Pogrzeb
Lucille odbywa się w środę piątego lutego 1958 roku w kościele Pentecostal
Church of God in Christ, tym samym, do którego w niedziele mały Jimi
chadzał z babcią Clarice. Na godzinę czternastą na uroczystość z Vancouver
przyjeżdża Nora, w sumie jest kilkadziesiąt osób, przyjaciele i krewni. Pastor
czeka przez dwie godziny na Ala Hendrixa i jego synów. Delores opowiadała - Wciąż czekaliśmy, ale się nie pojawili...
Prawdopodobnie Al nie chce zobaczyć się ze swoją rodziną, ani tym bardziej z krewnymi
nowego męża Lucille. Leon wspominał - Tata
na miarę swoich możliwości doprowadził nas do porządku, po czym pił przez cały
ranek. Gdy w południe nadszedł czas, by wyjechać z domu, znajdował się w
kiepskim stanie. Buster i ja byliśmy przerażeni na śmierć perspektywą jazdy
półciężarówką z kimś takim za kółkiem, lecz nie mieliśmy wielkiego wyboru.
Cokolwiek by się nie działo, najważniejsze dla nas było pożegnać mamę po raz
ostatni. Ruszyliśmy. Buster i ja krzyczeliśmy za każdym razem, gdy skręcał,
licząc na to, że zapobiegniemy zjechaniu z drogi i rozbiciu się o drzewo. Tylko
pogorszyliśmy sprawę. Jechaliśmy całą wieczność: kręciliśmy się w kółko,
skręcaliśmy w niewłaściwe ulice, pytaliśmy o drogę do domu pogrzebowego. Zanim
się obejrzeliśmy, zaszło słońce, a my wciąż tkwiliśmy w ślepym zaułku. W końcu
około dwudziestej, znaleźliśmy drogę do Chinatown i stanęliśmy na parkingu
kościoła zielonoświątkowców. Tata zapukał w rozpadające się szklane drzwi
starego budynku, a po chwili ukazał się mężczyzna w szykownym czarnym
garniturze. ‘Przykro mi, proszę pana, ale ceremonia odbyła się o godzinie
drugiej po południu' – rzekł poważnym głosem. Tata w typowy dla siebie sposób
znalazł doskonałe rozwiązanie wszelkich życiowych problemów. ‘Chodźcie,
chłopcy. Wypijemy za pamięć waszej mamy Lucille' - ogłosił, wyjmując z barku
butelkę Seagram’s Seven. Najpierw poprosił, byśmy razem z nim uklękli na środku
pokoju i zmówili modlitwę. Kiedy wstaliśmy, uniósł w powietrze butelkę i
spojrzał na nas. Oczy zachodziły mu łzami – ‘To za waszą mamę’ – oznajmił,
przykładając butelkę do ust...
Al
Hendrix opowiadał – Miał szesnaście lat, gdy zmarła jego matka. Ja nie
chciałem iść na pogrzeb, ale Jimi tak... Przypomnę,
że kiedy matka umiera, Jimi z ojcem mieszkają jeszcze w pensjonacie u pani
McKay. Istnieją zresztą sprzeczne historie o uroczystości w kościele i samym
pogrzebie na Greenwood Cementary w Renton, a raczej braku na nim Ala i
synów. Inaczej, niż opowiedział to Leon, jego ojciec twierdził, że nie mógł
pójść na pogrzeb, gdyż nie miał samochodu, a Jimi i Leon mogli sami pójść,
gdyby chcieli. Niektórzy jednak, w tym także Leon przyznali, że Al miał powody,
aby nie iść do kościoła, zwłaszcza że byli tam drugi mąż Lucille i rodzina
Jeter. Jak to więc było z ich ewentualnym samodzielnym udaniem się do kościoła
na pogrzeb ich matki. Leon miał wtedy zaledwie dziesięć lat, więc sam raczej
nie mógł pójść, ale Jimi był pięć lat starszy, miał lat nie szesnaście a
niedawno skończone piętnaście, zatem zapewne mógł wziąć ze sobą brata, aby
oddać hołd swej zmarłej matce. Jednak dopiero po latach Al przyznał, że
zabronił synom iść na pogrzeb, a oni przestrzegając zakazu, wbrew jego woli do
kościoła nie poszli. Leon przyznał potem – Jimi
mu tego nigdy nie wybaczył… Dorothy Harding dodała lapidarnie - Powiedziałam do Ala: 'Co zrobiłeś w życiu
swoim dzieciom, życie ci odda'... Podobnie zareagowała Delores - Może to dla ciebie koniec, ale dla nich to
się nigdy nie skończy...
Robert Fisher wspominał – Jimi powiedział, że choć jego ojciec pracował naprawdę ciężko, ledwo mógł zarobić tyle
pieniędzy, aby utrzymać rodzinę. Jimi
mówi bardzo mało o swojej matce, ale mam wrażenie,
że dbała bardziej o rozrywkowe życie, niż bycie gospodynią domową i matką...
Kathy
Etchingham uzupełniała – Zawsze
myślał o niej, że była piękna, mówił o niej urodzie i o tym jak miała
jasną skórę. Myślę, że idealizował ją w duchu romantycznym...
Po
latach Al Hendrix próbował tłumaczyć - Nawet wtedy, gdy mieliśmy dom, Jimi nie
miał zbyt wiele kontaktu z matką. Nie chciała zadzwonić
i powiedzieć, że przyjdzie z wizytą.
Wpadała tylko sporadycznie. Zatrzymując się może na dwa lub trzy tygodnie, aby nagle po prostu znikać na długi czas. Później
rozmawialiśmy z Jimim o jego matce. Chociaż pewnie dobrze pamiętał, jak się nim
czasem zajmowała, jednak niezbyt często do tego wracał. Pewnego razu
powiedział: 'Zastanawiam się, dlaczego mama o siebie nie dbała'. Innym razem:
'Chciałbym, żeby mama postępowała inaczej, troszczyła się o siebie'. I choć
Jimi kochał matkę, wiedział jak była. Ona też go kochała, chociaż na swój
dziwny sposób. Kiedy Lucille odeszła, miała 32 lata. Jimi już wtedy uczył się
grać na gitarze, ale jego matka nigdy tego nie usłyszała. Smutno mi, gdy o tym
pomyślę...
Po
śmierci matki Jimi zupełnie się zmienia i zamyka się w sobie. Pernell Alexander
wspominał - Stał się najbardziej
nieśmiałym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek znałem... Ebony Harding
zapamiętała – Jimi był bardzo smutnym
dzieckiem, a Delores Hall dodała – Tym niemniej nie przestał marzyć. Któregoś dnia powiedział mi 'Pewnego
dnia ruszę w gwiezdną podróż. Najpierw polecę na Księżyc, a potem do gwiazd, od
jednej do drugiej'… Sławny gitarzysta rockowy Slash,
który zresztą jest wielkim fanem Hendrixa mówił – Jimi miał zaledwie 15 lat, kiedy jego matka zmarła, ale jej śmierć na pewno miała wpływ na resztę
jego krótkiego życia... Leon Hendrix zapamiętał - Mama stała się dla niego aniołem. Był
pewien, że podąża za nami, krok w krok…
Kilka lat po śmierci matki, Jimi
Hendrix napisze piosenkę „Angel” – Srebrne skrzydła sylwetki dziecka przed
wschodem słońca/I mój anioł powiedział do mnie: 'Dziś jest dzień, abyś podniósł
się'... Wspomnienia o matce odżyją też w innej piosence Jimiego „51st Anniversary” – Przez 10 lat odkąd są małżeństwem/ Tysiące dzieci
szlajało się bezdomne/Bo ich mamy były jędzami/Tatuś przebywał w melinie...
W
sierpniu 1967 roku, na koncercie w Saville Theatre pamięci swojej matki
Jimi Hendrix zadedykuje piosenkę "The
Wind Cries Mary", a w udzielonym wywiadzie wspomni przytoczoną już
przeze mnie historię, gdy jako mały, czteroletni chłopiec stał godzinami na
deszczu, aby ona nie poznała, że zsikał się w spodnie. Wiele lat później w
publikacji tygodnika New Musical Express zapytany o
marzenia, odpowie że chce - tworzyć
własną muzykę i znowu zobaczyć swoją matkę…
W chwilach rozpaczy Jimi Hendrix
mówił do Freddie Mae Gautier, bliskiej znajomej swojej matki - Kiedy będę duży, odjadę bardzo daleko i już
nigdy nie wrócę...
Z
pewnością śmierć matki wywarła ogromny wpływ na dalsze życie Jimiego Hendrixa i
na różne jego aspekty, o jednym z nich wspomniał autor jednej z jego biografii
Charles Cross - Jimi zawsze szukał takiej
kobiety jak matka... Opisany w tym rozdziale okres trafnie zamknęła
aktorka, piosenkarka i autorka piosenek, dla której Hendrix napisał jeden ze
swoich utworów, Melinda Merriwether - Dzieciństwo
Jimiego było okrutne. On i jego brat tułali się po sierocińcach, często skazani
sami na siebie. Jimi musiał nauczyć się walczyć o swoje...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz