Dzisiaj rozpoczynam przybliżanie
państwu siódmego rozdziału "Ucieczka w muzykę, Betty Jean Morgan",
obejmującego okres od 1958 do 1961 roku. Najpierw o bluesie w młodzieńczym
życiu Jimiego Hendrixa. To kolejny fragment z pierwszego tomu Jego polskiej
biografii - "Jimi Hendrix Szaman Rocka".
Nadchodzi wiosna 1958 roku. Al
Hendrix wyprowadza się z pensjonatu pani McKay i przenosi do siostrzenicy
Gracie i jej męża Franka Hatchera na rogu 29th Street i Pike, pod numerem 1434.
Ojciec
Jimiego wspominał - Mieli pokój na dole, a ja i Jimi mieszkaliśmy na górze,
spaliśmy w jednym łóżku. Mieliśmy osobne wejście w przedniej części domu. Były z nami dwa psy Whitey, tam
odszedł, oraz Prince. Mieszkaliśmy
tam niespełna dwa
lata. Oczywiście płaciłem czynsz. Gracie była trochę
narwana, ale Buddy był zwykłym facetem. Mieli trójkę dzieci: Patty, Leona i
Diane... Jimi na krótko powraca znowu do Gimnazjum
Waszyngtona. Opowiadał Leon Hendrix – Podczas gdy brat i tata mieszkali u naszej kuzynki Gracie, niekiedy
przychodził bawić się ze mną kuzyn Bobby. Zauważyłem, że zaczął jakoś inaczej
traktować Bustera oraz mnie. Z jakiegoś powodu Bobby’emu sprawiało przyjemność
rzucanie okrutnych komentarzy na temat naszej mamy. ‘Spójrz na Leona. On nie
jest twoim bratem. Jego ojcem jest ktoś inny' – drażnił się z nami któregoś
popołudnia – 'Twoja mama poszła uprawiać seks z innym facetem i wtedy pojawił
się Leon'. Ten wieczorny incydent u cioci Gracie z grubsza wyznacza koniec
przyjaźni mojego brata z Bobbym. Nie zamierzał wybaczyć mu tamtych słów. Odtąd
traktowali się nawzajem z dystansem i rzadko kiedy rozmawiali...
Al
Hendrix z Jimim z powodu pijaństwa tego pierwszego, mieszkają u Hatcherów
niezbyt długo, w maju przeprowadzają się na Beacon Hill do domu przy College
Street 1715, do małżeństwa Bensonów, do domu o powierzchni około 50 metrów kwadratowych
i o dwóch sypialniach, ale i tam nie będą mieszkać zbyt długo. Jak wspominał Al
- Z Jimim miałem jeden pokój. I płaciłem czynsz, chociaż oni tego nie robili, kiedy u
mnie mieszkali. Niedaleko mieszkała też siostra Ernestine
z mężem. Kupiłem wtedy półciężarówkę
Forda, prawdziwy gruchot, za sto dolarów. Silnik
był naprawdę dobry, ale to była jedyna
dobra rzecz. Karoseria była
całkiem poobijana. Myślę, że to
był model '36, parkowałem go w pobliżu domu. Jimi siadał często ze mną i grywał w Monopoly Bensona... Komentował to Leon – Ciocia Ernestine okazała się na tyle dobroduszna, że pozwoliła tacie i
Busterowi zamieszkać u siebie, póki tata – raz jeszcze – nie spróbuje wyjść na
prostą. Ojciec przechodził różne zakręty, a mimo to nie nauczył się niczego na
temat picia i hazardu. Już samo popadanie w alkoholizm było paskudną sprawą,
ale w grach potrafił w ciągu jednego wieczora przepuścić tygodniową wypłatę. I
zdarzało się to dużo częściej, niżby tego pragnął. Dlatego przeprowadził się do
garażu na tyłach domu cioci Ernestine, w rejonie Beacon Hill. Wróciłem do
sypiania z nimi od piątku do niedzieli w jednym łóżku. Była zima, więc
zbijaliśmy się w kupę, żeby było cieplej. Mieliśmy jeden termofor do podziału,
więc tuliliśmy go na zmianę… W jednej sypialni zamieszkuje Al z Jimim,
czasem, jak to wynikało z jego wspomnień, dołączał do nich Leon, w drugiej zaś
Cornell i Ernestine.
Leon
opowiadał dalej - Ponieważ ciocia
Ernestine posiadała gramofon oraz stosik płyt, razem z bratem słuchaliśmy w jej
domu sporo bluesa. W jednej chwili lista Top
40 przestała być istotna, gdy na horyzoncie pojawili się Muddy Waters, czy
Robert Johnson. Busterowi szczególnie przypadł do gustu Robert Johnson, który
grał i śpiewał w surowy, żarliwy sposób... ...Jimi kochał bluesa -
podkreślał Pernell Alexander - Siadali na
werandzie pana Williamsa na 27th Avenue, i Jimi słuchał jak on gra. Poszedłem z
nim kilka razy, ale szczerze mówiąc nie byłem zainteresowany bluesem tak jak
on... Al Hendrix potwierdzał miłość syna do bluesa - Jimi zakładał na gramofon moje single i grał do nich na gitarze.
Próbował kopiować to, co usłyszał. Miałem dużo płyt B.B. Kinga i Louisa Jordana
oraz takich facetów, jak Muddy Waters. Lubiłem większość gitarzystów, a także
Chucka Berry'ego. On z kolei był bardzo podekscytowany Kingiem i Berrym. Był
także fanem Alberta Kinga. Jimi miał również swoje własne płyty 78s i 45s, ale
nigdy nie prosił mnie, aby mu kupił jakąkolwiek. Sam to robił...
Przez bluesa,
jako muzyk, Jimi będzie się starał
znaleźć własny wyraz. Jednak
bardzo szerokie zainteresowania muzyczne jego i przyjaciół
doprowadzą do tego, że synteza różnych stylów uczyni go muzykiem
wyjątkowym. …Ernestine chodziła często do
sklepu Boba Summerrise’a. Czasem pozwalała mi wybrać jakąś płytę – wspominał Jimi - Kiedy w domu byli goście, siadałem w pokoju na górze i słuchałem jak
puszczali płyty Muddy Watersa, Elmore’a Jamesa, Howlin’ Wolfa i Ray’a Charlesa.
Dźwięk był niski, przytłumiony. Po skończonej zabawie, zakradałem się do
pokoju, podjadałem chipsy, podbierałem niedopałki papierosów i wypijałem z
butelek resztki. W telewizji lubiłem oglądać transmisje z Grand Ole Opry z muzyką country, występowali w nim czasem zupełnie
nieźli wymiatacze, ale nie starałem się kopiować żadnego z nich, chociaż dawali
mi poczucie, że mogę zrobić coś własnego... Wspomniany przez Leona kuzyn Bob
Hendrix pamiętał – Muzyka nigdy nie
sprawiała mu trudności, stała się dla niego formą wyrażenia siebie i sposobem
na życie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz