piątek, 26 czerwca 2020

Chicago i Chess Records - wkład imigrantów z ziem polskich w bluesa


...Kiedy podchodziłem pod Chess Studios, okazało się, że mieści się ono na piątym piętrze starego budynku z cegły, w którym panowała niesamowita atmosfera retro. Człowiek od razu czuł, że znalazł się w miejscu owianym legendą. Stylowe, daleko mu do niektórych ekskluzywnych hollywoodzkich studiów…
            Na początku 1963, w styczniu lub lutym (tu są rozbieżności między autorami biografii), Jimi opuszcza północny-zachód, dokładniej zaś Vancouver w Kanadzie i wraca w stronę Nashville. Po drodze jednak wstępuje do Chicago, miejsca gdzie w studiu firmy Chess Records, narodził się "urban", czyli miejski, elektryczny blues. Zrobili to czarni muzycy znad Mississippi, którzy przybywać zaczęli do "wietrznego miasta", jak zwano Chicago, w latach II wojny światowej, a więc w latach 40. i 50. ub. stulecia, kiedy przemysł potrzebował wielu robotników i niewykwalifikowanych pracowników do magazynów i na produkcję. Z roku na rok wzrastała więc liczba kolorowych z Południa, którzy na Północy (USA) mieli pracę, zaś po pracy, możliwości skorzystania z w miarę kulturalnego życia, które zapewnić im mogli muzycy z rodzinnych stron, wychowani na czarnym akustycznym "country", czyli wiejskim bluesie. Jedynie elektryczne, a więc głośne dźwięki miały szansę przebić się w zatłoczonych barach, czy na ruchliwej ulicy. I tak narodził się chicagowski blues. 
            Wystarczyło go tylko zarejestrować i później rozpowszechnić, najpierw w samym Chicago i okolicach, w stanie Illinois, a potem przez radio w całym kraju. Zadania podjęli się bracia Czyż, którzy swoje nazwisko zmienili na brzmiące bardziej po amerykańsku - Chess. Opowiadał urodzony w 1942 roku Marshall Chess – Mój ojciec Leonard był imigrantem z Polski. Rozumiał dobrze czarnych, pewnie dlatego, że sam nie był pewny, czy biali ludzie w nowym kraju dobrze go przyjmą, jako że był cudzoziemcem i mówił z obcym akcentem. Wraz z wujem prowadzili Chess Records. Potrafili wczuć się w muzykę czarnych, wiedzieli, czego ludzie od niej oczekują, na co są gotowi wydać pieniądze. Ojciec i wuj nie znali nut, ale doskonale wiedzieli, jak produkować płyty. Zawsze uważałem, że „brzmienie Chess” ma w sobie pewną dozę zmysłowości, jaka wyczuwało się w naszych płytach… Założyciel tej legendarnej firmy, także wtedy Jimiego Hendrixa, Leonard Chess do Ameryki wyjechał z biednej miejscowości na polskich ziemiach, gdzie nie było ani WC, ani elektryczności. ...Pierwszą toaletę zobaczył - dodawał jego syn Marshall - kiedy dopłynął statkiem do Southampton. Ojciec i jego brat przybyli do Stanów, tylko w jednym celu, aby zarobić pieniądze, kupić dom i potem samochód...
            Więcej szczegółów dotyczących rodziny Czyżów zdradziła Danuta Matysik w kwartalniku Twój Blues nr 40. Rodzina pochodziła z miejscowości Motol niedaleko Pińska, na wschodnich rubieżach ówczesnej Rzeczpospolitej, dzisiaj to już Białoruś. Oto stosowny z tej publikacji fragment - Senior rodu wyjechał w roku 1924 tropem wielu, którzy już przetarli ten szlak, by po czterech latach sprowadzić rodzinę, a w tym gronie synów Leonarda i Phila. Przeszli wszystkie etapy obowiązkowe dla emigrantów, łącznie z oględzinami lekarskimi na wyspie Ellis, mającymi na celu odsianie jednostek słabszych fizycznie i schorowanych, bo Stany, skoro już miały przyznać przybyszom to upragnione obywatelstwo, przyjmowały tylko sprawnych imigrantów. Leonard, noszący jeszcze wtedy imię Lejzor, przeszedł jako dziecko polio i jedną nogę uszkodzoną przez chorobę musiał wspomagać się protezą. Ze strachu, że go cofną z granicy, zrzucił ją w kolejce do lekarza, i od tego momentu już jej nie używał...  
            Leonard szybko nauczył się języka angielskiego, skażonego niestety slangiem dzielnicy, w której zamieszkała jego rodzina, bardzo złej dzielnicy, zamieszkałej głównie przez Afro-amerykanów. Tam czynsz był najniższy. Sytuacja finansowa miała wpływ na to, że Leo bardzo szybko zakończył szkolną edukację i zmuszony został do poszukania czegoś, co pozwoliłoby mu zarobić na życie i utrzymać rodzinę, jaką sam w 1941 roku założył. Sprzedawał więc kolejno buty, mleko, a potem alkohole w sklepie, na zakup którego pożyczył pieniądze od ojca. Potem od innego właściciela odkupił bar Macomba Lounge przy Cottage Grove 2305, na skrzyżowaniu z 39th Street. ...Na początku tata wykonywał dwie prace - pamiętał Marshall - Ponieważ lokal czynny był całą noc, wracał do domu około piątej rano. Zawsze do domu przynosił pieniądze z klubu, miał przy sobie wielki chromowany pistolet, który w klubie kładł na widocznym miejscu. Zapytałem go kiedyś: 'Dlaczego masz broń?' A on odpowiedział: 'Bo kiedy wyjmuję pieniądze z kasy, chcę, żeby wszyscy ją widzieli'...
            Bar, który odwiedzali zarówno czarni mieszkańcy szukający po ciężkiej pracy rozrywki, jak też przybyli do Chicago czarni muzycy z Południa, stał się zaczynem działalności wydawniczej i po zakupie przez Leonarda udziałów w należącej do rodziny Aronów firmie Aristocrat  przyczynił do powstania w 1950 roku wytwórni Chess. Wspólnik i brat Leonarda, Phil Chess wspominał - Nagrywaliśmy płyty i puszczaliśmy je z gramofonu ustawionego przy przystanku autobusu. Po reakcjach ludzi wiedzieliśmy, czy dobrze się ona przyjmie na rynku...
                Trochę potrwało, zanim płyty nagrywane przez braci Chessów znalazły odbiorców, bo pierwsza, przygotowana chałupniczym sposobem Andrewa Tibbsa, zupełnie przepadła.  Dopiero postawienie przez nich na kilku wybitnych muzyków: Williego Dixona i Muddy'ego Watersa zmieniły trend. Pierwszy krążek Watersa "I Can't Be Satisfied", wydany latem 1948 roku jeszcze przez firmę Aristocrat odniósł wielki sukces, rodzinny biznes rozkręcał się, czasem nie nadążano z tłoczeniem i sprzedażą płyt klientom indywidualnym, prosto z samochodu, wręcz to wtedy ograniczano. Interes przynosił coraz większe pieniądze, dzięki czemu Chess znalazła nowe miejsce przy East 21st Street 320. Tam znalazły się studia, biura, tłocznie oraz dział handlowy, pakujący i wysyłający płyty po całych Stanach.
            Najstarszy syn Marshall, po śmierci ojca w 1969 roku, wraz ze stryjem przejął jego interes płytowy. Najpierw jednak jak wspominał, musiał poznać na czym on polega - Robiłem kawę dla wszystkich, to było moje pierwsze zajęcie. Potem pakowałem płyty, które wysyłaliśmy do sklepów. Sprzątałem i zamiatałem wszędzie, w biurze i w magazynach. Poznałem ten interes od podszewki. A oni na początku traktowali mnie jak niewolnika. Chodziłem tam latem, lubiłem to miejsce. Jako mały dzieciak znałem już wszystkich artystów. Ludzie pytali mnie, co oni do mnie mówili. No cóż miałem wtedy 12, 13 lat, a oni pytali mnie przede wszystkim o seks, byli ciekawi, gdyż przybywali tu z głębokiego Południa, z Missisippi, Kentucky i Arkansas, i poznali seks, kiedy mieli po dziesięć lat. Nie ukrywam, że lubiłem moją pracę, bo nie była to firma płytowa, lecz rodzinna i artyści byli moimi przyjaciółmi... Potwierdzał to słynny muzyk Buddy Guy - Blues jest sercem popularnej muzyki, a wytwórnia Chess jest sercem bluesa...
            Chess obok Sun i Atlantic to na pewno najważniejsze firmy płytowe dla amerykańskiej muzyki. Dowodzi tego choćby spis ich najbardziej znaczących bluesowych artystów, poczynając od Muddy'ego Watersa, który swojego bluesa z plantacji w Stovall w stanie Mississippi przywiózł do Chicago i tam zdecydował się na elektryczne wzmocnienie swojej akustycznej gitary zakupionej jeszcze w Mississippi w sieci Sears. W 1955 prosto z ulicy do studia Chess Muddy wprowadził Bo Diddley'a oraz Chucka Berry'ego. Wileu uważa, że ostre, chropawe i surowe brzmienie Chicago zmieniło bluesa bardziej niż delikatne i gładkie brzmienie B.B. Kinga. Odkryli je i na nim się opierali Brytyjczycy i "zawożąc" to brzmienie "Chicago" do Ameryki, paradoksalnie spopularyzowali je wśród białych mieszkańców Ameryki, którzy początkowo mówili - Jaka fajna jest ta energetyczna i ekscytująca, przepełniona erotyzmem muzyka brytyjskich zespołów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz