czwartek, 14 maja 2020

Szkoła Garfield


Dzisiaj nieco o Garfield High School w Seattle, a także o Leonie, Carmen Goudy i Betty Jean Morgan, z pierwszego tomu mojej polskiej biografii Jimiego Hendrixa.
Mimo ponownego "oblania" dziewiątej klasy, tym razem w gimnazjum Waszygtona, Jimi zostaje skierowany do szkoły średniej. Wspominał jego brat Leon - Po przeniesieniu z Washington Junior High, Buster na początku 1959 roku, rozpoczął naukę w dziesiątej klasie Garfield High School. Teraz jednak, gdy całą uwagę poświęcał muzyce, nie przejawiał zainteresowania szkołą... Opowiadała Carroll Collins, która w 1960 roku chodziła razem z Jimi do klasy, a stała się znana z występów w wokalnej grupie "Hi-Fi's" - Przed szkołą rosły rododendrony. Musieliśmy przestrzegać dyscypliny co do zachowania. Nie wolno nam było jeść na trawie, choć mogliśmy siedzieć pod drzewami. Wpajano w nas szacunek dla szkoły i dla mieni. Ważną sprawą był ubiór. Dziewczyny nie mogły nosić spodni do gry w piłkę nożną lub koszykówkę, musiały zachowywać się jak prawdziwe panienki i nosić spódnice lub sukienki. Musieliśmy się także nawzajem szanować. Niektórzy z nas spostrzegli, że Jimi miał talent. Nie sądziłam, że długo pozostanie w szkole, ale wiedziałam, że coś zrobi ze swoją muzyką. Był na co dzień z tą gitarą! To znaczy, wszyscy byli w klasie, a on był na zewnątrz, na werandzie. Sam. Był zwykle sam. Nie wolno nam było palić w odległości mniejszej niż dziesięć bloków od szkoły. Palenie było modą, więc wszyscy wiedzieli, kto to palił, a kto nie. On to robił…
            W Seattle były wówczas dwa popularne punkty, gdzie zbierali się młodzi chłopcy w wieku szkolnym: delikatesy – stoisko z daniami barowymi, należące do dwóch braci skazanych później za włamania i poważne kradzieże – oraz maleńka kafejka. Jimi bywał w obydwu. Jednym z jego kolegów był wtedy James Oliver – Spotykaliśmy się tam codziennie, aby popijać syrop na kaszel, który zawierał kodeinę, a ona najlepiej podkręcała, oczywiście poza faktycznie ciężkim towarem (narkotykami). Łykaliśmy też pigułki, najczęściej benzydynę. Po kilku łykach syropu z butelki, podawanej z rąk do rąk, wracaliśmy do szkoły i kimaliśmy w klasie…
            Inny szkolny kolega James Minor zapamiętał – Jimi lubił grać kawałek Bobby'ego "Blue" Blanda “Further On Up The Road”. Lubił także "Lucille", pamiętam też jak grał  “Wishing Well”, “Money”, “New Dance” i  “Candido”. Wszyscy zaczynaliśmy grać na gitarach w tym samym czasie. A on mi wiele pokazał...
            O pomocy Jimiego w nauce na gitarze opowiadał także Benorce Blackmon, kolega szkolny Leona - Leon mówił mi: 'Mój brat może tobie pokazać jak grać'. Pamiętam, widywałem Jimiego, ale nie znałem go bliżej. Jeździł rowerem, ozdobionym ogonami lisa i różnymi błyskotkami, lusterkami itp., kiedy przyjechał ubrany był na czarno. Był zabawny, choć w tamtym czasie nieco oschły, nie mogłeś się do niego zanadto zbliżyć, Siedziałem na ganku domu matki, a on wjechał pod górę. Zaczął grać na mojej gitarze i wtedy powiedziałem: 'Pokaż mi to..' i wtedy zaczął mi pokazywać jak grać, okazał się bardzo miłym chłopakiem, który pokazuje ci wszystkie chwyty. Często przyjeżdżał do nas i pokazywał różne rzeczy na gitarze... Benorce znał również innych gitarzystów, takich jak Pernell Aleksander, czy Sammy Drain, wspominał więc - Sammy i Jimi grali sporo razem. Chodziłem po domu Sammy'ego, staliśmy i patrzyliśmy co robią.. Oni tworzyli styl, wykorzystywali sprzężenie zwrotne, takie oryginalne rzeczy; kiedy słyszałeś jak gra Sammy, to jeszcze powinieneś usłyszeć Jimiego...
                O tym, jak wtedy razem grali opowiadał Al - Niedługo potem jak Jimi zaczął grać na gitarze, udaliśmy się na coroczny Seafair Boat Race, w Seattle nad jeziorem Waszyngton. Usiedliśmy obok mojej siostry, mieli na trawniku rozłożony duży koc. Blisko było do boksów, gdzie stały łodzie wyścigowe. Byliśmy całą rodziną, był też Jimi z Samem Johnsonem. Sam miał bas, a Jimi swoją gitarę. Chcieli zagrać trochę dla nas, więc się rozsiedliśmy i powiedziałem: 'Dobra. Zapłacimy za bilety, a wy dajce nam przedstawienie'. Zaczęli grać i jeden z nich zagrał złą nutę. Przerwali i powiedzieli: 'Jeszcze chwilkę'. I po chwili gdy znów zaczęli, stało się to samo. Znowu przerwali; "Chwileczkę. chwileczkę' No to powiedziałem im: 'Oddajcie nam pieniądze' Podrażniłem ich i wtedy wszyscy wybuchli śmiechem...
            Leon Hendrix zafascynowany jest widokiem grającego na gitarze brata, sam chce także grać, więc prosi, by go nauczył. Ale Jimi długo nie reaguje na jego prośby. Leon wspominał - Na szczęście przyłapałem go w chwili, gdy jego głowę zaprzątało co innego. Kiedy wszedłem do mieszkania, drzwi jego pokoju były zamknięte, a on baraszkował w środku z Betty Jean. Zapukałem po cichu, w szparze pojawiło się oko. Gdyby nie było z nim wtedy Betty Jean, to wątpię, czy pozwoliłby mi wziąć gitarę. Jednak w tamtym momencie Buster chciał się mnie jak najszybciej pozbyć z mieszkania... Leon bierze wtedy gitarę i idzie na konkurs szkolny w Washington Junior High School. Nie umie grać, ale już sam jego widok z gitarą w rękach sprawia, że wszyscy w szkole są zachwyceni, zwłaszcza zaś dziewczyny. To był jedyny raz, gdy Leon zagrał na gitarze brata.
            Leon Hendrix po gitarę sięgnie bardzo późno, już jako dojrzały mężczyzna i mimo prób, nagrywając płyty i występując tu i ówdzie (także w Polsce w 2012) nigdy nie osiągnie doskonałości swego legendarnego brata. Wtedy jednak gitara była mu bardzo potrzebna, chce imponować innym chłopakom, później także dziewczynom. Eric Burdon, angielski wokalista, a za parę lat kolega Jimiego tłumaczył po co sam śpiewał i dlaczego jego koledzy z zespołu grali muzykę rock'n'rollową - Wtedy w głowach mieliśmy, myślę, że mogę mówić nie tylko za siebie, głównie to, aby poderwać każdą dziewczynę, jaka była w zasięgu wzroku i bawić się. Jednym słowem - zabawę bez końca.. Tak też było oczywiście w Ameryce, jak wspominał Leon Hendrix – Mój brat cieszył się sporym zainteresowaniem dziewczyn. Chodziłem za nim krok w krok, aż na przedmieścia, pokonując całe kilometry, żeby mógł się spotkać z interesującymi go panienkami. Któregoś dnia szliśmy 11 km do domu jakiejś laski i 11 km z powrotem. Kiedy Buster wcisnął się przez okno sypialni, ja usiadłem na trawniku, patrząc w gwiazdy na nocnym niebie. Gdy skończył, wyskoczył przez okno i udaliśmy się do domu. Wszystko trwało prawie 3 godziny. Nie osiągnąłem jeszcze dojrzałości płciowej, więc nie rozumiałem, po co tyle zachodu z dziewczynami. Ale trzeba przyznać, że mojego brata uwielbiały… Pomyśleć, że jeszcze niedawno, koledzy pokazywali Jimiemu, jak ma dziewczynę całować. Widać jak szybko się uczył i to nie tylko gry na gitarze. Z Carmen Goudy Jimi wówczas nadal się spotykał, choć za kilka miesięcy, ona odejdzie, bo, jak później przyzna – Starsi chłopcy mogli mi kupić hamburgera, mieli samochody, zabierali mnie wszędzie. A Jimi nie miał niczego, by zapewnić mi prawdziwą randkę… Jeszcze nie mógł, ale chociaż jego grę podziwia coraz więcej dziewczyn, na razie nie w głowie mu kolejne randki, od tego woli grać na gitarze. Dopiero za kilka tygodni, nową jego dziewczyną zostanie Betty Jean Morgan, wspomniana już przez jego brata Leona - Mieszkała  w domu na rogu Ulic 29 i Yesler, który będzie wspominał pod nazwą Czerwony Dom, mimo że tak naprawdę był brązowy... To dla Jimiego Hendrixa będzie zapewne jedna z inspiracji do powstania za kilka lat bluesa "Red House".


Ciąg dalszy niebawem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz