piątek, 15 maja 2020

Rodzinne granie.


W sierpniu 1959 roku, jak wspominał cytowany w tej pracy dość często Leon - Któregoś wieczoru, gdy we trzech jedliśmy z przygotowanego przez tatę wielkiego garnka spaghetti, Buster ogłosił, że jego ukochany akustyk firmy Kay rozpadł się do szczętu. Nie nadawał się do grania, a inni nie chcieli mu pożyczać gitar... Stosunek Ala do ambicji muzycznych Jimiego trochę się już zmienił, również dlatego, że jego sytuacja finansowa nieco się polepszyła, więc jak opowiadał Leon – W końcu tata poszedł po rozum do głowy. Brat miał 16 lat, tak czy siak mógł robić, co mu się żywnie podoba. Tata wciąż narzekał, jaka to gra na gitarze jest szkodliwa, a kapela to rzecz kompletnie bez sensu, ale pod pewnymi względami i tak zmuszał się do współpracy. Mniej więcej na początku lata 1959 Buster ostatecznie odłożył drobną sumę, tata zaś zabrał nas do sklepu Sears na południu Seattle, nieopodal dawnego mieszkania mamy, żeby się zorientować jaki jest wybór. Kiedy mieliśmy już na oku jedną z gitar w oddziale muzycznym sklepu, sprzedawca przedstawił nam szczegóły transakcji. ‘Możemy zaksięgować zaliczkę i rozpisać plan spłacania rat na przestrzeni lat.’ ‘Nie, nie, nie’ – przerwał tata, potrząsając głową…
            Gitara elektryczna firmy Kay, którą sobie Jimi upatrzył, kosztuje w tym sklepie, jak wspomniał Leon - bodajże 25 dolarów i 95 centów, lecz w Meyers Music, jeden z modeli Supro Ozark wyceniono na 15 zielonych. Oczy Bustera zalśniły, gdy zobaczył jasnoszarą, niemal słomkową gitarę... Opowiadał o tym także Lacy Wilbon - To był przypadek, że w ten sam dzień, poszedłem do Meyers Music Store. Jimi tam też był, kupując gitarę ... Za kilka lat Jimi wspomni - Pierwszą była gitara Danelectro, którą kupił mi tata, musiją spłacać przez dłuższy czas... Jednak udzielając wtedy wywiadu zapomniał, iż pierwszą w jego życiu elektryczną gitara była mahoniowa Supro Ozark 1560S.
            Co do tej pierwszej gitary, okoliczności jej nabycia przypomniał Leon Hendrix – Tata nie miał wystarczającej ilości gotówki, żeby zapłacić od ręki. Zdecydował zatem, że wpłaci 5 dolarów za elektryka Bustera, żeby sprzedawca zachował gitarę wyłącznie dla nich, i wrócą po nią, jak tylko zdobędzie resztę pieniędzy. Brat czuł się rozczarowany, że nie wychodzi tego dnia ze sklepu z gitarą w garści, liczył jednak, że niedługo wrócimy. Nastąpiło to jakiś tydzień później, a do tego czasu sprzedawca wyczyścił gitarę Bustera oraz założył błyszczący zestaw nowych strun. Od chwili, gdy instrument znalazł się w rękach brata, chłopak dosłownie nie odkładał jej przez tydzień. Już w drodze do domu, na przednim siedzeniu ciężarówki taty, wygrywał wysokie tony. Mimo, że sprzedawca założył struny jak dla ludzi praworęcznych, brat w mieszkaniu szybko zmienił na układ dla mańkutów. Tej nocy poszedł spać przytulony do nowego sprzętu, a kiedy się obudził, zaczął grać w tym momencie, w którym skończył wieczorem. Zupełnie jakby sen był tylko długą przerwą w rozciągniętej piosence…  Carmen Goudy dodała, że Jimi bardzo się ucieszył, mówiąc - Teraz mam prawdziwą gitarę. To było jakby pięć razy gwiazdka. Nie mogłam nie cieszyć się razem z nim. Myślę, że to był najszczęśliwszy dzień jego życia... Jimi brzdąka na tej swojej gitarze elektrycznej w parku, próbując powtórzyć to wszystko, co opanował już na swoim starym akustyku. Carmen wspiera go - Będę twoją pierwszą fanką...
            Gitara ma tylko jedną przystawkę i drewniany mostek, co niestety miało wpływ na nienajlepszy dźwięk. Manuel Stanton, inny jego kolega szkolny wspominał – Nazywaliśmy ją gitarą „Czanga Kai Szeka”, bo zrobiono ją w Chinach… Jimi szybko słyszy, że jego gitara fatalnie brzmi, więc stara się chociaż poprawić jej wygląd i co kilka dni przemalowuje ją. W jednym tygodniu jest czerwona, w następnym szkarłatna (purpurowa) potem znów zielona. Al Hendrix dopowiadał - Kiedy już opanował grę, kupiłem mu gitarę elektryczną. Grywał z różnymi zespołami. Z miejscowymi grupami na potańcówkach i imprezach...
            W tym sklepie Meyers'a na 1st Avenue Al kupuje nie tylko gitarę dla Jimiego - Zapytałem ich, czy mają saksofony, ponieważ zawsze chciałem mieć saksofon i na nim grać. Mieli stary C melody, taki na jakim grano w orkiestrach marszowych. Nigdy przedtem nie grałem na saksofonie, ale go kupiłem... Leon Hendrix wspominał - Szczerze mówiąc nie wiem, co go napadło z tym saksofonem, w każdym razie zwierzył się nam, że całe życie pragnął grać albo na nim, albo na trąbce, ale nie miał okazji…
            Jednak, jak uważa Al, po latach nie rozumienia swego syna Jimiego, ma w końcu jakiś z nim wspólny punkt - muzykę. Widzi, że jego syn jest bardzo zaangażowany, tak jak on sam był przed laty przejęty, kiedy cały wolny czas poświęcał na tańce - Nigdy wcześniej nie grałem na saksofonie, ale zawsze lubiłem ten instrument. Lubiłem grać też na pianinie, ale powiedziałem: 'Fortepian kosztuje zbyt wiele i jest za duży, aby przenosić'. Saksofon można było po prostu łatwiej transportować. Eddie Harris był w tym czasie jednym z moich ulubionych tenorzystów, jak i Coleman Hawkins. Ludzie siedzieli na gankach domów przy East Terrace, pili piwo i nikomu nie przeszkadzał hałas jaki robiliśmy, ja dmuchając w saksofon, on zaś plumkając na gitarze. Nie miałem pojęcia o grze na saksofonie, dmuchałem szukając skal. Jimi dokuczał mi, że grałem jak ktoś, kto próbuje na fortepianie grać jednym palcem... Obaj pograją jakiś czas w duecie, ale ojciec szybko się orientuje, że nigdy nie dorówna synowi, że Jimi gra lepiej na gitarze, a on sam, grę na saksofonie nieprędko zgłębi.
            ...Pamiętam, kiedy dostał pierwszą gitarę - rozwijał swą opowieść Al Hendrix - Zrobiliśmy sobie we dwóch kameralny jam session. Kupiłem wtedy stary, zniszczony saksofon. Mieszkaliśmy w obskurnym mieszkaniu w dość szemranej okolicy. Sąsiedzi nigdy nie skarżyli się na hałas. Jimi grał na gitarze, a ja na saksofonie. Zalegałem z ratami za instrument. W końcu musiałem go oddać. Wiedziałem, że Jimi jako muzyk zajdzie dalej niż ja... Leon dopowiadał – Jeśli chodzi o tatę, nie potrafił zagrać niczego na swoim saksofonie... Al Hendrix wspominał później - Mieszkaliśmy w podłej okolicy, byliśmy biedni, ale ja i Jimi graliśmy na saksofonie i gitarze. Miałem kłopoty z płaceniem rat za oba instrumenty, pani ze sklepu powiedziała; 'Wobec tego musi pan jeden zwrócić'. 'Dobrze' odparłem 'oddam saksofon, bo Jimi więcej zrobi ze swoją gitarą, niż ja z saksofonem'... Jednak dzięki temu epizodowi, Jimi odkrył, że wibracje muzyki naprawdę mogą łączyć ludzi. W bliższej wtedy relacji z ojcem stwierdził, że muzyka jest naprawdę magiczna, że może leczyć rany i oferować inne światy. Gitara stała się znakiem ich jedności, ojciec, chyba po raz pierwszy w życiu, był z niego dumny. Jego syn znalazł się bliżej tajemnicy, o której Al Hendrix sam kiedyś myślał - ale nigdy nie był tak blisko...  
            Jimi ma jednak wciąż ten sam problem, jest nim wzmocnienie jego instrumentu. Przy zakupie gitary niestety nie wystarczyło pieniędzy na wzmacniacz. ...Nigdy nie udało nam się go kupić - tłumaczył Al Hendrix - planowałem to, na szczęście, kiedy chodził do przyjaciół, pozwalali mu skorzystać ze swojego wzmacniacza. Nie narzekali... Leon dodawał – Ponieważ brat nie posiadał wzmacniacza, koledzy z zespołu pożyczyli mu dodatkowy głośnik. Okablowywał go, by mieć jak podłączyć gitarę. Buster zbił nawet z kawałków drewna skrzynię, żeby mieć gdzie go wstawić i w ten sposób dorobił się swojej kolumny. Wbrew pozorom było to spore osiągnięcie, bowiem w tamtych czasach kluby nie były tak dobrze nagłośnione. Żadnych systemów P.A., żadnych mikserów do wygładzania dźwięku – zespół był zmuszony absurdalnie ciężko harować, żeby dobrze brzmieć. Gdyby Buster nie miał wzmacniacza, odstawałby od reszty, choćby nie wiem jak mocno by grał...
            Niestety Jimi zna wartość tej prowizorki, wie ile warta jest jego elektryczna gitara bez podłączenia do urządzenia wzmacniającego dźwięk, swoje kroki kieruje więc tam, gdzie stoją wzmacniacze dostępne dla każdego, do Rotary Boys’ Club. ...Jego kierownikiem był Lewis Wilcox, a jego syn grał na basie i pianinie – opowiadał Anthony Atherton, syn cenionego w Seattle perkusisty, który sam też brał prywatne lekcje u Wilcoxa. Wspominając wieczory, gdy z Hendrixem grywał tam jamy, Atherton dodawał – Matka Juniora Heatha przekonała mnie jednak, że lepiej, kiedy będę grał na saksofonie… Właśnie w tym klubie stał wzmacniacz. …Jimi podłączał swoją gitarę i słuchał jak brzmi – opowiadał Terry Johnson - Tam też powstał zespół, z którym zaczął grać… Wzmacniacz w klubie wpływa na to, że znika ten ważny wtedy problem Jimiego, jest wreszcie zelektryfikowany i teraz nareszcie go słychać.       
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz