...Kiedy podchodziłem pod Chess
Studios, okazało się, że mieści się ono na piątym piętrze starego budynku z
cegły, w którym panowała niesamowita atmosfera retro. Człowiek od razu czuł, że
znalazł się w miejscu owianym legendą. Stylowe, daleko mu do niektórych
ekskluzywnych hollywoodzkich studiów…
Na
początku 1963, w styczniu lub lutym (tu są rozbieżności między autorami
biografii), Jimi opuszcza północny-zachód, dokładniej zaś Vancouver w Kanadzie
i wraca w stronę Nashville. Po drodze jednak wstępuje do Chicago, miejsca gdzie
w studiu firmy Chess Records, narodził się "urban", czyli miejski,
elektryczny blues. Zrobili to czarni muzycy znad Mississippi, którzy przybywać
zaczęli do "wietrznego miasta", jak zwano Chicago, w latach II wojny
światowej, a więc w latach 40. i 50. ub. stulecia, kiedy przemysł potrzebował
wielu robotników i niewykwalifikowanych pracowników do magazynów i na
produkcję. Z roku na rok wzrastała więc liczba kolorowych z Południa, którzy na
Północy (USA) mieli pracę, zaś po pracy, możliwości skorzystania z w miarę
kulturalnego życia, które zapewnić im mogli muzycy z rodzinnych stron,
wychowani na czarnym akustycznym "country", czyli wiejskim bluesie.
Jedynie elektryczne, a więc głośne dźwięki miały szansę przebić się w
zatłoczonych barach, czy na ruchliwej ulicy. I tak narodził się chicagowski
blues.
Wystarczyło
go tylko zarejestrować i później rozpowszechnić, najpierw w samym Chicago i
okolicach, w stanie Illinois, a potem przez radio w całym kraju. Zadania
podjęli się bracia Czyż, którzy swoje nazwisko zmienili na brzmiące bardziej po
amerykańsku - Chess. Opowiadał urodzony w 1942 roku Marshall Chess – Mój ojciec Leonard był imigrantem z Polski.
Rozumiał dobrze czarnych, pewnie dlatego, że sam nie był pewny, czy biali
ludzie w nowym kraju dobrze go przyjmą, jako że był cudzoziemcem i mówił z
obcym akcentem. Wraz z wujem prowadzili Chess
Records. Potrafili wczuć się w muzykę czarnych, wiedzieli, czego ludzie od
niej oczekują, na co są gotowi wydać pieniądze. Ojciec i wuj nie znali nut, ale
doskonale wiedzieli, jak produkować płyty. Zawsze uważałem, że „brzmienie
Chess” ma w sobie pewną dozę zmysłowości, jaka wyczuwało się w naszych płytach…
Założyciel tej legendarnej firmy, także wtedy Jimiego Hendrixa, Leonard
Chess do Ameryki wyjechał z biednej miejscowości na polskich ziemiach, gdzie
nie było ani WC, ani elektryczności. ...Pierwszą
toaletę zobaczył - dodawał jego syn Marshall - kiedy dopłynął statkiem do Southampton. Ojciec i jego brat przybyli do
Stanów, tylko w jednym celu, aby zarobić pieniądze, kupić dom i potem
samochód...
Więcej
szczegółów dotyczących rodziny Czyżów zdradziła Danuta Matysik w kwartalniku Twój
Blues nr 40. Rodzina pochodziła z miejscowości Motol niedaleko Pińska,
na wschodnich rubieżach ówczesnej Rzeczpospolitej, dzisiaj to już Białoruś. Oto
stosowny z tej publikacji fragment - Senior
rodu wyjechał w roku 1924 tropem wielu, którzy już przetarli ten szlak, by po
czterech latach sprowadzić rodzinę, a w tym gronie synów Leonarda i Phila.
Przeszli wszystkie etapy obowiązkowe dla emigrantów, łącznie z oględzinami
lekarskimi na wyspie Ellis, mającymi na celu odsianie jednostek słabszych
fizycznie i schorowanych, bo Stany, skoro już miały przyznać przybyszom to
upragnione obywatelstwo, przyjmowały tylko sprawnych imigrantów. Leonard,
noszący jeszcze wtedy imię Lejzor, przeszedł jako dziecko polio i jedną nogę
uszkodzoną przez chorobę musiał wspomagać się protezą. Ze strachu, że go cofną
z granicy, zrzucił ją w kolejce do lekarza, i od tego momentu już jej nie
używał...
Leonard
szybko nauczył się języka angielskiego, skażonego niestety slangiem dzielnicy,
w której zamieszkała jego rodzina, bardzo złej dzielnicy, zamieszkałej głównie
przez Afro-amerykanów. Tam czynsz był najniższy. Sytuacja finansowa miała wpływ
na to, że Leo bardzo szybko zakończył szkolną edukację i zmuszony został do
poszukania czegoś, co pozwoliłoby mu zarobić na życie i utrzymać rodzinę, jaką
sam w 1941 roku założył. Sprzedawał więc kolejno buty, mleko, a potem alkohole
w sklepie, na zakup którego pożyczył pieniądze od ojca. Potem od innego
właściciela odkupił bar Macomba Lounge przy Cottage Grove
2305, na skrzyżowaniu z 39th Street. ...Na
początku tata wykonywał dwie prace - pamiętał Marshall - Ponieważ lokal czynny był całą noc, wracał
do domu około piątej rano. Zawsze do domu przynosił pieniądze z klubu, miał
przy sobie wielki chromowany pistolet, który w klubie kładł na widocznym
miejscu. Zapytałem go kiedyś: 'Dlaczego masz broń?' A on odpowiedział: 'Bo
kiedy wyjmuję pieniądze z kasy, chcę, żeby wszyscy ją widzieli'...
Bar,
który odwiedzali zarówno czarni mieszkańcy szukający po ciężkiej pracy
rozrywki, jak też przybyli do Chicago czarni muzycy z Południa, stał się zaczynem
działalności wydawniczej i po zakupie przez Leonarda udziałów w należącej do
rodziny Aronów firmie Aristocrat przyczynił do powstania w 1950 roku wytwórni Chess.
Wspólnik i brat Leonarda, Phil Chess wspominał - Nagrywaliśmy płyty i puszczaliśmy je z gramofonu ustawionego przy
przystanku autobusu. Po reakcjach ludzi wiedzieliśmy, czy dobrze się ona
przyjmie na rynku...
Trochę potrwało, zanim płyty nagrywane przez
braci Chessów znalazły odbiorców, bo pierwsza, przygotowana chałupniczym
sposobem Andrewa Tibbsa, zupełnie przepadła.
Dopiero postawienie przez nich na kilku wybitnych muzyków: Williego
Dixona i Muddy'ego Watersa zmieniły trend. Pierwszy krążek Watersa "I Can't Be Satisfied",
wydany latem 1948 roku jeszcze przez firmę Aristocrat odniósł wielki sukces,
rodzinny biznes rozkręcał się, czasem nie nadążano z tłoczeniem i sprzedażą
płyt klientom indywidualnym, prosto z samochodu, wręcz to wtedy ograniczano.
Interes przynosił coraz większe pieniądze, dzięki czemu Chess znalazła nowe
miejsce przy East 21st Street 320. Tam znalazły się studia, biura, tłocznie
oraz dział handlowy, pakujący i wysyłający płyty po całych Stanach.
Najstarszy
syn Marshall, po śmierci ojca w 1969 roku, wraz ze stryjem przejął jego interes
płytowy. Najpierw jednak jak wspominał, musiał poznać na czym on polega - Robiłem kawę dla wszystkich, to było moje
pierwsze zajęcie. Potem pakowałem płyty, które wysyłaliśmy do sklepów.
Sprzątałem i zamiatałem wszędzie, w biurze i w magazynach. Poznałem ten interes
od podszewki. A oni na początku traktowali mnie jak niewolnika. Chodziłem tam
latem, lubiłem to miejsce. Jako mały dzieciak znałem już wszystkich artystów.
Ludzie pytali mnie, co oni do mnie mówili. No cóż miałem wtedy 12, 13 lat, a
oni pytali mnie przede wszystkim o seks, byli ciekawi, gdyż przybywali tu z
głębokiego Południa, z Missisippi, Kentucky i Arkansas, i poznali seks, kiedy
mieli po dziesięć lat. Nie ukrywam, że lubiłem moją pracę, bo nie była to firma
płytowa, lecz rodzinna i artyści byli moimi przyjaciółmi... Potwierdzał to
słynny muzyk Buddy Guy - Blues jest
sercem popularnej muzyki, a wytwórnia Chess jest sercem bluesa...
Chess obok Sun i Atlantic to na pewno
najważniejsze firmy płytowe dla amerykańskiej muzyki. Dowodzi tego choćby spis
ich najbardziej znaczących bluesowych artystów, poczynając od Muddy'ego
Watersa, który swojego bluesa z plantacji w Stovall w stanie Mississippi
przywiózł do Chicago i tam zdecydował się na elektryczne wzmocnienie swojej
akustycznej gitary zakupionej jeszcze w Mississippi w sieci Sears.
W 1955 prosto z ulicy do studia Chess Muddy wprowadził Bo Diddley'a
oraz Chucka Berry'ego. Wileu uważa, że ostre, chropawe i surowe brzmienie
Chicago zmieniło bluesa bardziej niż delikatne i gładkie brzmienie B.B. Kinga.
Odkryli je i na nim się opierali Brytyjczycy i "zawożąc" to brzmienie
"Chicago" do Ameryki, paradoksalnie spopularyzowali je wśród białych
mieszkańców Ameryki, którzy początkowo mówili - Jaka fajna jest ta energetyczna i ekscytująca, przepełniona erotyzmem
muzyka brytyjskich zespołów...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz