Nikt nie zapamiętał
dokładnej daty i miejsca pierwszego
profesjonalnego koncertu Jimiego Hendrixa, ponieważ
w tym czasie nawet on, nie
myślał, aby to zanotować, ale w literuturze pozostał ślad po występie,
który odbył się jesienią 1959 roku w Washington National Guard Armory,
czyli w składnicy broni Gwardii Narodowej na 35th Avenue, niedaleko Kent. Jimi
przypominał sobie - Początki były
strasznie trudne. Znałem jakieś trzy piosenki, a kiedy trzeba było wyjść na
scenę, trząsłem się jak galareta, więc musiałem chować się za kurtyną. Nie
mogłem się zmusić, żeby się zza niej wychylić... Za występ, jak wspomniał -
Dostaliśmy trzydzieści pięć centów na
głowę i dodatkowo każdy po trzy hamburgery. W tamtym czasie
lubiłem rock'n'rolla. Graliśmy utwory takich ludzi jak "The Coasters".
Tak czy inaczej, wszyscy wtedy chcieli robić to samo, wstąpić do zespołu -
wszyscy robili tak samo... Przez kilka miesięcy 1959 i 1960 Jimi
grać będzie z "The Rocking Kings" w różnych miejscach, zdobywając
uznanie publiczności. Z klubem Birdland wiązać się będzie sukces
ogromny, bo będą grać co środy, czwartki i niedziele na wieczorkach tanecznych
dla nastolatków, także największa wtedy jego porażka, o czym za chwilę.
Utrwalony
w pamięci świadków został inny występ Jimiego Hendrixa, który odbywa się w
podziemiach świątyni De Hirsch Synai, jednej z największych synagog w Seattle. Opowiadał Sammy
Drain - Mówili na niego Butch (Buster
- przyp. aut.), był bardzo nieśmiały, ale
jako gitarzysta bez skrupułów zrzynał od innych. Rozwijał się
nieprawdopodobnie. Rok wcześniej, gdy miał 17 lat, nawet nie był najlepszy na
swojej ulicy, a teraz znalazł się w składzie jednej z najlepszych w okolicy
grup... Sammy Drain nie poszedł jednak
na ten koncert, była i opowiedziała o nim Charlesowi Crossowi, Carmen Goudy.
Pamiętała, że Jimi pytał ją o to, czy będzie miał fanów (pewnie bardziej
chodziło o fanki). Carmen opowiadała, że był tak zdenerwowany, iż sądziła, że
zwymiotuje. Biorąc wszystko pod uwagę, Jimi ma powody do zdenerwowania, gra
dopiero nieco ponad rok i chociaż jego talent jest widoczny, wielu przyjaciół
uważa, że nie jest jeszcze zbyt dobry na występy publiczne. Czasem gra bowiem
zbyt swobodnie i ekstrawagancko, a na ten dzień zespół przygotował przede
wszystkim utwory do tańca, a w tym repertuarze Jimi nie czuje się najlepiej.
Chłopak, który wychowuje się w nędzy i marzy o karierze muzyka, zdaje sobie
jednak sprawę, że od tego koncertu wiele zależy.
...W pierwszej części - opowiadała
Carmen Goudy - zrobił 'to coś', grał
dziko, jak zawsze zaczął wariować z gitarą, a kiedy przedstawiali członków
zespołu i snop światła z refelektora padł na niego, wpadł w prawdziwy szał... Po
zakończeniu pierwszego seta Carmen idzie na zaplecze, by Jimiemu pogratulować,
ale nigdzie go nie ma. Obchodzi cały budynek, w końcu widzi go w alejce na
tyłach synagogi. Po latach Carmen nie wspomniała, czy płakał, czy też nie.
Wtedy jednak już wiedziała, że Jimi został z zespołu wyrzucony. Lider
powiedział mu, że grał zbyt dziko i że ludzie nie mogli tańczyć. Synagoga stoi
na skrzyżowaniu 15th Street i Union Street, Jimiego od domu dzieli zaledwie
kilka przecznic, ale do domu nie ma zamiaru pójść, długo siedzi w alejce
przygnębiony. Przez ponad godzinę mówi Carmen o każdej chwili swego występu,
sfrustrowany, że nikt z widzów, ani z kolegów z zespołu nie zrozumiał o co mu
chodziło. Carmen sugeruje. by zamiast grać dzikie solówki, pozostał przy
gitarze rytmicznej. 'Gitarzyści są tylko
elementem zespołu, w którym najważniejsi są wokaliści' - mówi Jimiemu. 'Nie, To nie jest mój styl. Ja tak nie gram'
odpowiada. ...Już w tej synagodze
można było poczuć, że Jimi Hendrix jest kimś innym - zanotował Charles
Cross - jakby nie był z tego świata.
Zamiast myśleć o przyszłych zarobkach, dla niego najważniejsza była wtedy własna
kreacja. Występ w Temple De Hirsch Sinai
był dla niego pod tym względem prawdziwą katastrofą, ale w niej po raz
pierwszy objawiła się wielkość Jimiego. Jak to za siedem lat, gdy będzie sławny
w Londynie, powie Jeff Beck - zniósł on wszystkie zasady... A to właśnie
zaczęło się w podziemiach synagogi.
Występ
Jimiego Hendrixa w synagodze Temple De Hirsch Sinai kończy się
katastrofą, od kilku tygodni przygasał także jego związek z Carmen Goudy, bo on
w Garfield
High School jesienią 1959 poznał Betty Jean Morgan. Ona
zostaje jego pierwszą prawdziwą dziewczyną. Pochodzi z Południa, jest skromna, wrażliwa na jego nastroje
i wtedy wspiera jego muzyczne ambicje. ...Spacerowaliśmy
razem po parku Leschi, chodziliśmy na tańce do Madison - wspominała - Często, gdy przychodził do naszego domu,
siadał na ganku i grał na gitarze. Moi rodzice go polubili, bo był bardzo
uprzejmy, mówił „tak, psze pani, tak psze pana”. A poza tym uwielbiał moją
mamę, która świetnie gotowała. Na swój sposób był bardzo hojny.
Umawialiśmy się przez telefon, że na
weekend, opuści swój dom na 26th i
Yesler i przyjdzie do mnie. Miałam zgraną rodzinę,
więc robiliśmy wszystko u mnie...
Caroline
Calloway Morgan, matka Betty Jean opowiadała – Był raczej typowym nastolatkiem, ale z tych którzy nas odwiedzali,
lubiłam go najbardziej, on zaś traktował mnie jak swoją matkę. Kiedy
moje dzieci dorastały ich znajomi przychodzili do nas. Piekłam im
ciasteczka i podawałam chłodne napoje. Jimi był jednym z tych, których lubiłam.
Siadał na ganku i grał na gitarze. Był poza tym typowym nastolatkiem i miał
miłą osobowość... Betty i Jimi będą parą od
jesieni 1959, aż do jego wyjazdu w maju 1961 roku do wojska. Potwierdzał to
Leon Hendrix – Była miłością jego życia,
spotykali się od dawna. Betty miała młodszą siostrę o imieniu Mattie B., która
wpadła mi w oko. W niedługim czasie i my zaczęliśmy ze sobą chodzić. Brat i ja
spędzaliśmy większość wolnego weekendowego czasu w domu u dziewczyn... Betty
dość często odwiedza Jimiego w domu. Wtedy drzwi od jego pokoju są zawsze
otwarte, bo tak chce ojciec, boi się, że któregoś dnia dziewczyna zajdzie w
ciążę. 'Musisz sam o to dbać' mówi synowi...
Al miał pewnie powody, aby obawiać się o syna, o czym, wyprzedzając nieco
kalendarz, świadczyć może sytuacja z Sylwestra 1959 roku.
Jimi
siedzi wówczas w swoim pokoju wraz z Jimmym Williamsem. Obaj doskonale się
znają już od 1954 roku, od kiedy razem chodził do szkoły Leschi. Razem też
przygotowywali się na konkursy szkolne. Teraz w chłodny grudniowy wieczór
siedzą razem i znowu bawią się muzyką. James Williams śpiewa "Memories Are Made Of This",
a Jimi mu towarzyszy na gitarze i podśpiewuje. ...Nie przeszkadzało mu -
opowiadał Leon Hendrix - że śpiewa nieczysto, patrząc mu prosto
w oczy... Nagle dzwoni
telefon. Jimi przestaje śpiewać i podnosi słuchawkę. Chwilę rozmawia i potem
mówi do Jamesa, że musi wyjść. 'Zanim
wyjdę, czy możesz mi dać trochę pieniędzy na jedzenie, na jaja
ugotowane na miękko, ostrygi i małże, trochę masła i
tosty'. Zaskoczony i zakłopotany James pyta o co
chodzi. 'Dzwoniła Betty' - odpowiada
Jimi - 'a to o czym mówiłem, to jest to,
co kobieta podaje mężczynie, kiedy ma ochotę na sex. To jedzenie, które podnosi
potencję'... Jimi i James idą do Kingfish Cafe. Jimi pożycza od niego
trochę pieniędzy i odchodzi, zostawiając go przy kasie. Widzieli się wtedy po
raz ostatni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz