptizu, występy tancerzy i komików, no i oczywiście jakiś zespołów, czy piosenkarzy, z reguły dla "czarnej" publiczności. W powiązaniu z klubem działa wtedy jeszcze zakład fryzjerski House of Glamour, któremu szefuje znajoma Jimiego z Clarksville - Joyce Lucas oraz The Golden Bird, punkt sprzedaży smażonego kurczaka.
            Starając się o jeszcze większe uatrakcyjnienie swojego klubu i zwiększenie zainteresowanie odbiorców, jego ojciec zatrudniał również innych egzotycznych artystów, którzy najczęściej występowali solo na górze. Pierwszym był tancerz Rudy Richardson z włosami pokrytymi farbą do butów i z kilkoma małymi diamentami osadzonymi wokół pępka, drugim - Ironing Board Sam, solowy muzyk z Memphis, który grał na elektrycznych organach, ilustrując swój występ mieszaniną barw. Zdarzało się też, że na pianinie u góry grał ktoś, kto potem schodził na dół i do białego rana występował przed jeszcze liczniejszą publicznością. ...Pewnego dnia była to Aretha Franklin - wspominał Teddy Junior.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz