Dzisiaj o kolejnym bohaterze młodych lat Jimiego Hendrixa z
pierwszego tomu Jego polskiej biografii - "Jimi Hendrix Szaman Rocka".
W listopadzie 1957 roku
(niektórzy autorzy podają rok 1958 - Mark Paytress lub 1959 - Phil
Alexander), Leon Hendrix widzi
dużego Cadillaca, zaparkowanego przed sąsiednim domem – Zauważyłem zaparkowaną od frontu błyszczącą, czarną limuzynę. Mijając
opuszczoną tylną szybę, zatrzymałem się i w jednej chwili znalazłem się twarzą
w twarz z jej (pani Penniman) bratankiem, Richardem Pennimanem, znanym jako
sławna gwiazda rock’n’rolla, Little Richard. Z początku nie miałem pewności,
czy to rzeczywiście on w białym podkoszulku na ramiączkach i ciasno zawiązanej
bandanie na głowie. Jimi i ja podbiegliśmy i
zobaczyliśmy w nim samego Little Richarda,
który siedział na tylnym siedzeniu.
Miał jedną z tych opasek wokół głowy
i zatrzymał się, aby nas
zobaczyć. Widok ten powalił mnie na ziemię. Buster i ja cały czas oglądaliśmy
Little Richarda w telewizji, byliśmy wielkimi fanami jego muzyki. Biegaliśmy po
mieszkaniu, śpiewając jego piosenki: „The
Girl Can’t Help It”, a zwłaszcza
naszą ulubioną „Lucille”. Little Richard, zaraz obok Elvisa, był
jednym z naszych idoli. Nie tracąc czasu, wskoczyłem na rower i popedałowałem
cztery przecznice, aż do mieszkania taty, żeby przekazać nowinę Busterowi.
Właśnie brzdąkał na akustyku, gdy wpadłem przez drzwi i krzyknąłem: 'W domu
cioteczki jest Little Richard!' Zanim zdołał zrozumieć, wyciągnąłem go do
wyjścia i posadziłem na jego rower. Matka Little Richarda mieszkała za rogiem,
wiedziała, jak wariujemy na punkcie muzyki. Chodziła do tego samego kościoła
Godwill Baptist na 14 Ulicy i Spring. Wiedziała jak wariujemy na punkcie
muzyki. 219 Buster i ja
staliśmy z wybałuszonymi gałami, patrząc, jak Little Richard kręci się po
kuchni pani Penniman, gotując golonkę z przyniesioną przeze mnie wcześniej
kapustą sarepską. Zanim wyszliśmy, był na tyle miły, że dał nam po zdjęciu z
autografem…
Przyjechał Little
Richard, więc można było go zobaczyć, choć tym razem nie jako rock'n'rollowca,
z maksymalną ekspresją krzyczącego do jakiejś Lucille, lecz w zupełnie
odmiennej roli, człowieka, który wrócił do Boga i do kościoła. Leon opowiadał
dalej - Nie mieliśmy nawet porządnych
ubrań Jimi założył wprawdzie białą koszulę, ale miał straszliwie poszarpane
tenisówki. Ludzie w kościele gapili się na nas... Można więc sobie
wyobrazić, że Charles Cross miał rację pisząc - Jimi i Leon usiedli w ławce z wzrokiem utkwionym w ufryzowaną fryzurę
Richarda, który potrząsał nią...
Kim był Little Richard, że obaj,
Jimi i Leon Hendrixowie poszli do kościoła, w którym pewnie od dawna nie byli?
Warto to, choć przez chwilę wyjaśnić, bowiem w dalszym etapie życia Jimiego, Richard
pojawi się jeszcze raz i to w znaczącej dla niego - przyszłego mistrza gitary -
roli.
Little Richard, czyli Richard Wayne
Penniman urodził się 5 grudnia 1932 roku i był trzecim dzieckiem małżeństwa
Levi Mae i Charlesa „Bud” Pennimana. Matka była aktywną członkinią New Hope
Baptist Church w Macon w Georgii. Ojciec zaś dostarczał przemycaną whisky do
miejscowego lokalu Tip In Inn. Richard urodził się z wrodzonymi fizycznymi wadami,
jedno oko miał większe od drugiego i jedną nogę nieco dłuższą, co niewątpliwie
miało wpływ na jego specyficzny chód. Zafascynowany działalnością popularnego, czarnego, charyzmatycznego kaznodziei Brata Joe May’a, a
także śpiewem wokalistek gospel Mahalii Jackson i Siostry Rosetty Tharpe, młody
Richard zaczął uczyć się śpiewu. W każdą niedzielę śpiewał w kościele,
przeżywając chwile uniesienia i chwały. Pozostałe dni spędzał niestety dość
daleko od świętych miejsc w towarzystwie chłopców, którzy bardzo prędko
uświadomili mu jego seksualne zainteresowania i mały Rysiek, jak go nazywano,
od tej pory od dziewczynek wolał chłopców. Od miejscowego showmana znanego jako
„Doctor Nobilio”, który chodził po ulicach Macon przystrojony w turban, Richard
zaczął uczyć się scenicznych sztuczek, co będzie miało wpływ na dalszą jego
karierę. W 1948 roku Bud Penniman wyrzucił Richarda z domu. Nie mając jeszcze
16 lat "mały Rysiek", wyruszył w drogę z lokalnym sprzedawcą "oleju
wężowego" Docem Hudsonem. Brał udział w "Medicine-shows", czyli
przedstawieniach, na których Hudson demonstrował różne środki medyczne i
namawiał widzów do ich kupna. Pomagał mu Richard Penniman śpiewając popularny
wtedy przebój Louisa Jordana „Caldonia”.
Pod pseudonimem "Princess Lavone" Richard przez następne dwa lata
pracował z minstrelami oraz w różnych mało znanych grupach R&B. W 1950 roku
przeniósł się 25 mil
na północ od Macon, do Atlanty, gdzie poznał dwóch śpiewaków R&B: Roy'a
Browna i Billy'ego Wrighta. Ten drugi wywarł ogromny wpływ na sposób ubierania
się Richarda Pennimana i jego sceniczny makijaż.
...Barokowe
kostiumy Little Richarda robiły wówczas furorę, a jego sposób śpiewania
punktowany dzikimi fasetowymi wrzaskami, teatralnym pojękiwaniem, pohukiwaniem
i zdławionym posapywaniem, w połowie lat 50 XX wieku zrewolucjonizowały
brzmienie rock and rolla - zauważył Jerry Hopkins - Richard był pierwszym czarnym wykonawcą, któremu udało się przyciągnąć
na swe koncerty szerszą białą widownię, należał też wtedy do grona pięciu, czy
sześciu najpopularniejszych wtedy piosenkarzy...
W październiku 1951 r. Billy Wright
pomógł młodemu piosenkarzowi podpisać kontrakt z firmą RCA Records. Efektem
pierwszej sesji były cztery nagrania bluesowe w stylu Roy'a Browna. W tym samym
roku Richard poznał trzy lata od siebie młodszego pianistę Stevena Quincy
„Eskew” Reedera Jr., który występował jako „Esquerita”. To on nauczył go grać
jazz i boogie woogie na fortepianie, pokazał też kilka scenicznych trików. Tak
na marginesie, "Esquerita" pierwszy kontrakt podpisał znacznie
później niż Richard, bo dopiero w 1958 roku. A Richard szybko się uczył,
wypracowując własny, łatwo rozpoznawalny styl, który był skrzyżowaniem boogie i
R&B, pochodził po części od Amosa Milburna, Fatsa Domino oraz Huey'a
„Piano” Smitha. Little Richard grał jednak dużo twardziej, niż inni pianiści. Sister
Rosa Parks, to następna postać z grona włóczących się artystów na Południu USA,
jakie miały wpływ na sceniczny image Richarda. Reeder i Richard napotkali ją na
stacji autobusów Greyhound. A co do "Małego Ryśka", choć dwa jego
pierwsze single nie odniosły większego sukcesu, producenci z RCA
zaprosili go w styczniu 1952 roku, na następną sesję w Atlancie. Nagrał wtedy
cztery bluesowe utwory i kiedy wszystko zaczęło iść w dobrym kierunku, karierę
przerwała mu rodzinna tragedia. Wieczorem w Walentynki tego samego roku, jego
ojciec Bud Penniman zginął w Tip In Inn w trakcie kłótni o
napiwek. Richard wrócił więc do Macon i podjął pracę jako pomywacz na dworcu
autobusowym Greyhound, nie przestał jednak marzyć o karierze piosenkarza.
Dołączył więc do wokalnej grupy "The Tempo Toppers" i jako jej
członek występował na Południu USA w miejscach, które określano mianem
"chitlin' circuit", czyli "flaczkowego szlaku". W latach
pięćdziesiątych XX wieku składały się nań teatrzyki, nocne kluby i tzw. "juke-joints",
w których dla czarnej publiczności występowali czarni artyści, z reguły
bluesowi i R&B. Richarda zauważył wówczas Don Robey, zawodowy hazardzista,
właściciel klubu nocnego, podejrzewany o powiązania z przestępczością
zorganizowaną, zarazem właściciel wytwórni płytowej Peacock Records w
Houston, w Teksasie. W lutym 1953 r. zespół z Richardem nagrał w studiu cztery
piosenki, ukazujące jak wielki na niego wpływ wywarł popularny wówczas zespół
"The Dominoes". Niestety również w tych nagraniach, nie odcisnęła się, ani jego charyzma, ani też
energia, z jaką występował na scenie. Kontrakt więc nie został przedłużony. Po
rozstaniu z Robey’em, Little Richard opuścił "The Tempo Toppers" i
zaczął śpiewać w klubie Matinee w Houston. Tam zwrócił na
niego uwagę popularny bandleader Johnny Otis. Namówiony przez Otisa, Richard
wszedł do studia z jego zespołem i dokonał następnych nagrań. Były już znacznie
lepsze, w większym stopniu ukazywały dynamizm występów na żywo przyszłej gwiazdy
Rock’n’Rolla, a nowa jego firma Specialty wydała je dopiero rok
później, kiedy Little Richard stał się popularnym już wykonawcą.
Pod koniec 1954 roku Richard z
towarzyszeniem innego zespołu „The Upsetters”, występował zarówno w Macon jak i
w Memphis, a niebawem ruszył w trasę “chitlin' circuit”. Idąc śladem Lloyda
Price’a, w studiu stacji radiowej WMBL w lutym 1955 nagrał dwie
piosenki demo (dwa utrzymane w średnim tempie bluesy w stylu B.B. Kinga), które
przekazał szefowi Specialty Records Artowi Rupe. Ale i one dalekie były od tego,
co na żywo prezentował Little Richard. I dopiero po rozwiązaniu problemów
kontraktowych między firmami Peacock i Specialty, we wrześniu
1955 dla nowej wytwórni Richard dokonał pierwszych nagrań w Cosimo
Matassa’s J&M Studio w Nowym Orleanie, gdzie wcześniej swoje piosenki
rejestrowali m.in. Lloyd Price, Fats Domino oraz Ray Charles. Sesji Richarda
przyglądał się Robert „Bumps” Blackwell, muzyk jazzowy, który w Specialty
był szefem artystyczno-repertuarowym (tzw. A&R-manem).
Trzy spośród
czterech nagrań Little Richarda utrzymane były w stylu B.B. Kinga, czyli bluesa
z Memphis, czwartym była piosenka popularnej i cenionej na rynku spółki Jerry
Leiber - Mike Stoller. Właśnie ta piosenka „Kansas
City”, stała się pierwszą, która
oddawała to, co się na jego występach działo - pełną ekspresję śpiewaka Little
Richarda. Następnego dnia zespół nagrał jeszcze dwie ballady bluesowe i wtedy
nastąpiło coś, co stało się dla niego przełomem. Richard wskoczył na pianino i
zaśpiewał „A-wop-bop-a-loo-bop-a-lop-bam-boom!”.
Był to fragment jego własnej piosenki “Tutti
Frutti”. Blackwell, natychmiast zorientował się, że po drobnych zmianach w
tekście będzie to przebój. Skontaktował się z miejscową autorką Dorothy
LaBostrie, a ona dokonała w tekście kilku niezbędnych poprawek. Szybko nagrano
dwie wersje „Tutti Frutti”, z
których Art Rupe złożył pierwszy singiel Little Richarda. Ukazał się na rynku niemal
w tym samym czasie co „Maybellene”,
pierwszy przebój Chucka Berry’ego. Pod koniec listopada 1955 piosenka Richarda znalazła
się na 2 miejscu R&B listy tygodnika Billboard, a w styczniu na 17
miejscu listy ogólnej („pop”).
Nagrał ją wówczas, jako
"cover" Pat Boone, biały piosenkarz wsławiony w tym samym okresie swoją
wersją utworu Fatsa Domino „Ain’t That a
Shame”. Oczywiście „biała”, ugrzeczniona wersja „Tutti Frutti” dużo bardziej spodobała się młodym "białym"
Amerykanom, niż pełen ekspresji oryginał Little Richarda, ale to wystarczyło,
aby świat show-biznesu zwrócił uwagę na młodego murzyńskiego wokalistę. Kolejne
przeboje: „Long Tall Sally”, „Slippin’ And Slidin’” oraz „Miss Ann” zawędrowały jeszcze wyżej na
listach przebojów w USA, także muzyki pop („Long
Tall Sally” na 6 miejsce). Little Richard wówczas sporo nagrywał i
występował, zagrał też w kilku filmach („Don’t
Knock The Rock”, „Mister Rock And Roll” i „The Girl Can’t Help It”), stając się międzynarodową gwiazdą nowej
muzyki – rock and rolla i jak sam mówił - Przełamywaliśmy wtedy bariery rasowe. Białe dzieciaki ukrywały moje płyty, nie odważyły się pokazać rodzicom, że je mają. Na wierzchu trzymały
płyty Pata Boone'a, a w szufladzie moje...
Ciąg dalszy -
już jutro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz