niedziela, 23 października 2022

              Zespół "The Casuals" (lub "The Kasuals", bo taka nazwa też się pojawia) wykonuje bardzo różnorodny repertuar. Wspominał Billy Cox – Obaj kochaliśmy bluesa. Nasze dziedzictwo to był jazz i R & B, głosy gospel możesz usłyszeć w czarnych kościołach, przejść kawałek ulicą, i zaraz trafisz do klubu, w którym usłyszysz bluesa. Rozmawialiśmy dużo o tej, czy innej pieśni lub piosence, którą usłyszeliśmy w radiu. Obaj dorastaliśmy słuchając WLAC (radiostacji z siedzibą w Nashville), tam słyszeliśmy piosenki, których się potem uczyliśmy, graliśmy je na jamach. Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, Jimi próbował grać Kinga Curtisa "Soul Twist"...

            W repertuarze znalazły się m.in. "kawałki" zespołu "Booker T & M.G.’s" oraz oczywiście bluesy. Billy Cox wyjaśniał – To przede wszystkim były piosenki: Slima Harpo, Muddy'ego Watersa, Lightnin' Hopkinsa, Howlin' Wolfa, Alberta Kinga, B.B. Kinga. Jimi mówił, że to wielcy bluesmani. Kiedy zaczynaliśmy, graliśmy wiele ich kompozycji. To była podstawa. Potem doszły kawałki z Top 40 R&B oraz wiele numerów pop ... Opracowaliśmy takie "kawałki" jak: "St. James Infirmary" i wiele numerów Bobby'ego Blue Blanda - dodawał Billy Cox - Jimi i ja nie pracowaliśmy z różnymi wokalistami. Obaj byliśmy w tym samym wieku, więc mieli na nas wpływ ci sami ludzie... W magazynie Guitar Player z września 1995 roku, Billy Cox przypomniał, że nagrał kilka wspólnych z Jimi jamów w kantynie - Mam jeszcze kilka taśm z tych wczesnych dni. Robiliśmy też bardzo dość dziwaczne duety wokalne... Ich zespół całymi dniami ćwiczy i nie odrzuca żadnej propozycji występu. Billy Cox wspominał - Graliśmy w Clarksville, Tennessee: w Elks Club, DAV (Disabled American Veterans) dopóki nie złapaliśmy stałej pracy w Pink Poodle. Graliśmy wszędzie z dużą energią... Chociaż Clarksville było najbliższym miastem, głównym centrum muzycznym stanu Tennessee było Nashville, oddalone zaledwie o około czterdzieści mil.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz