piątek, 22 maja 2020

Pierwszy publiczny występ Jimiego Hendrixa.




Nikt nie zapamiętał dokładnej daty i miejsca pierwszego profesjonalnego koncertu Jimiego Hendrixa, ponieważ w tym czasie nawet on, nie myślał, aby to zanotować, ale w literuturze pozostał ślad po występie, który odbył się jesienią 1959 roku w Washington National Guard Armory, czyli w składnicy broni Gwardii Narodowej na 35th Avenue, niedaleko Kent. Jimi przypominał sobie - Początki były strasznie trudne. Znałem jakieś trzy piosenki, a kiedy trzeba było wyjść na scenę, trząsłem się jak galareta, więc musiałem chować się za kurtyną. Nie mogłem się zmusić, żeby się zza niej wychylić... Za występ, jak wspomniał - Dostaliśmy trzydzieści pięć centów na głowę i dodatkowo każdy po trzy hamburgery. W tamtym czasie lubiłem rock'n'rolla. Graliśmy utwory takich ludzi jak "The Coasters". Tak czy inaczej, wszyscy wtedy chcieli robić to samo, wstąpić do zespołu - wszyscy robili tak samo... Przez kilka miesięcy 1959 i 1960 Jimi grać będzie z "The Rocking Kings" w różnych miejscach, zdobywając uznanie publiczności. Z klubem Birdland wiązać się będzie sukces ogromny, bo będą grać co środy, czwartki i niedziele na wieczorkach tanecznych dla nastolatków, także największa wtedy jego porażka, o czym za chwilę.
            Utrwalony w pamięci świadków został inny występ Jimiego Hendrixa, który odbywa się w podziemiach świątyni De Hirsch Synai, jednej z największych synagog w Seattle. Opowiadał Sammy Drain - Mówili na niego Butch (Buster - przyp. aut.), był bardzo nieśmiały, ale jako gitarzysta bez skrupułów zrzynał od innych. Rozwijał się nieprawdopodobnie. Rok wcześniej, gdy miał 17 lat, nawet nie był najlepszy na swojej ulicy, a teraz znalazł się w składzie jednej z najlepszych w okolicy grup... Sammy Drain nie poszedł jednak na ten koncert, była i opowiedziała o nim Charlesowi Crossowi, Carmen Goudy. Pamiętała, że Jimi pytał ją o to, czy będzie miał fanów (pewnie bardziej chodziło o fanki). Carmen opowiadała, że był tak zdenerwowany, iż sądziła, że zwymiotuje. Biorąc wszystko pod uwagę, Jimi ma powody do zdenerwowania, gra dopiero nieco ponad rok i chociaż jego talent jest widoczny, wielu przyjaciół uważa, że nie jest jeszcze zbyt dobry na występy publiczne. Czasem gra bowiem zbyt swobodnie i ekstrawagancko, a na ten dzień zespół przygotował przede wszystkim utwory do tańca, a w tym repertuarze Jimi nie czuje się najlepiej. Chłopak, który wychowuje się w nędzy i marzy o karierze muzyka, zdaje sobie jednak sprawę, że od tego koncertu wiele zależy.
            ...W pierwszej części - opowiadała Carmen Goudy - zrobił 'to coś', grał dziko, jak zawsze zaczął wariować z gitarą, a kiedy przedstawiali członków zespołu i snop światła z refelektora padł na niego, wpadł w prawdziwy szał... Po zakończeniu pierwszego seta Carmen idzie na zaplecze, by Jimiemu pogratulować, ale nigdzie go nie ma. Obchodzi cały budynek, w końcu widzi go w alejce na tyłach synagogi. Po latach Carmen nie wspomniała, czy płakał, czy też nie. Wtedy jednak już wiedziała, że Jimi został z zespołu wyrzucony. Lider powiedział mu, że grał zbyt dziko i że ludzie nie mogli tańczyć. Synagoga stoi na skrzyżowaniu 15th Street i Union Street, Jimiego od domu dzieli zaledwie kilka przecznic, ale do domu nie ma zamiaru pójść, długo siedzi w alejce przygnębiony. Przez ponad godzinę mówi Carmen o każdej chwili swego występu, sfrustrowany, że nikt z widzów, ani z kolegów z zespołu nie zrozumiał o co mu chodziło. Carmen sugeruje. by zamiast grać dzikie solówki, pozostał przy gitarze rytmicznej. 'Gitarzyści są tylko elementem zespołu, w którym najważniejsi są wokaliści' - mówi Jimiemu. 'Nie, To nie jest mój styl. Ja tak nie gram' odpowiada. ...Już w tej synagodze można było poczuć, że Jimi Hendrix jest kimś innym - zanotował Charles Cross - jakby nie był z tego świata. Zamiast myśleć o przyszłych zarobkach, dla niego najważniejsza była wtedy własna kreacja. Występ w Temple De Hirsch Sinai był dla niego pod tym względem prawdziwą katastrofą, ale w niej po raz pierwszy objawiła się wielkość Jimiego. Jak to za siedem lat, gdy będzie sławny w Londynie, powie Jeff Beck - zniósł on wszystkie zasady... A to właśnie zaczęło się w podziemiach synagogi. 
            Występ Jimiego Hendrixa w synagodze Temple De Hirsch Sinai kończy się katastrofą, od kilku tygodni przygasał także jego związek z Carmen Goudy, bo on w Garfield High School jesienią 1959 poznał Betty Jean Morgan. Ona zostaje jego pierwszą prawdziwą dziewczyną. Pochodzi z Południa, jest skromna, wrażliwa na jego nastroje i wtedy wspiera jego muzyczne ambicje.  ...Spacerowaliśmy razem po parku Leschi, chodziliśmy na tańce do Madison - wspominała -  Często, gdy przychodził do naszego domu, siadał na ganku i grał na gitarze. Moi rodzice go polubili, bo był bardzo uprzejmy, mówił „tak, psze pani, tak psze pana”. A poza tym uwielbiał moją mamę, która świetnie gotowała. Na swój sposób był bardzo hojny. Umawialiśmy się przez telefon, że na weekend, opuści swój dom na 26th i Yesler i przyjdzie do mnie. Miałam zgraną rodzinę, więc robiliśmy wszystko u mnie...
            Caroline Calloway Morgan, matka Betty Jean opowiadała – Był raczej typowym nastolatkiem, ale z tych którzy nas odwiedzali, lubiłam go najbardziej, on zaś traktował mnie jak swoją matkę. Kiedy moje dzieci dorastały ich znajomi przychodzili do nas. Piekłam im ciasteczka i podawałam chłodne napoje. Jimi był jednym z tych, których lubiłam. Siadał na ganku i grał na gitarze. Był poza tym typowym nastolatkiem i miał miłą osobowość... Betty i Jimi będą parą od jesieni 1959, aż do jego wyjazdu w maju 1961 roku do wojska. Potwierdzał to Leon Hendrix – Była miłością jego życia, spotykali się od dawna. Betty miała młodszą siostrę o imieniu Mattie B., która wpadła mi w oko. W niedługim czasie i my zaczęliśmy ze sobą chodzić. Brat i ja spędzaliśmy większość wolnego weekendowego czasu w domu u dziewczyn... Betty dość często odwiedza Jimiego w domu. Wtedy drzwi od jego pokoju są zawsze otwarte, bo tak chce ojciec, boi się, że któregoś dnia dziewczyna zajdzie w ciążę. 'Musisz sam o to dbać' mówi synowi... Al miał pewnie powody, aby obawiać się o syna, o czym, wyprzedzając nieco kalendarz, świadczyć może sytuacja z Sylwestra 1959 roku.
            Jimi siedzi wówczas w swoim pokoju wraz z Jimmym Williamsem. Obaj doskonale się znają już od 1954 roku, od kiedy razem chodził do szkoły Leschi. Razem też przygotowywali się na konkursy szkolne. Teraz w chłodny grudniowy wieczór siedzą razem i znowu bawią się muzyką. James Williams śpiewa "Memories Are Made Of This", a Jimi mu towarzyszy na gitarze i podśpiewuje. ...Nie przeszkadzało mu - opowiadał Leon Hendrix - że śpiewa nieczysto, patrząc mu prosto w oczy... Nagle dzwoni telefon. Jimi przestaje śpiewać i podnosi słuchawkę. Chwilę rozmawia i potem mówi do Jamesa, że musi wyjść. 'Zanim wyjdę, czy możesz mi dać trochę pieniędzy na jedzenie, na jaja ugotowane na miękko, ostrygi i małże, trochę masła i tosty'. Zaskoczony i zakłopotany James pyta o co chodzi. 'Dzwoniła Betty' - odpowiada Jimi - 'a to o czym mówiłem, to jest to, co kobieta podaje mężczynie, kiedy ma ochotę na sex. To jedzenie, które podnosi potencję'... Jimi i James idą do Kingfish Cafe. Jimi pożycza od niego trochę pieniędzy i odchodzi, zostawiając go przy kasie. Widzieli się wtedy po raz ostatni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz